Jeszcze wczoraj Dan zrobiłby wszystko, żeby uniknąć podobnej sytuacji, ale skoro Libby i Steve wyraźnie mieli się ku sobie, mógł chyba pozwolić sobie na chwilę luzu.
Znaleźli sobie spokojne miejsce i usadowili się w kącie przy ścianie. Rozmawiali znowu o płytach, potem o porządnym samochodzie, który zamierzała kupić Libby za część zarobionych pieniędzy. I wtedy Dan poczuł, że jej biodra ocierają się o niego. To chyba tłum kłębiący się za ich plecami spowodował niezamierzoną bliskość. Dzięki tej bliskości odkrył jednak, że Libby używała tych samych perfum co Jo. W przyciemnionym świetle coraz łatwiej było mu wyobrazić sobie, że to Jo przytula się teraz do niego. A gdyby tak zamknąć oczy, iluzja byłaby pełna.
Zamknął więc oczy i w chwili, kiedy to zrobił, Libby rzuciła się na niego. Bez żadnego ostrzeżenia. Czy można się więc dziwić, że w takiej sytuacji oddał pocałunek? Całował ją długo, więc musiało mu to sprawiać przyjemność. Dopiero kiedy oderwał od niej usta, żeby zaczerpnąć tchu, i otworzył oczy, zobaczył, jaką straszną pomyłkę popełnił.
Rozdział 8
Do popołudnia zdążyłam napisać i wysłać maile do wszystkich moich dawnych klientów. Wysłałam je ze starego adresu – Jo.H@pisus.co.uk.
Okazało się, że Mały Sid, wykazując się jak zwykle wielką zdolnością przewidywania, skopiował w odpowiednim czasie bank danych Pisusa. Teraz przerzucił je do mojego komputera. Podejrzewam, że było to absolutnie nielegalne, ale nie sądzę, żeby któryś z klientów miał mu to za złe, szczególnie wtedy, kiedy jego plany się powiodą.
A Sid wydawał się tego coraz bardziej pewny. Im większa była jego pewność, tym bardziej mu wierzyłam. Jego wczorajsze twierdzenie wydawało mi się głęboko słuszne: dla większości byłych klientów Pisusa zmiana operatora sieci nie będzie prostą sprawą. My zaprojektowaliśmy ich systemy, wdrożyliśmy je, a potem prowadziliśmy ich obsługę. Rozpoczęcie wszystkiego od początku nie tylko spowodowałoby bałagan, ale wiązało się z nowymi kosztami.
Zaczęłam nawet wierzyć, że Sid nie mylił się, oceniając moją osobę. Rzeczywiście miałam bardzo dobre kontakty z moimi osobistymi klientami. A skoro tak – to możliwe, że niejaka Jo Hurst będzie cennym nabytkiem dla jego firmy.
Nareszcie zajęłam się czymś pożytecznym i muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. Przede wszystkim zaczęłam myśleć pozytywnie – nawet o pośladku, który dzisiaj wyglądał zdecydowanie lepiej. A ponieważ wypełniłam instrukcje Sida dotyczące listów, czułam, że mogę sobie pozwolić na małą, niedzielną intrygę – tym bardziej że już wcześniej w poczcie Sary znalazłam zupełnie świeżą wiadomość od Dana. Należała mu się odpowiedź.
Drogi Danie, Pochodzę z Truro.
Wiedziałam, co robię. Dan miał szczególny sentyment do tego akurat miasta.
A tak na marginesie - moja bliska koleżanka mieszka w Leeds.
Ta uwaga na marginesie miała służyć zacieśnianiu więzi, a poza tym, zupełnie wyjątkowo, była prawdziwa. Sara miała w Leeds bliską koleżankę, która nazywała się Joanna Hurst.
Chodziłyśmy razem do szkoły.
