Ponownie przyrzekł sobie twardo trzymać się reguł gry, które Bianka sama ustaliła. Widział bowiem, że zwycięzcą okazuje się bardziej bezwzględny z graczy.
Bezceremonialnie klepnął ją w siedzenie, pozornie ignorując obecność osób trzecich.
– Dobra, idź zabrać swoje rzeczy, a ja tymczasem zapłacę – zakomenderował.
Rachunek za obie sukienki, pantofle i biżuterię wyniósł ponad trzy tysiące dolarów australijskich, lecz Adam nie żałował nawet centa. Po pierwsze, wygrane z ostatniego tygodnia znacznie przewyższały tę sumę, mógł więc sobie na to pozwolić, a po drugie, najpiękniejsza kobieta świata była warta każdych pieniędzy.
Zapłacił kartą, chociaż miał przy sobie gotówkę, gdyż tę drugą postanowił zachować na wyścigi. Wbrew swoim zwyczajom zamierzał grać ostro i obstawiać bardzo wysokie zakłady. Obecność Bianki i świadomość tego, co się między nimi stało i jeszcze stanie, wyzwalały w nim jakąś przedziwną energię i fantazję graniczącą z brawurą. Do tej pory postępował rozważnie i metodycznie – nawet podczas uprawiania hazardu. Teraz jednak coś się zmieniło.
Krew zdawała się krążyć w jego żyłach znacznie szybciej, czuł wzrastający poziom adrenaliny, po raz pierwszy odezwała się w nim potrzeba zasmakowania ryzyka. Nagle odniósł wrażenie, jakby zapragnął rzucić się życiu w ramiona, zakosztować go, upić się nim, zaznać czystej radości istnienia! Nigdy dotąd takie myśli nie przychodziły mu do głowy. Zawsze patrzył na wszystko trzeźwo i z dystansem, kalkulował, planował… Do diabła z tym!
Gdyby tylko jeszcze udało mu się pozbyć tych niepotrzebnych wyrzutów sumienia, które czasem dawały o sobie znać, to wtedy już bez przeszkód mógłby cieszyć się życiem i w pełni wykorzystywać wszystkie okazje, jakie mu podsuwał dobry los…
Kiedy wyszli z butiku, Bianka nie odrywała od Adama zafascynowanego spojrzenia. Po pierwsze, wyglądał tak przystojnie, że aż jej dech zapierało z wrażenia. Swoją drogą ciekawe, skąd wziął ten rewelacyjny garnitur? Po drugie, dostrzegła coś, co zdumiało ją niezmiernie.
W jego oczach zdawał się płonąć wewnętrzny ogień. Zdawało się, że czaiła się w nich z trudem tłumiona pasja i gwałtowność. Jak to się stało, że nigdy przedtem tego nie zauważyła? Przez te wszystkie lata sprawiał wrażenie miłego i potulnego – no, nie ma sensu owijać w bawełnę – safanduły. Tymczasem wychodziło na to, że nic bardziej błędnego!
Szczerze mówiąc, chwilami całkiem jej się to podobało. A najbardziej podobał jej się wyraz jego twarzy, gdy pokazała mu się w tej czarnej sukience. Przysięgłaby, że miał ochotę rzucić się na nią tam na miejscu i zacałować na śmierć! Och, gdyby zawsze tak na nią patrzył…
Jednocześnie pomyślała wtedy z niepokojem, że Adam zechce, by już nie zdejmowała tego stroju. Jej mama miała staroświeckie poglądy, chybaby zemdlała, gdyby ujrzała swoją córkę ubraną równie wyzywająco. Poczuła ulgę, gdy zdecydował się na poprzednią sukienkę.
Skorzystała z tego, że właśnie stanęli w holu, czekając na windę i spojrzała mu prosto w oczy.
– Czy nie zechciałbyś wreszcie mnie oświecić, co się właściwie dzieje? – spytała z lekką irytacją. – Czy masz zwyczaj stroić swoje przyjaciółki przed pokazywaniem ich publicznie, czy tylko ja dostąpiłam tego zaszczytu?
– Zmień zestaw pytań, ponieważ na te nie zamierzam odpowiadać – odparł tylko.
Różne cechy tego nowego Adama całkiem jej się podobały, ale tajemniczość nie należała do nich z całą pewnością!
– Zdradź przynajmniej, skąd wytrzasnąłeś ten garnitur. Jest kapitalny! Wypożyczyłeś go? Tak, na pewno tak – odpowiedziała sama sobie, gdy zignorował jej pytanie. – Zgaduję, że tamten smoking również. Ach, w tym bloku musi być wypożyczalnia ubrań, prawda?
