Выбрать главу

Liczne pruskie mówiące litewską mową narody starte już były z oblicza ziemi. Litwa czuła do niedawna żelazną stopę krzyżacką ciążącą jej na piersiach tak straszliwie, że za każdym tchnieniem oddawała zarazem krew spod serca; Polska, lubo zwycięska w straszliwej bitwie pod Płowcami[3282], straciła jednak za Łokietkowych[3283] czasów swe dzierżawy na lewym brzegu Wisły razem z Gdańskiem, Tczewem, Gniewem i Świeciem. Rycerski Zakon Inflancki[3284] sięgał po ziemie ruskie, i szły oba te zakony jak pierwsza olbrzymia fala niemieckiego morza, które zalewało coraz szerzej i szerzej słowiańskie ziemie.

Aż nagle zaszło chmurą słońce krzyżacko-niemieckiej pomyślności. Litwa przyjęła chrzest z rąk polskich, a tron krakowski razem z ręką cudnej królewny odzierżył [3285]Jagiełło[3286]. Nie utracił wprawdzie Zakon przez to ani jednej ziemi, ani jednego zamku, ale uczuł, że przeciw sile stanęła siła, i stracił przyczynę, dla której istniał w Prusiech[3287]. Po chrzcie Litwy wrócić im było chyba do Palestyny i strzec pątników[3288] dążących do świętego miejsca. Ale wrócić – to znaczyło wyrzec się bogactw, władzy, potęgi, panowania, miast, ziem i całych królestw. Więc począł miotać się Zakon w przerażeniu i wściekłości jak potworny smok, w którego boku utkwiło żeleźce[3289]. Mistrz Konrad bał się stawić wszystkiego na jeden rzut kości i drżał na myśl o wojnie z wielkim królem, władcą ziem polskich, litewskich i obszernych dzierżaw ruskich, które Olgierd wydarł z gardła Tatarom, ale większość rycerzy krzyżackich parła do niej czując, że trzeba stoczyć bój na śmierć i życie, póki siły są nienaruszone, póki urok Zakonu nie zblednie, póki świat cały śpieszy mu na pomoc i póki gromy papieskie nie spadną na to ich gniazdo, dla którego rzeczą życia i śmierci było teraz – nie rozszerzanie chrześcijaństwa, lecz właśnie utrzymanie pogaństwa.

A tymczasem między narodami i po dworach oskarżano Jagiełłę i Litwę o chrzest pozorny i fałszywy, przedstawiając jako rzecz niepodobną[3290], aby stać się mogło w ciągu roku to, czego miecz zakonny nie mógł przez wieki dokonać. Burzono przeciw Polsce i przeciw jej władcy królów i rycerzy, jako przeciw opiekunom i obrońcom pogaństwa – a głosy te, którym jedynie w Rzymie nie dowierzano, rozchodziły się szeroką falą po świecie i ściągały ku Malborgowi książąt, grafów[3291] i rycerzy z Południa i Zachodu. Zakon nabierał ufności i poczuwał się w mocy. Marienburg ze swymi groźnymi zamkami i Przedzamczem olśniewał ludzi potęgą więcej niż kiedykolwiek – i olśniewało bogactwo, olśniewał pozorny ład – i cały Zakon wydawał się być władniejszy i bardziej na wiek wieków niepożyty[3292] niż dawniej. I nikt z książąt, nikt z owych rycerskich gości – nikt – prócz mistrza – nawet spomiędzy Krzyżaków nie rozumiał, że od czasu chrztu Litwy stało się coś takiego, jak gdyby te fale Nogatu, które osłaniały z jednej strony straszną twierdzę – zaczęły podmywać cicho i nieubłaganie jej mury. Nikt nie rozumiał, że w owym olbrzymim ciele została jeszcze siła – ale uleciała z niego dusza; kto świeżo przybył i spojrzał na ów wzniesiony ex luto[3293] Marienburg, na owe mury, baszty, na czarne krzyże w bramach, na budynkach i na szatach, temu przede wszystkim przychodziło na myśl, że i bramy piekielne nie przemogą[3294] tej północnej Krzyża stolicy.

