Выбрать главу

– Czy twój wydział jakoś szczególnie się nią teraz interesuje?

– Można tak powiedzieć. Jeśli ma na sumieniu jakieś machlojki i boi się więzienia, niewykluczone, że pomoże nam zwinąć całą siatkę call girl.

– Możemy ją postraszyć. Wyślij kogoś po nią. – Kollberg zastanawiał się. – Chociaż wolałbym się z nią spotkać u niej w domu. W tej sprawie jest coś dziwnego, jeszcze nie wiem co.

– To znaczy?

– Mam wrażenie, że jest bardziej zamieszana w tę aferę z Brobergiem i Palmgrenem, niż nam się zdaje. Znasz ją?

– Tylko ze zdjęć, które mamy. Wygląda bardzo porządnie, co w tym zawodzie jest oczywiście podstawą sukcesu.

– Jasne, muszą grać. Żeby nie wypaść z roli w sytuacjach reprezentacyjnych.

– Właśnie. Część tych dziewcząt podobno umie stenografować albo świetnie udaje, że umie.

– Masz jej numer telefonu?

– Nie.

– Szkoda.

– Tak i nie. Dziewczęta z tej branży często zmieniają numery, oczywiście są zastrzeżone i przeważnie zarejestrowane pod innym nazwiskiem. Co…

– Co?

– …co świadczy o ich profesjonalizmie i wielkiej klasie.

Åsa Torell milczała przez chwilę.

– Dlaczego tak ci diabelnie zależy na jej odszukaniu?

– Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem – przyznał Kollberg.

– Nie wiesz?

– Nie. Martin chciał, żebym ją rutynowo odpytał, co widziała albo czego nie widziała tamtego wieczoru w Malmö.

– Niegłupi punkt zaczepienia. Po nitce do kłębka.

– Taką mam nadzieję. Według Larssona w sobotę była w willi Hampusa Broberga na Lidingö. A Broberg z całą pewnością coś knuje.

– Trudno mi sobie wyobrazić jej współudział w zabójstwie Palmgrena, ale wiem prawie tylko to, o czym w ostatnich dniach pisały gazety.

– Też nie widzę bezpośredniego związku z tym strzałem. Jest jednak kilka wątków pobocznych i myślę, że powinno się je sprawdzić, mimo że nie podpadają pod mój wydział.

– Co twoim zdaniem szykuje Broberg?

– Jakiś finansowy przekręt na dużą skalę. W błyskawicznym tempie wyprzedaje swój majątek. Podejrzewam, że jeszcze dzisiaj zamierza wyjechać z kraju.

– Dlaczego nie włączysz w to wydziału do spraw malwersacji?

– Bo nie ma czasu. Zanim chłopcy zdążą się z tym zapoznać, Broberg przypuszczalnie będzie nieosiągalny. Może ta Hansson też. Zabójstwo Palmgrena daje nam dobry pretekst. Oboje byli naocznymi świadkami, dzięki czemu mogę spokojnie interweniować.

– Jestem tylko nowicjuszką z obyczajówki… ale czy Martin nie myśli, że ktoś z uczestników tej kolacji sprzątnął Palmgrena dla forsy?

– To chyba jedna z teorii.

– I posłużył się wynajętym mordercą?

– Uhm.

– Wydaje mi się to naciągane.

– Mnie też. Ale były takie przypadki.

– Wiem. Jakie inne możliwości biorą pod uwagę?

– Zamach na tle politycznym. Säpo już się włączyło. Podobno wysłali do Malmö swojego człowieka.

– Martin i inni na pewno są zachwyceni.

– Tak, są w siódmym niebie. Säpo prowadzi rzecz jasna własne śledztwo. Jak zwykle. Pewnie skończą za rok, a potem odłożą ad acta.

– W dodatku Martin nie może żyć bez polityki.

Oboje wiedzieli, że Martina Becka mierziło wszystko, co miało jakikolwiek związek z polityką, i że natychmiast zamykał się w swojej skorupie, ilekroć była mowa o demonstracjach, zamachach i komplikacjach natury politycznej.