Teraz musiałam dobrze się skupić, żeby wymyślić drogiej Sarze odpowiedni zawód. Rozważałam wiele możliwości – lekarka, aktorka, astronautka (ale na szkoleniu) i różne inne. Wszystko, co przychodzi wam w tej chwili do głowy, na pewno brałam pod uwagę. Bo kiedy ma się absolutną wolność wyboru, zaczynają się kłopoty – istnieje za dużo możliwości. Sama nie wiem dlaczego, ale w końcu postawiłam na artystkę. Konkretnie na malarkę. Ja sama nie narysowałabym niczego nawet pod groźbą pistoletu, ale z Sarą było inaczej. Napisałam Danowi, że to wielka liczba galerii zwabiła ją do Londynu, a stało się to trzy lata temu. Miałam wielką ochotę dorzucić kilka słów o powodzeniu i uznaniu, jakim się cieszyła jako artystka oraz o jej wyglądzie. Chciałam zrobić z niej smukłą piękność o jedwabistych blond włosach i biuście o rozmiarze D. Porzuciłam oba pomysły, bo tyle przechwałek mogłoby go zniechęcić.
Oniemiałam natomiast, dochodząc do ostatniego zdania. Nie wiedziałam, co myśleć o informacji, że „aktualnie jest mężczyzną samotnym”. Albo Libby tak bardzo się pomyliła, albo od ostatniej naszej rozmowy sytuacja zmieniła się diametralnie. Chyba że Dan był bezwstydnym łgarzem, a ja nie zauważyłam tego, nawet mieszkając z nim pod jednym dachem.
Natychmiast zadzwoniłam do Libby, ale nie było jej w domu. Do wyjaśnienia sprawy postanowiłam więc ciągnąć grę jakby nigdy nic, a z Sary także zrobiłam dziewczynę samotną. Poszłam nawet dalej. Napisałam, że niedawno rozstała się z kimś, z kim była dość długo, i że wciąż dużo o nim myśli – dając tym samym Danowi szansę i dobry punkt wyjścia do rozmowy o własnym przypadku.
Odpowiedź przyszła godzinę później.
Droga Saro,
Artystka! To robi wrażenie. Co malujesz? A może w dzisiejszych czasach malowanie to działalność przestarzała? I jesteś jedną z artystek konceptualistek, które wypowiadają się za pomocą kawałków przeżutej gumy do żucia albo pokrywek od garnków?
Dan
PS
Jak wyglądasz?
Zauważyłam, że Dan wysłał swój list zaledwie pięć minut temu. Odpowiedziałam natychmiast w nadziei, że wciąż ma włączony komputer.
Drogi Danie,
Jestem przestarzałym rodzajem artystki…
Musiałam tak napisać, podejrzewając, że nie starczy mi wyobraźni na nic więcej niż wrzucanie do formaliny zdechłych zwierząt, co i tak zrobiono już wcześniej. Dziwne jednak było, że na eksperymentalną sztukę wykrzywia się osoba, która z takim upodobaniem słucha awangardowego jazzu. Dlatego zdanie zakończyłam zawoalowaną aluzją:
…Chociaż podziwiam ludzi, którzy przekraczają granice tego, co nazywamy sztuką.
A ponieważ zdanie wydało mi się górnolotne, a Sara trochę zarozumiała, postanowiłam zmienić nieco nastrój listu.
Jak wyglądam? Mam 2,15 cm wzrostu i noszę martensy numer 43. Podobno mam jedno oko niebieskie, drugie brązowe, ale trudno to zauważyć z powodu cylindrycznych okularów (w markowych oprawkach). I jeszcze jedno – liczba pieprzyków na mojej twarzy wzrosła ostatnio do 17.
A jak Ty wyglądasz?
Nie odchodziłam od komputera i miałam rację – odpowiedź Dana przyszła dwie minuty później.
Droga Saro,
Jakim cudem udaje Ci się malować w takich okularach (bez względu na markowe oprawki)?
Dan
Wystukałam natychmiast:
Drogi Danie,
To właśnie wada wzroku sprawia, że moją sztukę uznaje się za wyjątkowo oryginalną
Sara
PS
Nie odpowiedziałeś, jak wyglądasz?
Trzy minuty później:
Droga Saro