– Dobrze się czujesz? – dobiegł z pokoju jego dość obojętny głos.
Wzięła się w garść, wstała, doprowadziła swój wygląd do porządku i wróciła do sypialni, gdzie Adam siedział na łóżku, udając, że nic go nie obchodzi. To znaczy, miała nadzieję, że tylko udawał.
Stanęła przed nim, biorąc się pod boki.
– Nie, nie czuję się dobrze, bo jestem w ciąży, noszę twoje dziecko, ty draniu! Ponad miesiąc temu odstawiłam tabletki, ale w życiu by mi nie przyszło do głowy, że ten jeden raz, gdy nie uważaliśmy, wystarczy, by dokonać niemożliwego. Ale kocham cię, cokolwiek na ten temat myślisz i kocham nasze dziecko, więc je urodzę! A jeśli masz choć odrobinę przyzwoitości, to zrobisz ze mnie porządną kobietę i ożenisz się ze mną. Bo ty też mnie kochasz, Adamie Marsden i przestań mi wmawiać, że nie! – Gniewnie tupnęła nogą. – Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że mnie kochasz! – zakończyła dobitnie swoją tyradę.
Adam z furią zerwał się z łóżka, wyglądając tak, jakby chciał ją udusić. Przestraszona Bianka cofnęła się odruchowo, nie oczekiwała bowiem aż takiego Wybuchu wściekłości z jego strony.
– Ja też nie mam! – krzyknął jej prosto w twarz. – Kocham cię, niech to szlag trafi, chyba ziemia jeszcze nie nosiła gorszego kretyna! Wiedziałem, że nie jesteś tego warta, ale nawet w najczarniejszych przewidywaniach nie przyszło mi do głowy, że trafiłem na tak przewrotną i wyrachowaną żmiję.
Wpatrywała się w niego z osłupieniem. Przewrotną? Wyrachowaną? Nie było w tym za grosz sensu. Chyba nie podejrzewał, że celowo zaszła z nim w ciążę?
– Nie dość, że wrobiłaś mnie w oszukiwanie twojej matki, nie dość, że łżesz mi bezczelnie prosto w oczy o twoim rzekomo wielkim uczuciu do mnie…
– Adam, kiedy to praw…
– Zamilcz! – Smagnął ją tym słowem jak biczem. – Nie chcę więcej wysłuchiwać twoich kłamstw. Myślisz, że masz przed sobą półgłówka, który nie orientuje się w grze, jaką prowadzisz? Specjalnie nie przypomniałaś mi o żadnym zabezpieczeniu tamtej pierwszej nocy, mając nadzieję, że kompletnie stracę głowę, gdy wreszcie dostanę jedyną kobietę, jaką w życiu kochałem. Wiedziałaś, że zapomnę o wszystkim innym. Chciałaś, żebym zapomniał, ponieważ podejrzewałaś, że możesz być w ciąży z Derekiem. Grałaś na obie strony, żeby zwiększyć swoje szanse na zdobycie męża i ojca dziecka.
– Że co?!
– Przestań udawać niewiniątko, niedobrze mi się robi od tej twojej obłudy. Myślisz, że nie zauważyłem, że od kilku dni miałaś mnie dosyć? Doszłaś do wniosku, że jednak zdecydujesz się na Dereka, ja ci się znudziłem. Zaciągnęłaś go tutaj ostatniej nocy i powiedziałaś mu o ciąży, ale dał ci kosza, więc znów zaczęłaś się wdzięczyć do starego dobrego Adama. To dlatego próbowałaś mnie skusić na seks, żeby potem łatwiej owinąć mnie sobie wokół palca. Pewnie przy Dereku zastosowałaś tę samą metodę, co? Tyle że on najpierw wykorzystał okazję, a dopiero potem odszedł w siną dal. Proszę, głupek okazał się cwańszy od mędrka, bo nie był na tyle głupi, żeby się w tobie zakochiwać.
Umilkł wreszcie, ale wyłącznie dlatego, że Bianka z całej siły wymierzyła mu siarczysty policzek.
– Nigdy z nim nie spałam, przestań mnie wreszcie traktować, jakbym szlajała się po rynsztokach! – wykrzyknęła histerycznie. – Zemdlałam wczoraj na siłowni, to co, miał mnie tam zostawić? Odwiózł mnie do domu, a w dodatku okazał się tak miły, że po drodze kupił mi w aptece test ciążowy i został tu ze mną tak długo, aż się upewniłam. Einsteinem może nie jest, to fakt, ale zachował się lepiej od ciebie. Pogratulował mi i ucieszył się, że wreszcie między mną i tobą wszystko się ułożyło. Nie zapominaj, że moja mama powiedziała mu, że jesteśmy małżeństwem, a on wyciągnął wniosek, że skoro to ukrywałam, to planowałam rozwód.
