Выбрать главу

– Ruszaj! – warknął.

A niech cię diabli! – pomyślała z wściekłością. Wyrwała mu kluczyki, wcisnęła jeden z nich w stacyjkę i przez chwilę zaczęła się wpatrywać w tablicę rozdzielczą.

– Dokąd? – zapytała przez zaciśnięte zęby, modląc się o to, by nie odparł: Do domu. Jego dom bowiem leżał gdzieś pomiędzy lotniskiem w Bergamo a Werona.

– Jeden z przyjaciół użyczył mi swojej willi na weekend. Leży w górach, nie opodal Cavalese – powiedział. – Będę ci mówił, jak tam dojechać.

Elyn nie czekała dłużej. Zebrawszy w sobie odwagę, co przyszło jej tym łatwiej, że złość przesłoniła wszelkie obawy, włączyła silnik i po chwili przekonała się, jak łatwo jest prowadzić ferrari. Jazda nie trwała zbyt długo. Po dziesięciu minutach zatrzymali się przed parterową willą.

– Zaczekaj! Pomogę ci wysiąść – powiedziała, wyłączając silnik.

Tymczasem Max otworzył już swoje drzwi, gdy do niego dotarła. Oparł się o jej ramię, wydawało się to sprawiać mu satysfakcję. Tak szli podjazdem, wspięli się po schodkach, a w końcu stanęli na wpółzadaszonej werandzie.

– Zdejmę tu buty – oświadczył i przysiadł na ławce.

Zdjął lewy but, a Elyn wyciągnęła po niego rękę. Ważył chyba tonę.

– Ostrożnie – przestrzegła, gdy zmagał się z prawym butem. – Stopa nie wygląda na zbyt opuchniętą – zauważyła.

– Czy mam za to przepraszać? – spytał z sarkazmem, a Elyn zaczęła się zastanawiać nad stanem swoich uczuć. Owszem, jego cierpienie i jej sprawiało ból, ale równocześnie czuła, że z radością dałaby mu szturchańca za ton, jakim się do niej zwracał.

Podniósł się, wyciągnął kluczyki z kieszeni kurtki narciarskiej i otwierając drzwi do domu, zakomenderował:

– Przygotuj dla nas kawę.

– Założę się, że odnosiłeś liczne sukcesy na kursach dobrych manier – odcięła się i wkroczyła do domu, nie mogąc uwierzyć, że podejrzany dźwięk, który usłyszała za sobą, przypominał parskniecie śmiechem.

Weszła wprost do luksusowo urządzonej bawialni, w której drogie dywany pokrywały lśniącą drewnianą podłogę. Jedne z drzwi były otwarte. Wiedziała od razu, że prowadzą one do kuchni.

Woda w ekspresie właśnie zaczynała się gotować, gdy rozległy się kroki Maxa. Ogarnęło ją poczucie winy. Powinna była mu pomóc, wesprzeć go swoim ramieniem.

Drzwi zamknęły się gdzieś w głębi domu. W chwilę później usłyszała szum płynącej wody. Widocznie wszedł do łazienki, by wziąć prysznic po dzisiejszych wyczynach narciarskich.

Kawa była już gotowa, kiedy Elyn pomyślała, że pewnie nie jadł obiadu. Zajrzała do lodówki, gdzie znalazła chleb i ser. Wzięła się do roboty. Skończyła właśnie przygotowywanie kanapek z serem, gdy usłyszała, jak, utykając, wszedł do kuchni. Obróciła się.

Jego włosy wciąż były wilgotne po prysznicu. Miał na sobie domowe spodnie, koszulę i miękki sweter, a na nogach jedynie wełniane skarpety.

– Jak twoja noga? – zapytała.

– Zabandażowana.

– Dobrze. Gdzie będziesz pił kawę?

W odpowiedzi przysunął krzesło do kuchennego stołu. Elyn postawiła przed nim talerz z kanapkami i filiżankę kawy.

– A ty? – zapytał.

– Jadłam na górze.

– Kawy? – indagował.

Uznała, że niegrzecznie byłoby odmówić, więc też nalała sobie filiżankę. Gdy obróciła się, spostrzegła, że przysunął jej krzesło.

– Nie przypuszczałam, że tu przyjedziesz – próbowała nawiązać rozmowę.

– Elyn, gdybym wiedział, że tu będziesz, dwa razy bym się zastanowił nad tym wyjazdem – odpowiedział.

Nagle poczuła, że nie może się oprzeć rozbawieniu. Kąciki jej warg uniosły się do góry. Jednocześnie dostrzegła, że jego spojrzenie kieruje się ku jej ustom. I wtedy włączył się mechanizm obronny. Zrozumiała, że musi zachować czujność.

