Выбрать главу

— Czy to rozkaz, sir? — spytał Jurgens przez zaciśnięte zęby.

— Jest to zalecenie przewodniczącego składu sędziowskiego — odparł zimno White Haven. — Jeżeli się pan z nim nie zgadza, może pan to oficjalnie zgłosić na piśmie. Ma pan nawet prawo wycofać się z posiedzenia i składu sądu na znak protestu.

Jurgens spoglądał na niego wściekle ale nie odezwał się słowem. White Haven odczekał chwilę, znów oparł się wygodnie i zaproponował:

— Możemy wrócić do dyskusji przedmiotowej? Theodosia Kuzak przytaknęła energicznie.

— W mojej opinii istotne są następujące fakty — oznajmiła rzeczowo. — Po pierwsze: z okrętu flagowego nie wysłano sygnału o przekazaniu dowództwa, w konsekwencji czego dama Honor nadal miała, z punktu widzenia Younga, pełne prawo wydać mu jakikolwiek rozkaz. Po drugie: bez jakiegokolwiek rozkazu wycofał on bezprawnie z pola bitwy eskadrę, którą dowodził, pozbawiając resztę okrętów wsparcia antyrakietowego w krytycznym momencie. Po trzecie: odmówił wykonania rozkazu pochodzącego z okrętu flagowego nakazującego powrót do szyku, mimo że wszystkie pozostałe okręty jego eskadry go wykonały. Uważam, że nagranie z mostka jego okrętu w połączeniu z tym, co powiedziałam, zupełnie jednoznacznie udowadnia, że spanikował i uciekł. I nie przestał uciekać, gdy zrobiły to wszystkie pozostałe okręty jego eskadry.

— A więc powiada pani, że zgadza się pani w pełni ze wszystkimi zarzutami, tak? — spytał Jurgens znacznie ironiczniej i bezczelniej, niż jakikolwiek kontradmirał powinien spytać jakiegokolwiek admirała.

Kuzak przyjrzała mu się niczym szczególnie obrzydliwej odmianie insekta.

— Sądzę, że właśnie to powiedziałam, admirale Jurgens — odparła lodowato. — Jeżeli pan czegoś nie zrozumiał, to powiem to prostszymi słowami. Uważam, że postępowanie Younga było w równym stopniu godne potępienia i pogardy co pozbawione jaj. I uważam też, że jeżeli jakikolwiek oficer bez cienia wątpliwości dopuścił się dezercji w obliczu wroga, to zrobił to właśnie Pavel Young podczas bitwy o Hancock. Czy wyraziłam się wystarczająco jasno i zrozumiale, panie Jurgens?

Czerwony aż po czubki włosów Jurgens zrywał się z fotela, gdy unieruchomiło go znaczące chrząknięcie earla White Haven.

— Nie będę tolerował osobistych wycieczek, panie i panowie oficerowie — ostrzegł ostro. — To sąd wojenny, nie pyskówka na targu. Tego typu dyskusje mogą być pozbawione formalizmu i szacunku wynikającego z różnicy stopni obowiązujących normalnie, aby ułatwić zrozumienie i podjęcie decyzji, ale nie oznacza to, że wolno w nich łamać elementarne zasady uprzejmości obowiązujące oficerów. Prosiłbym, żebyście nie zmuszali mnie do powtórzenia tego ostrzeżenia w zdecydowanie mniej uprzejmej formie.

Jurgens opadł na fotel, a cisza, która zapadła, była tyleż głęboka, co pełna napięcia. Hamish pozwolił, by potrwała dobrą chwilę, nim ponownie zabrał głos:

— Czy ktoś jeszcze chciałby zwrócić uwagę na jakieś dodatkowe kwestie? — Odpowiedziała mu cisza, wobec czego dodał: — W takim razie, panie i panowie, proponuję, byśmy przystąpili do głosowania nad zarzutami. Proszę zaznaczyć głosy na formularzach.

Rozległo się skrobanie pisaków po kartkach, a potem szelest, gdy formularze zostały złożone i przekazane Hamishowi. Ten rozkładał je po kolei i ułożył na niewielki stosik: wynik był taki, jakiego się spodziewał.

— Wynik głosowania: winny wszystkich zarzucanych mu czynów — trzy, niewinny wszystkich zarzucanych czynów — trzy. — Hamish uśmiechnął się gorzko. — Wygląda na to, że trochę tu sobie posiedzimy.

ROZDZIAŁ IX

Honor usadowiła się jak mogła najwygodniej w fotelu, przymknęła oczy i próbowała udawać, że śpi. Wiedziała, że nikogo nie zwiedzie, choć Nimitz trwał nieruchomo na jej kolanach, łącząc ją empatyczną więzią z siedzącym obok Tankersleyem. Im dłużej czekała, tym bardziej była niespokojna, a zaniepokojenie Paula tylko pogarszało sytuację, choć nie próbował zrobić nic, by ją pocieszyć czy uspokoić. I za to była mu wdzięczna.

