Выбрать главу

Wielokrotnie zastanawiał się nad motywami swojej młodzieńczej decyzji wybrania zawodu kosmicznego pilota – i zawsze dochodził do tej samej myśli, tkwiącej u podstaw wyboru. To nie obce planety go pociągały, to nie ciekawość innych światów, nie pasja dalekich podróży. Od dwudziestego trzeciego roku życia, gdy otrzymał pierwszy przydział do załogi kosmicznego pojazdu, Sloth nieustannie uciekał przed światem sobie współczesnym, uciekał przed nieuchronnością przemijania razem z nim. Pragnął przeżyć ten świat, oszukać upływ czasu, boleśnie dotykający tego wszystkiego, z czym człowiek wiąże się na stałe: osobistych pamiątek, domów, miast, kobiet… W rezultacie, ze stu siedemdziesięciu ośmiu lat swego istnienia, na Ziemi spędził mniej niż trzydzieści – dzieciństwo, studia i… krótkie przerwy między kolejnymi podróżami; kilkanaście lat pochłonęły kosmiczne wachty i pobyt na planetach paru układów gwiezdnych; reszta – to były długie przerwy w życiorysie: hibernacje, anabiozy, stany biostatyczne. Właściwie nie miało to sensu, skonstatował, nie po raz pierwszy zresztą. Uciekłem tylko przed ludźmi. Moi rówieśnicy i późniejsi przyjaciele nie istnieją, a świat, powtarzający wciąż te same ograne schematy w coraz to nowych dekoracjach, czeka tylko, bym wreszcie przylgnął do niego i wtopił się w nieubłagany strumień przemijania. Ale ja się jeszcze nie dam!

– Powiedziałeś: bezsensowny, bezideowy terroryzm. Czy nie tkwi tu błąd, który podważa skuteczność zwalczania tego zjawiska?

Generał przeniósł spojrzenie z horyzontu na twarz Slotha.

– Wiem, co masz na myśli. Gdy mówiłeś o mafii, kierującej rebeliantami z Ksi, także zacząłem się nad tym zastanawiać! Można by rzeczywiście założyć, że poszczególne akty terroru – tu, na Ziemi i gdziekolwiek – nie muszą być dziełem niezależnych sił. Wykonawcy są różni, lecz inspiracja może pochodzić z jednego lub kilku silnych, dobrze zorganizowanych centrów kierowania. Cele wykonawców są mniejsze i bardziej trywialne, lecz w sumie zbieżne z dalekosiężnymi celami inspiratorów. Szeregowy terrorysta ma niewiele czasu, spieszy się, działa intensywnie, by osiągnąć swój partykularny, ograniczony cel w ograniczonym okresie swego życia. Jego mocodawca nie musi działać pochopnie, może zapoczątkowywać długotrwałe procesy stopniowej destrukcji społeczeństwa, może kruszyć system społeczny powoli, małymi krokami, formować samoewoluujące struktury wrogie temu systemowi.

– Musicie uderzyć w ośrodki dyspozycyjne. Bez tego wszystkie wysiłki będą daremne.

– To wymaga czasu i przygotowań. A przede wszystkim. – zlokalizowania tych ośrodków! Tymczasem jednak trzeba konsekwentnie walczyć z objawami. Planeta Ksi jest jednym z nich.

– Kiedy myślę o tym, co się stało na Ksi, utwierdzam się coraz bardziej w przekonaniu, że starzec z „Alfy" miał rację. Buntownicy byli tylko narzędziem, tępawym zresztą, w cudzych rękach. Pomyśclass="underline" jak precyzyjnie musiała być przygotowana operacja przejęcia kontroli nad konwojem! Trzeba było przemycić dziesięciu spiskowców do zespołu osadników, których przecież selekcjonowano bardzo dokładnie. A ponadto – jednego jeszcze wcisnąć do załogi konwoju. Tego nie mogli zorganizować samodzielnie ci sami prymitywni ludzie, którzy potem, po przejściu władzy, zupełnie nie potrafili poradzić sobie ze społeczeństwem inaczej, jak tylko metodami przymusu i represji.

– Jeśli jest tak, jak zakładamy, to na co u licha liczy centrala hipotetycznej mafii? W jaki sposób mogą zagrozić Ziemi społeczeństwa tak marnie się rozwijające jak kolonia na planecie Ksi?

– Być może przeceniono możliwości umysłowe i zdolności organizacyjne rebeliantów. Ale można także przyjąć, że nie liczono na nic innego jak tylko na wszczepienie ludziom nienawiści do Ziemi. Złe warunki bytowe sprzyjają takiej indoktrynacji, należy tylko… umiejętnie wskazywać winnych. Wszystkie niepowodzenia społeczeństwa planety Ksi będą uzasadnione wrogą działalnością Ziemi. Każda nasza interwencja dostarczy tamtejszej władzy nowych argumentów przeciwko nam. A czas nie odgrywa zasadniczej roli, przynajmniej z punktu widzenia tych, którzy kierują tą globalną dywersją.

