Выбрать главу

– Być może – przytaknęła Sara. – Wuj nie gardził alkoholem, zwłaszcza podczas koktajli czy obiadów. Proszę mi wybaczyć, ale jak pan się właściwie nazywa? Jak mam się do pana zwracać?

– O, przepraszam. Zapomniałem się przedstawić. Jestem komisarz Alfred Elden i pracuję w wydziale kryminalnym.

W tym momencie otworzyły się drzwi do sypialni i wyszła stamtąd grupa techników policyjnych.

– No, już po robocie. Można zabierać ten cały majdan.

– Karlsen! – zareagował natychmiast komisarz Elden, wskazując na dziewczynę.

– O, przepraszam, nie wiedziałem… Nasz język jest mało wyszukany, ale nigdy nie mamy nic złego na myśli, proszę mi wierzyć.

Sara skinęła głową. Słowa policjanta wzburzyły ją i nie zdołała tego ukryć. Mimo że nie znała wuja za dobrze, pozostawał jednak dla niej jedyną bliską osobą. Teraz nie ma już nikogo.

Gdy funkcjonariusze opuścili pomieszczenie, Elden zwrócił się ponownie do Sary:

– Przerwaliśmy pani, coś jeszcze chciała pani powiedzieć. Teraz pojęła, że w mieszkaniu są tylko oni i nieboszczyk. Po chwili odezwała się drżącym głosem:

– Na biurku zauważyłam katalog biura podróży. Czy wiecie już, dokąd wujek się wybierał?

– Właśnie miałem zamiar tam zatelefonować, gdy pojawiła się pani. Znając charakter pana Tangena sądzę, że nie miała to być wycieczka zorganizowana.

– O, na takie też się wypuszczał. Nie zawsze dysponował dużą gotówką.

– Pewnie już za późno, ale możemy spróbować czegoś się dowiedzieć. – Policjant podszedł do telefonu i wykręcił numer biura podróży.

I znowu uderzył Sarę szczególny sposób, w jaki komisarz się poruszał. Obserwując jego sylwetkę z tyłu, nie mogła jednak zaprzeczyć, że był zgrabny i bardzo męski. Tak jak poprzednim razem przywiódł jej na myśl Erika. Kiedy Erik jej dotknął, zareagowała sprzeciwem. Może był to sygnał, że nie myślała o fizycznej bliskości ani romansie, ale pragnęła przyjaźni i oddania? Sara darzyła Erika sympatią, ale pociągał ją niejako platonicznie. Fakt, że miał żonę i dwójkę dzieci, stanowił dla niej wielką barierę. Marzyła, by poczuć oplatające ją ramiona mężczyzny, zespolić się z nim w jedno. Uświadomiła sobie nagle, że choć samotność dotkliwie jej dokuczała, to pragnie przede wszystkim głębszych doznań. I co najdziwniejsze, stało się to za sprawą spotkania z tym niedostępnym, niechętnie do niej usposobionym policjantem. Czegoś podobnego nigdy by się nie spodziewała.

Elden, czekając na zgłoszenie się biura podróży, zwrócił się do Sary z kolejnym pytaniem:

– Zdaje się, że jest pani jedynym spadkobiercą?

– Spadkobiercą, nie rozumiem? – zdziwiła się, wodząc wzrokiem po małym, ale ekskluzywnie umeblowanym pokoju.

– Proszę mi powiedzieć, gdzie była pani wczorajszego wieczoru?

– O mój Boże! – wykrzyknęła, ale zaraz się opanowała. – - Byłam w domu. Odwiedziły mnie koleżanki z pracy i siedziały do około wpół do dwunastej.

Policjant pokiwał głową. Po krótkiej chwili połączył się Z biurem i wymieniwszy kilka zdań, zapisał prywatny numer jednego z pracowników.

– Zastałem tylko sprzątaczkę. Biuro jest już naturalnie nieczynne, ale mieliśmy szczęście – wyjaśnił, wystukując kolejny numer telefonu. – Halo, mówi komisarz Alfred Elden z wydziału kryminalnego. Zajmujemy się pewną sprawą i chciałbym zadać kilka pytań. Czy może mi pani pomóc? Czy przypomina sobie może pani klienta o nazwisku Hakon Tangen? Tak, słucham? Na Cejlon, do Sri Lanki? Wczoraj wieczorem? Ale dostaliście państwo wiadomość, że się nie pojawił?

Elden zamilkł na dłuższą chwilę, ale jego twarz wyrażała zdumienie.

