Выбрать главу

Starzec uścisnął Saula i obaj weszli do domu, nie zwracając uwagi na Davida, który ruszył za nimi zaciekawiony.

Palestynka z włosami przykrytymi hidżabem i w luźnej szacie spowijającej ją od szyi po stopy zaczęła odpychać męża, chcąc również powitać Saula.

– Tak dawno się nie pokazywałeś! Co się z tobą działo? – zbeształa go.

– Pracowałem, praca mnie pochłonęła – tłumaczył się Saul. – Ale wcale o was nie zapomniałem.

– Możesz spać spokojnie, opiekujemy się twoim domem jak własnym – zapewnił starzec.

– Nie mam co do tego wątpliwości.

Kobieta znikła w głębi domu i po chwili wróciła z wodą, herbatą, owocami i słodyczami starannie rozłożonymi na tacy.

David zwrócił uwagę, że mieszkanie urządzone jest podobnie jak dom Abdula – tu również znajdował się salon z kanapami otaczającymi ustawiony na samym środku stół.

Usiedli i Saul wysłuchał z ust gospodarza sąsiedzkich plotek, opowieści o ostatnich zbiorach i narzekań na ból kości spowodowany wiekiem.

– Szykuje się wojna, Marwanie.

– Wiem, Saulu, wiem, ale my się stąd nie ruszymy. Twój dom będzie bezpieczny.

– Nie mogę prosić cię o tak wiele.

– Nie robię tego na twoją prośbę, to nasza decyzja. Moja żona się zgadza, moje dzieci… zależy, niektóre się zgadzają, inne nie. Tak czy owak, nigdzie się stąd nie ruszymy, to również nasz dom. Tutaj się urodziłem, tutaj przyszły na świat moje dzieci. Mój dziad i mój ojciec też tu mieszkali i pomagali twojej rodzinie w pracy na roli.

– Wiem, Marwanie, zawsze byliśmy przyjaciółmi, ale teraz…

– Teraz wybuchnie wojna, ale my nie weźmiemy w niej udziału. Zostaniemy ta i zaopiekujemy się twoim domem, żebyś miał dokąd wrócić, gdy będzie już po wszystkim. Wszystkie wojny kończą się wcześniej czy później, tak, Saulu, wszystkie.

Saul i Marwan omówili to, co jest do zrobienia w domu oraz w ogrodzie, i na oczach zdumionego Davida Saul wręczył Marwanowi sporą sumę pieniędzy.

– Na co mi to?! Nie potrzeba! Przecież regularnie nam pomagasz, mogę ci pokazać rachunki.

– Nie musisz niczego mi pokazywać. Weź to na wszelki wypadek, powinieneś mieć jakieś zaskórniaki, bo nie wiem, kiedy wrócę.

– Ale to przecież góra pieniędzy…!

– Mam nadzieję, że wystarczy.

Gospodyni zaczęła ich namawiać, by zostali na kolacji i przenocowali pod ich dachem. Saul z początku się wahał, ale potem dał się przekonać, zaznaczając jednak, że najpierw będzie musiał załatwić kilka spraw.

– A teraz dokąd jedziemy? – dopytywał się David. – Do pobliskiego kibucu. Mam spotkanie z oficerami Hagany. Umówiliśmy się na siódmą.- A co ze mną?

– Posłuchasz nas, nie zaszkodzi ci.

– Zgoda. No, a ci Palestyńczycy, którzy doglądają pańskiego domu? Widać, że bardzo pana kochają…

– Znam ich od dziecka, powierzyłbym im własne życie.

– Więc dlaczego ma mi pan za złe, że zaprzyjaźniłem się z Hamzą?

– Nie mam ci niczego za złe, po prostu chcę, żebyś wiedział, co was czeka. Ja również przyjaźnię się z Abdulem: razem dorastaliśmy, chodziliśmy do jednej szkoły, naszą pierwszą miłością była ta sama dziewczyna, notabene kuzynka Abdula… A jednak obaj wiemy, że będziemy musieli ze sobą walczyć. Słyszałeś, co mówił Abdul.

– Moim zdaniem to jakiś obłęd. Przyjaźnimy się z Palestyńczykami, Palestyńczycy nastają na nasze życie, bronimy się przed Palestyńczykami i zabijamy ich, a Palestyńczycy zabijają nas…

– Tak, czasami sam się w tym gubię. Ale sprawa jest prosta: tu była nasza ojczyzna, póki nie zjawili się Rzymianie i jej nie podbili, dając początek ciągnącej się do dzisiaj obcej okupacji. Wielu Żydów opuściło tę ziemię, rozjechało się po świecie i wybrało sobie nową, przybraną ojczyznę, ale nigdy nie przestało tęsknić za tym skrawkiem ziemi. Oszczędzę ci historycznego wykładu o pogromach, inkwizycji i Holokauście. Nadszedł moment, byśmy odzyskali swą ziemię i by na świecie nie było ani jednego bezdomnego Żyda.

