Выбрать главу

– Tak przynajmniej bajczarze[3108] prawili, ale to nie była prawda, bo takich nie masz między nami.

Lecz stojący w pobliżu pan z Taczewa odpowiedział:

– Komu wadził[3109] chrzest Litwy, tego może mierzić[3110] i krzyż.

– My krzyż na płaszczach nosim – odpowiedział z dumą Schönfeld.

Na to zaś Powała:

– A trzeba go nosić w sercach.

Tymczasem zagrały trąby jeszcze rozgłośniej i nadszedł król[3111], a z nim razem arcybiskup gnieźnieński, biskup krakowski, biskup płocki, kasztelan krakowski i kilku innych dygnitarzy i dworzan, między którymi był i Zyndram z Maszkowic[3112], herbu Słońce, i młody kniaź Jamont, przyboczny pański. Król mało się zmienił od czasu, jak go Zbyszko nie widział. Na jagodach[3113] miał takie same mocne rumieńce, takie same długie włosy, które co chwila zakładał za uszy, i tak samo niespokojnie strzelające oczy. Zdawało się tylko Zbyszkowi, że więcej ma w sobie powagi i więcej majestatu, jak gdyby się już czuł pewniejszy na tym tronie, który po śmierci królowej chciał był zrazu[3114] opuścić nie wiedząc, czy się na nim osiedzi[3115], i jak gdyby świadomszy teraz był swej niezmiernej potęgi i siły. Obaj książęta mazowieccy ustawili się zaraz przy bokach pana, od przodu bili powitalne pokłony Niemcy-posłowie, a naokół stanęli dygnitarze i przedniejsi[3116] dworscy[3117].

Mury okalające dziedziniec drżały od nieustających okrzyków, od odgłosu trąb i grzmienia kotłów.

Gdy wreszcie nastała cisza, poseł krzyżacki von Wenden począł coś mówić o sprawach Zakonu, ale król, gdy po kilku słowach zmiarkował[3118], do czego zmierza przedmowa, machnął niecierpliwie ręką i ozwał się swym grubym, donośnym głosem:

– Milczałbyś! Na uciechę my tu przyszli – i jadło a napitek, nie twoje pergaminy[3119], radzi obaczym.

Lecz uśmiechnął się przy tym dobrotliwie nie chcąc, aby Krzyżak myślał, że mu gniewnie odpowiada, i dodał:

– O sprawach będzie czas gadać z mistrzem w Raciążku.

Potem do księcia Ziemowita:

– A jutro do puszczy na łów – co?

Pytanie to było zarazem oznajmieniem, że tego wieczoru nie chce o czym innym mówić, jeno[3120] o łowach, w których z całej duszy się kochał i dla których rad[3121] na Mazowsze przyjeżdżał, gdyż Mało– i Wielkopolska mniej były lesiste, a w niektórych ziemiach tak już zaludnione, że im zgoła[3122] brakło lasów.

Więc poweselały oblicza, bo wiedziano, że król przy rozmowie o łowach bywa także i wesół, i niezmiernie łaskaw. Książę Ziemowit[3123] począł też zaraz opowiadać, dokąd pojadą i na jakiego zwierza będą polowali, a książę Janusz posłał jednego z dworzan, aby sprowadził z miasta jego dwóch „brońców”, którzy żubry wywodzili[3124] z ostępów za rogi i łamali kości niedźwiedziom, pragnął ich bowiem królowi pokazać.

Zbyszko chciał bardzo pójść pokłonić się panu, ale nie mógł do niego dostąpić. Z dala tylko kniaź[3125] Jamont, zapomniawszy widocznie o ostrej odpowiedzi, jaką swego czasu młody rycerz dał mu w Krakowie, kiwnął mu przyjaźnie głową, dając zarazem znać na migi, aby się do niego przy sposobności zbliżył. Ale w tej chwili jakaś ręka dotknęła ramienia młodego rycerza i słodki, smutny głos ozwał się tuż przy nim:

– Zbyszku...