Winda przyjechała, Adam więc wszedł do środka i rzucił Biance kpiące spojrzenie.
– Zostajesz?
Gniewnie zacisnęła usta i zapominając o swoim nowym stroju, uczyniła typowy dla siebie długi, miękki krok sportowca. Zachwiała się i runęłaby jak długa, gdyby Adam nie podtrzymał jej w porę.
– Uważaj – ostrzegł.
Z furią wyrwała ramię z jego uścisku.
– Gdybym nie miała tych okropnych butów, nie byłoby problemu!
– Nie prosiłem cię, żebyś w nich teraz chodziła.
– A co, może miałam włożyć do tej sukienki stare tenisówki? A może lepiej byłoby, gdybym w ogóle zrezygnowała z ubrania?
– To ostatnie bardzo przemawia do wyobraźni, ale paradowanie nago po mieście to chyba nie najlepszy pomysł – zadrwił.
– Efekt taki sam, jak przy noszeniu tego czarnego obrzydlistwa – odparowała natychmiast. – Oczywiście musiałeś to kupić! Myślisz, że nie zauważyłam? Nie licz jednak na to, że pokażę się w czymś takim przed ludźmi!
– O tym w ogóle nie ma mowy. Będziesz ją wkładać wyłącznie dla mnie, w czterech ścianach.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem, a potem jej oczy rozszerzyły się i pociemniały, gdy wyobraziła sobie tę scenę – świece, może jakaś muzyka, tylko oni dwoje, a ona ubrana specjalnie dla niego… Znów ujrzałaby ten cudowny błysk w jego oczach…
Otrząsnęła się z rozmarzenia i wróciła do rzeczywistości. Nagle zrozumiała.
– Ach, więc to tak! To jest cena, którą muszę zapłacić za to, że udajesz mojego męża, prawda? Mam ci zastępować Sophie w każdy możliwy sposób? Po jej wczorajszym wyglądzie zgaduję, w czym gustujesz i wcale mi się to nie podoba.
Znów nic nie odpowiedział, tylko oparł się leniwie o ścianę windy i zlustrował Biankę uważnym spojrzeniem. Miała wrażenie, jakby przenikał wzrokiem cieniutki jedwab. Poczuła się prawie naga. Ta czerwona sukienka też nie była za skromna…
– Wyglądasz niesamowicie – odezwał się wreszcie niskim, nabrzmiałym pożądaniem głosem.
– Wyglądam jak tania lafirynda! – parsknęła z irytacją.
– O, wcale nie taka tania – roześmiał się. Momentalnie ogarnęły ją wyrzuty sumienia i spochmurniała.
– Właśnie. Przy ubraniach nie ma metki, co oznacza, że musiały kosztować bajońskie sumy! Adam, uważam, że nie możesz sobie pozwolić na takie ekstrawagancje. Nie powinieneś tak szastać zarobionymi z trudem pieniędzmi.
Spojrzał na nią jakoś dziwnie, ale w tym momencie winda zatrzymała się, a jego twarz ponownie przybrała chłodny, nieprzenikniony wyraz.
– Nie przejmuj się moimi finansami. Nie jesteś przecież moją prawdziwą żoną. No, idziemy. – Zdecydowanie ujął ją pod ramię i wyprowadził na parking. – Zrobiło się późno, na pierwszą gonitwę już i tak nie zdążymy.
Przez chwilę zastanawiała się, czy nie spróbować mu się postawić i twardo zażądać odpowiedzi na swoje pytania. Doszła jednak do wniosku, że skoro Adam uparł się, by niczego jej nie zdradzić, to nic z nim nie zwojuje. Nie miała szans, by wydobyć z niego, co to wszystko ma oznaczać i dlaczego ubrał ją tak, by wyglądała na łatwą zdobycz.
Gdy usiadła na swoim miejscu, rozcięcia w sukience rozsunęły się, ukazując jędrne opalone uda niemal aż do samych bioder. Bianka jednak nie uczyniła nawet najmniejszego ruchu, by się zasłonić. Liczyła na to, że Adam znów zacznie pożerać ją wzrokiem, co szalenie jej się podobało.
On jednak spojrzał na jej gołe nogi z wyraźną dezaprobatą i zmarszczył brwi. Nic z tego nie rozumiała. Przecież wszystko wskazywało na to, że lubił bezwstydne kobiety.
– Myślę, moja kochana żono, że będziemy stać przez całe popołudnie – rzucił przez zaciśnięte zęby, ze złością przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył ostro z wizgiem opon.