Выбрать главу

– Tutaj – dobiegł ją głos z salonu.

Po omacku weszła do największego pokoju, gdzie panował półmrok. Adam spoczywał wygodnie na luksusowej białej sofie, ustawionej na wprost panoramicznego okna, skąd roztaczał się wspaniały widok. W dole rozpościerała się ciemna tafla zatoki z przecinającą ją świetlistą wstęgą mostu.

– Lubisz patrzeć na miasto nocą? – zagadnęła, nieśmiało podchodząc bliżej i ogarniając zachwyconym spojrzeniem jego sylwetkę.

Po raz kolejny zadała sobie pytanie, jak przez te wszystkie lata mogła być tak ślepa na jego urok. Może właśnie dlatego, że tak się ze sobą zżyli. Podobno zawsze najciemniej pod latarnią…

Zerknął na nią i nagle jego twarz przybrała dziwny wyraz. Bianka miała nadzieję, że na jej widok odezwało się w nim pożądanie. Uklękła na miękkim dywanie, pochyliła się do przodu i powoli przesunęła dłońmi po koszuli Adama.

– Co ty wyprawiasz? – spytał zmienionym głosem.

– Cśś – szepnęła. – Nic takiego, po prostu chciałam się trochę zabawić – wymruczała kusząco.

– Rozumiem.

Zauważyła, jak kącik jego ust podnosi się w cynicznym uśmieszku i wcale jej się to nie spodobało…

– A czy ja też będę miał z tego jakąś przyjemność? Delikatnie przesunęła dłonią po jego twarzy, starając się wygładzić ten krzywy grymas.

– Owszem, pod warunkiem, że będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz to, co ci każę. – Mrużąc oczy, przejechała paznokciami po jego policzku, szyi i torsie.

Usłyszała, jak zaskoczony Adam gwałtownie wciągnął powietrze.

– A jeśli nie zechcę?

Na jej twarzy pojawił się prowokacyjny uśmiech.

– Wtedy będę musiała cię ukarać. A chyba wiesz, co jest najgorszą karą dla niegrzecznego chłopca?

Wpatrywał się w nią niczym urzeczony.

– Nie – odparł zduszonym głosem. – Co takiego? Ujęła jego dłoń, po czym wstała powoli, pociągając go za sobą.

– Kąpiel.

– Coś ty powiedziała?

– To, co słyszałeś. Zamierzam cię wykąpać. Usłyszała dziwny śmiech i odgadła, że jej słowa musiały mu przywieść coś na myśl. Ogarnęła ją paląca ciekawość i równie paląca zazdrość.

– Nie rozumiem, co w tym śmiesznego – powiedziała, nieco nadąsana, – Inne robiły to tak często, że już masz dosyć?

– Zapewniam cię, że jeszcze nikt tego nie robił, z wyjątkiem mojej mamy, gdy byłem dzieckiem, ale to się chyba nie liczy.

– Chcesz mi powiedzieć, że żadna nie wpadła na ten pomysł? – zdziwiła się, prowadząc go do łazienki. – Nie chcę cię obrażać, ale z kim ty się zadawałeś? Musiały być jakieś niedorozwinięte, skoro nie chciały się napawać takimi wspaniałościami. Matka natura hojnie cię obdarowała.

Ku jej zaskoczeniu Adam zarumienił się, lecz udała, że tego nie zauważyła.

– Słuchaj, ale chyba nie chcesz mnie rozbierać, co? – spytał, a w jego głosie zabrzmiał pewien niepokój.

– Oczywiście, że chcę! Jaką bym miała z tego zabawę, gdybyś się sam rozbierał?

– Waśnie, jaką? – powtórzył nieco nieprzyjemnym tonem.

Przestała rozpinać mu koszulę i spojrzała na niego pytająco. O co mu chodziło? Czyżby mu się nie podobało to, co robiła? Nie, to do niego nie pasowało. A może czuł się niepewnie, że to ona przejęła inicjatywę? Bianka domyślała się, że mężczyźni prawdopodobnie wolą kontrolować sytuację, niż oddawać się w ręce kobiet.

Położyła dłonie na jego nagim torsie i zajrzała Adamowi głęboko w oczy.

– Nie chcesz, żebym kontynuowała? – zagadnęła łagodnie. – Myślałam, że spodoba ci się mój pomysł. Zamierzałam rozebrać cię, wykąpać, wytrzeć, zrobić ci masaż, a potem… – Nerwowo zagryzła wargi. Wolała nie zdradzać całości swego planu, gdyż nie miała pewności, czy starczy jej odwagi, by doprowadzić go do końca. – Nie gniewaj się, ale… Wymyśliłam to, żeby zrobić ci przyjemność – zakończyła bezradnie.