Młodzian odwrócił się i ujrzał przed sobą Jagienkę. Zajęty poprzednio powitaniem księżny Ziemowitowej, a następnie rozmową z księżną Januszową, nie mógł dotychczas zbliżyć się do dziewczyny, więc ona sama, korzystając z zamieszania, jakie wywołało przybycie króla, przyszła ku niemu.

– Zbyszku – powtórzyła – niech cię pocieszy Bóg i Najświętsza Panna.

– Bóg wam zapłać – odpowiedział rycerz.

I spojrzał z wdzięcznością w jej modre oczy, które w tej chwili przesłoniły się jakby rosą. Po czym stali przed sobą w milczeniu, bo choć ona przyszła do niego jak dobra i smutna siostra, wydała mu się jednak w swej królewskiej postawie i w świetnych dworskich szatach tak inną od dawnej Jagienki, że w pierwszej chwili nie śmiał nawet mówić jej: ty, jak ongi[3126] w Zgorzelicach i w Bogdańcu. Ona zaś myślała, że po tych słowach, które wyrzekła, nie ma mu nic więcej do powiedzenia.

I aż zakłopotanie odbiło się na ich twarzach. Ale w tej chwili rum [3127]uczynił się na dziedzińcu, albowiem król zasiadł do wieczerzy. Do Zbyszka zbliżyła się znów księżna Januszowa i rzekła:

– Żałośliwa to będzie dla nas obojga uczta, ale mi służ, jakoś dawniej sługiwał.

Więc młody rycerz musiał odejść od Jagienki i gdy goście zasiedli, stanął przy ławce za plecami księżny, aby zmieniać miski i nalewać jej wody i wina. Służąc, mimo woli spoglądał kiedy niekiedy na Jagienkę, która będąc dwórką księżny na Płocku, siedziała tuż obok niej – i również mimo woli musiał podziwiać jej urodę. Jagienka od tych kilku lat urosła znacznie, ale zmienił ją jednak nie tyle wzrost, ile powaga, której nie miała przedtem ani śladu. Dawniej, gdy w kożuszku i z liśćmi w roztarganych włosach ganiała na koniu po borach i lasach, można ją było poczytać bogdaj[3128] za urodziwą chłopiankę, teraz na pierwszy rzut oka widać w niej było dziewkę znacznego rodu i wielkiej krwi – taki rozlewał się w jej twarzy spokój. Zbyszko zauważył też, że znikła jej dawna wesołość, ale temu mniej się dziwił, wiedział bowiem o śmierci Zycha. Dziwiła go natomiast najwięcej ta jakowaś jej godność, i z początku zdawało mu się, że to strój daje jej takie pozory. Więc spoglądał kolejno to na złotą przepaskę, która obejmowała jej białe jak śnieg czoło i ciemne włosy spadające w dwóch warkoczach na plecy, to na niebieską, obcisłą, a bramowaną[3129] purpurowym szlakiem szatę, pod którą rysowała się wyraźnie jej strzelista postać i dziewicza pierś – i mówił sobie: „Iście[3130] prawa[3131] księżniczka!” Ale potem uznał, że to nie tylko ubiór jest przyczyną odmiany i że choćby teraz wzięła na siebie prosty kożuch, to już by nie potrafił jej tak lekko brać i tak być z nią śmiałym jak dawniej.

Zauważył następnie, że rozmaici młodzi, a nawet starsi rycerze wpatrują się w nią pilnie i łakomie, a raz, gdy zmieniał przed księżną misę, spostrzegł zapatrzoną i jakby wniebowziętą twarz pana de Lorche i na ten widok uczuł na niego gniew w duszy. Nie uszedł geldryjski[3132] rycerz baczności[3133] i księżny Januszowej, która, poznawszy go nagle, rzekła:

– Widzisz: de Lorche! Pewnikiem[3134] znów się w kim kocha, bo całkiem olśnął[3135].

Za czym pochyliła się nieco nad stołem i spojrzawszy w bok ku Jagience, rzekła:

– Wiera[3136], że gasną inne świeczki przy tej pochodni.

