Выбрать главу

Podczas gdy Jasmel rozglądała się po domu, Kompan Adikora wydał cichy brzdęk sygnalizując połączenie.

— Zdrowego dnia — powiedział do niego Adikor. — Och, to cudownie, kochana. Wspaniała wiadomość! Zaczekaj takt…  — Odwrócił się do Jasmel. — Na pewno zechcesz to usłyszeć; rozmawiam z moją partnerką, Lurt. Ma już wyniki analizy cieczy, którą znalazłem w pracowni komputerowej po zniknięciu twojego ojca. — Adikor pociągnął gałkę w Kompanie, włączając zewnętrzny głośnik.

— Jest ze mną Jasmel Ket, córka Pontera — powiedział. — Możesz mówić dalej.

— Zdrowego dnia, Jasmel — odezwała się Lurt.

— Tobie też — odparła dziewczyna.

— Pewnie was to zaskoczy — powiedziała Lurt. — Domyślasz się Adikorze, co za ciecz mi przyniosłeś?

— Sądziłem, że to woda. Miałem rację?

— W pewnym sensie. To ciężka woda.

Jasmel uniosła brew.

— Naprawdę? — zdziwił się Adikor.

— Tak. Czysta ciężka woda. Oczywiście, cząsteczki ciężkiej wody występują w naturze, na przykład stanowią mniej więcej jedną setną procenta normalnej wody deszczowej. Ale żeby otrzymać taką koncentrację… hm… nie jestem pewna, jak to osiągnąć. Przypuszczam, że można opracować metodę frakcjonowania naturalnie występującej wody, opierając się na tym, że ciężka woda jest rzeczywiście o około dziesięć procent cięższa od zwykłej, ale trzeba byłoby przerobić olbrzymie objętości, aby uzyskać ilość, którą, jak mówiłeś, znalazłeś w laboratorium. Nie znam żadnego zakładu, który mógłby tego dokonać. Nie wiem też, po co ktoś chciałby to robić.

Adikor spojrzał na Jasmel, a potem przeniósł wzrok z powrotem na swój nadgarstek.

— I nie ma możliwości, aby taka woda pochodziła z naturalnego źródła? Może zebrała się pod skałami?

— Absolutnie nie — zabrzmiał głos Lurt. — Próbka była odrobinę skażona substancją, którą w końcu zidentyfikowałam jako płyn używany do mycia podłóg w waszym laboratorium; na posadzce pewnie zostały śladowe jego ilości, które potem rozpuściły się w wodzie. Poza tym próbka była czysta. W podziemnych wodach obecne byłyby minerały; ta z całą pewnością została wyprodukowana. Nie wiem przez kogo i nie jestem pewna jak, ale ponad wszelką wątpliwość nie jest to coś, co powstało w sposób naturalny.

— Fascynujące — przyznał Adikor. — I nie znalazłaś śladów DNA Pontera?

— Nie. Tylko trochę twojego. Pewnie gdy zbierałeś wodę, trafiło do niej trochę twoich komórek. Poza tym nic. Żadnych śladów osocza krwi ani niczego, co mogłoby pochodzić od Pontera.

— Rozumiem. Wielkie dzięki!

— Zdrowego dnia, mój kochany — powiedziała Lurt.

— Zdrowego dnia — powtórzył za nią Adikor i pociągnął za kontrolną gałkę, przerywając połączenie.

— Czym jest ciężka woda? — spytała Jasmel.

Adikor wyjaśnił jej, po czym dodał:

— To musi być wskazówka.

— Mówisz prawdę o tym, skąd ją wziąłeś?

— Tak, oczywiście. Zebrałem ją z podłogi komory komputera po tym, jak zniknął Ponter.

— Nie jest trująca?

— Ciężka woda? Nie sądzę.

— Jakie ma zastosowanie?

— Z tego, co wiem, żadne.

— I nie istnieje żadna możliwość, że ciało mojego ojca zostało… sama nie wiem… w jakiś sposób zamienione w ciężką wodę?

