Выбрать главу

Foma, pastwiąc się nad swoimi ofiarami, zaspokaja potrzebę znęcania się, dręczenia, sprawiania bólu. Foma to człowiek niepraktyczny ("jest mu potrzebne to, co niepotrzebne"), zadając innym cierpienia nie osiąga nic – nie można więc rozpatrywać go w żadnych kategoriach racjonalnych, pragmatycznych. Nie myśli o tym, że znęcanie się nad ludźmi nie ma celu i do niczego nie prowadzi – ważny jest sam proces znęcania się, samo tyranizowanie, uprawianie okrucieństwa dla okrucieństwa. Istotna dla oprawcy jest tu sama czynność męczenia innych, samo sadystyczne działanie, samo bycie okrutnym. Foma "bez żadnej przyczyny bije zupełnie niewinnego człowieka". To sprawia mu rozkosz i daje poczucie władzy absolutnej. W tej czystej, nieskalanej bezinteresowności zadawania cierpienia, określonej przez Michajłowskiego jako "niepotrzebne okrucieństwo", widzi on wielkie psychologiczne odkrycie Dostojewskiego.

Ale dlaczego, zastanawia się Michajłowski, ludzie typu Fomy Opiskina znajdowali dla siebie taki podatny grunt w Rosji? Bo, odpowiada, "główną cechą Rosjanina, utrwaloną w narodzie rosyjskim – jest bezustanne dążenie do cierpienia". Tak, to musiał być Rosjanin, żeby opisać postać Fomy, żeby odkryć jego mroczną duszę, którą przepełnia "nieposkromiona, samoistna złość", żeby pokazać nam jego straszne, niepojęte Podziemie.

Pod skrzydłami samolotu przesuwa się biała, nieruchoma płaszczyzna, gdzieniegdzie poznaczona ciemnymi plamami lasów, przestrzeń monotonna i pusta, pagórki łagodne, w kształcie płaskich, przysadzistych kopców – nic, na czym można by zatrzymać oko, nic, co by przyciągnęło uwagę. To Kołyma.

W Magadanie z lotniska do miasta jest ponad 50 kilometrów, na szczęście złapałem taksówkę, poobijaną, rdzewiejącą wołgę. Jechałem z duszą na ramieniu, gdyż nie miałem do miasta przepustki, bałem się, że mnie zawrócą z drogi, a od tak dawna myślałem o tym, żeby tu przyjechać, zobaczyć to najstraszniejsze, obok Oświęcimia, miejsce na świecie. Jechaliśmy ośnieżoną szosą, między wzgórzami, czasem mijając rzadkie sosnowe zagajniki. Z jednego z tych zagajników wyszło nagle dwóch młodych ludzi w ciemnych okularach, w eleganckich, zachodnich płaszczach z podniesionymi kołnierzami. Typy jak ze sztampowego, kryminalnego filmu. Zatrzymali nas i pytają, czy weźmiemy ich do miasta. Kierowca spojrzał na mnie, ale byłem zdania, że nie ma się nad czym zastanawiać i trzeba ich wziąć. Okazało się, że zesłał ich dobry anioł, bo dziesięć kilometrów dalej był punkt kontrolny i musieliśmy stanąć. Widząc z daleka milicjantów zdjąłem i schowałem okulary. Tutaj noszą szkła w żółtej lub brązowej plastikowej oprawie, a moja oprawa jest metalowa, lekka, od razu zwraca uwagę, że inna, nie stąd, i kiedy chcę się zgubić – chowam okulary. W mojej bawełnianej tiełogrejce i reniferowej uszance wyglądałem jak ktoś z Omska czy z Tomska. W istocie, milicjanci od razu zainteresowali się tymi w ciemnych okularach, zaczęła się kłótnia, awantura, szamotanina, wywlekanie ich z samochodu. Słowem, zatrzymali tych młodych, a nam kazali jechać.

Kaukaska mafia, określił tych zatrzymanych kierowca taksówki. Słowo "mafia" robi teraz błyskawiczną karierę. Coraz częściej zastępuje ono słowo "naród". Tam, gdzie żyło kiedyś "w zgodzie i braterstwie" sto narodów, teraz pojawiło się sto mafii. Narody zniknęły, przestaly istnieć. Na ich miejsce pojawiły się trzy wielkie macie – mafia ruska, mafia kaukaska i mafia azjatycka. Te wielkie mafie dzielą się na nieskończoną liczbę mniejszych mafii. Są więc mafie czeczeńskie i gruzińskie, tatarskie i uzbeckie, czelabińskie i odeskie. Te mniejsze macie dzielą się na jeszcze mniejsze, te z kolei na zupełnie małe. Małe, ale groźne, uzbrojone w pistolety i noże. Są więc mafie operujące w skali kraju, w skali republiki, w skali miasta, dzielnicy, jednej ulicy, ba- jednego podwórka. Geografia maili jest bardzo skomplikowana, ale kto do jakiej mafii należy inni mafioso dokładnie wiedzą, od tego rozeznania zależy przecież ich życie. Wszystkie mafie mają dwie cechy:

a) ich członkowie nie pracują, a dobrze żyją,

b) ciągle załatwiają porachunki. Kradnie, przemyca albo załatwia porachunki – tak wygląda codzienne życie członka mafii.