Z podobną też myślą patrzyli na nią nie tylko Powała z Taczewa i Zbyszko, który tu już bywał poprzednio, lecz i wiele bystrzejszy od nich Zyndram z Maszkowic. I jemu, gdy w tej chwili spoglądał na to zbrojne rojowisko żołnierskie objęte w ramę baszt i olbrzymich tynów, zmierzchła twarz, a na pamięć nasunęły się mimo woli dumne słowa, którymi niegdyś Krzyżacy grozili królowi Kazimierzowi:

„Większać nasza moc i jeśli nie ustąpisz, do samego Krakowa mieczami naszymi ścigać cię będziem”.

Ale tymczasem komtur zamkowy powiódł rycerzy dalej, do Średniego Zamku, w którego wschodniej połaci leżały gościnne komnaty.

Rozdział trzydziesty czwarty

Maćko i Zbyszko długi czas trzymali się w ramionach, gdyż miłowali się wzajem zawsze, a w ostatnich latach wspólne przygody i nieszczęścia uczyniły tę miłość jeszcze silniejszą. Stary rycerz od pierwszego wejrzenia na bratanka odgadł, że Danusi nie ma już na świecie, więc nie pytał o nic, jeno[3295] tulił do siebie młodzianka, chcąc przez moc tego uścisku pokazać mu, że nie został zupełnym sierotą i że ma jeszcze bliską żywą duszę, gotową podzielić się z nim niedolą.

Aż dopiero, gdy im smutek i boleść znacznie łzami spłynęły, zapytał po długim milczeniu Maćko:

– Zali[3296] wydarli ci ją znów, czyli też ci na ręku skonała?

– Na ręku mi skonała pod samym Spychowem – odrzekł młodzian.

I począł opowiadać, jak i co było, płaczem i wzdychaniami przerywając sobie opowiadanie, a Maćko słuchał uważnie, wzdychał także i w końcu znów jął [3297]wypytywać:

– A Jurand żywie jeszcze?

– Juranda żywiącegom[3298] odjechał, ale niedługo mu na świecie i pewnie go już nie obaczę.

– To może lepiej było nie odjeżdżać.

– Jakoże mi było was tu ostawiać?

– Parę niedziel[3299] wcześniej alibo później, wszystko jedno!

Ale Zbyszko popatrzył na niego bacznie i rzekł:

– I tak musieliście tu chorzeć? Jako Piotrowin[3300] wyglądacie.

– Bo choć słonko na ziemi przygrzewa, w podziemiu zawsze zimno i wilgoć tam jest okrutna z takowej przyczyny, że tu naokół zamku wody. Myślałem, że do szczętu[3301] spleśnieję. Dychać też nie ma czym i od tego wszystkiego rana mi się odnowiła – ta, wiesz... co to mi w Bogdańcu dopiero po bobrowym sadle szczebrzuch[3302] wylazł.

– Pamiętam – rzekł Zbyszko – bośmy po bobra z Jagienką chodzili. A to was tu psubraty w podziemiu trzymali?

Maćko poruszył głową i odpowiedział:

– Żeby ci tak szczerze rzec, to nieradzi[3303] oni mnie widzieli i już było ze mną źle. Wielka tu jest zawziętość na Witolda[3304] i Żmujdzinów, ale jeszcze większa na tych spomiędzy nas, którzy im pomagają. Próżnom[3305] gadał, dlaczegośmy między Żmujdzinów poszli. Byliby mi głowę ucięli i jeśli tak nie uczynili, to jeno dlatego, że im wykupu było żal, bo jako wiesz, pieniądz im nawet i od pomsty wdzięczniejszy, a po wtóre chcieli mieć w ręku dowód, że król Polaków poganom w pomoc posyła. Bo że Żmujdzini niebożęta proszą się o krzest, byle nie z ich rąk, to wiemy, którzyśmy tam byli, ale Krzyżaki udają, że nie wiedzą, i skarżą ich po wszystkich dworach, a z nimi razem i naszego króla.

