Выбрать главу

– Jeśli masz rację co do pisma z czasów Jakuba I, to nie może to być Locke.

– No proszę, jaki znawca! Myślałam, że jesteś maniakiem komputerowym i kinomanem.

– Czytam katalogi książek.

– Ach, prawda. Ale nie same książki. Chyba nawet ich nie lubisz, co?

– Bardzo lubię.

Przyjrzał się jej uważnie w przygasającym świetle i dostrzegł, że ma wojowniczo wysuniętą żuchwę i chmurne spojrzenie osoby głęboko urażonej.

– Chyba nie zamierzasz się urżnąć, Carolyn?

– Urżnę się, jak będę chciała. Jestem u siebie.

– Aha. Ale ja nie muszę tu przesiadywać. Moje kartki już wyschły. Mogę je wziąć i zostawić cię, żebyś przez całą noc co godzinę zmieniała swoim dzieciątkom pieluszki.

I zrobiłby tak, jak powiedział, gdyby nie to, że ledwie wyrzekł te słowa, Rolly wybuchnęła płaczem, zaniosła się strasznym, beznadziejnym szlochem. Crosetti, jak przystało na przyzwoitego mężczyznę, jakim był w istocie, obszedł stół, uklęknął przy jej krześle i objął ją, ona zaś, wśród spazmów, długo skrapiała jego ramię obfitymi łzami.

List Bracegirdle'a (2)

Żeby zacząć, proszę łaski Boga Wszechmogącego, aby nie pozwolił mi zejść ze ścieżki prawdy, jako że mam w sobie wiele z naszego ojca (.Adama, jak wiesz, bo być może mówiłem O jakiś czas temu, ale mogłaś zapomnieć, i z woli Boga umrę, nim nasz syn dorośnie na tyle, by coś zrozumiał, więc lepiej to zapiszę na papierze.

Imię mego ojca było Richard, przodkowie jego, ród Bracegirdle'ów, wywodzili się z Titchfield w Weald i byli tam drzewiej. Mój ojciec, który był najmłodszym synem, został posłany do terminu do swego wuja Johna Bracegirdle'a, który miał cech żelazny w Leadenhall. Ukończywszy terminowanie, osiadł przy Fish Street niedaleko Fenchurch Street i założył skład z artykułami żelaznymi. Prosperował tam dzięki dobrym koneksjom z Bracegirdle’ami z Titchfield i myślę też, że dzięki głowie do interesów. Był to człek poważny i trzeźwy, nieedukowany, ale bystry. Lat 22, nawrócił się na prawdziwą religię krześciańską dzięki łasce Bożej i kazaniom doktora Abernaty'ego z Water Street i odtąd wiódł bogobojny żywot. Był wielce szczodrym i hojnym krześcianem i żaden nieszczęśnik nie odszedł od jego drzwi nienakarmiony, jeśli potrafił wyrecytować bodaj urywek słowa Bożego, choć papistów ojciec ścierpieć nie mógł. Pomimo iż handlował zwykłymi garnkami, kotłami, płytami do palenisk etc, jego głównym towarem były dzwony i harmaty. Często mawiał, że jeśli człek chce narobić wielkiego hałasu w czas pokoju czy w czas wojny, niech najlepiej bieży do Bracegirdle'a przy Fish Street.

Macierz moja miała imię Lucinda. Wywodziła się z Warwick i była wyższego stanu niźli ojciec jako szlachetnie urodzona, do tego spokrewniona z lordem Ardenem, ale dalekie, dalekie to było pokrewieństwo, jak mawiał mój ojciec.

Jej rodzic, Thomas Arden, sądzony był za zdradę w dziesiątym roku panowania naszej zmarłej królowej Elżbiety i wszystko stracił: matka ją obumarła i ona, lat osiem, została przygarnięta przez ciotkę Margaret Brandell z Cheapside. Jako młoda dziewczyna moja matka była urodziwa, jednak nie miała żadnego wielbiciela w okolicy, jako że nie posiadała ani pensa, ani żadnych praw i chciała bardzo opuścić dom ciotki, kobiety, jak mówiła, bardzo pobożnej, ale skąpiącej jej jadła i przyodziewku. Tak się ułożyło, że kupiła u mojego ojca płytę do paleniska i dwanaście miesięcy później wzięli ślub w kościele Świętego Egidiusza na Cheapside i żyli odtąd zgodnie. Początkowo nie wyznawała prawdziwej wiary ale później się nawróciła: bo głową żony jest mąż, jak mówi Pismo Święte (i List do Koryntian II, 3).