Zbyszka ciągnęło jednak do Jagienki, gdyż wydała mu się jakby kochająca i kochana krewna, i czuł, że lepszej spólniczki[3137] do smutku i większej litości w niczyim sercu nie znajdzie, ale tego wieczora nie mógł do niej więcej przemówić, a to dlatego, że był zajęty służbą, a po wtóre, że przez cały czas uczty gądkowie[3138] śpiewali pieśni albo trąby czyniły tak hałaśliwą muzykę, że ci nawet, którzy koło siebie siedzieli, zaledwie mogli się dosłyszeć. Obie też księżne, a z nimi niewiasty, wstały wcześniej od stołów, od króla, książąt i rycerzy, którzy mieli zwyczaj do późna w noc zabawiać się kielichami. Jagience, która niosła poduszkę do siedzenia dla księżny, nijako się było zatrzymać, więc odeszła także, tylko na odchodnym uśmiechnęła się znów Zbyszkowi i skinęła mu głową. Późno dopiero przede dniem młody rycerz, pan de Lorche i dwaj ich giermkowie wracali do gospody. Czas jakiś szli pogrążeni w myślach, ale gdy już byli niedaleko domu, de Lorche począł coś mówić do swego giermka, Pomorzanina, umiejącego dobrze po polsku, a ten zwrócił się następnie do Zbyszka:

вернуться

3108

bajczarz – dziś popr.: bajarz.

вернуться

3109

wadzić (daw.) – przeszkadzać.

вернуться

3110

mierzić (daw.) – wzbudzać odrazę, niechęć.

вернуться

3111

Władysław II Jagiełło – (ok. 1362–1434), syn wlk. księcia Olgierda, wielki książę litewski, król Polski od małżeństwa z Jadwigą (1386). Dwukrotnie ochrzczony (przez matkę Juliannę w obrządku wschodnim i przez biskupów polskich przed ślubem w obrządku łacińskim), osobiście dowodził w bitwie pod Grunwaldem.

вернуться

3112

Zyndram z Maszkowic – (zm. ok. 1414) polski rycerz niemieckiego pochodzenia.

вернуться

3113

jagody (daw.) – policzki.

вернуться

3114

zrazu – najpierw.

вернуться

3115

osiedzieć się (daw.) – pozostać, przetrwać w danym miejscu a. na danym stanowisku.

вернуться

3116

przedniejsi (daw.) – ważniejsi, dostojniejsi.

вернуться

3117

dworscy – dworzanie.

вернуться

3118

zmiarkować – zrozumieć, zorientować się.

вернуться

3119

pergamin – specjalnie preparowana skóra zwierzęca, przystosowana do pisania na niej; tu: dokumenty.

вернуться

3120

jeno (daw.) – tylko.

вернуться

3121

rad (daw.) – chętnie.

вернуться

3122

zgoła (daw.) – całkiem.

вернуться

3123

Ziemowit IV – (ok. 1352–1426) książę płocki, prowadzący samodzielną politykę zagraniczną, długo występował jako przeciwnik Jagiełły, dał się poznać jako dobry administrator.

вернуться

3124

wywodzić (daw.) – wyprowadzać.

вернуться

3125

kniaź – książę.

вернуться

3126

ongi (daw.) – dawniej, wcześniej.

вернуться

3127

rum (daw.) – rumor, hałas, zamieszanie.

вернуться

3128

bogdaj – bodaj, nawet.

вернуться

3129

bramować – obszywać brzegi.

вернуться

3130

iście (daw.) – naprawdę.

вернуться

3131

prawy (daw.) – prawdziwy.

вернуться

3132

Geldria – prowincja Holandii położona pomiędzy rzekami IJssel, Moza i Ren.

вернуться

3133

baczność – uwaga.

вернуться

3134

pewnikiem (daw.) – na pewno.

вернуться

3135

olsnąć (daw.) – oślepnąć.

вернуться

3136

wiera (daw.) – naprawdę.

вернуться

3137

spólniczki – dziś popr.: wspólniczki.

вернуться

3138

gądek (daw.) – grajek, muzyk, od „gędźba”: muzyka.