Выбрать главу

— O tak, ale dobył z tej nauki przewrotny sylogizm! Powiadał, że aby położyć kres trzeciemu wiekowi, wiekowi znieprawienia, trzeba, by wszyscy duchowni, mnisi i bracia umarli śmiercią okrutną, powiadał, że wszyscy prałaci Kościoła, duchowni, mniszki, zakonnicy i zakonnice z zakonów predykanckich i minoryckich, eremici i sam papież Bonifacy winni zostać wyniszczeni przez cesarza, którego wskaże on, Dulcyn, a miałby nim być Fryderyk z Sycylii.

— Ale czyż właśnie nie Fryderyk przyjął życzliwie na Sycylii duchowników wygnanych z Umbrii i czyż nie minoryci żądali, by cesarz, choć jest nim dzisiaj Ludwik, zniszczył władzę doczesną papieża i kardynałów?

— Jest właściwe herezji lub szaleństwu przekręcać myśli najbardziej prawe i obracać je przeciwko prawu Bożemu i ludzkiemu. Minoryci nigdy nie domagali się od cesarza, by ten zabił innych kapłanów.

Mylił się, teraz to wiem. Kiedy bowiem kilka miesięcy później Bawarczyk ustanowił w Rzymie własny ład, Marsyliusz i inni minoryci uczynili duchownym, którzy dochowali wierności papieżowi, to właśnie, czego domagał się Dulcyn. Nie chcę przez to powiedzieć, że Dulcyn miał rację, lecz że także Marsyliusz zbłądził. Zacząłem jednak zastanawiać się, zwłaszcza po południowej rozmowie z Wilhelmem, jak prostaczkowie, którzy poszli za Dulcynem, mogli odróżnić między obietnicami duchowników a wprowadzeniem tych obietnic w życie przez Dulcyna. Czyż jego wina nie polegała na tym, że uczynił rzeczywistością to, co ludzie uznawani za prawowiernych chrześcijan głosili w celach czysto mistycznych? A może w tym właśnie tkwiła różnica, może świętość polegała na czekaniu, by Bóg dał nam to, co Jego święci obiecali, nie dążąc do zyskania tego środkami ziemskimi? Teraz wiem, że tak właśnie jest, i wiem, czemu Dulcyn był w błędzie; nie należy zmieniać porządku rzeczy, choć trzeba żarliwie oczekiwać jego odmiany. Ale owego wieczoru byłem wydany na pastwę sprzecznych myśli.

— Wreszcie —mówił mi Hubertyn —piętno herezji znajdziesz zawsze w pysze. W swoim drugim liście, z roku 1303, Dulcyn mianował sam siebie najwyższą głową kongregacji apostolskiej, na namiestników zaś wyznaczył przewrotną Małgorzatę (niewiastę) i Longina z Bergamo, Fryderyka z Nowary, Alberta Carentina i Walderyka z Brescii. I zaczął bredzić o następstwie przyszłych papieży, dwóch dobrych, pierwszym i ostatnim, dwóch złych, drugim i trzecim. Pierwszym jest Celestyn, drugim Bonifacy VIII, o którym prorocy powiadają: „Hardość twoja uwiodła cię i pycha serca twego, bo mieszkasz w jaskiniach skały.” Trzeci papież nie został nazwany, lecz o nim rzekłby Jeremiasz „oto ten lew”. I, o hańbo, Dulcyn rozpoznawał lwa we Fryderyku z Sycylii. Czwarty papież zdaniem Dulcyna nie jest jeszcze znany i winien to być papież święty, papież anielski, o którym mówił opat Joachim. Winien być wybrany przez Boga, a wtenczas Dulcyn i wszyscy jego zwolennicy (a było ich w tym momencie już cztery tysiące) otrzymaliby łaskę Ducha Świętego, zaś Kościół zostałby odnowiony aż do końca świata. Jednak w ciągu trzech lat, które poprzedzą jego nadejście, musi się spełnić całe zło i to Dulcyn starał się uczynić, szerząc wszędzie wojnę. Czwartym papieżem, i widać tu, jak demon kpi sobie ze swoich sukubów, był właśnie Klemens V, który ogłosił krucjatę przeciwko Dulcynowi. I było to sprawiedliwe, bo Dulcyn podtrzymywał teraz w swoich listach teorie nie do pogodzenia z prawą wiarą. Twierdził, że Kościół rzymski jest wszetecznicą, że nikt nie musi być posłuszny kapłanom, że wszelka władza duchowa przeszła teraz na sektę apostołów, że jedynie apostołowie tworzą nowy Kościół, że apostołowie mogą unieważnić małżeństwo, że nikt nie będzie mógł być zbawiony, jeśli nie przystąpi do sekty, że żaden papież nie może odpuszczać grzechów, że nie należy płacić dziesięcin, że życiem doskonalszym jest żyć bez ślubowania niż w ślubowaniu, że kościół poświęcony tak samo nadaje się do modlitwy, jak obora, i że można czcić Chrystusa w lasach i w kościołach, bez żadnej różnicy.

— Naprawdę powiedział to wszystko?

— Oczywiście, nie ma wątpliwości, napisał to. Ale uczynił coś gorszego. Kiedy umocnił się na Łysej Górze, zaczął pustoszyć wsie w dolinie, plądrować, by zapewnić sobie zaopatrzenie, w sumie wypowiedział prawdziwą wojnę całej okolicy.

— Wszyscy byli przeciwko niemu?

