Выбрать главу

— Potrafi pan go wlaczyc? — upewnil sie Johnny.

— A kto mowi, ze mam zamiar?

Obraz pojawil sie jak na zawolanie, a towarzyszyl mu znany sygnal.

— Wczoraj sie zaczal nowy serial, wiec nie bede streszczaclass="underline" sami to robia na poczatku — wyjasnil Johnny.

— Widze.

— W takim razie ja juz sobie pojde.

— Wlasnie.

— Mam nadzieje, ze czas szybko bedzie mijal — dodal niepewnie Johnny, odchodzac. — No to… tymczasem.

— Wlasnie.

— Panie Grimm… — Johnny chcial mu powiedziec, ze wlasciwie to moze odejsc, kiedy tylko bedzie mial ochote, ale doszedl do wniosku, ze to bezcelowe.

— Wlasnie.

Chlopak bez slowa odwrocil sie i odszedl.

* * *

Pozostala trojka czekala na niego kolo budki telefonicznej.

— Byl? — spytal zwiezle Yo-less.

— Byl.

— Co robi?

— Oglada telewizje.

— Jak to ostatnio duchy — dodal sentencjonalnie Wobbler.

— Pewnie tak — zgodzil sie Johnny.

— Dobrze sie czujesz?

— Tak, tylko wlasnie sie zastanawiam nad roznica miedzy niebem, a pieklem.

— Cos mi sie nie wydaje, zebys czul sie dobrze.

Johnny zamrugal gwaltownie.

I rozejrzal sie po swiecie.

Nie byl on, scisle rzecz biorac, cudowny. Nie byl, prawde mowiac, nawet mily. A juz zupelnie powaznie rzecz ujmujac, nie byl nawet dobry. Ale byl ciekawy. I nigdy tak do konca nie da sie go poznac — zawsze zaskoczy czyms nowym i niespodziewanym…

— No dobra. — Johnny usmiechnal sie. — To co robimy z tak pieknie rozpoczetym dniem?