Выбрать главу

– Czy naprawdę wyobraża pan sobie któreś z nas wspinające się po drzewie, agencie Savich? Nie wydaje mi się. Ale wygląda na to, że szczęście Rachael musiało się kiedyś skończyć.

– To dotyczy każdego – powiedział Savich. – Pani także. A oto agentka Sherlock i pani bratanica.

– Ona nie jest… – wycedziła Laurel i zamilkła, co, jak pomyślała Sherlock, nie zdarzało się często i nie przychodziło jej łatwo. Ale była na tyle sprytna, że przygotowała sobie pole, zanim przystąpiła do bitwy.

Sherlock została przedstawiona Laurel, która zignorowała ją i przystąpiła do ataku na Rachael.

– No proszę – powiedziała, mierząc Rachael od stóp do głów. – Teraz musi pilnować cię agent?

– Tak. Doszłam do wniosku, że to mi odpowiada – odparła Rachael.

Dołączyli do nich Quincy i Stefanos, pewnie dlatego, pomyślał Savich, że uważali, iż Laurel potrzebuje wsparcia. Ta niechętnie dokonała prezentacji.

Sherlock podała mężczyznom dłonie. Stefanos zatrzymał jej rękę dłużej niż powinien. Spojrzała na niego z ukosa.

– Ma pani piękne włosy, agentko Sherlock – powiedział uwodzicielskim tonem. – W moim kraju nie spotyka się kobiet o rudych włosach. Są cudowne.

Uśmiechnęła się do niego z przymusem.

Quincy Abbott wyglądał, jakby miał ochotę uciec, ale wrodzona uprzejmość zwyciężyła i podał rękę Savichowi. Nieznacznie skinął głową do Jacka, który stał obok Rachael. Kiedy podał rękę Sherlock, jego oczy rozbłysły. A to ciekawe. Jednak to nie było pożądanie, to była zupełnie inna reakcja niż Stefanosa. Więc co to było? Gniew? Czyjego spojrzenie mówiło, że nie znosił kobiet policjantów? Słyszała, jak Rachael twierdziła, że jest mizoginem. Spojrzała na Dillona. Jego twarz wyglądała na niewzruszoną.

– Wygląda pani wspaniale – powiedział Stefanos. – Jak piosenkarka kabaretowa z lat trzydziestych, agentko Sherlock.

– Dziękuję – odpowiedziała Sherlock.

Savich w duchu zgodził się ze Stefanosem. Sherlock miała na sobie długą, czarną spódnicę i czarną odsłaniającą ramiona bluzkę. Włosy opadały jej na ramiona, okalając twarz niczym promienie zachodzącego słońca i były luźno podpięte dwiema czarnymi spinkami. Wyglądała zachwycająco, pomyślał Savich, kiedy wychodzili z domu i miał ochotę natychmiast zaciągnąć ją z powrotem na górę. Nawet Sean był nią zachwycony.

– Nie poznałbym cię, mamo, gdyby nie twoje włosy. Roześmiała się i dała mu głośnego buziaka. Savich miał nadzieję, że nie pocałuje Stefanosa Kostasa.

– Naprawdę jest pani agentką FBI? – zapytał Stefanos.

– A wziął mnie pan za modelkę?

– To nie byłoby takie bezpodstawne.

– Agent Savich i agentka Sherlock są małżeństwem. I mają małego synka – wtrąciła Rachael.

– Co? – zdziwił się Stefanos. – Naprawdę jest pani jego żoną? Aleja… Laurel wzruszyła ramionami.

– Małżeństwem? Nigdy dotąd nie słyszałam o małżeństwie między dwoma agentami FBI, ale pewnie nasz rząd nie ma nic przeciwko temu.

– Niespecjalnie – odparła Sherlock.

– Mam dwóch synów – mówiła dalej Laurel. – Starszy jest już prawie dorosły. W Nowym Jorku poznał dziewczynę i jest przekonany, że się z nią ożeni.

– Ile ma lat? – zapytał Jack, chociaż znał odpowiedź.

– Damian ma szesnaście lat.

– Stefanos nie jest tym zbyt zachwycony – powiedział Quincy. – Chociaż to zapewne tylko młodzieńcza miłość, prawda?

Stefanos wzruszył ramionami.

– Niech się zabawi. Mam tylko nadzieję, że nie zarazi się od niej jakąś chorobą.

– Jesteś ksenofobem na obczyźnie, Stefanos. Chciałbyś, żeby obaj twoi synowie poślubili dziewczęta z tradycyjnych greckich rodzin – powiedział Quincy.

Stefanos uśmiechnął się do szwagra i leniwie pociągnął łyk whisky.

– Co sądzi pani o konferencji prasowej FBI? – Jack zwrócił się do Laurel. Jej twarz zamarła.

