Выбрать главу

— Szkoda, że Ponter jest fizykiem, a nie lekarzem — powiedział Reuben do Mary po konferencji prasowej.

— Dlaczego?

— No cóż, mamy szczęście, że są jeszcze skutecznie działające antybiotyki, które mogliśmy mu podać. Bakterie z czasem wykształcają odporność; moim pacjentom zwykle podaję erytromycynę, bo penicylina jest w dzisiejszych czasach mało skuteczna, ale Ponterowi podałem najpierw właśnie penicylinę. Wytwarzają ją pędzlaki powstające na chlebie, a skoro ludzie Pontera nie znają chleba, być może się na nią nie natknęli. Niewykluczone, że uda się nią zwalczyć wszelkie infekcje bakteryjne, jakie przyniósł ze swojego świata. Potem podałem mu jeszcze erytromycynę i kilka innych, żeby zniszczyć wszystko, czym mógł się zarazić tutaj. Ludzie Pontera mają pewnie własne antybiotyki, ale najprawdopodobniej różnią się one od odkrytych przez nas. Gdyby potrafił nam powiedzieć, czego używają, zdobylibyśmy nową broń w wojnie z chorobami — taką, na którą nasze bakterie jeszcze nie są odporne.

Mary kiwnęła głową.

— Interesujące — przyznała. — Szkoda, że przejście między jego światem a naszym zamknęło się tak szybko. Pewnie pojawiłoby się wiele fascynujących możliwości wymiany między obiema wersjami Ziemi. Farmaceutyki to zaledwie wierzchołek góry. Większość spożywanych przez nas pokarmów nie występuje w naturze. Wprawdzie Pontera nie interesują produkty zbożowe, ale nowe odmiany ziemniaków, pomidorów, kukurydzy, udomowionych kurczaków, świń i krów — wszystko to powstało głównie w wyniku hodowli selektywnej. Moglibyśmy wymienić je na to, co mają oni.

Reuben przytaknął.

— A to dopiero początek. Na pewno można by było dokonać znacznie więcej w sferze informacji na temat złóż surowców. Założę się, że znamy wiele cennych minerałów, skamielin i innych rzeczy, których oni nie odkryli, i na odwrót.

Mary pomyślała, że pewnie Reuben ma rację.

— Wszystko, co naturalne i starsze niż kilkadziesiąt tysięcy lat, powinno występować w obu światach, prawda? Druga Lucy, drugi tyranozaur Sue, łupki z Burgess, diament Hope… przynajmniej ten pierwotny, nieoszlifowany. — Umilkła, zastanawiając się nad tym wszystkim.

W połowie dnia Ponter czuł się już dużo lepiej. Mary i Louise patrzyły, jak przykryty kocem spokojnie śpi na łóżku.

— Całe szczęście, że nie chrapie — zauważyła Louise. — Z takim nochalem…

— Prawdę mówiąc, pewnie właśnie dlatego nie chrapie; nic nie blokuje drogi powietrzu.

Ponter przekręcił się na bok.

Louise przyglądała mu się przez chwilę, po czym spojrzała na Mary.

— Idę wziąć prysznic — oznajmiła.

Mary rano dostała okres; sama też z przyjemnością by się umyła.

— Wykąpię się po tobie.

Louise wyszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi.

Ponter znowu się poruszył i po chwili się obudził.

— Marę — powiedział cicho. Spał z zamkniętymi ustami i po obudzeniu nie miał zachrypniętego głosu.

— Witaj, Ponterze. Dobrze spałeś?

Popatrzył na nią tak, jakby zadała mu dziwne pytanie. Mary wciąż jeszcze nie przyzwyczaiła się do widoku jego długiej, jasnej brwi wspinającej się na wał nadoczodołowy.

Przechylił głowę na bok; Louise odkręciła prysznic. Po chwili jego wielkie nozdrza rozszerzyły się jeszcze bardziej. Spojrzał na Mary.

Nagle zrozumiała, co się dzieje, i poczuła okropne zażenowanie i dyskomfort. Ponter wyczuwał, że kobieta ma okres. Wycofała się do drzwi; nie mogła się doczekać swojej kolejki pod prysznicem.

Wyraz twarzy Pontera się nie zmienił.

— Księżyc — powiedział.

