Выбрать главу

— Cóż to za krwiożercze plemię! — wykrzyknął Alek.

— Mylisz się! To słowo nie istnieje w ich słowniku. Nie istnieją również takie pojęcia, jak nienawiść, okrucieństwo, chciwość i tym podobne. Takich określeń, jak szczęśliwy, radosny, smutny używają jedynie w odniesieniu do motyli. Gąsienice nie mają życia emocjonalnego w ziemskim tego słowa znaczeniu.

— To niesłychane — zdziwił się Alek.

— Ale prawdziwe — powiedział spokojnie robot. — Ich istnienie określone jest prawami przyrody. Nie są bezpłciowe w dosłownym tego słowa znaczeniu, natomiast pozbawione są pociągu płciowego. Instynkt przedłużania rodu przejawia się u nich w trosce i opiece, jaką sprawują nad motylami, i w dążeniu do tego, by osiągnąć tę fazę w najlepszej formie. To dążenie ich jest tak silne, że podporządkowało sobie wszystkie zjawiska życia społecznego.

— Nie brzmi to zbyt naukowo — zażartował Alek.

— Dla mieszkańców planety War jest to z całą pewnością uzasadnione naukowo — powiedział robot. — Rozwój ich społeczeństwa, oparty na takich zasadach, oczywiście musi przebiegać zupełnie inaczej niż rozwój ziemskiego. Przede wszystkim nie znają takich pojęć, jak rasa czy naród. Na tej planecie nie było nigdy wojen, prowadzili jedynie wojnę z innymi gatunkami zwierzęcymi. Nie wiedzą, co to podziały klasowe i walka klasowa. Od początku istnienia aż do tej chwili żyją kolektywnie i można by nawet powiedzieć, że jest to społeczeństwo komunistyczne, gdyby nie to, że nie znajduje tu zastosowania zasada: „każdemu według potrzeb”…

— Nie rozumiem.

— To zupełnie proste. Nie istnieje u nich pojęcie „potrzeba”. Potrzeb nie mają. Od życia biorą tylko to, co jest konieczne. Wszystkie marzenia, nadzieje, pragnienia występują w ich drugim życiu — w fazie motyli. Tego drugiego życia nie traktują zresztą jak religii czy idei — jest to dla nich naturalny stan. A ponieważ pozbawione są uczuć i pragnień, to, co się dzieje z nimi w czasie teraźniejszym, jest im w pewnym sensie obojętne.

— Ależ one są głęboko nieszczęśliwe! — wykrzyknął mimo woli Alek.

— Nie powiedziałbym tego — sprzeciwił się Dirak. — Raczej zachowują spokój i równowagę. Wiedzą bowiem, że zmierzają do określonego celu i ż» go osiągną. Każda istota myśląca, jeśli ma jakiś cel w życiu, nie może być nieszczęśliwa, Alek! Czy twoim zdaniem ja też jestem nieszczęśliwy?

— Och, nie, oczywiście — bąknął Alek. — Ale wyjaśnij mi, co wobec tego jest bodźcem dla ich cywilizacji, dlaczego zmierza ona do rozwoju nauki i do postępu?

— Twój sposób myślenia typowy jest dla człowieka z Ziemi — zaczął wyjaśniać Dirak. — Nauka może się rozwijać nawet wtedy, gdy nie ma ludzi. Wyobraź sobie, Alek, że ród ludzki może wymrzeć nagle na skutek jakiejś nieznanej epidemii. I na świecie zostaną tylko roboty Bagrationowa. Nie, nauka nigdy nie przestanie się rozwijać. My będziemy ją dalej rozwijać, dopóki nie odtworzymy gatunku ludzkiego, choć byśmy nawet mieli zacząć od zwykłej ameby. Moim zdaniem, nauka jest tego typu materią, że raz stworzona będzie się rozwijać niepowstrzymanie według swoich własnych praw, niekiedy sprzecznych z interesami ludzi.

