Выбрать главу

W Scotland Yardzie świętowano odnalezienie drukarni Prescotta. Choć policjanci wiedzieli o jej istnieniu, po śmierci fałszerza nie byli w stanie ustalić, gdzie się znajduje. Evans oddał wielką przysługę policji, dzięki niemu kilku funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego mogło wreszcie spać spokojnie, gdyż fałszerze należą do grupy groźnych przestępców. Policjanci z chęcią podyskutowaliby na temat wspomnianego przez kryminalistę medalu, ale niewdzięczni sędziowie mieli na ten temat zgoła inną opinię, i Zabójca trafił z powrotem w ciemne zakamarki więzienia, z których dopiero co się wydostał.

7 sir Hans Sloane (1660-1753), lekarz, botanik, kolekcjoner minerałów i roślin. W testamencie przekazał swoje pokaźne zbiory do użytku publicznego, co w konsekwencji doprowadziło do założenia British Museum (przyp. tłum.)

Rozdział siódmy

Niezwykłe wydarzenia na moście Thor

Gdzieś w skarbcu banku „Cox and Co.” znajdującym się blisko stacji kolejowej Charing Cross spoczywa zakurzona i podniszczona kasetka. Na wieku jej pokrywy widnieje napis: „John H. Watson, były oficer Armii Indyjskiej”. Kasetka jest wypełniona po brzegi plikiem kartek, na których opisałem niezwykłe sprawy, jakie przyszło badać Sherlockowi Holmesowi. Niektóre z nich, choć równie interesujące jak inne, zakończyły się całkowitą porażką, więc nie warto

0 tym pisać, gdyż opowieściom tym brakowałoby puenty. Zagadka, której nie można rozwiązać, być może zainteresuje badacza, jednak dla zwykłego czytelnika będzie po prostu irytująca. Jedna z tych niedokończonych opowieści dotyczy pana Jamesa Phillimore’a, który wróciwszy do własnego domu po parasol, już nigdy z niego nie wyszedł, i wszelki słuch po nim zaginął. Równie niezwykła jest historia kutra „Alicja”, który pewnego dnia wpłynął w sam środek mgły

1 nigdy się już z niej nie wynurzył; do dziś nikt nie wie, co się stało z jego załogą. Bohaterem trzeciej sprawy, o której warto wspomnieć, był Isadora Persano, znany dziennikarz i amator pojedynków. Gdy go znaleziono, był obłąkany; trzymał w dłoniach pudełko po zapałkach z niezwykłym robakiem w środku, o którym nigdy wcześniej nie słyszał świat nauki. Oprócz tych nierozwiązanych zagadek w kasetce znajdują się notatki dotyczące wielu prywatnych rodzinnych sekretów, a informacja o tym, że mogłyby się ukazać w druku, spowodowałaby nie lada chaos i poruszenie w wielu domach przedstawicieli wyższych sfer. Nie muszę chyba mówić, że takie nadwyrężenie zaufania byłoby nie do pomyślenia i że zapiski dotyczące tych spraw zostaną zniszczone teraz, gdy mój przyjaciel może w końcu poświęcić na to nieco czasu. Jednak jest jeszcze wiele innych, mniej lub bardziej interesujących spraw, które prawdopodobnie opisałbym wcześniej, gdyby nie obawa, że czytelnicy poczują przesyt przygodami detektywa, co z kolei odbiłoby się na nim jako na człowieku, którego szanuję najbardziej na świecie. W wielu dochodzeniach osobiście brałem udział i opisałem je z perspektywy naocznego świadka; inne sprawy toczyły się albo bez mojego udziału, albo udział ten był tak znikomy, że mógłbym je opisać jedynie z punktu widzenia obserwatora. Niniejsza opowieść jest oparta na moich własnych doświadczeniach.

Tego wietrznego październikowego poranka ubierałem się w swoim pokoju i obserwowałem, jak ostatnimi liśćmi powiewającymi na samotnym platanie, stojącym na podwórku z tyłu domu, targał porywisty wiatr. Zszedłem na śniadanie, spodziewając się, że zastanę swego przyjaciela w ponurym nastroju, gdyż jak wszyscy wielcy mistrzowie reagował gwałtownie na aurę. Zdziwiłem się, widząc go w dobrej formie. Właśnie kończył posiłek, na jego twarzy gościł ironiczny uśmiech, a on sam był radosny jak wówczas, gdy wszystko układało się po jego myśli.

- Masz jakąś nową sprawę, Holmesie? - zapytałem.

- Widzę, że metoda dedukcji jest zaraźliwa, Watsonie - odparł. - Dzięki niej odkryłeś mój sekret. Owszem, dostałem zlecenie. Nareszcie po okresie stagnacji i rozwiązywania drobnych zagadek maszyna ruszyła.

- Powiesz mi, o co chodzi?

- Nie bardzo jest o czym, ale chętnie porozmawiam z tobą, gdy skonsumujesz dwa jaja na twardo, którymi uraczyła nas nasza nowa kucharka. Sposób ich przyrządzenia bez wątpienia ma wiele wspólnego z ostatnim numerem tygodnika „Family Herald”, który wczoraj leżał na stoliku w korytarzu. Nawet tak prozaiczne zajęcie, jakim jest gotowanie jajek, wymaga koncentracji i umiejętności kontrolowania mijającego czasu, czemu z pewnością nie sprzyja zaczytywanie się romantycznymi opowieściami drukowanymi w tym jakże doskonałym piśmie.