– Jak już powiedziałam agentowi Savichowi, uważam, że była absurdalna. Dla mnie trąci to spiskową teorią dziejów, a to nonsens. To tak jak twierdzenie, że Komisja Warrena * kłamała. Jak możecie podważać to, co oczywiste? Podejrzewam, że FBI dalej będzie drążyć i grzebać, denerwując nas, aż naślemy na was naszych prawników.

– Zgadzam się z pani zdaniem na temat spiskowej teorii dziejów – powiedział uprzejmie Savich. – Czy jednak naprawdę wierzy pani w to, że pani brat znowu zaczął pić i po osiemnastu miesiącach przerwy usiadł za kierownicą samochodu, pani Kostas?

– Może senator rozważał ograniczenie picia alkoholu i może chciał przez jakiś czas nie prowadzić samochodu, ale w końcu zrobił jedno i drugie. Chyba nie ma co do tego wątpliwości. Stefanos, Quincy, zgodzicie się ze mną?

Jej mąż wyglądał na znudzonego. Quincy dyskretnie poprawił tupecik.

– Bez względu na to, co mówił senator – kontynuowała Laurel. – Nie zwołałby konferencji prasowej, żeby wyznać swoją winę. Wiedział, że gdyby to zrobił, straciłby wszystko – prestiż i władzę, wszystkie przywileje bycia znanym, bogatym i podziwianym.

– I ostatnie, o ile nie najważniejsze: prawdopodobnie poszedłby do więzienia za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym – dodał Jack.

– To raczej mało prawdopodobne. Senator miał świetnych prawników – powiedział Stefanos. – Nie spędziłby ani dnia w więzieniu.

Sherlock pomyślała, że mógł mieć rację.

– Nieważne – powiedziała Laurel. – Senator nie lubił przegrywać. Tamtej nocy, kiedy zginął, zdarzył się wypadek. Wszystkie te teorie brzmią równie absurdalnie, co spiskowa teoria dziejów.

– Jimmy powiedział mi, że ma zamiar to zrobić – wtrąciła się Rachael. – Nie było powodu, żeby mówił wam, co postanowił - Czy tak było? Gdyby powiedzieć to prosto z mostu, brzmiało tak sensownie, prosto. - Poza waszą trójką wyznał jeszcze Gregowi Nicholsowi. Jednak wciąż w to wątpicie, nawet jeżeli Jimmy opowiedział wam o tej tragedii, z którą żył od osiemnastu miesięcy?

– Powtórzę to po raz kolejny – powiedział lekceważąco Quincy To był tylko pewien etap. Senator nie miał umiaru. Był bardzo pamiętliwy: w interesach, polityce, pamiętał każdą odrzuconą ustawę, i przez którego senatora jej nie przegłosowano, każdego współpracownika, który nadepnął mu na odcisk.

– Jestem jednak pewna, że bardzo żałował tego, co stało się tej dziewczynce, w końcu miał sumienie Na twarzy Laurel pojawiła się nienawiść, a jej pełne chłodnej wściekłości spojrzenie wymierzone było w Rachael.

– Jeżeli udało ci się przekonać tych oto trzech agentów FBI, ze zamordowaliśmy własnego brata, wyrządziłaś poważną krzywdę nie tylko senatorowi i całej naszej rodzinie, Jacqueline! jej córkom, ale też całemu krajowi. Zasługuje pani na pogardę panno Janes. I nie, nie będę nazywać cię Abbott, dla nas nigdy nie będziesz częścią rodziny. Po czym, odwróciwszy się na pięcie, odeszła, a Quincy i Stefanos, rzuciwszy Sherlock ostatnie tęskne spojrzenie, podążyli za nią.

– Nie spodziewałem się, że będą mówić tak swobodnie – zauważył Savich, patrząc, jak wielką salę przemierzają wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, którego ego było większe niż jego mozg, zaniedbana kobieta o bezwzględnym spojrzeniu, obwieszona diamentami. I Quincy, który wyglądał na pięknie ubrany królewski dodatek.

– Ta trójka ma jedną wspólną cechę – powiedziała Sherlock. – Każde z nich emanuje wpływami. Patrzcie, podchodzi do nich senator z New Hampshire.

– To grube ryby – oceniła Rachael. – Amerykańska śmietanka, cieszą się dużym zaufaniem i są przyzwyczajeni, że dostają to, czego chcą.

– Podobają mi się twoje kolczyki – mruknął Savich do żony, dotykając palcami jej ucha.

вернуться

* Komisja powołana w 1963 roku przez Lyndona B. Johnsona do zbadania okoliczności zabójstwa prezydenta J.F. Kennedy'ego (przyp. tłum.).