Выбрать главу

Natychmiast po kolacji Sella powiedziała:

— Pogadamy o ciekawych rzeczach?

To były ich ulubione wieczorne chwile. Wszystkie sprawy zostały już załatwione, w pokoju panowała cisza i nie było niczyich oczu poza oczami człowieka i zwierzęcia.

Sella siadła z podwiniętymi nogami na tapczanie. Wilk ułożył się obok. Dziewczyna przytłumiła oświetlenie i zanurzyła palce w grzywie drapieżnika.

Zwykle w takich chwilach Wilk opowiadał o tym, co zwróciło jego uwagę, zdziwiło lub zaskoczyło, a Sella mówiła o swojej pracy. Czasem po prostu plotkowali. Tak było i tym razem. Wilk, który nie grzeszył zbytnią konsekwencją, mówił urywanymi zdaniami, przerzucając się od wspomnienia do wspomnienia. Sella raczej milczała. W czarnych podłużnych źrenicach zwierzęcia połyskiwał odblask lampy. Dziewczyna odzwyczaiła się nieco od Wilka i chwilami ogarniało ją poczucie nierealności.

— Czy martwe może stać się żywym?

— Co, co? — ocknęła się Sella.

— Dziś w mieście poczułem nieznane. Martwe. Znajdowało się w kieszeni mężczyzny. Spytałem. Człowiek powiedział: piasek. Odszedł. Ziarnko piasku upadło. Stało się żywe.

— Piasek zawsze jest martwy.

— Wiem. Dlatego dziwne.

— Nic nie rozumiem! Skąd ci przyszło do głowy, że piasek ożył? Ziarnko zaczęło się poruszać?

— Nie, szybko pachniało.

— No więc co z tego?

— Martwe wolno zmienia zapach. Rośliny szybciej. Zwierzę bardzo prędko, zwłaszcza kiedy jest podniecone.

— Rzeczywiście?

— Tak.

— I po szybkości zmian zapachu można odróżnić kamień od drzewa, stal od motyla?

— Tak.

— Wilku, nigdy mi o tym nie mówiłeś!

— Nie pytałaś.

— Przecież to bardzo ciekawe! Mów dalej, mów!

— Dlaczego ziarnko piasku ożyło?

— Nie mogło przecież ożyć!

— Ożyło.

Sella uniosła się nieco, bo wydało się jej, że w oczach Wilka przemknął wyrzut: czemu tak wolno myślisz?

— Opowiadaj, Wilku, po kolei — powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu. — Przecież nie zawsze oczywiste dla mnie jest oczywistym dla ciebie i na odwrót. A więc biegłeś przez miasto…

— Tak.

— I poczułeś piasek, który znajdował się w kieszeni mężczyzny. Od kiedy to zacząłeś zwracać uwagę na zwykły piasek?

— Nieznany zapach. Człowiek wytłumaczył, że piasek z kosmosu.

— Z kosmosu?! Wobec tego wszystko jest jasne. Nie, co ja mówię?! Nic nie jest jasne. Niczego nie rozumiem. Jak on wyglądał?

— Człowiek?

— Piasek!

— Jak piasek.

— I był martwy?

— Tak.

— A kiedy ziarenko upadło…

— Zapachniało jak żywe.

— Powiedziałeś to mężczyźnie?

— On odszedł..

— Ziarenko poruszało się?

— Nie.

— Kim był ten mężczyzna?

— On był z kosmosu. Z Syriusza.

— Powiedział ci to?

— Tak.

— Człowiek wie, że jego piasek z martwego może przemienić się w żywy?

— Powiedział: to piasek. Bardzo piękny. Nie powiedział: to jest żywe. Czemu się denerwujesz?

— Dlatego… Wilku, nie omyliłeś się?

— Nie mogłem się pomylić.

— Tak, tak, wiem… To jednak nieprawdopodobne… Pomilczmy teraz chwilkę.

Sella zamyśliła się. Jej ciemne oczy jeszcze bardziej pociemniały. Siedziała bez ruchu, ale Wilkowi zdawało się, że widzi ją biegnącą. Niepokoiło go to, gdyż nie mógł zrozumieć przyczyny, ale pojmował, że teraz lepiej o nic nie pytać. Sella poderwała się gwałtownie i nie zakładając pantofli podbiegła boso do inforu.

— Zdjęcia członków wyprawy na Syriusza — powiedziała do mikrofonu. Po paru sekundach na ekranie pojawiła się czyjaś twarz.

