Выбрать главу

Ziemię mieli za co wykupić. Z łupów, z okupów, które składali wzięci przez nich do niewoli rycerze, i z darów Witolda[634] zebrali zapasy dość znaczne. Szczególnie dużą korzyść przyniosła im owa walka na śmierć z dwoma rycerzami fryzyjskimi[635]. Same zbroje, które po nich wzięli, stanowiły w owych czasach prawdziwą majętność, prócz zbroi zaś wzięli przecie wozy, konie, ludzi, szaty, pieniądze i cały bogaty sprzęt wojenny. Wiele z tych łupów nabył teraz kupiec Amylej, a między innymi dwie sztuki cudnego flandryjskiego[636] sukna, które przezorni i możni Fryzyjczycy mieli z sobą na wozach. Maćko przedał także kosztowną zdobyczną zbroję mniemając, że wobec bliskiej śmierci na nic mu się już nie przyda. Płatnerz[637], który ją nabył, odprzedał ją na drugi dzień Marcinowi z Wrocimowic[638] herbu Półkoza z zyskiem znacznym, gdyż pancerze pochodzenia mediolańskiego ceniono wówczas nad wszystkie w świecie.

Zbyszkowi też żal było tej zbroi z całej duszy.

– Jeśli wam Bóg wróci zdrowie – mówił do stryja – gdzie taką drugą znajdziecie?

– Tam, gdziem i tę znalazł, na jakowym innym Niemcu – odpowiedział Maćko. – Ale już ja się śmierci nie wywinę. Żeleźce[639] się mi między żebrami rozszczepiło i szczebrzuch[640] ostał we mnie. Com go zmacał i chciałem pazurami wyciągnąć, tom go jeno głębiej zapychał. A teraz nijakiej rady nie ma.

– Niedźwiedziego sadła by wam się saganek jeden i drugi napić!

– Ba! Ojciec Cybek mówi też, że dobrze by było, bo może by się jako drzazga wyślizgła. Ale skąd tu dostanę? W Bogdańcu jeno by topór wziął, a pod barcią[641] na noc przykucnął!

– To i trza do Bogdańca. Tylko mi tam gdzie w drodze nie zamrzyjcie.

Stary Maćko spojrzał z pewnym rozczuleniem na bratanka.

– Wiem ja, gdzie by ci się chciało: na dwór księcia Janusza[642] albo do Juranda ze Spychowa, chełmińskich Niemców najeżdżać.

– Tego się nie zaprę[643]. Razem z dworem księżny rad bym do Warszawy albo do Ciechanowa pojechał, a to z przyczyny, by jako najdłużej być z Danuśką. Nijak mi teraz bez niej, bo to nie tylko moja pani, ale i moje miłowanie. Tak ci ją rad widzę, że jak o niej pomyślę, to aż mnie ciągoty biorą. Pójdę ja za nią choćby na kraj świata, ale teraz pierwsze moje prawo to wy. Nie opuściliście mnie, to ja i was nie opuszczę. Jak do Bogdańca, to do Bogdańca!

– Toś dobry chłop – rzekł Maćko.

– Bóg by mnie skarał, gdyby ja był dla was inny. Obaczcie, że już wozy ładują, a jeden kazałem sianem dla was wymościć. Amylejówna podarowała też pierzynę zacną, jeno nie wiem, czy na niej od gorąca wyleżycie. Pojedziemy wolno razem z księżną i dworem, żeby wam starunku nie zbrakło. Potem oni nawrócą na Mazowsze, a my do siebie – i pomagaj Bóg!

– Niechbym tyle pożył, by gródek na nowo wznieść – rzekł Maćko – bo to wiem, że po mojej śmierci niewiele ty będziesz o Bogdańcu myślał.

– Co nie miałbym myśleć!

– Bo ci będą w głowie bitki i kochanie.

