Выбрать главу

— Szwecja gra z Białorusią.

Domyślił się kolejnego pytania i znów westchnął.

— Olimpiada, kochana, olimpiada. Wiesz w ogóle, że właśnie trwa coś takiego?

— A, chodzi ci o ten mecz. No pewnie, przecież śledzę. Myślałam, że chodzi o to, że jest dziś jeszcze coś poza tym meczem.

Przesada była zamierzona. Dała wyraźnie do zrozumienia, że nie miała pojęcia o dzisiejszym meczu. Aż się do siebie uśmiechnęła, gdy wyobraziła sobie Dana rwącego włosy z głowy. Dla niego sport to nie żarty.

— Wiesz co, jadę do ciebie. Razem popatrzymy, jak Salming rozbija obronę Rusków…

— Salming! Przecież on już od lat nie gra! Żartowałaś, powiedz, że żartowałaś.

— No żartowałam. Aż taka głupia nie jestem. Jadę do was, pogapimy się razem na Sundina, jeśli ci lepiej pasuje. Nawiasem mówiąc, piekielnie przystojny facet.

Dan westchnął ciężko po raz trzeci. Tym razem dlatego, że ktoś ośmielił się oceniać tego wybitnego zawodnika z innego, niesportowego punktu widzenia.

— Dobrze, przyjeżdżaj. Ale żeby nie było tak jak ostatnio! Żadnego gadania podczas meczu, żadnych komentarzy, że mają na nogach seksowne ochraniacze, a zwłaszcza żadnych pytań, czy pod spodenkami noszą samo suspensorium, czy jeszcze kalesony. Zrozumiano?

Erice udało się powstrzymać śmiech i poważnie powiedziała:

— Dan, słowo harcerki.

— Przecież ty nigdy nie byłaś harcerką — burknął Dan.

— No właśnie — odparła Erika i nacisnęła przycisk z czerwoną słuchawką.

Dan i Pernilla mieszkali w jednym z nowych osiedli szeregowców w Falkeliden. Na zboczu Rabekullen zbudowano kilka rzędów domów tak podobnych do siebie, że praktycznie nie do rozróżnienia. Był to rejon bardzo popularny wśród rodzin z małymi dziećmi, głównie dlatego, że nie było stamtąd widoku na morze. Dzięki temu działki nie osiągnęły tak zawrotnych cen jak te bliżej brzegu.

Wieczór był stanowczo zbyt chłodny na przechadzkę. Silnik aż jęczał z wysiłku, gdy Erika podjeżdżała pod dość oszczędnie wysypaną piaskiem górkę. Westchnęła z ulgą, skręcając w uliczkę, przy której mieszkali Dan i Pernilla.

Erika nacisnęła dzwonek i natychmiast usłyszała wrzawę i tupot małych nóżek. Chwilę później drzwi otworzyła dziewczynka w nocnej koszuli do ziemi, Lisen, najmłodsza z dzieci. Średnia siostra, Malin, odebrała to jako jawną niesprawiedliwość. Dała temu wyraz w sposób dość gwałtowny. Sprzeczka ucichła dopiero, gdy z kuchni dobiegł zdecydowany głos Pernilli. Belinda, najstarsza z dziewczynek, miała już trzynaście lat. Erika widziała ją kiedyś w towarzystwie kilku ledwo opierzonych wyrostków na motorowerach. Kręcili się koło budki z hot dogami na rynku. Rodzicom nie będzie łatwo utrzymać jej w ryzach.

Erika uściskała je kolejno, a wtedy dziewczynki zniknęły równie prędko, jak się pojawiły. Mogła się już spokojnie rozebrać.

Pernilla stała w kuchni, gotując coś z wypiekami na policzkach. Była przepasana fartuchem z wielkim napisem „Całuj kucharza”. Wyglądało na to, że właśnie nastąpił krytyczny moment, bo z roztargnieniem tylko pokiwała Erice ręką, by zaraz zająć się garnkami i patelniami, buchającymi parą i skwierczącymi tłuszczem. Erika poszła do salonu, gdzie zgodnie z przypuszczeniami znalazła Dana, półleżącego na kanapie, z nogami na szklanym stoliku i pilotem od telewizora tkwiącym w prawej ręce.

— Cześć! To ty, świniaku, lenisz się na kanapie, a żonisko haruje w kuchni w pocie czoła.

— Czeeeść! Jak człowiek wie, czego chce, i ma twardą rękę, to każda kobieta mu się podporządkuje.

Uśmiechnął się ciepło, zaprzeczając własnym słowom. Erika dobrze wiedziała, że tak naprawdę osobą sprawującą rządy w domu Karlssonów z pewnością nie jest Dan.