— On? — Sella obróciła się do Wilka.

— Nie.

— Ten czy ten?

Na ekranie przesuwały się portrety. Wreszcie Wilk powiedział:

— Ten.

— Wszystko się zgadza…

— Nie wytłumaczyłaś mi — upomniał ją Wilk.

— Poczekaj chwilę, Wilczku…

Palec Selli dwukrotnie zawisł nad guzikiem, zanim go nacisnął.

— Wzywam Borka, geologa wyprawy na Syriusza. Prawdopodobnie jest w mieście. Przekażcie mu… — zająknęła się. — Wezwanie bardzo pilne.

Wilka nie zdziwiło ani to, że Sella rozmawia z nieożywionym przedmiotem, ani to, że ten przedmiot szuka człowieka znajdującego się nie wiadomo gdzie. Nie rozumiał tego, ale zdołał przywyknąć i traktował przedmioty w rodzaju inforu jak śnieg lub deszcz: ponieważ istniały, trzeba się do nich przyzwyczaić. Ale w zachowaniu Selli, w jej słowach i ruchach, wyczuwał rosnący niepokój i na wszelki wypadek sprężył się, przygotował na wszelkie niespodzianki.

Jakieś trzy minuty upłynęły w milczeniu. Wreszcie przeciwległa ściana rozstąpiła się i pokój połączył się z drugim, przestronniejszym i jaskrawo oświetlonym. Siedzący przy stole mężczyzna podniósł głowę. Zobaczywszy dziewczynę, wstał.

— Proszę mi wybaczyć, jeśli niepokoiłam pana bez potrzeby — powiedziała szybko Sella. — Przejdę od razu do rzeczy. Czy ma pan jeszcze piasek, który pokazał pan dziś Wilkowi?

— Jakiemu wilkowi? — kosmonauta ze zdziwieniem patrzył na Sellę.

— Temu.

— A, mój szary przyjaciel? Przypominam sobie Ale o co właściwie chodzi?

— To rzeczywiście piasek?

— Tak i to bardzo piękny. — Bork uśmiechnął się. — Pokazać? — wyjął z szuflady znaną Wilkowi rureczkę. — Uroczy, prawda?

— To na pewno jest piasek? Nie kolonia organizmów?

— Oczywiście że nie! Skąd takie przypuszczenie?

— Został poddany kwarantannie?

— Naturalnie! Przepraszam, ale nie rozumiem…

— Możliwe, że to wcale nie jest piasek.

Uśmiech Borka zgasł. Kosmonauta czekał.

Sella powtórzyła pokrótce wszystko, co wiedziała.

— Nie chciałbym urazić pani przyjaciela — w głosie Borka wyczuwało się ironię. — Ale zgodzi się pani, że…

— Wilk nigdy nie myli się, jeśli chodzi o fakty — powiedziała Sella ostrym głosem. (Brwi Borka powędrowały do góry). — Może wyciągać fałszywe wnioski. Ale jeśli mówi, że ziarenko piasku zachowało się podobnie jak żywy organizm, to tak na pewno było.

— Trudno dyskutować z przekonaniem. Przypuśćmy więc, że moja diagnoza jest błędna. Ale czyżby sądziła pani, iż pracownicy Kwarantanny nie potrafią odróżnić minerału od żywego organizmu?

— Pleśń… — powiedziała cicho Sella.

— Tak, pleśń. — Borka na chwilę opuściła pewność siebie. — Nie, tym razem to coś innego — jego głos brzmiał znów twardo i zdecydowanie.

— Nie chce pan wierzyć?

— Nie mogę wierzyć. Ten piasek ma być żywy?! Proszę mi wybaczyć, ale fantazja zwierząt…

— Fantazję mają niestety bardzo słabo rozwiniętą — głos Selli brzmiał sucho. — Wilku, to jest piasek, czy coś innego?

— Nie czuję go.

— Prawda! Czy nie będzie zbyt wielką bezczelnością z mojej strony, jeżeli jednak poproszę pana o przyjazd?

— Aby pani zwierzę wydało ostateczny wyrok?

— Nie chodzi przecież o to!

— Ma pani rację. — Bork spoważniał. — Zapomniałem, że czasami nawet kij może wystrzelić. Gdzie pani jest? Będę za siedem minut.

Pokój Borka zniknął. Sella westchnęła i pogładziła Wilka po głowie.

— Nie wierzą nam. Wilczku… Zresztą sama sobie też nie wierzę.

— Wytłumacz!