Выбрать главу

Kilka pierwszych miesięcy naszej ponownej współpracy nie były aż tak nudne, jak twierdził Holmes. Przeglądając zapiski z tamtego okresu, mogę stwierdzić, że zawierają one opis zagadki papierów byłego prezydenta Murillo i śledztwa w szokującej sprawie holenderskiego parowca „Friesland”, które omal nie kosztowało życia nas obu. Mój przyjaciel, beznamiętny i dumny, wzbraniał się jednak przed jakimkolwiek publicznym uznaniem, i Holmes bezwzględnie wymógł na mnie, bym nie pisał więcej o nim, jego metodach i jego sukcesach; jak już wyjaśniałem, cofnął ten zakaz dopiero niedawno.

Po wygłoszeniu swej osobliwej skargi Sherlock Holmes rozparł się w fotelu i właśnie leniwie rozkładał poranną gazetę, kiedy naszą uwagę przykuł natarczywy odgłos dzwonka, po którym nastąpiło głuche bębnienie, jakby ktoś walił pięścią w drzwi wejściowe. Kiedy drzwi zostały otwarte, usłyszeliśmy, jak ktoś wbiega na korytarz i pędzi do góry po schodach; chwilę później do pokoju wpadł rozgorączkowany młody człowiek o błędnym wzroku, blady, rozczochrany i drżący. Patrzył to na jednego, to na drugiego z nas, póki nasze pytające spojrzenia nie uświadomiły mu, że powinien przeprosić za to bezceremonialne najście.

- Przepraszam, panie Holmes! - wykrzyknął. - Proszę nie mieć mi tego za złe! Odchodzę już od zmysłów, panie Holmes. Jestem nieszczęsny John Hector McFarlane.

Wymówił te słowa w taki sposób, jakby samo nazwisko miało tłumaczyć zarówno jego wizytę, jak i zachowanie, ale z kamiennej twarzy mego towarzysza wyczytałem, że jemu to miano nie powiedziało więcej niż mnie.

- Proszę poczęstować się papierosem, panie McFarlane - rzekł, podając przybyszowi pudełko. - Jestem pewien, że obecny tu mój przyjaciel doktor Watson może zaordynować środek uspokajający, który panu pomoże. Przez kilka ostatnich dni było bardzo ciepło. A teraz, jeśli pan już nieco ochłonął, proszę, by usiadł w tamtym fotelu i bardzo spokojnie i powoli wyjaśnił, kim jest i czego od nas żąda. Wypowiedział pan swoje nazwisko tak, jakbym powinien był je rozpoznać, ale zapewniam pana, że poza oczywistymi faktami, że jest pan kawalerem, prawnikiem, masonem i astmatykiem, nic o panu nie wiem.

Znałem metody pracy mego przyjaciela, bez trudu zatem podążyłem śladem jego dedukcji, rejestrując kolejno niechlujny strój, pliki dokumentów prawnych, dewizkę od zegarka i sposób oddychania, na których oparł swe rozumowanie. Nasz klient jednak wpatrywał się w niego ze zdumieniem.

- Zgadza się, panie Holmes, a do tego jestem obecnie najnieszczęśliwszym człowiekiem w Londynie. Na litość boską, panie Holmes, niech mnie pan nie opuszcza! Jeśli przybędą mnie aresztować, nim skończę opowiadać, proszę spowodować, by poczekali, gdyż muszę wyznać panu całą prawdę. Z radością poszedłbym do więzienia, gdybym wiedział, że podczas gdy odsiaduję wyrok pan pracuje dla mnie.

- Aresztować? - stwierdził Holmes. - To doprawdy wspania... interesujące. Pod jakimi zarzutami ma pan zostać zatrzymany?

- Oskarża się mnie o zamordowania pana Jonasa Oldacre z Lower Norwood.

Na wyrazistej twarzy mego przyjaciela pojawiło się współczucie, obawiam się jednak, że nie było pozbawione domieszki zadowolenia.

- A niech mnie - powiedział. - Dopiero co mówiłem przy śniadaniu mojemu przyjacielowi doktorowi Watsonowi, że sensacyjne sprawy zniknęły z łamów gazet.

Nasz gość wyciągnął drżącą rękę i podniósł „Daily Telegraph”, wciąż leżący na kolanach Holmesa.

- Gdyby przeczytał pan ten dziennik, od razu wiedziałby pan, z czym przychodzę. Zdawało mi się, że moje nieszczęście jest na ustach wszystkich. - Przewrócił strony gazety w poszukiwaniu środkowej. - Oto artykuł, który, za pana pozwoleniem, chciałbym odczytać. Proszę posłuchać, panie Holmes. Nagłówek brzmi: „Tajemnicza sprawa w Lower Norwood. Zniknięcie znanego przedsiębiorcy budowlanego. Podejrzenie o morderstwo i podpalenie. Ślad prowadzi do sprawcy”. Mowa o tropie, którym już podąża policja, panie Holmes, i wiem, że niechybnie doprowadzi on do mnie. Byłem śledzony od stacji London Bridge, i jestem pewien, że czekają tylko na nakaz aresztowania. To złamie serce mojej matce, złamie jej serce! - Był przerażony, kiwał się w tył i w przód na krześle.

