Выбрать главу

Ale, jak się to mówi, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jego specjalnością okazał się czynnik siódmy. Psie oddanie okazało się specjalnością bezrobotnego radiowca. Bezrobotny radiowiec był królem: psiego oddania. Jak pies na mnie czekał, jak pies był pokorny, jak pies wszystko znosił, jak pies się na mnie gapił. Uwielbiał Hrabala i często czytał mi Hrabala, i było coś psiego w jego czytaniu Hrabala. Wyznam z absolutną szczerością: w aurze psiego oddania bezrobotnego radiowca było mi całkiem nieźle. Nie rwał się on do żadnych seksualnych mozołów, parzył herbatę, misternie układał herbatniki na półmisku, wylegiwałam się na jego gierkowskiej wersalce, czytałam gazety, gapiłam się na seriale, on w psiej odległości siedział na podłodze i nie spuszczał ze mnie zachwyconego spojrzenia, miałam święty spokój, mogłam tak żyć. Kobiety, które przeklinają kierat codzienności, które łakną świętego spokoju, które marzą o wylegiwaniu się całymi dniami na wersalkach, powinny się wiązać z impo pełnymi psiego oddania. Będą miały wszystkie wymienione rzeczy i jeszcze kilka innych atrakcji na dodatek. Może ze dwa razy zostałam u niego na noc, sypiam nago, jak się rozbierałam spuszczał oczy, nawet psiego spojrzenia nie było, zabrzmi to nachalnie, ale nieubłaganie się nasuwa: on wiedział, on wiedział, że nie dla psa kiełbasa. Za drugim razem budzę się w jakichś dziwnościach, coś mnie muska, coś pachnie intensywnie, otwieram oczy, jest niezły czerwcowy poranek, otwieram oczy szerzej, badam, co jest grane, patrzę, a tu całe moje boskie ciało kwieciem obsypane, płatkami róż konkretnie. O, kurwa – myślę – jest niedobrze. Bezrobotny radiowiec bladym świtem po róże wyruszył, po powrocie bukiet łodyga po łodydze zdekapitował, płatki płatek po płatku z główek powyrywał i następnie mnie leżącą w pościeli od piersi do bioder umaił, swoją drogą sporo kasy musiał na te róże wydać. Leżę więc i się nie ruszam, żeby mego boskiego okrycia z płatków róż uczynionego nie zburzyć, lać mi się chce, ale taktownie staram się nie poruszać, leżę i zastanawiam się, o co temu nieszczęśnikowi idzie. Starożytne orgie mu się roją? Na odaliskę pragnie mnie ucharakteryzować? Ma poranną ochotę, bym w jego pościeli niczym bohaterka „Quo vadis?" wyglądała? Powierzchowne i nietrafne były moje domysły, jemu jak zwykle szło o Hrabala, jego jak zwykle Hrabal inspirował. Z naszykowaną książką, Bóg wie od jak dawna, pewnie od świtu samego, warował w psiej odległości i jak tylko spostrzegł, że oczy otwarłam, że się obudziłam, stosowny fragment [6] jął mi modulowanym głosem odczytywać, kawałek na szczęście był raczej krótki, choć dla mnie i tak za długi, wysłuchałam, uśmiechnęłam się i powiedziałam: – Pięknie, ale idę do łazienki.

вернуться

[6] Najprawdopodobniej stosowny fragment pochodzi z powieści „Obsługiwałem angielskiego króla”, z końcówki rozdziału pod tymże tytułem.