Выбрать главу

Powrót pana Bagginsa wywołał niemało zamieszania Pod Pagórkiem, Na Pagórku, oraz Za Wodą. Ceregiele prawne trwały kilka lat. Wiele wody upłynęło w rzece, nim pana Bagginsa naprawdę i formalnie uznano z powrotem za żyjącego. Osoby, które zrobiły wyjątkowo dobry interes na licytacji, nie chciały się zadowolić byle dowodem. W końcu, żeby przyspieszyć sprawę, Bilbo musiał odkupić większość swoich własnych mebli. Mnóstwo srebrnych łyżek zniknęło w sposób tajemniczy i nigdy całkowicie nie wyjaśniony. Jeśli o mnie chodzi, podejrzewam Bagginsów z Sackville; ci do końca życia nie uznali Bilba Bagginsa, który powrócił, za prawdziwego Bilba Bagginsa i nie utrzymywali z nim stosunków. Wielką mieli doprawdy ochotę mieszkać w jego ślicznej norce.

Ale Bilbo miał wkrótce przekonać się, że stracił coś więcej niż srebrne łyżki, a mianowicie — dobrą reputację. Co prawda zawsze odtąd cieszył się przyjaźnią elfów, szacunkiem krasnoludów, czarodziejów i wszystkich tym podobnych osób, które odwiedzały jego rodzinną okolicę; ale nie uchodził już za szanującego się hobbita. Wszyscy sąsiedzi uważali go za trochę „pomylonego" — z wyjątkiem siostrzenic i siostrzeńców ze strony Tuków; lecz starsi nie pochwalali przyjaźni tej młodzieży z Bilbem.

Z przykrością muszę wam powiedzieć, że Bilbo nic sobie z tego nie robił. Żył bardzo zadowolony, a szum imbryka na piecu wydawał mu się muzyką jeszcze piękniejszą niż za spokojnych dni przed odwiedzinami niespodziewanych gości. Miecz powiesił nad kominkiem, zbroję ustawił w sieni, a potem nawet oddał do muzeum. Złoto i srebro wydał przeważnie na prezenty, niekiedy praktyczne, a niekiedy fantastyczne — temu może należy w pewnym stopniu przypisać miłość siostrzeńców i siostrzenic. Czarodziejski pierścień zachował w ścisłej tajemnicy, bo posługiwał się nim przede wszystkim wtedy, gdy zjawiali się niepożądani goście.

Zaczął pisywać wiersze i często odwiedzał elfy, a chociaż ten i ów kiwał głową i stukając się palcem w czoło, wzdychał: „Biedny stary Baggins", chociaż mało kto wierzył w jego opowieści — Bilbo czuł się szczęśliwy aż do końca swych dni, a przeżył ich jeszcze bardzo wiele.

Pewnego jesiennego wieczora w kilka lat później, gdy Bilbo siedział w swoim gabinecie zajęty pisaniem pamiętników — które zamierzał opatrzyć tytułem: „Tam i z powrotem, wakacje pewnego hobbita" — u drzwi rozległ się dzwonek. Przyszedł Gandalf w towarzystwie krasnoluda, a mianowicie Balina.

— Proszę, proszę! — rzekł Bilbo i po chwili wszyscy trzej siedzieli w fotelach przy kominku. Balin zauważył, że kamizelka pana Bagginsa jest lepiej niż przed paru laty wypełniona i ma szczerozłote guziki, a Bilbo nawzajem stwierdził, że broda Balina urosła o parę cali, pas zaś, wysadzany drogimi kamieniami, błyszczy wspaniale.

Rozgadali się oczywiście o dawnych czasach wspólnie przeżytych, a Bilbo zapytał, co słychać w krajach pod Górą. Okazało się, że wszystko tam toczy się pomyślnie. Bard odbudował miasto w dolinie i mnóstwo ludzi znad Jeziora, z zachodu i południa skupiło się przy nim, dolina zaś, znów uprawna, rozkwitła dostatkiem; spustoszoną okolicę teraz wypełniały wiosną kwiaty i świergot ptasi, a jesienią — owoce i gwar zabaw. Miasto na Jeziorze również wskrzeszono z popiołów, bogatsze niż przedtem, bo wiele skarbów płynęło w górę i w dół Bystrą Rzeką. Między elfami, krasnoludami i ludźmi w całej tej okolicy panowała zgoda.

Dawnego władcę Miasta na Jeziorze spotkał żałosny koniec. Bard dał mu dużo złota na wspomożenie mieszkańców miasta, lecz ludzie tego pokroju szczególnie łatwo zarażają się smoczą chorobą, toteż władca zagarnął lwią część złota, uciekł z nim i zginął śmiercią głodową na Pustkowiu, opuszczony przez swych zauszników.

— Nowy władca jest mądrzejszy — rzekł Balin — i bardzo popularny, bo, rzecz jasna, ludzie jemu przypisują zasługi swojej obecnej pomyślności. Śpiewają nawet pieśni, które głoszą, że za jego panowania rzeki płyną złotem.

— A więc stare przepowiednie w pewnym sensie jednak się sprawdziły — powiedział Bilbo.

— Oczywiście! — rzekł Gandalf. — Dalczegóż by się nie miały sprawdzić? Chyba nie przestałeś wierzyć w proroctwa tylko dlatego, że sam przyłożyłeś ręki do ich urzeczywistnienia? Nie myślisz przecież, że wszystkie swoje przygody i cudowne ocalenia zawdzięczasz wyłącznie szczęściu, które ci sprzyjało tylko przez wzgląd na twoją osobę! Bardzo przyzwoity hobbit z ciebie, panie Baggins, i ogromnie cię lubię, ale mimo wszystko jesteś tylko skromną, małą osóbką na bardzo wielkim świecie.

— Całe szczęście! — roześmiał się Bilbo podając mu puszkę z tytoniem.