– Tak… – Generał pokiwał głową. – Ich plan może być o wiele precyzyjniejszy, niż nam się wydaje. Trzeba dobrze się zastanowić, zanim podejmiemy jakieś kroki. Być może chcemy ścigać własne urojenia. Ale nie wolno nam zlekceważyć tej sprawy. Potomni by nam nie wybaczyli.

Wstał ociężale, jakby z niechęcią rozstawał się z widokiem jeziora i błękitnego nieba nad wodą. Nie odrywając oczu od krajobrazu powiedział:

– Zostawiam cię tutaj w spokoju na parę dni. W ścianie pokoju jest sejf. Znajdziesz tam broń osobistą z instrukcją użycia. Miejscowa ochrona dostała odpowiednie polecenia, a niezależnie od tego przysłałem tu paru moich agentów w cywilu.

Przypuszczam, że w ciągu trzech czy czterech dni uda ci się sporządzić szczegółowy raport, a ja spróbuję przygotować dla ciebie odpowiednią załogę. W sprawie Ksi nie rozmawiaj z nikim oprócz mnie, i to tylko osobiście. Żadnych telefonów, żadnych posłańców. Gdy będę miał do ciebie sprawę, przylecę osobiście. Jesteś tu raczej bezpieczny, ale uważaj, zwłaszcza na kobiety! Jeśli nasze hipotezy są słuszne, to centrala mafii, wcześniej czy później, będzie chciała dowiedzieć się szczegółów o sprawie Ksi.

Uścisnął dłoń Slotha i zaczął powoli schodzić z tarasu w dół. W połowie schodków zatrzymał się jeszcze i spojrzał na komandora.

– Pamiętaj! Pisz ręcznie, w jednym egzemplarzu! Żadnych maszyn do pisania! Rękopisy chowaj do sejfu! – powiedział dobitnie.

– Dlaczego?

– Są sposoby na odczytanie tekstu na podstawie zarejestrowanego stuku maszyny do pisania. Każda czcionka wydaje nieco inny dźwięk!

– Żartujesz?

– Bynajmniej. Kryminologia zrobiła postępy.

Sloth wszedł do pokoju i przyciskiem w ścianie zasunął za sobą oszklone drzwi od strony tarasu. Przyjrzał się szybom. Były wyjątkowo grube, lecz pod naciskiem dłoni uginały się dość miękko. Z chwilą zamknięcia drzwi włączył się szumiący cichutko klimatyzator. Sloth podszedł do ściany i zdjął z niej oprawną w ciężkie ramy reprodukcję starego obrazu. Spojrzał na skrawek papieru, na którym zanotował szyfr zamka i otworzył sejf Przedmiot, który tam znalazł, w niczym nie przypominał broni. Sloth przejrzał załączoną kartkę z instrukcją i umieścił przedmiot we wnętrzu dłoni.

Konspekty powieści napisanych

1.Tytuł roboczy: „Człowiek z rury Holfa"

Tytuł ostateczny: Cylinder van Troffa

Umowa z dnia 24 marca 1977

Młody naukowiec przedstawia pracę z dziedziny historii cywilizacji ziemskiej. Praca dotyczy tzw. epoki Rozszczepienia. Nazwą tą określa się pewien odcinek dziejów cywilizacji, obejmujący wieki XXII i XXIII. Jest to okres regresu cywilizacyjnego, chaosu i anarchii. Niewiele zachowało się źródeł i dokumentów dotyczących tego okresu. Opracowanie młodego naukowca opiera się na dokumencie zwanym umownie „Notatnikiem Nieśmiertelnego". Ów Nieśmiertelny jest postacią na poły legendarną. Według niektórych badaczy był członkiem załogi jednego z międzygwiezdnych kosmolotów, który opuścił Ziemię w XXI wieku i powrócił – ze znacznym opóźnieniem w stosunku do planowanego terminu – po stu kilkudziesięciu latach, a więc w samym środku owej niezbyt dobrze zbadanej epoki Rozszczepienia. Dziś, w XXIV wieku, zapiski poczynione przez tego człowieka stanowią bezcenny dokument historyczny. „Notatnik" obejmuje jednakże bardzo długi wycinek czasu i przedstawia fakty rozrzucone po dwóch wiekach historii. Według hipotez niektórych uczonych „Nieśmiertelny" korzystał z hipotetycznego urządzenia zwanego rurą Holfa (urządzenie nie znane po epoce Rozszczepienia, jak wiele innych, które zginęły w chaosie tego okresu. Dzięki rurze Holfa człowiek może trwać poza upływem czasu, a więc tym sposobem Nieśmiertelny mógł przenosić się do coraz późniejszych epok, oczywiście w ramach pewnej sumy lat czynnego życia).