Minister obrony (z wymuszoną cierpliwością): Uznaję dziennikarskie dążenie do obiektywizmu. Ale sugerować, że rząd Jego Zwierzchności mógłby z rozmysłem pogwałcić…
Dziennikarka: Jego zwierzchność jest jedenastoletnim chłopcem i mówienie o jego rządzie jest nie tylko archaizmem, ale w najwyższym stopniu haniebną, a także tandetną próbą przeniesienia ciężaru odpowiedzialności za całkowite zaprzeczenie z pana…
Prowadzący: Proszę pani! Zechce pani przyjąć bardziej umiarkowany…
Minister obrony: Nic nie szkodzi! Nic nie szkodzi! Proszę pani, oto moje całkowite zaprzeczenie, skoro już musi pani dodać splendoru tym fantastycznym oskarżeniom. Tak zwana katastrofa w Itu Wan nie była wynikiem próby przeprowadzonej przez nas. Nic też nie wiem na temat jakiegokolwiek innego wybuchu nuklearnego w ostatnim czasie.
Dziennikarka: Dziękuję panu.
Prowadzący: Zdaje mi się, że głos chciałby zabrać wydawca „Texarkana Star Insight”.
Wydawca: Dziękuję. Ekscelencjo, chciałbym zadać panu jedno pytanie: Co zdarzyło się w Itu Wan?
Minister obrony: Nie ma na tym obszarze żadnych naszych rodaków, nie mamy żadnych obserwatorów, odkąd stosunki dyplomatyczne zostały zerwane w okresie ostatniego kryzysu. Mogę zatem opierać się jedynie na dowodach pośrednich i na nieco sprzecznych danych przekazanych przez państwa neutralne.
Wydawca: To można zrozumieć.
Minister obrony: A więc doskonale, przypuszczam, że doszło do podziemnego wybuchu nuklearnego o mocy rzędu jednej megatony i że ten wybuch wymknął się spod kontroli. Chodzi najwyraźniej o jakąś próbę. Bez względu na to, czy była to próba broni, czy też, jak twierdzą niektóre państwa „neutralne” z obrzeża Azji, próba odwrócenia biegu podziemnej rzeki, mamy do czynienia z działaniem wyraźnie sprzecznym z prawem i sąsiednie kraje przygotowują się do wystąpienia z protestem do Trybunału Światowego.
Wydawca: Czy istnieje niebezpieczeństwo wojny?
Minister obrony: Nie dostrzegam żadnego. Ale jak pan wie, niektóre jednostki naszych sił zbrojnych zostały oddane do dyspozycji Trybunału Światowego, by wymusić przestrzeganie jego postanowień, gdyby okazało się to konieczne. Nie przewiduję takiej potrzeby, ale nie mogę występować w imieniu Trybunału.
Pierwszy dziennikarz: Ale koalicja azjatycka zagroziła natychmiastowym uderzeniem wszystkimi siłami na nasze instalacje kosmiczne, jeśli Trybunał nie podejmie działań przeciwko nam. A co, jeśli Trybunał będzie zwlekał z podjęciem działań?
Minister obrony: Nie doręczono nam żadnego ultimatum. Groźba była przeznaczona na użytek wewnętrzny, jak ja to widzę, by pokryć błąd popełniony w Itu Wan.
Dziennikarka: Jak przedstawia się na dzień dzisiejszy pańska niewzruszona wiara w Macierzyństwo, panie Ragelle?
Minister obrony: Mam nadzieję, że Macierzyństwo żywi przynajmniej tyle niewzruszonej wiary we mnie, co ja w Macierzyństwo.
Dziennikarka: Jestem pewna, że zasługuje pan przynajmniej na tyleż.
Konferencja prasowa, transmitowana poprzez satelitę telekomunikacyjnego umieszczonego trzydzieści pięć tysięcy kilometrów nad Ziemią, objęła większość zachodniej półkuli migotliwym sygnałem bardzo wysokiej częstotliwości, który przenosił te nowiny na płaskie ekrany ścienne w mieszkaniach rzeszy ludzkiej. Jeden z tej rzeszy, opat dom Zerchi, wyłączył odbiornik.
Przez chwilę przechadzał się, starając się o niczym nie myśleć i czekając na Joszuę. Ale „niemyślenie” okazało się niemożliwe.