Tu porwała Maćka zadyszka, tak że musiał na chwilę umilknąć, i dopiero odsapnąwszy, mówił dalej:

– I byłbym może skapiał[3306] w podziemiu. Wstawiał ci się za mną po prawdzie Arnold von Baden, któremu też o okup chodziło. Ale on nie ma między nimi nijakiej powagi i nazywają go niedźwiedziem. Szczęściem de Lorche dowiedział się o mnie od Arnolda i okrutnego zaraz narobił warchołu[3307]. Nie wiem, czy ci o tym powiadał, bo on rad[3308] kryje swoje dobre uczynki... Jego oni tu to za coś mają, bo już jeden de Lorche wielkie niegdyś w Zakonie piastował godności, a ten jest znamienitego rodu i bogacz. Mówił im tedy, że sam jest naszym jeńcem i że gdyby mi tu gardło wzięli albo gdybym skapiał z głodu i wilgotności, to ty jemu szyję utniesz. Groził ci kapitule[3309], że rozpowie po zachodnich dworach, jak Krzyżacy z pasowanymi rycerzami postępują. Aż zlękli się i wzięli mnie do lazaretu[3310], gdzie i powietrze, i strawa lepsza.

вернуться

3282

bitwa pod Płowcami – rozegrana 27 września 1331 r. między wojskami Władysława Łokietka a oddziałami krzyżackimi, przerwała krzyżacką kampanię przeciw Polsce.

вернуться

3283

Władysław I Łokietek – (ok. 1260–1333), król Polski od 1320, przedtem długo walczył o zjednoczenie kraju po okresie rozbicia dzielnicowego.

вернуться

3284

Kawalerowie Mieczowi – niemiecki zakon rycerski założony w Rydze przez biskupa Alberta von Buxhövdena w 1202 r., w. 1237 połączył się z krzyżakami, zachowując pewną odrębność administracyjną.

вернуться

3285

odzierżyć (daw.) – otrzymać.

вернуться

3286

Władysław II Jagiełło – (ok. 1362–1434), syn wlk. księcia Olgierda, wielki książę litewski, król Polski od małżeństwa z Jadwigą (1386). Dwukrotnie ochrzczony (przez matkę Juliannę w obrządku wschodnim i przez biskupów polskich przed ślubem w obrządku łacińskim), osobiście dowodził w bitwie pod Grunwaldem.

вернуться

3287

w Prusiech – dziś popr.: w Prusach.

вернуться

3288

pątnik (daw.) – pielgrzym.

вернуться

3289

żeleźce (daw.) – grot.

вернуться

3290

niepodobny (daw.) – nieprawdopodobny, niemożliwy.

вернуться

3291

graf – tytuł arystokratyczny w Niemczech i w krajach niegdyś od nich zależnych.

вернуться

3292

niepożyty (daw.) – niepokonany.

вернуться

3293

ex luto (łac.) – z błota.

вернуться

3294

bramy piekielne nie przemogą – w oryginale (Mt 16, 18) odnosiło się do Kościoła.

вернуться

3295

jeno (daw.) – tylko.

вернуться

3296

zali (daw.) – czy.

вернуться

3297

jąć (daw.) – zacząć.

вернуться

3298

żywiący – dziś popr.: żyjący.

вернуться

3299

niedziela (daw.) – tydzień.

вернуться

3300

Piotrowin – według legendy rycerz wskrzeszony przez św. Stanisława, by świadczyć po jego stronie przed królem Bolesławem Śmiałym.

вернуться

3301

o szczętu (daw.) – całkiem.

вернуться

3302

szczebrzuch – słowniki podają znaczenie: wiano panny młodej. Sienkiewicz prawdop. skontaminował to ze słowem „brzeszczot”.

вернуться

3303

nieradzi (daw.) – niechętnie.

вернуться

3304

Witold Kiejstutowicz, zwany Wielkim – (ok. 1350–1430), wielki książę litewski, brat stryjeczny Władysława Jagiełły. W latach 1382–1385 oraz 1390 przejściowo sprzymierzony z Krzyżakami przeciw Jagielle.

вернуться

3305

próżno (daw.) – na darmo.

вернуться

3306

skapieć (daw.) – umrzeć.

вернуться

3307

warchoł (daw.) – tu: raban, hałas.

вернуться

3308

rad (daw.) – chętnie.

вернуться

3309

kapituła – rada sprawująca władzę w zakonie.

вернуться

3310

lazaret – szpital wojskowy bądź przytułek.