Выбрать главу

Sillaja nadal milczał. Tak. Kapłani wiedzą wszystko…

– Tak się składa – ciągnął Marduk-nasir – że powołano mnie na stanowisko głównego arcykapłana w tym samym roku, w którym król Dariusz wstąpił na tron. Widziałem początki jego panowania. Wydawało mi się wówczas, że Babilon odzyska wolność. Niestety, bogowie zrządzili inaczej. Dwukrotnie Babilonia pod wodzą potomków dawnych królów podrywała się do walki przeciwko perskim zdobywcom. Jednakże obaj królowie, chociaż nosili to samo imię: Nabuchodonozor, nie dorównali swojemu wielkiemu dziadowi i pradziadowi i nie potrafili utrzymać korb-ny na swych skroniach. Wiele państw i ludów buntowało się przeciwko Dariuszowi, on jednak pokonał wszystkich. Dziś jego potęga jest większa niż kiedykolwiek.

– Tylko Grecja mu się oparła. Wódz perski przegrał pod Maratonem.

Marduk-nasir machnął ręką:

– Potyczka bez znaczenia. Grecja może zwyciężać, nie stać jej jednak na to, aby pokonać Achemenidów. To państwo może runąć tylko od wewnątrz,

– Jak to?

– Tak jak runęła potęga babilońska stworzona przez Nabuchodonozora.

Sillaja przezornie nie odzywał się. Ale naczelny arcykapłan dobrze wiedział, co tartanu myśli o jego słowach.

– Wiesz, oczywiście, o tym, że kapłani Marduka także przyczynili się do upadku Babilonii. To był błąd. Ogromny błąd!

Ciężko za to wszyscy płacimy. Dzisiaj trzeba krok po kroku odrabiać dawne zaniedbania. Dlatego tak się cieszymy z twojej nominacji.

– Ona nic nie znaczy wobec potęgi perskiej.

– Wiem o tym – przyznał Marduk-nasir – ale to pierwszy wyłom w szczelnym dotychczas pancerzu perskim. Pierwsza kropla, która spadła na skałę. Gdy za tą kroplą pójdą następne, skała zacznie się wykruszać. Powoli, powolutku trzeba przejmować z rąk Persów władzę. Oni sami będą nam to ułatwiać. Już dziś dwór królewski jest pełen intryg. Jeszcze żaden z ich królów nie umarł normalną śmiercią. Ten łańcuch zbrodni zarówno w rodzie królewskim, jak w rodzinach książąt i możnowładców, będzie się ciągnął dalej i dalej. Aż doprowadzi do upadku. Wtedy Babilon stanie przed swoją wielką szansą. Chciałem, żebyś to zrozumiał i, jak możesz, przyspieszał ten proces.

– Ja? – zdumiał się przestraszony Sillaja. W jaką grę chcą go kapłani wciągnąć?

– W jaki sposób?!- dodał głośno.

– Przede wszystkim przez posłuszeństwo Mardukowii spełnianie jego rozkazów. To najpierwszy› i najważniejszy, twój obowiązek. Musisz to zaprzysiąc.

– Zawsze podporządkuję się woli Marduka – gorąco zapewnił Sillaja. – A jednak ci, co otworzyli bramy Babilonu królowi perskiemu, Cyrusowi, panie, również twierdzili, że spełniają rozkazy Marduka…

– Wszędzie, nawet w Esagili, mogą. się pojawić fałszywi prorocy. Tych nie należy słuchać.

– Ale jak ich poznać?

– To bardzo proste. Trzeba się kierować dobrem Babilonii i Babilończyków. Choćby to było sprzeczne z interesami Esagili i jej kapłanów. Tak, niech cię nie dziwi, że mówi to główny arcykapłan świątyni Esagila.

– Przysięgam, że zawsze będę spełniał twoje, panie, rozkazy.

– Dziękuję ci za to. Wiedziałem, że nie zawiodę się na tobie.

– A więc co mam czynić, panie?

– Utrzymuj Jad i bezpieczeństwo w mieście. Pomagaj, jak możesz, biednym i bądź sprawiedliwy dla wszystkich.

– Będę się starał tak postępować.

– Wiem – uśmiechnął się arcykapłan – że książę Azardad jest ci przychylny. Wiem także, dlaczego. A w armii perskiej jest dużo żołnierzy babilońskich. Azardad może ich awansować albo po latach zwolnić ze służby nadając ziemię łuku. Jeśli będziesz miał możność, wstaw się za tymi ludźmi.

– Wielu z nich będę mógł ściągnąć do Straży Miejskiej.

– To garstka w porównaniu z resztą.

