Выбрать главу

- Co na tym zyskałeś?

- To była najważniejsza część planu! Kiedy kobieta sądzi, że jej dom się pali, instynktownie biegnie po te rzeczy, które są dla niej najdroższe. To jest impuls. Wykorzystałem ten fakt wielokrotnie, na przykład w sprawie skandali w Darlington czy w zamku Arnsworth. Matka chwyta dziecko, panna natomiast szkatułkę z kosztownościami. Było oczywistym, że nasza dama nie ma w domu niczego cenniejszego niż to, czego poszukujemy; wiedziałem zatem, iż pobiegnie zabezpieczyć ten swój skarb. Panika spowodowana pożarem zadziałała znakomicie. Dym i wrzaski mogą nadszarpnąć nawet stalowe nerwy. Irene zrobiła dokładnie to, o co mi chodziło. Zdjęcie jest ukryte we wnęce za przesuwaną okiennicą, z prawej strony, tuż nad sznurem od dzwonka. Kobieta znalazła się tam w jednej chwili. Przez moment widziałem zdjęcie, kiedy je stamtąd wyjęła. Gdy krzyknąłem, że to fałszywy alarm, odłożyła fotografię na miejsce, popatrzyła na świecę dymną i wybiegła z pokoju. Więcej jej nie widziałem. Podniosłem się, przeprosiłem i opuściłem dom. Zastanawiałem się, czy nie zabrać zdjęcia od razu, ale do pokoju wszedł woźnica, który bacznie mi się przyglądał, uznałem więc, że bezpieczniej będzie zaczekać. Pośpiech może wszystko zepsuć.

- Co teraz? - spytałem.

- Nasze zadanie jest już właściwie wykonane. Jutro przyjadę tu z królem; oczywiście, możesz nam towarzyszyć, jeśli zechcesz. Wprowadzą nas do salonu. Poczekamy na panią domu, ale nie jest wykluczone, że kiedy przyjdzie, nas już nie zastanie, nie będzie też zdjęcia. Jego Wysokość może być usatysfakcjonowany tym, że własnoręcznie odzyskał fotografię.

- O której tam będziesz?

- O ósmej rano. Irene będzie jeszcze w łóżku, więc będziemy mogli swobodnie działać. Nie mamy wiele czasu, bo małżeństwo może spowodować całkowitą zmianę jej sposobu życia i nawyków. Należy niezwłocznie zatelegrafować do króla.

Pojechaliśmy na Baker Street. Kiedy mój przyjaciel szukał klucza, jakiś przechodzień powiedział:

- Dobranoc, panie Holmes.

Chodnikiem szło kilka osób, a pozdrowił nas szczupły, okutany w płaszcz młodzieniec, który szedł szybkim krokiem.

- Znam skądś ten głos. - Holmes wpatrywał się w słabo oświetloną ulicę. - Kto to jest, do diaska?

Część trzecia

Noc spędziłem przy Baker Street. Następnego ranka, kiedy jedliśmy grzanki i piliśmy kawę, do pokoju wpadł król Bohemii.

- Pan je naprawdę zdobył! - wykrzyknął, chwytając Sherlocka Holmesa za ramiona i wpatrując się w jego twarz.

- Jeszcze nie.

- Ale ma pan nadzieję odzyskać je?

- Owszem.

- Chodźmy więc. Umieram z niecierpliwości.

- Trzeba zawołać dorożkę.

- Nie, moja kareta czeka.

- Istotnie, uprości to sprawę.

Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do Briony Lodge.

- Irene Adler wyszła za mąż - powiedział Holmes.

- Za mąż? Kiedy?

- Wczoraj.

- Za kogo?

- Za angielskiego prawnika o nazwisku Norton.

- Ależ ona z pewnością go nie kocha.

- Mam nadzieję, że tak.

- Skąd pan wie?

- Chcę oszczędzić Waszej Wysokości kłopotów. Jeśli ta dama kocha swego męża, nie kocha Waszej Wysokości. Jeśli zaś nie kocha Waszej Wysokości, nie ma powodu, by utrudniała realizację pańskich planów.

- To prawda. Bardzo żałuję, że nie była mi równa stanem! Cóż by z niej była za królowa! - rzekłszy to, król pogrążył się w zadumie, którą przerwał nasz przyjazd na Serpentine Avenue.

Drzwi Briony Lodge były otwarte. Na schodach stała starsza kobieta. Przyglądała się, kpiąco, jak wysiadamy z karety.

- Pan Sherlock Holmes, jak sądzę? - spytała.

- Owszem, nazywam się Holmes - odpowiedział mój towarzysz, wpatrując się w nią zdziwionym pytającym wzrokiem.

- W rzeczy samej! Moja pani uprzedziła o pańskiej wizycie. Wyjechała z mężem dziś rano na kontynent pociągiem o 5.15 z dworca Charing Cross.