Słuchajcie, czy nie ma dla nas żadnego ratunku? Czy naszym przeznaczeniem jest ciągle od nowa robić to samo? Czy nie mamy wyboru i musimy odgrywać rolę feniksa w nie kończącej się sekwencji wzlotów i upadków? Asyria, Babilonia, Egipt, Grecja, Kartagina, Rzym, Cesarstwo Karola Wielkiego i Turcja. Starte na proch i przeorane z solą. Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, Ameryka — pogrążyły się w zapomnieniu wieków. I ciągle, ciągle to samo.
Czy jest to naszym przeznaczeniem, Panie, czy jesteśmy przykuci do wahadła naszego szalonego zegara, niezdolni powstrzymać jego kołysanie?
Tym razem ciśnie nas z rozmachem prosto w zapomnienie — pomyślał.
Uczucie rozpaczy minęło szybko, kiedy Pat przyniósł drugi telegram. Opat rozerwał go, przeczytał jednym spojrzeniem i zachichotał.
— Nie ma jeszcze brata Joszui, bracie?
— Już czeka, wielebny ojcze.
— Przyślij go tutaj.
— Hej, bracie, zamknij drzwi i włącz tłumik dźwięków. A teraz czy taj.
Joszua spojrzał na pierwszy telegram.
— Odpowiedź z Nowego Rzymu?
— Przyszła dzisiaj rano. Ale włączże najpierw tłumik dźwięków. Mamy parę spraw do omówienia.
Joszua zamknął drzwi i puknął we włącznik na ścianie. Ukryte głośniki zapiszczały w krótkim proteście. Kiedy pisk ustał, nagle zmieniły się właściwości akustyczne pomieszczenia. Dom Zerchi wskazał mu krzesło i Joszua przeczytał w milczeniu pierwszy telegram.
— „…Nie podejmuj żadnych działań w związku z Quo peregrinatur grex” — przeczytał potem na głos.
— Musisz krzyczeć, kiedy to jest włączone — oznajmił opat, wskazując na tłumik dźwięków. — Co?
— Po prostu czytałem. Tak więc plan został anulowany?
— Nie masz się z czego cieszyć. To przyszło rano. To zaś po południu. — Opat rzucił mu drugi telegram.
ODWOŁUJEMY PIERWSZY TELEGRAM Z DZISIEJSZĄ DATA. QUO PEREGRINATUR TRZEBA NATYCHMIAST URUCHOMIĆ Z POWROTEM NA ŻĄDANIE OJCA ŚWIĘTEGO. PRZYGOTUJ ZAŁOGĘ DO STARTU W CIĄGU TRZECH DNI. PRZED WYRUSZENIEM POCZEKAJ NA POTWIERDZENIE DEPESZY. MELDUJ O WAKATACH W STANIE OSOBOWYM. ROZPOCZNIJ WARUNKOWE REALIZOWANIE PLANU. ERYK KARDYNAŁ HOFFSTRAFF, VICAR. APOST. EXTRATERR. PROWINCIAE
Mnichowi krew odpłynęła z twarzy. Odłożył telegram na stół i opadł z powrotem na krzesło, zaciskając wargi.
— Czy wiesz, co to takiego Quo peregrinatur?
— Wiem, co to jest, ale nie znam szczegółów.
— Otóż wszystko zaczęło się od planu wysłania kilku księży z grupą kolonistów odlatujących w kierunku Alpha Centauri. Ale nic z tego nie wyszło, ponieważ potrzebni są biskupi, żeby było komu wyświęcać nowych księży, więc w ślad za pierwszym pokoleniem kolonistów należałoby wysłać dalszych księży i tak dalej. Problem sprowadził się do sporu, czy kolonie utrzymają się, jeśli tak, czy trzeba podjąć kroki zapewniające sukcesję apostolską na kolonizowanych planetach bez środków pochodzących z Ziemi? Czy wiesz, co by to oznaczało?
— Sądzę, że wysłanie co najmniej trzech biskupów.
— Tak, i to właśnie wydawało się niemądre. Wszystkie grupy kolonistów były raczej niewielkie. Ale podczas ostatniego kryzysu światowego Quo peregrinatur stało się planem alarmowym, który zapewniłby przetrwanie Kościoła na skolonizowanych planetach, jeśliby na Ziemi miało dojść do tego najgorszego. Mamy statek.