Выбрать главу

— Nie sądzę.

— Nie? A dlaczego? Może znalazł pan — dosłownie — jakiegoś trupa w szafie?

Patrik nie zareagował na tę kpinę.

— Nie, nie znalazłem. Ale, widzi pan, mam pewną swoją teorię…

— Umieram z ciekawości.

— Nie wierzę, żeby Nils ograniczył się do Alex i Andersa. Przypuszczam, że jego pierwszą ofiarą był ktoś, kto był najbliżej, na podorędziu. Sądzę, że pan również został wykorzystany.

Przez moment Patrikowi wydawało się, że dostrzegł pęknięcie na gładkiej fasadzie, ale Jan zaraz odzyskał panowanie nad sobą.

— Ciekawa teoria. A na czym pan ją opiera?

— Nie ma tego dużo, przyznaję. Znalazłem jednak coś, co łączy całą waszą trójkę. Jeszcze z dzieciństwa. Gdy u pana byłem, widziałem, że ma pan w gabinecie małą skórzaną łatkę, która wiele dla pana znaczy, prawda? Coś symbolizuje. Związek, poczucie wspólnoty, braterstwo krwi. Od dwudziestu pięciu lat ją pan przechowuje. Anders i Alex też przechowali swoje. Na każdej z nich z tyłu jest zamazany, krwawy odcisk palca, i właśnie stąd moje przypuszczenie, że chodzi o braterstwo krwi. Chcieliście coś przypieczętować, z charakterystycznym dla dzieci poczuciem dramatyzmu. Na awersie są wypalone dwie litery: T.M. Nie rozgryzłem ich. Może pan mi pomoże?

Widać było, że Jan zmaga się ze sobą. Z jednej strony rozsądek podpowiadał mu, żeby nic nie mówił, z drugiej czuł nieprzepartą potrzebę mówienia, zwierzenia się. Patrik wierzył w silne ego Jana. Gotów był nawet założyć się, że nie oprze się pokusie opowiedzenia wszystkiego komuś, kto go uważnie wysłucha. Postanowił mu pomóc podjąć decyzję.

— Wszystko, co pan powie, zostanie między nami. Nie mam ani sił, ani środków, by zajmować się wydarzeniami sprzed dwudziestu pięciu lat, i nie wydaje mi się, żebym znalazł jakieś dowody, nawet gdybym się starał. Chcę po prostu wiedzieć, dla siebie.

Pokusa stała się dla Jana zbyt silna.

— T.M. to trzej muszkieterowie. Śmieszne i niemądre, ale właśnie w taki romantyczny sposób postrzegaliśmy siebie. Nasza trójka przeciw całemu światu. Kiedy byliśmy razem, udawało nam się zapomnieć, co się nam przydarzyło. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Nie musieliśmy, bo rozumieliśmy się bez słów. Zawarliśmy przymierze. Obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy mogli na sobie polegać. Kawałkiem szkła skaleczyliśmy się w palce, potem zmieszaliśmy krew i odcisnęliśmy ślady na kawałkach skóry.

Z naszej trójki ja byłem najsilniejszy. Musiałem być, bo tamci przynajmniej w domu byli bezpieczni, a ja stale musiałem się za siebie oglądać. Wieczorami leżałem pod kołdrą podciągniętą pod brodę, nasłuchując zbliżających się kroków.

Mówił szybko, jakby puściły wszystkie hamulce. Patrik milczał, nie chcąc mu przerywać. Jan zapalił papierosa i opuścił szybę, żeby wypuścić dym z samochodu. Potem mówił dalej:

– Żyliśmy we własnym świecie. Spotykaliśmy się, kiedy nikt nie widział, żeby szukać u siebie pocieszenia i poczucia bezpieczeństwa. Dziwne. Można by się spodziewać, że będziemy sobie przypominać o tym, co nas spotkało, ale tylko gdy byliśmy razem, mogliśmy uciec przed tym na chwilę. Nie pamiętam, jak to się stało, że się o sobie dowiedzieliśmy i że się szukaliśmy. Ja wpadłem na pomysł, żeby to jakoś rozwiązać. Początkowo Alex i Anders traktowali to jako zabawę, ale ja wiedziałem, że sprawa jest poważna. Nie było innego wyjścia. Pewnego bezchmurnego zimowego dnia poszedłem z bratem na lód. Nietrudno było go zwabić. Był zachwycony, że propozycja wyszła ode mnie, i cieszył się na tę wycieczkę. Tamtej zimy spędziłem na lodzie wiele godzin i dokładnie wiedziałem, dokąd go zabrać. Anders i Alex czekali na nas. Nils zdziwił się na ich widok, ale taki był butny, że nie podejrzewał niebezpieczeństwa. Przecież byliśmy tylko dziećmi. Dalej poszło łatwo. Przerębel, jedno popchnięcie i już go nie było. Najpierw czuliśmy wielką ulgę. Pierwsze dni były cudowne. Nelly szalała z niepokoju o Nilsa, a ja leżałem wieczorami w łóżku uśmiechnięty, bo nie było kroków na korytarzu. A potem rozpętało się piekło. Rodzice Alex czegoś się dowiedzieli, nie wiem jak, i przyszli z tym do Nelly. Alex prawdopodobnie nie potrafiła znieść presji i wszystko im powiedziała, o mnie i o Andersie też. Nie o tym, co zrobiliśmy z Nilsem, tylko o tym, co było wcześniej. Dostałem niezłą nauczkę. Myślałem, że matka będzie mi współczuć. Od tamtej pory nigdy nie spojrzała mi w oczy i nigdy nie spytała o Nilsa. Zastanawiam się czasem, czy przypadkiem nie domyśla się, co się stało.

— Vera też się dowiedziała, co Nils z wami robił.

— Tak, ale mama ją podeszła, zagrała na jej uczuciach. Powiedziała, że trzeba za wszelką cenę chronić Andersa i zachować pozory. Nawet nie musiała jej płacić, żeby siedziała cicho, ani przekupywać ofertą lepszej pracy.

— Myśli pan, że Vera w końcu się dowiedziała, co się stało z Nilsem?

— Jestem o tym przekonany. Nie wierzę, żeby Anders przez tyle lat umiał utrzymać to w tajemnicy.

Patrik głośno myślał:

— Czyli Vera zabiła Alex nie tylko po to, żeby nie dopuścić do ujawnienia gwałtów, ale także w obawie, że Anders zostanie oskarżony o morderstwo.

Na twarzy Jana pojawił się uśmiech wyrażający coś w rodzaju satysfakcji.

— Co jest właściwie komiczne, bo morderstwo jest już częściowo przedawnione, a poza tym po tylu latach nie postawiono by nam zarzutów, zważywszy na okoliczności i fakt, że byliśmy wtedy dziećmi.

Patrik musiał mu przyznać rację. Gdyby Alex poszła na policję, nie miałoby to żadnych skutków prawnych. Ale Vera tego nie wiedziała i myślała, że Anders pójdzie do więzienia za morderstwo.

— Utrzymywaliście później kontakt? Pan, Alex i Anders?

— Nie. Alex zaraz się wyprowadziła, a Anders zamknął się w swoim maleńkim świecie. Widywałem go czasem na ulicy, ale rozmawiałem z nim pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat, dopiero gdy zadzwonił do mnie po śmierci Alex i zaczął wykrzykiwać, że ją zabiłem. Oczywiście zaprzeczyłem, bo nie miałem z tym nic wspólnego, ale nie trafiało to do niego.

— Nie wiedział pan, że Alex miała zamiar iść na policję i opowiedzieć, co się stało z Nilsem?

— Nie wiedziałem. Anders powiedział mi dopiero po jej śmierci.

Jan z obojętną miną wydmuchiwał kółka dymu.

— A co by było, gdyby pan wiedział?

— Tego nigdy się nie dowiemy, prawda?

Spojrzał na Patrika zimnymi błękitnymi oczami. Patrika przeszedł dreszcz. Rzeczywiście, już się nie dowiedzą.

— Jak powiedziałem, z pewnością nikt by nas nie pociągnął do odpowiedzialności. Przyznaję jednak, że do pewnego stopnia skomplikowałoby to moje stosunki z matką.

Jan zmienił temat.

— Z tego, co słyszałem, Anders i Alex spiknęli się ze sobą. Rzeczywiście, Piękna i Bestia. Może sam powinienem był skorzystać, po starej przyjaźni…

Patrik nie miał współczucia dla tego człowieka. Wprawdzie jako dziecko przeżył piekło, ale zło i zepsucie tkwiło w nim samym. Odruchowo spytał:

— Pana rodzice zginęli w tragicznych okolicznościach. Czy wie pan coś jeszcze poza tym, co ustalono w śledztwie?

Po ustach Jana błąkał się uśmieszek. Opuścił szybę jeszcze parę centymetrów i wyrzucił niedopałek.

— Wypadki chodzą po ludziach, prawda? Lampa się przewraca, powiewa firanka. Drobne zdarzenia, które składają się na jeden wielki przypadek. Można też uznać, że nieszczęścia spadają na ludzi, którzy na to zasłużyli — taki dopust.