- Co takiego? - Holmes zbladł, zaskoczony, i się zachwiał; sprawiał wrażenie bardzo zawiedzionego. - Opuściła Anglię?

- I nie zamierza tu wracać.

- A papiery? - spytał król ochrypłym głosem. - Wszystko przepadło!

- To się okaże - Holmes odepchnął służącą i pobiegł do gabinetu. Podążyliśmy za nim. Meble były poprzesuwane, półki pozrzucane, a szafki otwarte, jak gdyby kobieta pośpiesznie opróżniała je przed ucieczką. Holmes podbiegł do sznura od dzwonka, odchylił małą przesuwaną okiennicę i wyjął zza niej list i fotografię. Na zdjęciu była Irene Adler w wieczorowej sukni, a list zaadresowano do „Sz. P. Sherlocka Holmesa. Poste restante”. Mój przyjaciel rozdarł kopertę, i wszyscy trzej przeczytaliśmy list. Widniała na nim data poprzedniego dnia.

DROGI PANIE HOLMES!

Spisał się Pan doprawdy znakomicie. Wywiódł pan mnie w pole. Aż do czasu fałszywego alarmu nie miałam żadnych podejrzeń. Jednak później, kiedy zrozumiałam, że się zdradziłam, pomyślałam o Panu. Ostrzegano mnie przed Panem od miesięcy. Mówiono mi, że jeśli król zatrudni kogoś do prowadzenia tej sprawy, będzie to Pan. Podano mi również Pański adres. Mimo wszystko skłonił mnie Pan do ujawnienia tego, czego się Pan chciał dowiedzieć. Gdy nabrałam podejrzeń, trudno mi było nie ufać uroczemu dobrotliwemu księdzu. Musi Pan jednak pamiętać, że jestem profesjonalną aktorką. Męskie przebrania to dla mnie chleb powszedni. Często korzystam ze swobody, jaką mi zapewniają. Wysłałam mojego woźnicę Johna, żeby pana pilnował, pobiegłam na górę, przebrałam się w mój strój spacerowy i zeszłam na dół, kiedy Pan odjeżdżał.

Śledziłam Pana aż do jego drzwi i w ten sposób upewniłam się, że istotnie jestem obiektem zainteresowania słynnego Sherlocka Holmesa. Później, choć było to dość nieostrożne, życzyłam Panu dobrej nocy i pojechałam zobaczyć się z mężem. Wspólnie uznaliśmy, że skoro mamy przeciw sobie takiego przeciwnika, najlepszym rozwiązaniem będzie ucieczka. Juto rano mój dom będzie już pusty. Jeśli chodzi o zdjęcie, Pański klient może być spokojny. Kocham mężczyznę lepszego niż on i jestem kochana. Król może robić, co mu się podoba. Nie będę czyniła przeszkód, choć tak okrutnie mnie skrzywdził. Zatrzymuję zdjęcie jedynie dla swej ochrony i zabezpieczenia przed krokami, jakie mógłby podjąć w przyszłości. Pozostawiam fotografię, którą być może chciałby zachować i pozostaję szczerze Panu oddana

IRENE NORTON z d. ADLER

- Cóż za kobieta, ach, cóż za kobieta! - wykrzyknął król Bohemii, kiedy skończyliśmy lekturę. - Czyż nie mówiłem panom, jaka jest bystra i rzutka? Czyż nie byłaby wspaniałą królową? Czyż to jest nie smutne, że nie pochodziła z mojej sfery?

- Z tego, co mi wiadomo, ta dama, istotnie, reprezentuje zupełnie inny poziom niż Wasza Wysokość - odparł Holmes zimno. - Przykro mi, że nie udało się doprowadzić sprawy Waszej Wysokości do pożądanego zakończenia.

- Wręcz przeciwnie, drogi panie! - wykrzyknął król. - Nie mogło być lepsze! Wiem, że jej słowo jest święte, więc zdjęcie jest tak bezpieczne, jakby dostępu do niego broniły płomienie.

- Cieszę się, że Wasza Wysokość tak uważa.

- Mam wobec pana ogromny dług. Proszę powiedzieć, w jaki sposób mogę pana wynagrodzić. Ten pierścień. - zsunął z palca sygnet w kształcie węża, przyozdobiony szmaragdem, i położył na dłoni.

- Wasza Wysokość posiada coś, co jest dla mnie dużo cenniejsze.

- Proszę mi powiedzieć, co pan ma na myśli?

- To zdjęcie.

Król spojrzał na Holmesa ze zdumieniem.

- Zdjęcie Irene? - wykrzyknął. - Oczywiście, jeśli tego właśnie pan sobie życzy!

- Dziękuję Waszej Wysokości. Sprawę możemy uznać za zamkniętą. Mam zaszczyt życzyć Waszej Wysokości przyjemnego poranka - powiedział Holmes, po czym skłonił się, odwrócił, i nie zważając na wyciągniętą królewską dłoń, odszedł.