— Nie wiadomo. Może miał wsparcie niektórych, mówiłem ci już, że wmieszał się w miejscowe waśnie, w ten splot nie do rozwikłania. Nadeszła jednak zima roku 1305 jedna z najsurowszych w ostatnich dziesięcioleciach, i wszędzie dokoła panował wielki niedostatek. Dulcyn wysłał trzeci list do swoich zwolenników i wielu jeszcze dołączyło doń, ale życie tam na górze stało się nie do zniesienia, i nadeszły takie głody, że zjadali mięso koni i innych zwierząt i gotowane siano, i wielu od tego umarło.

— Ale z kim teraz walczyli?

— Biskup z Vercelli odwołał się do Klemensa V i zwołano krucjatę przeciwko heretykom. Ogłoszono odpust zupełny dla każdego, kto weźmie w niej udział, a zaproszono Ludwika Sabaudzkiego, inkwizytorów z Lombardii, arcybiskupa Mediolanu. Wielu wzięło krzyż, dążąc z pomocą werczelczykom i nowaryjczykom, również w Sabaudii, Prowansji, Francji, zaś biskup z Verceili objął dowództwo. Dochodziło do ciągłych starć między awangardami obu wojsk, ale umocnienia Dulcyna były nie do wzięcia i bezbożnicy otrzymywali w taki czy inny sposób wsparcie.

— Od kogo?

— Od innych bezbożników, jak myślę, którzy radowali się z tego zarzewia nieładu. Pod koniec roku 1305 herezjarcha został jednak zmuszony do opuszczenia Łysej Góry, pozostawiając rannych i chorych, i ruszył na ziemie Trivero, gdzie przywarł do skały, która wtedy zwała się Zubello, potem zaś i na wieki nazwana została Rubello albo Rebelio, stała się bowiem skałą rebeliantów przeciwko Kościołowi. Nie mogę opowiedzieć ci wszystkiego, co się zdarzyło, ale doszło do straszliwych rzezi. Na koniec jednak rebelianci zostali zmuszeni do poddania się. Dulcyna i jego zwolenników ujęto i sprawiedliwie skończyli na stosie.

— Również piękna Małgorzata?

Hubertyn spojrzał na mnie.

— Pamiętasz, że była piękna, prawda? Była piękna, powiadano, i wielu tamtejszych panów pragnęło wziąć ją za żonę, by uratować od stosu. Ale nie chciała, umarła nie skruszona wraz ze swoim nie skruszonym kochankiem. I niechaj będzie z tego dla ciebie nauka, strzeż się wszetecznic Babilonu, nawet jeśli przybierają kształty stworzeń najpowabniejszych.

— Ale teraz powiedz mi coś, ojcze. Dowiedziałem się, że klucznik klasztoru, i może też Salwator, spotkali Dulcyna i poniekąd przystali doń…

— Milcz i nie wypowiadaj sądów zuchwałych. Poznałem klucznika w pewnym klasztorze minorytów. Co prawda już po wydarzeniach związanych z historią Dulcyna. W owych latach wielu duchowników, nim jeszcze postanowiliśmy znaleźć schronienie w zakonie Świętego Benedykta, wiodło żywot niespokojny i musiało opuścić swoje klasztory. Nie wiem, gdzie był Remigiusz, nim go spotkałem. Wiem, że zawsze był dobrym bratem, przynajmniej gdy chodzi o prawość wiary. Co do reszty, niestety, ciało jest słabe…

— Co masz na myśli?

— Nie są to sprawy, o których powinieneś wiedzieć. Chociaż właściwie, skoro i tak mówiliśmy o tym i trzeba, byś umiał odróżnić dobro od zła… —zawahał się jeszcze —powiem ci, że słyszałem, jak tutaj w opactwie szepcze się, iż klucznik nie potrafi oprzeć się pewnym pokusom… Ale to plotki. Ty musisz nauczyć się nie myśleć nawet o tych sprawach. —Przyciągnął mnie znowu do siebie i wskazał na posąg Najświętszej Panny. —Ty musisz wtajemniczyć się w miłość bez skazy. Oto Ta, w której kobiecość uwzniośliła się. Dlatego o Niej możesz powiedzieć, że jest piękna, jak kochanka z Pieśni nad Pieśniami.W niej —rzekł, a w jego twarzy było uniesienie płynące z wewnętrznej radości, zupełnie tak samo, jak poprzedniego dnia w twarzy opata, kiedy mówił o klejnotach i złocie naczyń —w Niej nawet wdzięk ciała staje się znakiem piękności niebiańskich i dlatego rzeźbiarz przedstawił ją ze wszystkimi powabami, którymi niewiasta winna być ozdobiona. —Wskazał drobne piersi Panny wzniesione wysoko i sterczące pod gorsetem związanym pośrodku sznurówką, którą igrały drobne rączki Dzieciątka. —Widzisz? Pulchra enim sunt ubera quae paululum supereminent et tument modice, nec fluitantia licenter, sed leniter restricta, repressa sed non depressa [83] Czegóż doświadczasz w obliczu tej słodkiej wizji?

Zarumieniłem się gwałtownie, czując, że trawi mnie jakby wewnętrzny ogień. Hubertyn musiał to spostrzec, a może zauważył żar moich policzków, bo zaraz dodał:

вернуться

83

Pulchra enim… —Piękne bowiem są piersi nieco sterczące i umiarkowanie pełne, i nie swobodnie falujące, lecz łagodnie podtrzymane, ściągnięte, lecz nie ściśnięte