Ale na planecie War tak nie jest. Tu istoty rozumne — gąsienice mają do nauki stosunek racjonalny. Niekiedy świadomie ograniczają rozwój jakiejś gałęzi wiedzy, na przykład techniki. Robią wszystko, co tylko możliwe, by wieść jak najbardziej naturalne, prawie spartańskie życie. Nigdy na przykład nie produkowały broni grożącej samozagładą. Znają energię atomową, ale wykorzystują ją głównie dla ogrzewania planety. Znają w teorii energię termojądrową i anihilację antymaterii, ale nie dążą do urzeczywistnienia ich w praktyce. Poznały również trzy formy występowania materii, a tymczasem ich środki transportu są ilościowo ograniczone, niewymyślne i służą głównie do przewozu towarów. Przed trzema wiekami miały statki kosmiczne, dzięki nim poznały dobrze układ gwiazdy Zita. Teraz już statków nie produkują. Uważają, że byłoby to pozbawione sensu. Natomiast medycyna i pewne dziedziny biologii stoją tu na wysokim poziomie, z tym że nie są to nauki powszechnie dostępne. Nie znają na przykład takiego rodzaju śmierci, która by nastąpiła w wyniku choroby czy nieszczęśliwego wypadku…

— A mają taką naukę jak filozofia? — przerwał mu Alek.

Dirak milczał zakłopotany.

— Znalazłem to określenie — powiedział po chwili — ale nigdzie nie znalazłem choćby jednego tytułu pracy z dziedziny filozofii. Może to już domena motyli…

— Zaczynam powoli rozumieć — powiedział Alek. — Zgodnie z obowiązującą tu logiką gąsienice nie uprawiają pewnie czegoś takiego jak sztuki piękne.

— Nie uprawiają, chyba że weźmiemy pod uwagę architekturę i pewne elementy malarstwa dekoratywnego. Sztuką zajmują się motyle, których życie emocjonalne jest silnie rozwinięte i stanowi podstawę ich istnienia. Gąsienice traktują tę fazę jako fazę wyższą, choć niezupełnie zdają sobie sprawę dlaczego. Jest to etap istnienia w stanie szczęśliwości — przeżywania emocji, upajania się pięknem i miłością… No i w rezultacie również etap rozmnażania płciowego.

— Czyżby wszystkie ich emocje wynikały jedynie z istnienia pociągu płciowego? — zapytał zdziwiony Alek.

— W ostatecznym rozrachunku na to wychodzi — powiedział nieco zakłopotany Dirak. — Ale być może moje wnioski są zbyt pochopne’. Nawiasem mówiąc, chyba pamiętasz, jak niezwykle trudny okres przeżywała ludzkość w związku z zanikaniem pociągu płciowego. Ludzie z naszej planety zaczęli upodabniać się do gąsienic, z tym, że nie mieli już nadziei stać się motylami…

— Masz rację — kiwnął głową Alek.

— Tymczasem gąsienice nie mają tych kłopotów, nie przeżywają więc tego tragicznie. Faza gąsienic jest dla nich naturalnym i ograniczonym w czasie bytem. Żyją nadzieją, a niekiedy nadzieja może znaczyć więcej niż życie.

— Ty też wiesz więcej, niż wiedzieć powinna maszyna myśląca — mruknął Alek. — Ciekawe do czego to doprowadzi?

— Mówiąc „do czego” masz na myśli „do jakiego uczucia”? — zapytał ostrożnie Dirak.

— Być może — powiedział zagadkowo Alek. — Ale kim jest Łoś?

— Zaraz się dowiesz… Obydwie fazy istnienia są u mieszkańców tej planety wyraźnie ograniczone czasem. Pierwsza faza — stadium gąsienic — trwa dokładnie czterdzieści lat. Ten okres mógłby być dłuższy lub krótszy, od dawna bowiem znają kod dziedziczności. Ale właśnie czterdzieści lat uznały za okres najwłaściwszy, i to z wielu powodów. Dokładnie przy końcu tego okresu przeobrażają się w poczwarki, a po dziesięciu miesiącach z kokonów poczwarek wykluwają się motyle. Jak się zorientowałem, motyle pamiętają swoją przeszłość i nie są jakąś nową, świeżo zrodzoną indywidualnością. Gąsienice przeznaczyły dla nich najpiękniejszą i najbardziej stabilną pod względem klimatycznym część kontynentu — tę właśnie koło równika. Same zaś osiedliły się w surowszym klimacie koło oceanów — i tu są ich miasta, fabryki, cała ich techniczna cywilizacja. Motyle nie zajmują się żadną pracą. Jedyna ich pożyteczna działalność to przedłużanie gatunku. Ich życie erotyczne nie jest ograniczone do dwojga istot, nazwijmy to parą małżeńską. U motyli miłość rodzi się żywiołowo i czas jej trwania jest nieokreślony. Jedyny ich obowiązek wobec całego społeczeństwa sprowadza się do znoszenia jaj w określonych miejscach — o wszystko inne troszczą się gąsienice. Ale przyroda ukarała motyle za to sielskie próżnowanie. Żyją bardzo krótko — tylko dziesięć lat.