Выбрать главу

Vera ściskała jego rękaw. Dłonie aż jej zbielały.

— Boże kochany, Boże!

— Tak, to bardzo smutne, że zostało zabite nienarodzone dziecko. W protokole po sekcji napisano, zdaje się, że to był chłopczyk.

Patrik skrzywił się sam do siebie i zamilkł w oczekiwaniu na reakcję Very.

Stali pod wielkim kasztanem, pięćdziesiąt metrów od jej domu. Zaskoczyła go, rzucając się gwałtownie naprzód. Jak na swój wiek biegła zadziwiająco prędko. Patrik ruszył za nią dopiero po chwili. Przez otwarte na oścież drzwi ostrożnie wszedł do domu. Z łazienki usłyszał szloch, a potem odgłos gwałtownych torsji.

Głupio się czuł, słuchając tego z przedpokoju, więc zdjął przemoczone buty i kurtkę i poszedł do kuchni. Kiedy Vera zjawiła się parę minut później, kawa bulgotała już w maszynce, a na stole stały dwie filiżanki. Była blada. Po raz pierwszy Patrik dojrzał również łzy, a właściwie ich ślad, błysk w kąciku oka. Usiadła sztywno na krześle. Postarzała się nagle o wiele lat. Poruszała się powoli jak stara kobieta. Patrik dał jej jeszcze trochę czasu. Nalał kawę, ale siadając, rzucił jej spojrzenie mówiące, że nadeszła chwila prawdy. Vera wiedziała, że on wie i że nie ma już odwrotu.

— A więc zamordowałam własnego wnuka.

Patrik przemilczał to, bo musiałby kłamać, a skoro posunął się tak daleko, nie mógł się już wycofać. Vera jeszcze pozna prawdę, a teraz jego kolej.

— Domyśliłem się, że pani zabiła Alex, kiedy pani skłamała, że była pani u niej tydzień wcześniej. Powiedziała pani, że w domu było zimno i zmarzła pani, ale piec zepsuł się dopiero tydzień później, w dniu jej śmierci.

Vera wpatrywała się w przestrzeń. Chyba nawet nie słyszała, co mówił.

— Dziwne. Dopiero teraz do mnie dotarło, że odebrałam życie drugiemu człowiekowi. Śmierć Alexandry wydawała się taka nierzeczywista, ale dziecko Andersa… Prawie widzę je przed sobą…

— Dlaczego Alex musiała umrzeć?

Vera powstrzymała go ruchem ręki. Opowie, ale po swojemu.

— Bo byłby skandal. Wytykaliby go palcami, obmawiali. Zrobiłam tak, bo uważałam, że tak trzeba. Przecież nie wiedziałam, że i tak go wyśmieją. Że moje milczenie wyżre go od środka, odbierze mu godność. To było takie proste. Przyszedł do mnie pan Carlgren i powiedział, co się stało. Wcześniej rozmawiał z panią Lorentz i zgodzili się, że nic dobrego z tego nie wyniknie, że się wszyscy dowiedzą. Lepiej, jeśli pozostanie to naszą tajemnicą, więc dla dobra Andersa powinnam siedzieć cicho. No to siedziałam cicho przez te wszystkie lata. A z Andersem z roku na rok było coraz gorzej. Przeżywał istne piekło, ale sama przed sobą ukrywałam, że mam w tym mój udział. Sprzątałam po nim, podtrzymywałam, żeby nie poszedł na dno, ale przeszłości nie mogłam odmienić. Nie da się wymazać milczenia.

Kilkoma łykami opróżniła filiżankę i uniosła znacząco. Patrik wstał, przyniósł dzbanek i dolał jej kawy. Wyglądało na to, że kawa pomaga jej odnajdywać się w rzeczywistości.

— Myślę nawet, że milczenie było jeszcze gorsze od gwałtów. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nawet tu, w tych czterech ścianach. Dopiero teraz rozumiem, co mu się od tego porobiło. Może myślał, że nic nie mówię, bo mam mu za złe. Tego jednego nie potrafię znieść: że mógłby myśleć, że go obwiniam o to, co się stało. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, ale nie wiem, czy o tym wiedział, i już się nie dowiem.

Vera była bliska utraty panowania nad sobą, ale wyprostowała się i zmusiła do mówienia. Patrik wyobrażał sobie, ile ją to musi kosztować.