– Przed zaginięciem mojej matki czułem się Francuzem, tylko i wyłącznie Francuzem. W rzeczywistości nie poczuwałem się do żydowskich korzeni. Nie rozumiałem, co to znaczy być Żydem.

– Ale teraz już wiesz, co to znaczy.

– Naprawdę jesteśmy aż tak różni, że nijak nie możemy się porozumieć?

Saul przez kilka sekund zastanawiał się nad odpowiedzią. On sam nie czuł się inny od Abdula czy od Marwana ani od tylu innych przyjaciół i znajomych z dzieciństwa.

– Problem w tym, że większość napływających tu Żydów przybywa z Zachodu i reprezentuje typowo zachodni sposób patrzenia na świat i budowania społeczeństwa. Na tym właśnie polega cała różnica, dzieląca nas przepaść. Ponieważ ja i cała moja rodzina urodziliśmy się tutaj, na miejscu, moje poglądy są bardziej wschodnie niż zachodnie, dzięki czemu rozumiem obawy i lęki moich palestyńskich ziomków i wiem, że tego, co nastąpi, nie da się uniknąć.

– Mimo to próbowałeś przekonać Abdula.

– Abdul jest powszechnie szanowanym człowiekiem, ma posłuch wśród innych szejków. Ani on, ani ja nie oszukujemy się, wiemy, co jest złe i dobre w nas i w tym, czego bronimy i co kochamy. Jego rodacy powiedzieli „nie” i Abdul będzie trzymał ich stronę, nawet jeśli jego zdaniem popełniają błąd. Stary król Jordanii Abdullah [9] również opowiadał się za porozumieniem z nami i sam widziałeś, że przypłacił to życiem. Bo życie i śmierć nie mają tu tej samej ceny co na Zachodzie. Twoi pobratymcy tego nie pojmują, zresztą ty też nie.

Dotarli do kibucu położonego na obrzeżach Pustyni Judejskiej. Był solidnie obwarowany, wokół roiło się od uzbrojonych mężczyzn.

Saul udał się na zebranie oficerów Hagany, zostawiając Davida w towarzystwie jego rówieśników, którzy oprowadzili go po gospodarstwie, znacznie większym od kibucu Davida, wypytując, jak w jego stronach Żydzi radzą sobie z arabskimi partyzantami. Wielu młodych członków miejscowego kibucu należało do Hagany i było wyraźnie zaniepokojonych rozwojem wypadków i najbliższą przyszłością.

Godzinę później Saul przywołał Davida, musieli bowiem wracać do Jerozolimy.

– Powrót to czyste szaleństwo, ale jedźmy, nie możemy sprawić przykrości Marwanowi i jego żonie. Zresztą kto wie, kiedy znów będę miał okazję spać we własnym domu!

W nocy David nie mógł zmrużyć oka, zastanawiał się, dlaczego Saul zabrał go ze sobą. Nie wątpił, że miał w tym jakiś cel – Saul nie należał do ludzi działających pod wpływem kaprysu.

22

Mahmud patrzył, jak przygotowują broń. Podzielił ich na trzy piętnastoosobowe oddziały, żaden nie wiedział jeszcze, jakie czeka go zadanie. Powiedziano im tylko, że mają być gotowi przed świtem.

Hamza myślał o Davidzie. Ostatnio prawie się nie widywali. Unikał go, ale i David najwyraźniej od niego stronił. Pozdrawiali się przez płot, dawali sobie znaki, że spotkają się później, ale na tym się kończyło. Czyżby David coś podejrzewał? – zastanawiał się Hamza, ale natychmiast odrzucał taką możliwość. Skąd niby miałby wiedzieć? Przecież nikt nie mógł mu zdradzić, że Hamza wstąpił do oddziału powstańczego.

Zdziwił się, gdy przez dwa dni nie widywał Davida w pobliżu kibucu. Może nasza przyjaźń wygasa, bo przestaliśmy sobie ufać? Mam przed nim tajemnice i on to czuje albo sam również coś przede mną ukrywa, zastanawiał się Hamza.

– Tak, to mi się podoba, grunt to wypucowana, gotowa do akcji broń – rzucił Mahmud, wyrywając go z zamyślenia. – Dzisiejszej nocy udowodnisz, czego się nauczyłeś i ile jesteś wart.

Hamza nie odpowiedział, nie ruszył się z miejsca. Siedział w kucki, zaciągając się papierosem. Ostatnio, mimo utyskiwań matki, zaczął dużo palić. Natomiast jego ojciec zrobił się bardziej milczący i wyraźnie zgorzkniał.

вернуться

[9] Błąd autorki – Abdullah I zginął w zamachu nieco później, bo dopiero w 1951 roku.