Выбрать главу

Człowiek wkłada płaszczyk i zrywa z sufitu żyrandol. Ubiera się w marynareczkę i wali żonę w zęby. Sięga po szklankę z herbatą i puka w łokieć odrabiające lekcje dziecko.

W człowieku zaczyna się budzić nienawiść do własnej żony i własnego dziecka. Kolegów w pracy, siedzących mu na plecach, nienawidzi już dawno.

No i jak my możemy lubić się wzajemnie? Skąd mamy brać wzajemną życzliwość?

Należałoby jakoś opanować to nieszczęście dziejowe. Z uwagi na pełną niemożność rozsunięcia ścian i sufitów, musimy:

l. Tolerować opuszczanie domu przez mężczyznę. Nie czyni tego przeciwko nam, tylko zgodnie z przyrodą.

(Rozsądnie byłoby wykorzystać tę naturalną potrzebę, zlecając mu coś do załatwienia, lub też nabycia. Najlepiej produkt trudno osiągalny, a użyteczny).

2. Tolerować opóźnianie powrotu.

Tylko w fazie rozszalałych pożądań erotycznych on z przyjemnością myśli o ciasnocie.

(Nieobecność drugiej istoty ludzkiej świadomie wykorzystujemy dla siebie, pośpiesznie oddychając zdobytą chwilową przestrzenią. Kobieta to też ssak).

3. Zdać się na wolę niebios. Wytrzymamy, albo nie.

(Wiedząc o przymusie biologicznym, nie obarczamy przynajmniej winą drugiej strony i unikamy niektórych zadrażnień, co też się przyda).

Powiedzmy sobie uczciwie, że pojawiają się niekiedy na powierzchni globu mężczyźni inteligentni.

Odznaczają się tym, że myślą. Rozumieją samych siebie.

Pełne zrozumienie kobiety nie jest dla nich osiągalne i nie możemy od nich czegoś podobnego wymagać. To już byłoby za wiele.

Wystarczy, że widzą w kobiecie partnera, a nie przeciwnika. Każdy sądzi według siebie, wnioskując zatem po sobie, zdołają odgadnąć, iż kobieta bywa:

a. zmęczona

b. rozdrażniona

c. zapracowana

d. głodna

e. roztargniona

f. zajęta czymś postronnym

g. zazdrosna

h. niewyspana

i. wypoczęta

j. spragniona rozrywki

k. spragniona świętego spokoju

l. zadowolona z siebie

ł. niezadowolona z siebie

m. niepewna siebie

n. niezadowolona z mężczyzny

o. niepewna mężczyzny

p. wściekła wcale nie na niego

r. czasem nawet lżej, lub ciężej chora, chociaż tego wszelkimi siłami starają się nie przyjmować do wiadomości

s. podstępna…

Nie, tego lepiej żeby nie odgadywali. i w ogóle rozmaita.

Jeśli prawie wszystko (bo o wszystkim nie ma nawet co marzyć) powyższe potrafią jako tako rozumieć, łatwo z nimi współżyć, należy ich doceniać i nie przesadzać w innych wymaganiach.

Ponadto należy im wyjaśniać i przypominać, głosem anielsko łagodnym i czułym, że jesteśmy rozdrażnione i zdenerwowane nie przez niego, tylko przez jakiekolwiek czynniki zewnętrzne, jego obecność zaś uspokaja nas i koi nasze doznania. Że nasze roztargnienie wynikło z głębokich rozmyślań o jego genialnych słowach, wypowiedzianych wczoraj przy obiedzie (coś przecież powiedział, do licha, jak nie przy obiedzie, to przy kolacji i nie ma znaczenia, co to było). Że to on jest spragniony rozrywki, a my to radośnie aprobujemy. Że owszem, jesteśmy chore, ale na jego widok już nam się polepsza. Że gnębi nas niepewność…

Zaraz, zaraz. Wylania się grubsza sprawa.

Niepewność jest zjawiskiem wysoce interesującym i użytecznym.

Sama w sobie stanowi uczucie dobijające przeraźliwe, ale całkowicie wyrzec się jej nie można.

Nasza nadmierna pewność co do niego, wyzuta z elementu niepewności, niesłusznie usypia naszą czujność i działa rozleniwiające.

Jego nadmierna pewność co do nas, wyzuta jak wyżej, budzi w nim przesadną pewność siebie i pozbawia nas jakichkolwiek jego starań.

Jedno i drugie szkodliwe.

Niepewność jest jak sól. Żadna potrawa bez niej nie nadaje się do zjedzenia, ale wyobraźmy sobie, że mielibyśmy się żywić wyłącznie solą…

Z tego względu wypełnianie egzystencji niepewnością totalną jest nad wyraz niewskazane. Osoba, podlegająca okropnemu uczuciu może w końcu zwariować i wtedy będzie nam przykro.