I po wielu żarliwych modlitwach na świat ten przyszedłem piątego dnia marca roku pańskiego 1590, bo z mocy niezbadanych wyroków boskich gorączka zabiła mym rodzicielom trójkę dzieci, wszystko w powijakach, ale ja byłem zdrów i krzepki jak wół, tak mówią, i dożyłem wieku męskiego, Bogu niech będą dzięki. Matka moja miała jeszcze troje dzieci, jedno dożyło szóstej wiosny, reszta nie przeżyła nawet roku i tak ostałem się sam. Kiedy miałem cztery lata, oddali mnie do szkół zakonnych na naszej ulicy, gdzie nauczyli mnie stawiać litery całkiem udatnie, i potem ojciec posłał mnie na nauki do pana Eddingstone’a na Deal Street, gdzie ów miał szkołę. Taki był ojca mego kaprys, by mnie wychować na uczonego, a może nawet na osobę duchowną, ale tak się nie stało, bom był nieposłuszny i nie uczyłżem się łaciny, nie mówiąc o grece: hic haec hoc mieszały mi się w głowie. Kiedyś spytałem pana Eddingstone’a, dlaczego, skoro mamy Biblię po angielsku, musimy się uczyć języków pogańskich, ale mnie za to wychłostano, i nie tylko ten jeden raz. W końcu powiedział ojcu, że nic z tego nie będzie, urodziłem się głupcem i głupcem zostanę. Potem rzekł mój ojciec: Co z tobą począć, czemu Bóg mi zesłał takiego matoła za syna, czy da się z ciebie zrobić faktora, na miłość boską, będziesz miał przynajmniej czystą robotę. Przysposobiono mnie przeto do kopiowania, ale ręce miałem takie niezdarne i

robiłem tyle kleksów, że popadł w rozpacz. Zostaniesz więc kowalem i zapracujesz na chleb w znoju, powiedział, prostym kowalem, bo grzbiet masz, widzę, a ręce od inkaustu już całe czarne jak u kowala. Ta co matka moja łzami się zalała. Była wżdy dla mnie dobra ponad miarę, jak to kobieta dla swego dziecka, tym bardziej, im ojciec mój był ze mnie niekontent. darzyła się potem rzecz, która zmieniła wszystko, jak cudowne są zamierzenia Boga wobec nas, stworzonych przez Niego, choć nie od razu potrafimy zgłębić Jego ścieżki. Bo mieliśmy wtedy pewnego człeka na kwaterze, niejakiego pana Wenke. Z Lejdy przybył, będąc bratankiem tego, z którym ojciec mój handlował wyrobami żelaznymi. Pracowaliśmy zydel w zydel w kantorku mojego ojca i dnia pewnego zobaczyłem, jak pisze małym ołóweczkiem na skrawku papieru, i zagadnąłem go, co tam, waćpan, piszesz. Na co on: Spójrz i obacz sam. Spojrzałem, alem nic wyczytać nie mógł. Teraz umiem powiedzieć, co tam było: zliczał sumy dla naszych rachunków sposobem, jakiegom nigdy dotąd nie widział, ale mi uprzejmie wytłumaczył: Spójrz, waść, sprzedaliśmy kociołków sztuk osiemdziesiąt i siedem w tym kwartale za 8 szylingów 6 pensów każdy i na każdym zarobiliśmy i szyling 2 pensy. Ile zarobiliśmy w sumie i jaki jest nasz zysk? Odrzekłem, że musielibyśmy użyć liczydeł, i zapytałem, czy je przynieść? Nie, odrzekł on, ja umiem to zrobić bez żadnych liczydeł, patrzaj, jak to robię, a wyjaśnię ci swoją metodę. Tak też zrobił i byłem zdumiony, jak szybko pomykał jego ołóweczek i wyliczenie całkowitego dochodu i zysku wyszło jasne i dokładne. Powiedział, że to mnożenie przez algorytm, słowo, któregom nigdy dotąd nie słyszał, i powiedział jeszcze, że to tylko sztuka arytmetyki używana ostatnimi czasy w bankach i kantorach w Holandii i Italii. Czy chcesz się tego nauczyć, chłopcze? Bo będzie to dla ciebie wielki profit. Odrzekłem, że tak, a uczyniłem to z wielkim zapałem.

3

Wróciłem z obchodu okolicy. Nic nie widać z żadnego okna, a ja nie bardzo mam ochotę łazić jeszcze raz w ciemności. Myślę, że siedząc tak z laptopem w kręgu światła lampy, stanowię doskonały cel. Jestem w saloniku, chyba tak można nazwać to pomieszczenie. W tym domu, a właściwie chacie zbudowanej tradycyjnym sposobem z prawdziwych bali, jest jedna duża izba na parterze i trzy sypialnie na pięterku, na które wchodzi się po schodach z czymś w rodzaju balustrady. Do tego jest też jeszcze jakby stryszek; można się tam dostać po spuszczanej drabince. Sypiała tam służba, kiedy ją jeszcze zatrudniano. Ściany są wyłożone sosnową boazerią i obudowane półkami na książki, jest dobra aparatura stereo i kominek z otoczaków, tak wielki, że można by w nim dosłownie upiec wołu. Małego wołu. W tej chwili płoną na palenisku dębowe, brzozowe i sosnowe polana, których wielki zapas piętrzy się pod domem, tuż za drzwiami kuchni. Podstawę balkonu zdobią łby łosi i jelenie poroża; to, jak mnie poinformował Mickey, świadectwo, że mężczyźni z rodu Haasów byli w swoim czasie doskonałymi myśliwymi. Na parterze jest dobrze wyposażona kuchnia z kamienną podłogą i kompletem