A czekali już ładnych parę godzin — za długo jak na zwykłe obrady sądu. Od chwili, w której dowiedziała się, kto będzie sądzić Younga, bała się tylko jednej rzeczy, i wiedziała, że ma powody do obaw. Ostrzeżenie królowej o politycznych reperkusjach piekło niczym sól na otwartej ranie. Nie wiedziała, co zrobi, jeżeli Young nie zostanie skazany i wyjdzie z sali wolny. Wiedziała natomiast, że nie wytrzyma bezczynności i będzie musiała wziąć sprawy w swoje ręce.

Sala konferencyjna miała dobry system klimatyzacyjny, ale Hamish Alexander gotów był przysiąc, że śmierdzi potem i nienawiścią. Wiedział, że jest to złudzenie, ale wiedział też, że w pełni usprawiedliwione: zaciętość dyskusji toczonych przez ostatnich kilka godzin musiała wpłynąć na wszystko, co znajdowało się w pobliżu, może poza bryłą betonu.

Potarł piekące oczy, próbując nie okazać złości, jako że debata po raz kolejny zmieniła się w wymowne, wrogie milczenie. „Debata” czy „dyskusja” były zresztą niewłaściwymi określeniami, bo nic nie wskazywało na to, by ktokolwiek miał zamiar choćby minimalnie zmienić swoje stanowisko. Znacznie bardziej odpowiednie byłoby zdaniem Aleksandra określenie „pieprzenie”. Jako przewodniczący pozwolił, by Kuzak i Simengaard toczyli walkę słowną z Jurgensem i Lemaitre. Jurgens został przekupiony, choć Hamish nie wiedział czym, i obiecał sobie rozliczyć za to przy pierwszej sposobności pana kontradmirała, Lemaitre była bardziej uparta od bryły betonu, czego się zresztą spodziewał. Natomiast zastanawiało go postępowanie Hemphill, która, choć głosowała dokładnie tak jak oni, nie odezwała się jak dotąd słowem. Głosowali osiem razy, a wynik był zawsze dokładnie taki sam. Zaczynała go boleć głowa i zaczynał mieć tego naprawdę dość.

— Posłuchajcie, kłócimy się od wielu godzin, a nikt nawet nie ustosunkował się do zeznań czy dowodów! — powiedział głosem, w którym słychać było zmęczenie. — W takim razie: czy ktokolwiek kwestionuje fakty przedstawione przez oskarżenie?

Odpowiedzią była cisza.

— Tak sobie myślałem — westchnął ciężko. — A to oznacza, że spieramy się nie o to, co Young zrobił czy czego nie zrobił, ani nie o to, co zrobiła czy nie zrobiła kapitan Harrington, ale o interpretację całej sytuacji. Nie ruszyliśmy z miejsca ani o milimetr.

— I wątpię, żebyśmy ruszyli… sir. — Głos Jurgensa był nieco zachrypnięty, ale równie jak dotąd nieustępliwy. — Uważałem, uważam i będę uważał, że lord Young działał zgodnie z prawem i dlatego całe oskarżenie jest nonsensem.

W oczach Simengaarda i Kuzak błysnęła żądza mordu, ale White Haven powstrzymał ich gestem, nim którekolwiek zdążyło się odezwać.

— Ma pan prawo do takiego stanowiska, admirale Jurgens, choć doprawdy nie pojmuję, jaka jest jego podstawa, biorąc pod uwagę opinię wiceadmirał Cordwainer — powiedział, zmuszając się do zachowania spokoju. — Poważnie wątpię też, by jakikolwiek inny skład sądu podzielił pański punkt widzenia. A jeżeli nie będziemy w stanie wydać wyroku, Admiralicja nie będzie miała innego wyboru, jak wylosować kolejny skład, który prawie na pewno wyda wyrok skazujący.

— Jak pan sam powiedział, sir, może i tak być — odparł twardo Jurgens. — Ja jednakże mogę głosować tylko tak, jak nakazuje mi sumienie, w oparciu o własne rozumienie stosownych przepisów prawnych.

— I nie zwracając zupełnie uwagi na polityczne konsekwencje dla wysiłku wojennego, tak? — warknął White Haven, tracąc panowanie nad sobą, co było u niego typową reakcją na obłudę.

Wiedział, że popełnił błąd, ledwie to powiedział, i widząc błysk w oczach Jurgensa, miał świadomość, że tamten w pełni to wykorzysta.