— Bardzo w to wątpię — powiedział Adikor. — Nie ma żadnych śladów pierwiastków, z których składa się organizm ludzki. Nie doszło do rozpadu ani do samozapłonu; Ponter po prostu zniknął. — Adikor pokręcił głową. — Może jutro, podczas dooslarm basadlarm, zdołamy wyjaśnić arbitrowi, dlaczego musimy zejść do laboratorium. Teraz pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że Ponterowi nic się nie stało, gdziekolwiek teraz jest.

Reuben Montego pomógł Mary Vaughan zainstalować się w laboratorium genetyki Laurentian University, po czym kupił lunch w Taco Bell i wrócił do St. Josephs Health Centrę. W korytarzu zastał Louise Benoit, piękną francuskojęzyczną Kanadyjkę, stażystkę z SNO. Spierała się z mężczyzną, który wyglądał na pracownika szpitalnej ochrony.

— Ale ja mu ocaliłam życie! — zaprotestowała Louise. — Na pewno zechce mnie zobaczyć!

Reuben podszedł do niej.

— Witam — powiedział. — Jakieś problemy?

Louise odwróciła śliczną buzię w jego stronę. W jej brązowych oczach pojawił się wyraz wdzięczności.

— Och, doktor Montego! Dzięki Bogu, że pan tu jest. Przyszłam zobaczyć, jak radzi sobie nasz przyjaciel, ale nie chcą mnie do niego wpuścić.

— Nazywam się Reuben Montego — powiedział Reuben do umięśnionego ochroniarza o rudych włosach. — Jestem…  — A czemu, do diabła, nie? — … lekarzem Pontera; może pan potwierdzić tę informację u doktora Singha.

— Wiem, kim pan jest — odparł ochroniarz. — I mam pana nazwisko na liście osób upoważnionych.

— Ta młoda dama jest ze mną. To naprawdę ona uratowała Ponterowi życie w obserwatorium neutrin.

— Rozumiem. Przepraszam za utrudnienia, ale reporterzy i ciekawscy ciągle próbują się tu dostać i…

W tym momencie w korytarzu pojawił się doktor Naonihal Singh w ciemnobrązowym turbanie.

— Doktorze Singh! — zawołał Reuben.

— Witam — powiedział Singh, podchodząc bliżej i ściskając dłoń Reubena. — Czyżby postanowił pan uciec od telefonów? Mój dzwoni bez przerwy.

Reuben się uśmiechnął.

— Mój też. Wszyscy chcą się czegoś dowiedzieć o naszym panu Ponterze.

— Z przyjemnością zawiadamiam, że czuje się znakomicie — oznajmił Singh. — Bardzo chciałbym zwolnić go ze szpitala. I tak dzięki Mikebwi Harrisowi mamy za mało łóżek.

Reuben pokiwał głową ze zrozumieniem. Były premier Ontario wsławił się licznymi cięciami budżetowymi oraz tym, że zamknął lub połączył wiele szpitali w całej prowincji.

— Przyznam też wprost — dodał Singh — że być może media przestałyby mnie nagabywać, gdyby pacjent został wypisany.

— Tylko gdzie mamy go ulokować? — spytał Reuben.

— Tego nie wiem. Ale skoro nic mu nie jest, nie powinien przebywać w szpitalu.

Reuben przytaknął.

— W porządku. Zabierzemy go, wychodząc stąd. Czy można jakoś przemycić go przez okno, tak żeby dziennikarze tego nie widzieli?

— Przecież chodzi właśnie o to, aby prasa wiedziała, że opuścił szpital — stwierdził Singh.

— Tak, tak. Ale chcielibyśmy zabrać go w jakieś bezpieczne miejsce, zanim się zorientują.

— Rozumiem. Możecie go wyprowadzić przez podziemny garaż. Proszę zaparkować tam samochód, windą dla personelu zjechać na poziom B2 i wyjść drzwiami na końcu korytarza. Wystarczy, że Ponter się pochyli za siedzeniem, a nikt nie zauważy, jak wyjeżdża.

— Doskonale — stwierdził Reuben.

— Proszę zabrać go jeszcze dziś — zaznaczył Singh.

Montego skinął głową.

— Oczywiście.

— Dziękuję.

Reuben i Louise ruszyli schodami na górę.

— Witaj, Ponterze — powiedział Reuben, wchodząc na szpitalną salę. Ponter siedział na łóżku, ubrany w ten sam strój, w którym został znaleziony.