– Wyjechał? To niemożliwe! Jak szybko otrzymujecie wiadomość z lotniska, jeśli pasażer zrezygnuje? A jeśli ktoś inny przejmie bilet? Rozumiem. A więc Hakon Tangen na pewno był na pokładzie samolotu? Czy ma pani jego adres? Vindelveien trzydzieści cztery, tak, zgadza się. W takim razie dziękuję za pomoc, skontaktujemy się jutro.

Odłożył słuchawkę.

– Hakon Tangen udał się do Sri Lanki.

– A co z jego paszportem i świadectwem szczepień? – Sara była niezwykle poruszona.

– Tutaj żadnych dokumentów nie znaleźliśmy. Muszę niestety prosić panią, panno Wenning, o zidentyfikowanie zwłok. Wprawdzie sąsiadka już to zrobiła, ale w tej sytuacji musimy mieć stuprocentową pewność.

– Czy to naprawdę konieczne?

– Obawiam się, że tak. Pójdę pierwszy i postaram się, by widok był dla pani jak najmniej przykry.

Była wdzięczna komisarzowi za ten niespodziewany ludzki odruch. Po chwili poprosił ją do środka.

Weszła na miękkich nogach. Nigdy przedtem nie widziała nieboszczyka i zawsze się bała, że kiedyś ją to spotka. Teraz nie miała innego wyjścia.

Policjant starał się zmniejszyć przykre wrażenie, ale Sara i tak bardzo przeżyła ten moment. Wuj leżał na podłodze, twarzą skierowany ku drzwiom, jakby usiłował uciekać. Był przykryty kocem.

Elden odchylił ostrożnie rąbek materiału z twarzy zmarłego.

Sara zdołała kiwnąć twierdząco głową. W chwilę potem opuścili sypialnię. Dziewczyna ciężko opadła na fotel i skwapliwie przyjęła kieliszek koniaku podany przez Eldena. Nie lubiła mocnych alkoholi i lekko się zakrztusiła, smakując trunek.

Komisarz interesował się znajomymi wuja. Zadał Sarze kilka pytań, na które nie umiała udzielić odpowiedzi. Wreszcie pozwolił jej odejść, ale poprosił, by stawiła się w komisariacie następnego dnia około dziesiątej.

– Nie wiem, czy zwolnią mnie z pracy.

– Z pewnością zwolnią – odparł z nutą groźby w glosie.

Następnego dnia w pracy Erik przyszedł do jej pokoju. Byli zatrudnieni w tej samej instytucji, Sara miała etat pianistki, Erik był inżynierem.

– No i jak poszło? – zapytał z troską, muskając przelotnie jej dłoń opartą o stół.

– Eriku, oni mnie podejrzewali! – zawołała wzburzona. – Ale na szczęście miałam alibi. Muszę się znowu stawić na policji za pół godziny. Zwolniłam się…

Erik stał chwilę milczący.

– Saro, nie mogłem porozmawiać wczoraj z Birgitte. Mieliśmy niespodziewanych gości.

Goście nie towarzyszyli im chyba w sypialni, pomyślała ze smutkiem Sara, choć tak naprawdę odetchnęła z ulgą. Ich obecna sytuacja była nie do zaakceptowania, niemniej nie chciała doprowadzić do rozbicia małżeństwa. Nie zachwycały jej także wykrętne usprawiedliwienia niewiernych małżonków i potajemne schadzki. Właściwie sama nie miała pojęcia, czego chce.

– Czy nie moglibyśmy poczekać, aż zakończy się ta straszna sprawa z morderstwem? – zapytała prosząco. – To mnie kompletnie wytrąca z równowagi. Dziś zupełnie nie mogłam zasnąć. Nie wspominaj o niczym swojej żonie. Nie warto. Chyba jakiś czas wytrzymamy bez spotkań?

– Ależ, Saro! Przecież ja cię pragnę – wyszeptał podniecony Erik.

Spojrzała na niego. Prezentował się nadzwyczaj dobrze, był nienagannie ubrany, nie tak jak tamten komisarz policji. Sara wciąż bolała nad tym, że Erik okazał się żonatym mężczyzną. Ale cóż robić! Dowiedziała się o tym zbyt późno.

– Bądź cierpliwy, proszę.

W komisariacie Sarę czekała niemała niespodzianka.

Na miejscu był naturalnie Alfred Elden, a poza nim jego przełożony, choć w pierwszej chwili nie rozpoznała stopnia.

Elden siedział bez słowa i ściskał kurczowo długopis.

– No jak, panno Wenning, czy pamięta pani kogoś ze znajomych wuja?

– Tak, ale kompletnie nie potrafię skojarzyć nazwisk i twarzy.

– A gdyby ich pani zobaczyła?