Niepewność zaś może nas gnębić na tle:

1. Czy on nas kocha.

2. Czy on przypadkiem czegoś sobie nie podrywa.

3. Czy my go rzeczywiście kochamy.

4. Czego w ogóle od niego chcemy.

5. Co się z nim dzieje tam, gdzie jest, jeśli go nie ma z nami.

6. Zrobić mu awanturę, czy paść w objęcia.

7. Zaprosi nas na bal sylwestrowy, czy nie.

8. Co on myśli, jak nic nie mówi.

9. Co włożyć na siebie, zielony sweterek, czy malinowe wdzianko.

10. Zadzwoni, czy nie zadzwoni.

11. Zadzwonić do niego, czy nie zadzwonić.

12. Przyniesie pieniądze do domu, czy roztrwoni po drodze.

13. Zje przypaloną fasolę, czy wyrzuci talerz przez okno.

14. Sypia z sekretarką dyrektora, czy nie.

15. Jechać na urlop razem, czy oddzielnie,

16. I w ogóle na wszystkich innych tłach.

Pół biedy jeszcze, jeśli niepewność ma charakter krótkofalowy. Wróci do domu za godzinę, ten talerz z fasolą wyrzuci i już zyskujemy kojącą pewność. Gorzej, jeśli musimy gryźć się przez całe tygodnie, miesiące i lata, a pewności nie zyskamy nawet pośmiertnie. Chociaż w tej kwestii istnieją różne zdania.

Podstawowym elementem niepewności jest pytanie: mamy go już na zawsze i na mur, czy też możemy w każdej chwili zostać.porzucone?

W tym drugim wypadku odrobina niepewności zrobi nam doskonale, zmusi nas bowiem do starań o własną wyższą jakość, a wyższa jakość zawsze nam się przyda. Nawet brutalnie porzucona jednostka wyższej jakości ma większe szansę życiowe pod każdym względem.

Znacznie lepiej jednakże jest dostarczyć odrobiny niepewności mężczyźnie. Niech on sobie nie wyobraża, że jesteśmy jego ręką albo nogą, posłuszną na każcie skinienie, niech wie, że przez jakiś potężny wygłup może nas stracić. Przynajmniej postara się unikać potężnych wygłupów.

Należy tylko zauważyć, że oni niepewności nie znoszą i dozować im tę sól dyplomatycznie iż wielkim wyczuciem.

A najlepiej po prostu im się podobać.

Nawet najgłupsza kobieta świata zdoła poznać swojego mężczyznę, jeśli troszeczkę się postara. Zorientuje się, co on lubi i co go zachwyca i dostarczy mu tego, bo co jej szkodzi. Załóżmy, że on lubi:

– musztardę

– powiewne szlafroczki w niebieskim kolorze

– wysokie obcasy

(nie na własnych nogach, rzecz jasna, tylko na jej)

– słuchać Szopena przy jedzeniu

– śledzie w śmietanie

– jeździć na rowerze

– woń perfum Diora no to niech ma.

Niech sobie zeżre, obejrzy, powącha i niech pojeździ.

Szczególnie woni perfum Diora

dostarczymy mu

z największą przyjemnością.

Jeśli uwielbia czosnek, zastanówmy się nad nim zawczasu bardzo porządnie.

Zje wszystkiego wyraźnie wynika, że współżycie z mężczyzną, to nie żadne śmichy chichy, tylko ciężka praca. Temat w najmniejszym stopniu nie został wyczerpany. Kobiety jednakże w tej dziedzinie posiadają instynkt pierwotny i olbrzymią inwencję i jeśli nie osiągają zawsze pożądanych rezultatów, to tylko dlatego, że im się nie chce. Albo też wybrały sobie niewłaściwego mężczyznę.

Tego od wątróbek utraciłam definitywnie, ponieważ właśnie, uczciwie mówiąc, przestało mi na nim zależeć i już mi się nie chciało.

Jeśli zaś którejś zależy i jeszcze jej się chce, trudno, całą tę galerniczą robotę musi odwalić. Nie płakać, unikać awantur (może najwyżej raz na jakiś czas rozbić mu na głowie półmisek z rybą w galarecie, albo parówkami w sosie pomidorowym. Jeśli będzie to czyn nietypowy dla niej

i sporadyczny, wstrząśnie nim nieco i każe się zastanowić), nie latać za rywalką z parasolką w dłoni, nie wyglądać jak maszkara, nie ciąć nożyczkami jego ulubionych krawatów, nie sprowadzać jego teściowej, a za to pląsać po mieszkaniu w radosnych piruetach, przyśpiewując „Szła dzieweczka do laseczka”, witać go czułym uśmiechem i tworzyć wokół siebie raj na ziemi.

Że on z tego zgłupieje, to pewne.

A. dalej będzie jak Bóg da, bo tak naprawdę nie wiadomo co z nimi robić już od tysiącleci. Nawet Kleopatra miała kłopoty i Oktawian jej nie chciał.

Ogólnie biorąc jednakże, wszystkie nasze trudy i znoje, wszystkie podstępy i starania, zmierzające do utemperowania, względnie przeciwnie, rozpłomienienia mężczyzny, muszą dawać jakieś pozytywne rezultaty, inaczej bowiem ludzkość znikłaby z powierzchni ziemi już dawno.

A nie znikła. Jest. Istnieje.

I nawet zmierza ku przeludnieniu.