– Pomówię z księciem, może będę mógł go. przekonać.

– Żeby się utrzymać na swoim stanowisku” powinieneś dobrze żyć z dostojnikami perskimi. Oni muszą cię uznać, jeżeli nie za swego, to w każdym razie nie za wroga. Wydawaj więc dla nich uczty. Zapraszaj na polowania. Aby na to zdobyć środki, nie musisz chodzić do bankierów Egibi. My ci to wszystko ułatwimy. Będziesz dostawał od nas rady, w jaki sposób masz postępować.

–  Zastosuję się do twoich rozkazów, panie – pokornie skłonił się Sillaja.

– Pamiętaj jeszcze o jednym: zaszczyty łatwo przewracają w głowie. Przy każdym, kto ma jakieś znaczenie, zawsze zjawiają się pochlebcy i kusiciele. Wkrótce znajdziesz ich i przy sobie. Nie brakuje też ludzi nierozważnych, którym może się zdawać, że dowódca Straży Miejskiej zapragnie sięgnąć jeszcze wyżej. Taki krok byłby prawdziwym nieszczęściem dla Babilonu. Musimy czekać, i jeszcze raz czekać, może nawet przez parę pokoleń, aż skruszeje skała drążona kroplami.

– Dobrze to rozumiem. Przez dwadzieścia przeszło lat służyłem pod perskimi rozkazami. Znam ich potęgę. Widziałem Milet, który miał fortyfikacje nie gorsze niż Babilon, a jednak zaledwie przez kilka miesięcy opierał się perskiemu wodzowi.

– Póki ja żyję, zdołamy uniknąć tego nieszczęścia, jakim byłby przedwczesny wybuch buntu w Babilonie. Ale kiedy już odejdę z tego świata, przysięgnij mi, że zrobisz wszystko, aby powstrzymać szaleńców, których znajdziesz nawet tutaj, w murach tej świątyni!,-

– Na pewno spełniać będę twoją wolę – przysiągł Sillaja. Jako zwykły dziesiętnik naturalnie nie orientował się w zawiłych arkanach wyższej polityki, ale nieraz słyszał od sąsiadów, że kapłani Marduka, zwłaszcza prości szangu, podburzają lud przeciwko perskim najeźdźcom. Kapłani ci nieraz głosili, że gdyby cały lud powstał i rzucił się na Persów, wygniótłby okupantów jak złe robactwo. A wtedy nie trzeba byłoby płacić podatków, które tak rujnują wszystkich, od najbiedniejszych poczynając, a na najbogatszych kupcach, bankierach i kapłanach kończąc.

W tej propagandzie, której niejeden użyczał przychylnego ucha, jedno było prawdą: wysokie podatki rzeczywiście rujnowały Babilon. Na domiar złego chciwi poborcy dokonywali ogromnych nadużyć ściągając od ludności nieraz dwu – i trzykrotnie więcej, niż się skarbowi państwa należało.

Ci, którzy wzywali do buntu, nie mieli nawet najsłabszego wyobrażenia o ogromnej potędze militarnej i materialnej perskiego imperium. Wprawdzie wojska perskie – poza oddziałami Persów i Medów złożone ze zbieraniny wszystkich ludów wchodzących w skład imperium stworzonego przez Cyrusa – nie przedstawiały w polu zbyt wielkich wartości militarnych, ale te same wojska, zwabione’ możliwościami rabunku miasta, o którego bogactwie krążyły legendy, bez namysłu runęłyby na mury Babilonu.

‘ Tego się domyślał mądry arcykapłan Marduk-nasir, zaś stary żołnierz Sillaja był tego najzupełniej pewien. Dlatego tych dwóch ludzi tak szybko zdołało się porozumieć i zawrzeć sojusz.

– Jeszcze jedno – powiedział arcykapłan, żegnając się z tar-tanu. – Wkrótce dostarczymy ci poważnych argumentów, abyś mógł prosić księcia Azardada o powiększenie szeregów Straży Miejskiej. Proś go przede wszystkim o żołnierzy perskich. I tak ci odmówi, a poleci przyjąć weteranów babilońskich.

Chociaż w małym zacisznym ogródku nie było nikogo, a Marduk-nasir nie zrobił najmniejszego – gestu ręką i nawet nie mrugnął powieką, w odpowiedniej chwili pojawił się ten sam kapłan, który Sillaję wprowadził do świątyni. Zupełnie inną drogą wyprowadził go teraz na ulicę Której Oby Nigdy Nie Deptał Wróg. Tutaj znikł tak nagle, jak nagle się przedtem pojawił.