Przyjrzałem się z zainteresowaniem mężczyźnie oskarżonemu o popełnienie krwawej zbrodni. Miał włosy koloru lnu i przystojną, choć zmęczoną, gładko wygoloną twarz o przestraszonych niebieskich oczach; opuszczone kąciki ust wskazywały na pewną rozwiązłość. Miał może dwadzieścia siedem lat i strój oraz postawę dżentelmena. Z kieszeni jego lekkiego letniego płaszcza wystawał plik dokumentów mogący sugerować wykonywany przez niego zawód prawnika.

- Musimy zatem dobrze wykorzystać czas, który nam pozostał - stwierdził Holmes. -Watsonie, czy byłbyś tak dobry, wziął tę gazetę i przeczytał odpowiedni ustęp?

Pod sensacyjnym nagłówkiem, który zacytował nasz klient, znajdowała się następująca sugestywna opowieść:

Wczoraj w późnych godzinach nocnych lub dziś wczesnym rankiem w Lower Norwood doszło do incydentu, który może, niestety, wiązać się z poważnym przestępstwem. Pan Jonas Oldacre jest znanym mieszkańcem tego przedmieścia i od wielu lat pracował tam jako przedsiębiorca budowlany. Jest kawalerem, ma pięćdziesiąt dwa lata, mieszka w Deep Dene House, przy skrzyżowaniu ulic Deep Dene z Sydenham. Słynie ze swych ekscentrycznych nawyków, jest tajemniczy i zamknięty w sobie. Kilka lat temu praktycznie wycofał się z prowadzenia interesu, który podobno przyniósł mu znaczny majątek, jednakże na tyłach jego domu nadal znajduje się niewielki skład drewna. Wczoraj około północy wszczęto alarm, gdyż zapalił się jeden ze stosów. Wozy strażackie niezwłocznie przybyły na miejsce, ale suche drewno paliło się tak gwałtownie, że nie udało się ugasić ognia, dopóki nie strawił on całej sterty. Aż do tego momentu całe wydarzenie wyglądało na nieszczęśliwy wypadek, pojawiły się jednak poszlaki świadczące o tym, że popełniono poważne przestępstwo. Nieobecność gospodarza podczas pożaru wywołała zdziwienie, a dalsze poszukiwania wykazały, że mężczyzna zniknął z domu. Podczas oględzin jego pokoju okazało się, że nie spał w swoim łóżku, stojący tam sejf jest otwarty, a wiele ważnych dokumentów poniewiera się po całym pokoju. Znaleziono także ślady walki na śmierć i życie - w pokoju odkryto ślady rozpryśniętej krwi, widniała ona także na rączce dębowej laski. Wiadomo, że pan Jonas Oldacre do późna w nocy przyjmował w swym pokoju gościa, a laskę zidentyfikowano jako należącą do tej właśnie osoby - młodego londyńskiego prawnika nazwiskiem John Hector McFarlane, młodszego wspólnika z kancelarii Graham i McFarlane z Gresham Buildings 426. Policja twierdzi, że posiada dowody co do istnienia wyraźnych motywów zbrodni, a sprawa niewątpliwie będzie miała charakter sensacyjny.

Z OSTATNIEJ CHWILI. Przed oddaniem gazety do druku pojawiły się plotki, że pan John Hector McFarlane został aresztowany pod zarzutem zamordowania pana Jonasa Oldacre. Wiadomo na pewno, że został wydany nakaz aresztowania. Podczas śledztwa prowadzonego w Norwood dokonano nowych niepokojących odkryć. Poza znalezieniem śladów walki w pokoju nieszczęsnego przedsiębiorcy budowlanego ustalono, że przeszklone drzwi jego sypialni (znajdującej się na parterze) były otwarte. Odkryto ślady pozostawione przez ciężki przedmiot wleczony w stronę stosu drewna, a pomiędzy kawałkami węgla drzewnego pozostałego po pożarze znaleziono nadpalone ludzkie szczątki. Wedle teorii policji została popełniona okropna zbrodnia: sprawca zabił ofiarę w jej własnej sypialni, uderzając ją tępym narzędziem, przeszukał dokumenty i zaciągnął ciało na stos drzewa, który następnie podpalił, by ukryć wszelkie ślady zbrodni. Dochodzenie prowadzi doświadczony inspektor Lestrade ze Scotland Yardu, który podąża za poszlakami z właściwą sobie energią i przenikliwością.