Выбрать главу

Ale się i dworstwo zmieni,

Kiedy w pytlu hrosza neni97.

O Staszku

Gdy co nie g’rzeczy usłyszy mój Staszek,

To mi wnet każe przypisać do fraszek.

Bracie, by się to wszytko pisać miało,

Już by mi dawno papieru nie zstało.

O ślachcicu polskim

Jeden pan wielomożny niedawno powiedział:

„W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział;

Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi,

A żona, pościel zwłócząc, nieboga się krtusi.”

O śmierci

Śmiesznie to rzekła jedna białagłowa

Słuchając pieśni, w której są te słowa:

„Rada bym śmierci, by już przyszła na mię”;

— Proszę, kto śmiercią, niech go też mam znamię98.

O zazdrości

Ani przyjaciel, ani wielkość złota,

Ani uchowa złej przygody cnota;

Przeklęta Zazdrość dziwnie się frasuje,

Kiedy u kogo co nad ludzi czuje.

Więc jesli nie zje, tedy przedsię szczeka,

A ustawicznie na twoje złe czeka.

To na nię forteclass="underline" nic nie czuć do siebie99

A wszytko mężnie wytrzymać w potrzebie.

O żywocie ludzkim

Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,

Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy100,

Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,

Wszystko to minie jako polna trawa101;

Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,

Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom102

O żywocie ludzkim

Wieczna Myśli103, któraś jest dalej niż od wieka,

Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,

Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy104

Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.

Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,

W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.

Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;

Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci105.

Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,

To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.

Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:

Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.

Raki106

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;

Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.

Godności trzeba nie za nic tu cnota,

Miłości pragną nie pragną tu złota.

Miłują z serca nie patrzają zdrady,

Pilnują prawdy nie kłamają rady.

Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,

W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą107.

Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,

Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.

Sen

Uciekałem przez sen w nocy,

Mając skrzydła ku pomocy,

Lecz mię miłość poimała,

Choć na nogach ołów miała.

Hanno, co to znamionuje?

Podobno mi praktykuje,

Że ja, będąc uwikłany

Tymi i owymi pany,

Wszytkich inszych łatwie zbędę —

Tobie służyć wiecznie będę.

Z Anakreonta

Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje,

Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje.

Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje,

Na tego tam naraczej patrzają, kto daje.

Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,

Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował.

Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,

Nas, chude, co miłujem, to gubi napręcej.

Z Anakreonta108

Ja chcę śpiewać krwawe boje,

Łuki, strzały, miecze, zbroje;

Moja lutnia — Kupidyna,

Pięknej Afrodyty syna.

Jużem był porwał bardony109

I nawiązał nowe strony110;

Jużem śpiewał Meryjona111

I prędkiego Sarpedona;112

Lutnia swym zwyczajem g’woli

O miłości śpiewać woli.

Bóg was żegnaj, krwawe boje,

Nie lubią was strony moje.

Z Anakreonta

Kiedy by worek bogatego złota

Mógł człowiekowi przysporzyć żywota:

I sam bych się już jął pieniędzy chować,

Żebych się miał czym śmierci odkupować.

Ale jeśli nikt kupnem nie przyczyni

Żywota sobie, zaż nie głupie czyni,

Kto się frasuje, a żywie w kłopocie?

Jeśli masz umrzeć, a cóż ci po złocie?

Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać,

Ja z przyjacioły chcę pospołu bywać.

A jeśli Wenus od tego nie będzie,

I Bogumiła niechaj się przysiędzie!

Z Anakreonta

Próżno się mam odejmować113,

Widzę, że muszę miłować.

Miłość mi dawno radziła,

Lecz ja, jako prawy wiła114,

Nie chciałem słuchać jej rady,

Aż nama115 przyszło do zwady.

Bo sajdak116 z łukiem porwała,

A mnie na rękę wyzwała117.

Ja też, jako Hektor zasię118,

Wziąwszy karacenę119 na się,

Tarcz i szablę jako brzytwę,

Stoczyłem z Miłością bitwę.

Ona ku mnie ciągnie rogi120,

A ja co nadalej w nogi.

A gdy wszytkich strzał pozbyła,

Sama się w bełt121 obróciła

I prosto mi w serce wpadła,

A mnie zaraz moc odpadła.

Próżno tedy noszę zbroję,

Próżno za pawęzą122 stoję:

Bo kto mię ma bić na górze123,

Kiedy nieprzyjaciel w skórze?

Za pijanicami

Ziemia deszcz pije, ziemię drzewa piją,

Z rzek morze, z morza wszytki gwiazdy żyją.

Na nas nie wiem, co ludzie upatrzyli,

Dziwno im, żeśmy trochę się napili.

Przypisy:

1. Chmura — zapewne dworzanin królewski, upamiętniony również przez Piotra Rojzjusza w zbiorze Carmina. [przypis redakcyjny]

2. Utwór odnosi się do fraszki z Ksiąg pierwszych pt. Do Chmury. [przypis edytorski]

3. Do gościa — czyli do czytelnika. [przypis edytorski]

4. w wacku — w woreczku, sakiewce. [przypis edytorski]

5. taszka — sakiewka. [przypis edytorski]

6. Fraszka niewątpliwie o sobie samym. [przypis redakcyjny]

7. Jak wkazuje aluzja do „taszki”, adresatem utworu jest zapewne skarbnik królewski Jost Ludwik Decjusz (młodszy, zm. 1567). [przypis redakcyjny]

8. Mikołaj Mielecki (zm. 1585) — starosta chmielnicki (1557 r.), później wojewoda podolski i hetman, przyjaciel Kochanowskiego. [przypis redakcyjny]