Выбрать главу

Jednym słowem Gagarin podobno kokietował kosmonautykę, a władze go w całej rozciągłości popierały. Tu mogłoby się wyłonić psychologiczne uzasadnienie: może reżyserzy ulegli naleganiom Gagarina? Może trzydziestokilkuletni oficer chciał przynajmniej sobie samemu udowodnić, że jest zdolny do odbycia lotu kosmicznego? My wiemy, że wcale nie odbył lotu w Kosmos i może się bał, że to się wyda? W kręgach reżyserów, a może i polityków — wielu znało prawdę. Choćby on sam milczał aż do grobu nigdy nie będzie miał pewności, że tamci nie puszczą pary z ust. Odbycie lotu kosmicznego uspokoiło by przede wszystkim jego własne sumienie, a po drugie na zawsze zamknęło usta tym, którzy mogliby zdradzić prawdę.

Tym niemniej sprawa jest podejrzana. W połowie lat sześćdziesiątych Gagarin był słuchaczem Akademii Lotniczej im. Żukowskiego, gdzie zdobył stopień inżyniera lotnictwa i swej pracy dyplomowej bronił 7 lutego 1968 (oczywiście z doskonałym stopniem! — powiedział Leonów).

Tu muszę dodać: znając zwyczaje imperium, świat rzeczywisty i ten z propagandy, mogę i to zaryzykować, że może w tym wszystkim nie ma ani słowa prawdy. Kto wie, może Gagarin nigdy nawet nie był w pobliżu Akademii Lotniczej? Może wraz z rodziną mieszkał w willi na dalekim przedmieściu i nie pozwolono mu niczym się zajmować, a może nawet nie mógł brać udziału w normalnym życiu? Za czasów Breżniewa nie takie rzeczy się zdarzały — o tym wiemy.

Leonów i Belocerkowskij twierdzili w 1987 roku: Gagarin przygotowywał się do następnego lotu Sojuza, w tej serii on miał być numerem l. A więc nie rezerwowym, lecz tym, który poleci. Śmierć Komarowa „głęboko nim wstrząsnęła”, powiadają. W lutym praca dyplomowa, w marcu zaś — podobno — rozpoczął trening mający go przygotować do lotu w przestrzeń kosmiczną.

Pomijając taki drobiazg, że pod koniec lat sześćdziesiątych Amerykanie udowodnili, iż nie tylko byli piloci mogą latać w Kosmos, to i tak czas na przygotowania daje się zbyt krótki. Na następne loty serii Sojuza wyznaczone były terminy: październik 1968, a potem styczeń 1969. Czy wystarczyłyby na to przygotowania rozpoczęte w marcu?

Już wspomniałem, wówczas latali już nie tylko piloci wojskowi. Zanim Gagarin znalazł śmierć, miedzy 1961, a 1968 w ramach programu Gemini wielu amerykańskich kosmonautów odbyło już te trudne podróże. Przebywali w przestrzeni kosmicznej od kilku godzin, do kilku tygodni. Glenn, Gordon, Young i McDivitt byli wszyscy pilotami-oblatywaczami, Cernan był konstruktorem, Borman wykładowcą w szkole wojskowej (!), Schirra oficerem marynarki wojennej, Schmitt geologiem, Schweickart astronomem. … Anders inżynierem-atomistą, Aldrin zaś po prostu inżynierem, który robił doktorat z teorii kosmonautyki i dopiero potem sam został kosmonautą. On właśnie później na statku kosmicznym Apollo 11 dotarł na Księżyc wraz z Armstrongiem i był drugim człowiekiem, który postawił stopę na srebrnym globie.

Chodzi mi o wykazanie, że bardzo zawężony jest pogląd, wedle którego Gagarin tylko pod tym warunkiem mógł kontynuować swoją (jeszcze nie zaczętą) karierę kosmonauty, że jako pilot-oblatywacz przez długie lata pilotuje różne wojskowe maszyny o wielkich szybkościach. Pod koniec lat sześćdziesiątych była to już przestarzała metoda, Inna sprawa, że miedzy kosmonautami sowieckimi innych raczej nie było. Przeglądając ich życiorysy dostrzegamy niemal upiorne podobieństwo ich życia do czasu lotu w Kosmos. Tak było z Titowem, Nikolajewem, Popowiczem, Tiereszkową, Bykowskim i innymi. Wszyscy bez wyjątku byli lotnikami wojskowymi, potem zaś po jednym lub dwóch lotach w Kosmos na ogół zdobywali dyplomy w Akademii im. Żukowskiego, wreszcie osiągali wysokie rangi w armii sowieckiej (generał dywizji, generał brygady itd.). Poza tym, jak już wzmiankowałem, po kilku latach całkiem znikali z horyzontu. Kto na przykład słyszał w ostatnich 15 latach o Tiereszkowej czy Titowie, nie mówiąc już o ich poprzednikach?