Zamknął oczy, ona zaś czekała z niepokojem. Z jakiegoś powodu chciał odrzucić jej propozycję, aczkolwiek Bianka nie do końca rozumiała, co wzbudzało jego opory. Jednak po chwili spojrzał na nią z uśmiechem.

– No, to pokaż mi, co wymyśliłaś.

Adam siedział w ogromnej marmurowej wannie, odnosząc niejasne wrażenie, że chyba powinien teraz umrzeć, ponieważ lepiej to już mu nigdy w życiu nie będzie. Właśnie spełniało się jego najskrytsze erotyczne pragnienie – Bianka siedziała na brzegu wanny i myła go, celebrując każdy gest niczym prawdziwa prywatna gejsza.

Kiedy zmieniła miejsce i usiadła przed nim, a kimono rozchyliło się zachęcająco, Adam nie wytrzymał, jednym ruchem ściągnął z niej ten czerwony szlafroczek, który zasłaniał mu taki cudowny widok i zaproponował, by dołączyła do niego.

Teraz siedziała za jego plecami, zmysłowo oplatając go tymi swoimi fantastycznymi nogami i powolutku przesuwając mokrą gąbką w dół po jego torsie i brzuchu… A może ja już umarłem i jestem w niebie, przemknęło mu przez głowę.

– Wydaje mi się, że wspominałaś coś o masażu? – przypomniał w końcu nieśmiało.

Zgodnie z obietnicą osuszyła go miękkim ręcznikiem, nie pozwalając, by sam cokolwiek robił, a następnie zaprowadziła do sypialni. Położył się na brzuchu i ponownie oddał się w jej ręce. I on przedtem myślał, że lepiej już mu nie będzie! Najwyraźniej się mylił.

Wiedział, że mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby otworzył oczy i spojrzał w lustra na drzwiach szafy, lecz wolał tego nie robić. Obawiał się, że widok zupełnie nagiej Bianki, na poły klęczącej nad nim, a na poły siedzącej na jego udach, z oddaniem masującej mu plecy, okazałby się ekscytujący… nie do zniesienia. Chyba nie był gotów na taką dawkę rozkoszy.

Oczywiście nie wytrzymał i w pewnym momencie zerknął w bok.

– Dosyć – zażądał.

Znieruchomiała, on zaś szybko przewrócił się na plecy i przytrzymał biodra Bianki, by nie pozwolić jej na zmianę pozycji. Przez chwilę wpatrywał się w jej płonącą twarz i błyszczące oczy. Chyba jeszcze nigdy nie widział jej równie pięknej.

Ona naprawdę głęboko wierzyła w to, że go kocha – czytał to wyraźnie w jej spojrzeniu. I naraz w jego sercu odezwała się nieśmiało od dawna uśpiona nadzieja. Być może istnieje szansa – minimalna, ale jednak – że tym razem uczucie Bianki okaże się trwałe?

Nagle przypomniał sobie, co powiedziała w salonie. Chciała się zabawić. Miłość oznaczała dla niej tylko tyle. Ciekawe, czy z innymi bawiła się równie dobrze? Na tę myśl aż pociemniało mu w oczach. Przecież to oczywiste, że pozostałym mężczyznom też musiała tak dogadzać, sądząc po jej pomysłach i wprawie, z jaką je realizowała. Pewnie wtedy również wmawiała wszystkim naokoło, że to wielka miłość. Akurat! Po prostu znalazła wygodny pretekst do nieskrępowanego zaspokajania swoich potrzeb.

Jakiś wewnętrzny głos podsuwał mu, że niesprawiedliwie ją ocenia, lecz Adam nie chciał tego słuchać. Wspomnienie rywali do serca i ciała Bianki rozwścieczyło go tak, że przestał się zastanawiać nad czymkolwiek i wbrew wcześniejszym ustaleniom przejął sprawy w swoje ręce. Chciał udowodnić i sobie, i jej, że jest niemoralną, łatwą dziewczyną, kierującą się wyłącznie zaspokajaniem swych wybujałych potrzeb erotycznych.

Dlatego też kochał się z nią tak, jak jeszcze nigdy przedtem, wykorzystując pozycję, w jakiej się znajdowali. Na początku nie chciała tego, lecz wkrótce uległa – jak z pewnością ulegała każdej zachciance każdego mężczyzny, pomyślał z gniewem. Obserwował ją przez cały czas, ale nie pozwalał sobie na to, by widok podekscytowanej Bianki sprawiał mu jakąkolwiek przyjemność. Powtarzał sobie, że wielu już ją taką oglądało…

Nagłe pochyliła się i złożyła na jego ustach długi, cudownie pieszczotliwy pocałunek.