– A wam to nie była w głowie wojna? Właśnie, żem sobie już całkiem wymiarkował[644], co mam czynić – i pierwsza rzecz gródek z dębiny mocnej zbudujem, a rowem każemy okopać na porządek[645].

– Także myślisz? – spytał zaciekawiony Maćko. – No, a jak gródek stanie?... Gadaj!

– Jak gródek stanie, dopieroż na dwór książęcy do Warszawy albo do Ciechanowa pojadę.

– Po mojej śmierci?

– Jeśli prędko zamrzecie, to po waszej śmierci, ale wprzód[646] was godnie pochowam; a jeśli Pan Jezus da wam zdrowie, to w Bogdańcu ostaniecie. Mnie księżna[647] obiecała, że tam pas rycerski od księcia dostanę. Inaczej nie chciałby się ze mną Lichtenstein potykać.

– To potem do Malborga wyruszysz?

– Do Malborga albo choćby na kraj świata, byle tylko Lichtensteina dostać.

– Tego ci nie przyganię. Twoja śmierć albo jego!

– Już ja wam jego rękawicę i pas do Bogdańca przywiozę – nie bójcie się!

– Jeno się strzeż zdrady. U nich o zdradę łatwo.

– Pokłonię się księciu Januszowi, żeby posłał po glejt[648] do mistrza. Teraz jest spokój. Pojadę za glejtem do Malborga, a tam zawsze gości rycerstwa kupa. To wiecie? – naprzód Lichtenstein, a potem będę upatrywał, którzy pawie czuby na hełmach mają – i po kolei ich wyzywał. Boga mi! zdarzy-li Pan Jezus zwycięstwo, to zarazem i ślub spełnię.

Tak mówiąc, Zbyszko uśmiechał się do swoich własnych myśli, przy czym twarz miał zupełnie pacholęcia[649], które zapowiada, jakich to czynów rycerskich dokona, gdy dorośnie.

– Hej! – rzekł kiwając głową Maćko – żebyś ty trzech rycerzy ze znakomitych rodów pokonał, to nie tylko byś ślub spełnił, ale jaki byś sprzęt po nich wziął – miły Boże!

– Co to trzech! – zawołał Zbyszko. – Już ja w więzieniu powiedziałem sobie, że nie będę Danuśce skąpił. Ile palców u rąk – nie trzech!

Maćko wzruszył ramionami.

– Dziwujcie się albo i nie wierzcie – rzekł Zbyszko – a ja przecie z Malborga do Juranda ze Spychowa pojadę. Jakże mu się nie pokłonić, kiedy to Danuśkowy ojciec? I z nim będziem chełmińskich Niemców najeżdżali. Samiście przecie mówili, że większego wilkołaka na Niemców nie masz na całym Mazowszu.

– A jak ci Danuśki nie da?

– Miałby nie dać! On swojej pomsty szuka, ja swojej. Kogóż lepszego sobie upatrzy? Wreszcie, skoro księżna na zrękowiny[650] pozwoliła, to i on się nie przeciwi.

– Już ja jedno miarkuję – rzekł Maćko – że ty wszystkich ludzi z Bogdańca zabierzesz, żeby poczet mieć, jako się rycerzowi patrzy, a ziemia ostanie bez rąk. Póki będę żyw, to nie dam, ale po mojej śmierci, już widzę, że zabierzesz.

– Pan Bóg mi poczet obmyśli, a przecie i Janko z Tulczy krewniak, więc nie poskąpi.

A wtem drzwi się otworzyły, i jakby na dowód, że Pan Bóg Zbyszkowi poczet obmyśli, weszło dwóch ludzi, czarniawych, krępych, przybranych w żółte, podobne do żydowskich kaftany, w czerwone krymki[651] i w niezmiernie szerokie hajdawery[652]. Ci, stanąwszy we drzwiach, poczęli przykładać palce do czoła, do ust, do piersi i zarazem bić pokłony aż do ziemi.

– Cóż to za odmieńcy? – zapytał Maćko. – Coście za jedni?