Kwadrans później, gdy sprzątnięto ze stołu, usiedliśmy wygodnie naprzeciwko siebie. Holmes wyjął z kieszeni list.

- Słyszałeś o Neilu Gibsonie, królu złota? - zapytał.

- O tym amerykańskim senatorze?

- Tak, w przeszłości był senatorem któregoś z zachodnich stanów, ale w świecie słynie jako największy potentat finansowy handlujący złotem.

- Słyszałem o nim. Wiem nawet, że przez jakiś czas mieszkał w Anglii. To dosyć znane nazwisko.

- Zgadza się, pięć lat temu kupił okazałą posiadłość w Hampshire. Być może czytałeś, w jakich tragicznych okolicznościach zginęła jego żona?

- Rzeczywiście. Teraz sobie przypominam. Dlatego właśnie kojarzę to nazwisko. Niestety, nie znam żadnych szczegółów.

Holmes wskazał na plik gazet leżących na krześle.

- Gdybym wiedział, że ta sprawa do mnie trafi, przygotowałbym wycinki z gazet - rzekł. - Rozwiązanie tej zagadki, jakkolwiek wyjątkowo niezwykłej, wydaje się proste. Choć oskarżona jest bardzo interesującą osobą, dowody mówią same za siebie. Podobnie myślą koroner oraz inspektorzy policji. Rozprawa sądowa odbędzie się w Winchesterze. Postawiono przede mną niewdzięczne zadanie. Potrafię odkryć fakty, ale nie umiem ich zmieniać. Jedyna nadzieja w tym, że natrafię na zupełnie nowe ślady, inaczej mój klient nie ma na co liczyć.

- Twój klient?

- Zapomniałem, że przecież ty nic nie wiesz. Widocznie zaczynam przejmować od ciebie nawyk opowiadania każdej historii od końca. Myślę, że powinieneś to przeczytać.

Podał mi list napisany czyjąś pewną ręką; pismo było doskonale wyćwiczone.

CLARIDGE’ S HOTEL, 3 października

SZANOWNY PANIE HOLMES!

Nie potrafię sobie wyobrazić, by najwspanialsza kobieta, jaką kiedykolwiek stworzył Bóg, została stracona, zanim nie zrobię wszystkiego co w mojej mocy, by ją ocalić. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego, nawet nie będę próbował, ale nie mam jednak żadnych wątpliwości, że panna Dunbar jest niewinna. Na pewno zna pan fakty, ponieważ każdy słyszał o tej sprawie, a plotką żył cały kraj. Nikt nie stanął w jej obronie! Ta potworna niesprawiedliwość doprowadza mnie do obłędu. Panna Dunbar ma złote serce i nie skrzywdziłaby nawet muchy.

Jutro o jedenastej pozwolę sobie złożyć wizytę na Baker Street - może dzięki panu promyk nadziei rozświetli tę straszną ciemność. Być może istnieje jakiś trop, o którym nie wiem. W każdym razie ma pan do dyspozycji całą moją wiedzę, wszystko, co posiadam, a ja sam służę oczywiście wszelką pomocą, tylko niech ją pan uratuje. Jeśli to prawda, co mówią o pańskich umiejętnościach, proszę je w pełni wykorzystać.

Moje uszanowanie. J. NEIL GIBSON

- Spodziewam się wizyty tego dżentelmena - rzekł Sherlock Holmes, wysypując popiół z fajki, którą zwykł zapalać po śniadaniu, a następnie ponownie napełniając ją tytoniem. - Jeśli chodzi o wspomnianą historię z zabójstwem, nie mamy już czasu, byś przejrzał wszystkie gazety. Zatem jeśli masz chęć wziąć czynny udział w śledztwie, pozwól, że streszczę ci najważniejsze fakty. Neil Gibson jest najbogatszym człowiekiem na świecie, znany ze swego wybuchowego i trudnego charakteru. Ożenił się z kobietą, ofiarą tragedii, o której wiem tylko tyle, że najlepsze lata życia miała już za sobą, co się okazało dość niefortunne, gdyż edukacją ich dwojga dzieci zajmowała się wyjątkowo atrakcyjna guwernantka. Oto troje bohaterów dramatu, który rozegrał się we wspaniałej starej rezydencji położonej w historycznym centrum Anglii. I jeszcze kilka słów o tragicznych wydarzeniach. Żonę znaleziono późnym wieczorem. Leżała na ziemi w odległości pół mili od domu. Miała na sobie wieczorową suknię, ramiona otulał szal, a w głowie tkwiła kula. Przy zwłokach nie znaleziono rewolweru, nie było żadnych śladów, które doprowadziłyby do mordercy. Żadnej broni, Watsonie, warto, żebyś to zapamiętał. Prawdopodobnie zbrodnię popełniono wieczorem; ciało znalazł gajowy o jedenastej. Lekarz i policjanci dokonali oględzin zwłok, zanim przeniesiono je do domu. Czy to nie za dużo wiadomości na raz? Nadążasz?