– Fakt – przyznał Kollberg. – Zdaje się, że Palmgren zarobił te swoje miliony głównie na tym, co jest dokładnym przeciwieństwem pomocy krajom Trzeciego Świata. Międzynarodowy handel bronią przynosi nieziemskie profity. Dlatego Martin i inni nie wykluczają takiej ewentualności, że Palmgren mógł zostać sprzątnięty z przyczyn politycznych. Takie memento dla ludzi z branży.

– Biedny Martin.

W jej głosie pobrzmiewało ciepło.

Kollberg uśmiechnął się pod nosem. Bardzo dobrze poznał Åsę Torell po śmierci Åkego Stenströma. Podobała mu się i wysoko ją cenił za otwarty umysł.

– No dobrze. Proponuję, żebyśmy jak najszybciej odwiedzili tę uroczą damę i sprawdzili, czy uda nam się coś z niej wycisnąć. Podjadę po ciebie. Miejmy nadzieję, że będzie w domu.

– Okej, tylko…

– Tylko co?

– Uprzedzam, że niełatwo ją złamać i przynajmniej na początku powinniśmy się z nią obchodzić jak z jajkiem. Stawiam pierwsze kroki i głupio się czuję, dając ci rady, ale zdążyłam się trochę przyjrzeć tej klienteli. Osoba pokroju Heleny Hansson zna prawie wszystkie sztuczki w kontaktach z policją. Ma za sobą lata treningu. Myślę, że nie opłaci się taktyka buldożera.

– Na pewno masz rację.

– A kto namierza Broberga?

– Jeśli dopisze nam szczęście, może zastaniemy go w objęciach tej damy. Jeśli nie, o dziwo, zgodził się tego podjąć Gunvald Larsson.

– Czyli bez taktyki buldożera się nie obejdzie – oschle skwitowała Åsa Torell.

– Raczej nie. To co, mogę po ciebie przyjechać za jakieś dwadzieścia minut?

– Tak, w porządku. Na razie!

– Cześć!

Kollberg siedział przez chwilę z dłonią na słuchawce, po czym zadzwonił do Gunvalda Larssona.

– No? – warknął Gunvald Larsson. – O co znowu chodzi?

– Zlokalizowaliśmy dziewczynę.

– Aha.

– Jadę do niej z Åsą Torell.

– Aha.

– Jesteś chyba w podlejszym humorku niż zwykle.

– Bo mam powody. Dwadzieścia minut temu na Hötorget jakiś Turek oberwał w brzuch sztyletem. Cholera wie, czy z tego wyjdzie. Jak go widziałem, miał wszystkie flaki na wierzchu.

– Schwytaliście sprawcę?

– Nie, ale wiemy, kto to jest.

– Inny Turek?

– Pudło! Prima sort, czystej krwi sztokholmczyk. Siedemnastolatek na haju. Ścigamy go.

– Dlaczego to zrobił?

– Dlaczego? Genialne pytanie. Pewnie sobie ubrdał, że na własną rękę rozwiąże problem cudzoziemców w naszym kraju. Z każdym dniem jest coraz gorzej.

– Tak, to prawda – przyznał Kollberg. – Słuchaj, chyba nie uda mi się dojechać na czas do biura Broberga.

– Spokojna głowa. Załatwi się. Ten gość zaczyna mnie interesować.

Jednocześnie się rozłączyli.

Kollberg wciąż się zastanawiał nad przyczyną tej osobliwej uczynności Gunvalda Larssona.

Wybrał numer firmy bankierskiej na Kungsgatan.

– Nie, dyrektor Broberg jeszcze się nie odezwał – poinformowała Sara Moberg.

– Czy walizka nadal stoi w jego gabinecie?

– Tak, już to mówiłam, kiedy dzwonił pan poprzednim razem.

– Przepraszam, chciałem się tylko upewnić.

Zadzwonił jeszcze do biura spółki, w którym był rano.

Hampus Broberg tam też się nie pokazał i nie odezwał.

Kollberg umył ręce, zostawił wiadomość na biurku i zszedł do samochodu.

Åsa Torell już czekała przed komendą na Kungsholmsgatan.

Zatrzymał się przy krawężniku i patrzył na nią z przyjemnością, kiedy schodziła po szerokich schodach. Uważał, że jest wyjątkowo pociągająca. Krótkie ciemne włosy, duże brązowe oczy, niska, ale obiecująco zbudowana, z obiecującym rozstawieniem pachwin, szczupła i mocna zarazem.