— Z czasem udało nam się złapać jaką taką równowagę. Oboje wiedliśmy nędzne życie, ale wiedzieliśmy, na czym stoimy i czego możemy się po sobie spodziewać. Zdawałam sobie sprawę, że on od czasu do czasu spotyka się z Alex. Dziwnie ich do siebie ciągnęło, ale myślałam, że będzie tak jak do tej pory. Aż tu Anders mówi, że Alex chce opowiedzieć, co im się przytrafiło. Że chce wyciągnąć trupa z szafy — tak się wyraził. Mówił to niby obojętnie, a mnie jakby prąd kopnął. Wszystko się zmieni, nic już nie będzie tak jak dawniej, jeśli Alex po tylu latach wyciągnie te stare tajemnice. I po co? A co ludzie powiedzą? Anders udawał, że go to nie obchodzi, ale dobrze go znałam i wiedziałam, że tak jak ja nie chce, żeby opowiadała. Znam — znałam swojego syna.

— I wtedy poszła pani do niej.

— Tak, w piątek wieczorem poszłam przemówić jej do rozumu. Żeby zrozumiała, że nie wolno jej decydować samej, skoro to się odbije na nas wszystkich.

— Ale nie zrozumiała.

Vera uśmiechnęła się gorzko.

— Nie, nie zrozumiała.

Wypiła kolejną kawę, zanim Patrik zdążył wypić połowę swojej. Odstawiła filiżankę i splotła dłonie na stole.

— Zaklinałam ją, tłumaczyłam, jakie to będzie trudne dla Andersa, a wtedy ona spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała, że wcale nie chodzi mi o Andersa, tylko o siebie. Anders poczuje ulgę, kiedy wreszcie wszystko się wyda, tak mówiła, bo nigdy nie prosił, żeby to trzymać w sekrecie. Powiedziała mi jeszcze, że kiedy tak postanowiliśmy razem z Carlgrenami i Nelly, zależało nam tylko na własnej reputacji. Bezczelna!

Na moment w oczach Very pojawiła się wściekłość. Szybko zgasła i jej spojrzenie znowu nabrało obojętnego, wręcz martwego wyrazu. Mówiła monotonnie:

— Coś we mnie pękło, kiedy to powiedziała. Niby że nie chodziło mi wcale o dobro Andersa. Pękło z trzaskiem i zaczęłam działać, bez zastanowienia. Miałam w torebce tabletki nasenne. Kiedy wyszła do kuchni, pokruszyłam parę sztuk i wrzuciłam jej do kieliszka z jabłecznikiem. Nalała mi wina, kiedy przyszłam, i jak wróciła z tej kuchni, udałam, że piję. Chciała jeszcze, żebym przed wyjściem wypiła z nią na zgodę. Wydawała się zadowolona. Po chwili zasnęła na kanapie. Jeszcze nie wiedziałam, co zrobię. Tabletki nasenne to był odruch, ale potem pomyślałam, że upozoruję samobójstwo. Miałam za mało tabletek, żeby jej wmusić śmiertelną dawkę. Jedyne, co mi przyszło do głowy, to przeciąć nadgarstki. Słyszałam, że samobójcy to robią, leżąc w wannie, więc pomyślałam, że to dobry pomysł i możliwy do wykonania.

Mówiła tak, jakby opowiadała o zwyczajnym wydarzeniu, a nie o morderstwie.

— Rozebrałam ją. Myślałam, że ją przeniosę, bo po tylu latach sprzątania ręce mam mocne, ale nie dałam rady. Musiałam ją ciągnąć po podłodze, a potem wepchnąć do wanny. Potem przecięłam jej tętnice na rękach. Żyletką, którą znalazłam w szafce w łazience. Znałam dom, bo przez wiele lat przychodziłam tam sprzątać raz w tygodniu. Umyłam swój kieliszek, pogasiłam światła, zamknęłam drzwi i odłożyłam na miejsce klucz.

Patrik był wstrząśnięty, ale starał się zachować spokój.

— Pojedzie pani teraz ze mną, rozumie pani? Nie muszę chyba dzwonić po radiowóz?

— Nie, nie potrzeba. A mogę zabrać trochę rzeczy?

Patrik skinął głową.

— Niech będzie.

Vera wstała. Zatrzymała się w drzwiach i odwróciła do Patrika.

— Skąd miałam wiedzieć, że jest w ciąży? Wprawdzie nie piła wina, zwróciłam na to uwagę, ale nie miałam pojęcia, że z tego powodu. Może się po prostu miarkuje albo ma jechać samochodem. Skąd miałam wiedzieć? Przecież nie mogłam wiedzieć, prawda?

Mówiła błagalnym tonem, Patrik tylko kiwnął głową. Przyjdzie pora, to jej powie, że Anders nie był ojcem dziecka, ale na razie nie ośmielił się podważyć zaufania, którym go obdarzyła. Będzie musiała jeszcze kilkakrotnie opowiedzieć tę historię, zanim sprawa zabójstwa Alexandry Wijkner zostanie zamknięta. Ale coś nie dawało mu spokoju. Intuicja podpowiadała mu, że Vera nie powiedziała jeszcze wszystkiego.