Uściskała go szybko, a potem zasiadła na czarnej skórzanej kanapie i, czując się jak u siebie w domu, również położyła nogi na stoliku. Przez chwilę w błogiej ciszy oglądali wiadomości na telewizyjnej czwórce. Erice przeszła przez głowę myśl, zresztą nie po raz pierwszy, że tak mogło wyglądać ich wspólne życie.

Dan był jej chłopakiem i pierwszą wielką miłością. Byli parą przez całe trzy lata liceum, praktycznie nierozłączną. Potem okazało się jednak, że każde z nich oczekuje od życia czego innego. Dan zamierzał zostać na miejscu i łowić ryby — tak jak jego ojciec, a przedtem dziadek — podczas gdy Erika nie mogła się doczekać, kiedy wyjedzie z Fjällbacki. Zawsze jej tu było duszno, a przyszłość widziała gdzie indziej.

Przez jakiś czas próbowali podtrzymywać związek, chociaż Dan został we Fjällbace, a Erika wyjechała do Göteborga. Ale życie każdego z nich potoczyło się swoim torem i doszło do bolesnego zerwania. Z czasem udało im się zbudować przyjaźń. Teraz, piętnaście lat później, była prawdziwie mocna i serdeczna.

Pernilla pojawiła się w jego życiu jako uosobienie gorących pocieszycielskich objęć. Nastąpiło to w chwili, gdy Dan jeszcze nie pogodził się z myślą, że związek z Eriką nie ma przyszłości. Pernilla tymczasem była na miejscu, kiedy jej potrzebował, a jej uwielbienie do pewnego stopnia zapełniło pustkę po Erice. Widok Dana z inną dziewczyną u boku był dla Eriki bolesnym doświadczeniem, ale z czasem uświadomiła sobie, że było to nieuniknione i wcześniej czy później musiało się zdarzyć. Takie jest życie.

Teraz Dan i Pernilla mają trzy córki. Erika przypuszczała, że z upływem lat udało im się zbudować związek oparty na przywiązaniu, chociaż dostrzegała u Dana oznaki świadczące o wewnętrznym niepokoju.

Początkowo dochodziło do tarć. Pernilla pilnowała go zazdrośnie, a do Eriki odnosiła się z wielką podejrzliwością. Z czasem Erice udało się ją przekonać, że nie zamierza jej odbić męża. Wprawdzie nie zostały bliskimi przyjaciółkami, ale ich wzajemne stosunki cechowała niewymuszona serdeczność. Jedną z przyczyn było to, że dziewczynki uwielbiały Erikę, została nawet matką chrzestną Lisen.

— Podano do stołu.

Oboje podnieśli się z kanapy i przeszli do kuchni. Pernilla postawiła na stole garnek, z którego unosiły się kłęby pary. Na widok dwóch talerzy Dan zmarszczył pytająco brwi.

— Ja już zjadłam kolację z dziećmi. Jedzcie sobie, ja tymczasem przypilnuję, żeby poszły do łóżek.

Erika zawstydziła się, że Pernilla zrobiła sobie tyle kłopotu z jej powodu, ale Dan wzruszył ramionami i beztrosko nałożył sobie olbrzymią porcję czegoś, co okazało się rybą w jarzynach.

— Co tam u ciebie? Nie pokazywałaś się kilka tygodni.

Powiedział to raczej z troską niż z wyrzutem. A mimo to Erice zrobiło się głupio, że się ostatnio nie odzywała. Ale tyle miała spraw na głowie.

— U mnie coraz lepiej. Zanosi się za to na awanturę o dom — odpowiedziała Erika.

— Co takiego? — Dan spojrzał na nią zdziwiony znad talerza. — Przecież obie z Anną jesteście do niego przywiązane i zazwyczaj się dogadujecie.

— My się dogadujemy. Zapominasz, że jest jeszcze Lucas. A on zwietrzył pieniądze i nie zamierza odpuścić. Nigdy nie liczył się specjalnie z Anną. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

— Gdybym go kiedyś dorwał ciemną nocą, nie byłby już taki pewny siebie.

Walnął pięścią w stół. Erika nie miała wątpliwości, że gdyby zechciał, mógłby naprawdę dołożyć Lucasowi. Od wczesnej młodości był mocno zbudowany, a lata ciężkiej pracy na łodzi rybackiej też zrobiły swoje. Zewnętrznemu wrażeniu siły przeczył jednak łagodny, miękki wyraz oczu. O ile jej było wiadomo, Dan nigdy nie podniósł ręki na jakiekolwiek żywe stworzenie.