– Miałam przyjechać tu ze znajomym… ale w ostatniej chwili wypadło mu coś pilnego – dodała szybko na wypadek, gdyby Max pomyślał, że znajomy się rozmyślił. – Cóż, pokoje były już zarezerwowane, więc zaproponował, że podwiezie mnie tu jego siostra…

– A więc jesteś sama… – przerwał, a Elyn jęknęła w duchu.

– Tak – przyznała. – A ty? – spytała, wykonując ręką bliżej nieokreślony gest. – Też jesteś sam?

Przytaknął.

– Wpadłem na dziwaczny pomysł, by spędzić weekend, obcując tylko z przyrodą. Zostaję tu do poniedziałku – oznajmił stanowczo, by po chwili wyjaśnić nieco łagodniej:

– Mam w przyszłym tygodniu urwanie głowy i przyjechałem tu po to, żeby się przewietrzyć.

– W przyszłym tygodniu wyjeżdżasz do Rzymu…

– przypomniała sobie Elyn.

– Pamiętałaś? – ożywił się.

– Oczywiście – odparła rzeczowo. – A więc zostajesz tu do poniedziałku, a ja wracam do Werony w niedzielę po południu – dodała w pośpiechu, bardziej z potrzeby, by coś powiedzieć niż z innych powodów.

– Jak chcesz wrócić? – zapytał miękko.

– Diletta Agosta, siostra Tina, zabierze mnie, wracając od rodziny swego narzeczonego – powiedziała, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że w ten sposób ujawnia mu, kim jest ów znajomy, z którym miała tu przyjechać. Max jednak nie wydawał się zdziwiony tą wiadomością. – A jak ty się stąd wydostaniesz, jeśli chcesz koniecznie zostać do poniedziałku? – spytała.

Wzruszył ramionami.

– Będę się martwił w poniedziałek – wycedził, po czym spojrzał na nią z namysłem i dodał chłodno, wprawiając ją w zupełne osłupienie: – Tymczasem wyprowadzisz się z hotelu i przeniesiesz tutaj, żeby się mną opiekować.

– Tutaj?! – wykrzyknęła, spoglądając na niego zdumiona, a jej serce biło nieprzytomnie na samą myśl o tym. – To nie wchodzi w rachubę – z trudem powstrzymała się przed bardziej szczerą odpowiedzią.

– Nie uważasz, że jesteś mi coś winna?

– Nie aż tyle!

– Choć to z twojego powodu nie mogę teraz obsłużyć się sam? – zaatakował, a ona, niezdolna odmówić mu racji, poczuła, że jej opór słabnie.

– Ja… – wyjąkała. Pragnienie, by z nim zostać, i pragnienie, by się nim opiekować, łączyły się w ogólnym zamęcie jej uczuć. – Tak – zgodziła się mimowolnie. – Zostanę tu dziś z tobą, ale wrócę na noc do hotelu i rano znów przyjdę, sprawdzić, czy czegoś ci nie trzeba.

– Jesteś zbyt dobra dla mnie… – mruknął.

I podczas gdy jej serce, owładnięte miłością, wyrywało się ku niemu, wstał i wyszedł z kuchni.

Elyn została tam przez chwilę. Kochała go tak bardzo, a bogowie byli jej przychylni. Musieli dobrze się napocić, żeby zorganizować to spotkanie sam na sam…

Spojrzała na zegarek i zdziwiła się, że jest już po czwartej. Powodowana nieodpartym przymusem, by go zobaczyć, weszła do bawialni. Max rozpalił już ogień w kominku i wyciągnął się teraz na kanapie.

– Napiłbyś się herbaty? – zapytała, gdy spojrzał na nią.

Sam jego widok poruszył jej serce. Oderwała od niego wzrok i przeniosła go na małą lampkę na stole.

– Pod warunkiem, że wypijesz ją ze mną – zgodził się radośnie.

– Dobrze – wymamrotała i wyszła do kuchni. Serce biło jej mocno.

Gdy w dziesięć minut później usiedli przy herbacie, Max zaproponował:

– A więc opowiedz mi o Elyn Talbot.

– Nie ma nic do opowiadania – uśmiechnęła się i kierując wzrok ku jego stopom, spytała: – Czy pozwolisz, że i ja zdejmę buty? Tu jest ciepło. Lepiej będzie, jeśli ty mi opowiesz o Maximilianie Zappellim.

Roześmiała się, kiedy odparł:

– Miałbym zbyt wiele do opowiadania.

– Nie wątpię. – Odwróciła głowę, by nie dostrzegł w jej oczach miłości.