Nie widziała twarzy milczącego Adama, gdyż oślepiały ją płynące nieprzerwanym strumieniem łzy.
– I nie kusiłam cię z premedytacją, tylko byłam tak szczęśliwa, że chciałam się kochać z ojcem mojego dziecka. A jeśli przez ostatnie dni zachowywałam się dziwnie, to dlatego, że nie wiedziałam, co robić. Podejrzewałam, że zaszłam w ciążę, ale nie wiedziałam, jak zareagujesz. Bałam się, że nie zechcesz tego dziecka, bałam się, że nie zechcesz mnie. Cały czas miałam nadzieję, że się w końcu oświadczysz, ale ty…
W tym momencie rozpłakała się tak rozpaczliwie, że nie mogła wydobyć z siebie ani słowa więcej. Nagle poczuła otaczające ją silne ramiona i Adam przycisnął ją do siebie tak mocno, że prawie zabrakło jej tchu. Oparła skołataną głowę na jego piersi.
– Jak… Jak mogłeś myśleć o mnie te wszystkie straszne rzeczy? – wyszlochała.
Właśnie. Jak mógł?
Po raz pierwszy w życiu czuł się jednocześnie cudownie i okropnie. Kochała go, jej słowa i zachowanie nie pozostawiały nawet cienia wątpliwości. Chciała za niego wyjść, nosiła jego dziecko! A on, drań, sprawił jej ból. Powinien był teraz klęczeć przed nią i błagać o wybaczenie.
Na razie stał jednak, tuląc ją do siebie, całując po włosach i gładząc jej wstrząsane łkaniem ramiona.
– To kiedy w końcu zrobisz ze mnie porządnego mężczyznę? – spytał, gdy uspokoiła się nieco.
Podniosła ku niemu zalaną łzami twarz.
– Nie musisz się ze mną żenić. Naprawdę nie musisz. Skoro mi nie wierzysz, to powinniśmy z tym poczekać.
– Nie, proszę! – zaoponował gwałtownie. – Weźmy ślub najszybciej, jak się da.
Ona jednak z uporem pokręciła głową.
– Nie, dam ci czas. Chcę, żebyś uzyskał absolutną pewność. Uwierz mi, tak będzie lepiej.
Jęknął z rezygnacją, ale poddał się. Miał teraz za swoje. Powinien był jej bardziej ufać. Cóż, trudno, czekał na nią tyle lat, więc może wytrzyma jeszcze trochę.
– Ale przynajmniej zamieszkamy razem – powiedział, starając się, by jego głos brzmiał spokojnie. W rzeczywistości obawiał się, że Bianka i na to się nie zgodzi. – Mieliśmy przeprowadzić się do czegoś większego, pamiętasz? – podsunął kusząco.
– Oczywiście! Przecież mamy mieć dziecko i psa!
Z nieco smętnym uśmiechem pokiwał głową. No tak, znowu pies okazał się ważniejszy. Trudno, widocznie tak musi być. Zresztą, w domu powinien być jakiś zwierzak. Oczywiście nie zdradzi się z tą myślą przed Bianką, gdyż wtedy zwali mu na głowę całe zoo.
Przypomniał sobie, że w niedzielę oglądali między innymi pewien piękny duży dom na samym wybrzeżu. Wymarzone miejsce. Ale w takim razie chyba będzie musiał sprzedać apartament, nie ma rady. Szkoda. Spędzili tam tyle wspaniałych chwil.
Jednak to wcale nie oznacza, że ma przestać ją zabierać na romantyczne sam na sam. Małżeńska sypialnia to wspaniałe miejsce, ale szczypta pikanterii nigdy nie zawadzi.
Trzeba wyszukać w okolicy różne przytulne, luksusowe hoteliki, dokąd mężczyzna może zabrać damę swego serca na upojną noc. Właściwie, czemu by nie zacząć od zaraz?
– Czemu się tak uśmiechasz? – spytała nieco podejrzliwie.
– Pomyślałem, że powinniśmy to uczcić. Co byś powiedziała na kolację przy świecach w wytwornym hotelu? Wypijemy najlepszego szampana, a potem udamy się do apartamentu dla nowożeńców.
– Przecież nimi nie jesteśmy!
– A kto będzie o tym wiedział? Wszyscy mężczyźni będą patrzeć na ciebie i mi zazdrościć. A tak przy okazji… Nie miałabyś ochoty włożyć pewnej czerwonej sukienki, którą ci kiedyś kupiłem?
Posłała mu zalotne spojrzenie.
– Możemy też wziąć ze sobą tę czarną…
EPILOG
W Australii akurat panowała pełnia lata. Ciepłe promienie listopadowego słońca oświetlały dom oraz dziedziniec z pąsowym chodnikiem, po którym szła Bianka. Czekający pod ozdobioną świeżymi kwiatami altanką Adam patrzył na nią w niemym zachwycie.