Tak — pomyślała Mary — to ten czas miesiąca. Nie chciała jednak o tym rozmawiać. Pospiesznie zeszła na dół.

Rozdział 28

Mina na pomarszczonej i mądrej twarzy Arbiter Sard oznaczała: „Lepiej, żeby to nie była strata czasu”.

— W takim razie słucham, dziecko — powiedziała do Jasmel, która nadal stała obok Adikora. — Jak inaczej wyjaśnisz zniknięcie twojego ojca, jeśli twierdzisz, że nie był to akt przemocy?

Jasmel przez chwilę milczała.

— Chętnie bym sama wszystko wytłumaczyła, ale…

Sard niecierpliwiła się coraz bardziej.

— Tak?

— Rzecz w tym, że Uczony Huld wyjaśni to znacznie lepiej ode mnie.

— Uczony Huld? — wykrzyknęła Sard ze zdumieniem kręcąc głową. — Proponujesz, aby oskarżony mówił we własnym imieniu?

— Nie — odparła szybko Jasmel, zdając sobie sprawę, że Sard sprzeciwi się tak oburzającej sugestii. — Nie, nic podobnego. On tylko przedstawi kilka informacji technicznych na temat fizyki kwantowej i…

— Fizyki kwantowej! A jakie znaczenie ma w tej sprawie fizyka kwantowa?

— Może się okazać kluczem do jej rozwiązania — przyznała Jasmel. — Uczony Huld wyjaśni to o wiele bardziej elokwentnie…  — zauważyła, że Sard marszczy brew — … i zwięźlej niż ja.

— Czy nikt inny nie mógłby przedstawić takich informacji? — spytała sędzina.

— Nie — odparła Jasmel. — Wprawdzie w Evsoy grupa kobiet prowadzi podobne badania, ale…

— W Evsoy! — wykrzyknęła Sard, jakby Jasmel wspomniała o drugiej stronie księżyca. Raz jeszcze pokręciła głową. — A zatem dobrze. — Utkwiła wzrok drapieżnika w Adikorze. — Proszę, mów krótko, Uczony Huldzie.

Adikor nie był pewien, czy powinien wstać, ale zrobił to, bo siedzenie na stołku zaczynało go męczyć.

— Dziękuję, Pani Arbiter — powiedział. — Jestem wdzięczny, że pozwoliłaś mi mówić, a nie tylko odpowiadać na zadane pytania.

— Nie każ mi żałować mojej pobłażliwości — stwierdziła Sard. — Zaczynaj.

— Tak, oczywiście. Doświadczenia, nad którymi Ponter Boddit i ja wspólnie pracowaliśmy, dotyczyły informatyki kwantowej. Zasada działania kwantowego komputera — według jednej z interpretacji — polega na tym, że dociera on do niezliczonych wszechświatów równoległych, w których istnieją identyczne kwantowe komputery. Wszystkie te komputery jednocześnie analizują różne fragmenty złożonego zadania matematycznego. Łącząc swoje możliwości, wykonują pracę o wiele szybciej.

— Jestem pewna, że to fascynujące — powiedziała Sard — ale jaki ma związek z domniemaną śmiercią Pontera?

— Otóż wierzę, że podczas naszego ostatniego eksperymentu z komputerem kwantowym, hm… mogło dojść do otwarcia swego rodzaju makroskopowego przejścia do jednego z tych wszechświatów i Ponter w nie wpadł, ponieważ…

Daklar Bolbay prychnęła szyderczo; pozostali widzowie poszli za jej przykładem. Sard znowu zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem.

— Żądasz, abym uwierzyła, że Uczony Boddit zniknął w innym wszechświecie?

Po tym pytaniu tłum wiedział już, ku jakiej ocenie skłania się Kornel Sard. Nikt nie miał powodów, by dłużej kryć swoje odczucia. Wielu ludzi zaczęło się otwarcie i głośno śmiać.

Adikor poczuł, jak jego puls przyspiesza, a palce zaciskają się w pięści — choć miał świadomość, że nie wolno mu stracić panowania nad sobą. Na częstoskurcz nie mógł nic poradzić, ale za to powoli zdołał zmusić się do otwarcia rąk.

— Pani Arbiter — odezwał się, starając się mówić z jak największym szacunkiem — istnienie równoległych wszechświatów stanowi obecnie podstawę wielu teoretycznych rozważań w dziedzinie fizyki kwantowej i…