– Niewolnicy wasi – odpowiedzieli polskim łamanym językiem przybysze.

– A to jak? skąd? kto was tu przysłał?

– Przysłał nas pan Zawisza w darze młodemu rycerzowi, abyśmy niewolnikami jego byli.

– O dla Boga! dwóch chłopów więcej! – zawołał z radością Maćko. – A z jakiego narodu?

– My Turki.

– Turki? – powtórzył Zbyszko. – Będę miał dwóch Turków w poczcie. Widzieliście kiedy Turków?

I skoczywszy ku nim, począł ich okręcać dłońmi i oglądać jak osobliwe zamorskie stworzenia. Maćko zaś rzekł:

– Widzieć, nie widziałem, alem słyszał, że pan z Garbowa[653] ma w służbie Turków, których pobrał, wojując nad Dunajem u cesarza rzymskiego Zygmunta[654]. Jakże to? toście, psubraty, poganie?

– Pan kazał się ochrzcić – rzekł jeden z jeńców.

– A wykupić się nie mieliście za co?

– My z daleka, z azjatyckiego brzegu, z Brussy[655].

вернуться

634

Witold Kiejstutowicz, zwany Wielkim – (ok. 1350–1430), wielki książę litewski, brat stryjeczny Władysława Jagiełły. W latach 1382–1385 oraz 1390 przejściowo sprzymierzony z Krzyżakami przeciw Jagielle.

вернуться

635

fryzyjski – pochodzący z Fryzji, krainy nad Morzem Północnym, obecnie stanowiącej pogranicze Niemiec, Danii i Holandii.

вернуться

636

Flandria – region rozciągający się wzdłuż wybrzeży Morza Północnego na terenie Belgii, Francji i Holandii.

вернуться

637

płatnerz – rzemieślnik wytwarzający zbroje płytowe, później także broń białą.

вернуться

638

Marcin (Marcisz) z Wrocimowic – (zm. 1442), polski rycerz niemieckiego pochodzenia, starosta łowicki.

вернуться

639

żeleźce (daw.) – grot.

вернуться

640

szczebrzuch – słowniki podają znaczenie: wiano panny młodej. Sienkiewicz prawdop. skontaminował to ze słowem „brzeszczot”.

вернуться

641

barć – wydrążony w drzewie ul dla leśnych pszczół.

вернуться

642

Janusz I Starszy (Warszawski) – (ok. 1346–1429), książę mazowiecki, lennik Władysława Jagiełły.

вернуться

643

zaprzeć się (daw.) – zaprzeczyć czemuś.

вернуться

644

wymiarkować (daw.) – zastanowić się.

вернуться

645

na porządek (daw.) – porządnie.

вернуться

646

wprzód, wprzódy (daw.) – najpierw.

вернуться

647

Anna Danuta – (1358–1448), córka księcia trockiego Kiejstuta i Biruty, żona księcia mazowieckiego Janusza (było to najdłużej trwające małżeństwo w dziejach dynastii).

вернуться

648

glejt (daw.) – „list żelazny”, wystawiona przez władze przepustka, pozwalająca podróżować przez dane terytorium.

вернуться

649

pacholę (daw.) – dziecko.

вернуться

650

zrękowiny (daw.) – zaręczyny.

вернуться

651

krymka – mała, okrągła czapka tatarska, podobna do mycki.

вернуться

652

hajdawery – szerokie, bufiaste spodnie.

вернуться

653

Zawisza Czarny z Garbowa – (ok. 1370–1428) polski rycerz, przez pewien czas na służbie króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego.

вернуться

654

Zygmunt Luksemburski – (1368–1437) król węgierski od 1387, niemiecki od 1411, książę Luksemburga od 1419, król włoski od 1431, cesarz rzymski od 1433. Sienkiewicz tytułuje go cesarzem o 30 lat za wcześnie.

вернуться

655

Brussa – dziś: Bursa, miasto w północno-zachodniej Turcji.