Wróćmy jednak do urzędowych sowieckich wypowiedzi z 1987 roku. Wtedy dwaj autorzy omawianego artykułu stali na stanowisku, że droga życiowa, którą obrał Gagarin po locie w Kosmos, była całkiem logiczna i zrozumiała, a nawet sugerują, że „pierwszy kosmonauta” obrał jedyną słuszną drogę. W każdym razie z całkowitym zrozumieniem odnoszą się do jego decyzji, oczywiście pośmiertnie.

W dalszym ciągu jednak zacytuję też inne źródła. W sowieckich, węgierskich, polskich i zachodnich pismach, począwszy od krótkich wzmianek i wiadomości, ukazały się też ogromne artykuły na ten temat. Najciekawszy z nich, i niezależnie od woli autora najbardziej demaskujący, to napisany przez Georgija Beregowoja, kosmonautę urodzonego w 1921 roku, generała dywizji lotnictwa, psychologa, który w 1968 roku odbył lot kosmiczny na statku Sojuz-3; później był dowódcą Centralnego Ośrodka Szkolenia Kosmonautów im. Gagarina[22]. Sprawozdania nie zgadzają się jedne z drugimi.

Mniej więcej jednakowe są opublikowane wyniki śledztwa prowadzonego po śmierci Gagarina. Natomiast nieco inaczej przedstawione są okoliczności wypadku i nie jednakowo brzmią wyciągnięte z nich wnioski. W porządku chronologicznym zacytujemy najpierw myśli wyrażone w artykule Beregowoja z 1984 roku.

Gagarin przygotowywał się do następnego lotu kosmicznego, w którym — jak zapewniano — miał być wyznaczony jako pierwszy, a więc najprawdopodobniej on miał lecieć. Do pracy zabrał się z zapałem, chociaż zaczął latać dopiero po obronie pracy dyplomowej tj. od 13 marca 1968. W następnych ośmiu dniach latał łącznie 7 godzin z 18 startami. Dano mu dwumiejscowy samolot ćwiczebny MIG-15, ani razu nie latał sam. Owego fatalnego 27 marca musiał latać dwa razy z tym samym instruktorem niejakim Serjoginem (źródła nie zaniedbały podać, że był to doskonały lotnik, odznaczony orderem „Bohater Wojny Ojczyźnianej”).

Według Beregowoja, podczas przeprowadzonego potem śledztwa, skontrolowano każdą minutę ostatnich dni Gagarina. Z kim się spotkał, z kim rozmawiał, itp. Nie potrzeba wielkiej fantazji, żebyśmy zrozumieli: było podejrzenie o sabotaż. Tego co prawda Beregowoj nie wypowiada wprost, zresztą byłoby to mało prawdopodobne z uwagi na ówczesne realne stosunki w Związku Sowieckim. Gwiezdne Miasteczko „Zwiezdnij Gorodok” leży o ca 40 km na północny wschód od Moskwy (a może nie w tym kierunku i nie w takiej odległości? Znając zafałszowane mapy wszystko jest możliwe…), i tam mieszka personel ośrodka, tak techniczny jak i obsługa, a także kosmonauci. Naturalnie, jak ponad 90% sowieckich miast, i to jest uznane za zamknięte, cudzoziemcy tylko w wyjątkowych okazjach i za specjalnym pozwoleniem mogą tam jeździć, a obywatele Kraju Rad — nigdy. Tak wiec obcy i szpiedzy nie mają wstępu do pilnie strzeżonego ośrodka. Żadne źródło nie wyjaśnia, jakie loty odbył Gagarin wiosną 1968 roku. Jednego się tylko dowiadujemy — jeśli źródła mówią prawdę — że lotnisko ćwiczebne nie leży zbyt daleko od Gwiezdnego Miasteczka, a więc i od Moskwy. Przecież Gagarin tam mieszkał i codziennie przyjeżdżał, żeby latać. Można założyć, że samoloty startowały z jakiegoś niedalekiego lotniska wojskowego. Tym bardziej — co wynika z tekstów — że nie był on jedynym, który wtedy regularnie latał. Członkowie przygotowującej się następnej ekipy kosmonautów także od czasu do czasu latali. Ze wzmianek wynika wyraźnie, że z Gwiezdnego Miasteczka codziennie kilka razy dowożono słuchaczy szkoły na loty ćwiczebne.

вернуться

22

Nowyj Mir (Moskwa) 1984, nr 4