Ta obsesja mafii: natrętne myślenie w mafijnych kategoriach – nie jest tak zupełnie wzięta z powietrza, ma ona swoje głębokie, tragiczne korzenie. Wielki kataklizm końca lat dwudziestych: wojna światowa, październik 1917, potem wojna domowa i masowy głód – pozbawiły w Rosji miliony dzieci ich rodziców i domu. Te miliony sierot, miliony bezprizornych, krążyły drogami kraju, po wsiach i miastach, szukając jedzenia i dachu nad głową (to różnica jednak być głodnym i bezdomnym w Afryce i w Rosji, w Rosji bez ciepłego kąta zamarza się na śmierć). Wielu z tych bezprizornych żyło z kradzieży i rabunku. Z czasem część z nich wcielono do NKWD, gdzie stali się instrumentem stalinowskich represji, a część przemieniła się w zawodowych złodziei – ci później byli w łagrach prawą ręką nadzorców z NKWD i terroryzowali więźniów politycznych. Skala tej patologii jest ważna: i w jednym, i w drugim wypadku były to, na przestrzeni lat, miliony ludzi. Dziadkami wielu dzisiejszych mafioso w Rosji są owi bezdomni i często bezimienni bezprizorni. Oderwanie się od swojej przeszłości nie było łatwe, a czasem wręcz niemożliwe. Kto raz popadł w konflikt z władzą, ten swój konfliktowy status przekazywał synowi i wnukowi. To jest właśnie specyfika postsowieckiego społeczeństwa w byłym ZSRR – że istnieją tam nie jednostki, nie elementy przestępcze, ale cała, posiadająca rodowód i tradycję inną niż reszta społeczeństwa, kryminalna warstwa ludzi. Każdy kolejny kryzys – druga wojna światowa, powojenne czystki, korupcja epoki Breżniewa, rozpad ZSRR – uzupełniał i zwiększał szeregi tej warstwy.

O mafiach w Imperium można by długo. Temat intrygujący, jeżeli ktoś się tym pasjonuje. Maniakalne, uporczywe widzenie świata jako wielkiej, totalnej struktury mafijnej (Kto próbuje odłączyć się od Gruzji? Mafia abchaska. Kto atakuje Ormian? Mafia azerbejdżańska, itd.) ma dwa dodatkowe źródła. Pierwszym jest upowszechniana latami przez stalinizm spiskowa teoria dziejów (za wszystkim, co się dzieje niedobrego, stoją spiski, organizacje, mafie), a drugim jest tradycja, praktyka i klimat ogólnej tajemniczości, charakteryzujące życie polityczne i społeczne w tym państwie (Kto był u władzy? Mafia Gorbaczowa. Kto będzie rządzić na Kremlu za kilka lat? Jakaś inna mafia!).

W mieście nikt mnie już o nic nie pytał. Mimo że recepcjonistka hotelu "Magadan" była surowa i patrzyła na mnie (nie wiem dlaczego) z naganą, dała mi widny i ciepły pokój numer 256. Z okna widziałem ośnieżoną ulicę i przystanek autobusowy, a dalej mur, za którym było stare więzienie.

Do Magadanu można przyjechać jak ci trzej Japończycy z firmy tekstylnej w Sapporo, których spotykam w hotelu. Nie wiedzą, gdzie są.

Handlują, kłaniają się, uprzejmi, czyści, wydajni. Chcą sprzedać swoje tekstylia-to jest to, co ich tutaj sprowadza. Ale można także przyjechać z zupełnie innym niż eleganckie tkaniny bagażem – to znaczy z bagażem wiedzy o miejscu, w którym właśnie rozmawiam z Japończykami. Rzecz w tym, że stoimy na ludzkich kościach. I gdyby nawet pod wpływem tej świadomości odskoczyć na krok albo nawet odbiec na kilkaset metrów, niczego to nie zmieni: wszędzie cmentarz i cmentarz.

Magadan jest stolicą północno-wschodniego obszaru Syberii, nazwanego Kołymą od płynącej tu rzeki – Kołymy. Ziemia wielkich mrozów, wiecznej zmarzliny, ciemności – pusty, jałowy, prawie bezludny teren, dawniej odwiedzany tylko przez małe plemiona koczownicze – Czukczów, Ewenków, Jakutów. Kołyma wzbudziła zainteresowanie Moskwy dopiero w naszym stuleciu, kiedy rozeszła się wieść, że jest tam złoto. Jesienią 1929 roku nad Zatoką Nogajewa (Morze Ochockie, stanowiące część Pacyfiku) zbudowano tu pierwszą bazę-osadę. Taki był początek Magadanu. W tym czasie można tu było dostać się tylko morzem z Władywostoku lub Nachodki, płynąc na północ 8-10 dni.