Выбрать главу

– A mnie to nie dziwi, mamo. Śmierć Scotta była mi nawet na rękę, bo nie musiałem czekać na rozwód Kate. Nie tak jak Pallister. Chociaż i on nie musiał długo czekać, prawda? Bardzo ci się paliło, żeby za niego wyjść… – Po tych słowach Alex zawiesił głos i po chwili kontynuował: – Kate jest kobietą, która kieruje się w życiu niezwykle, jak na te czasy, prawymi wartościami. Nawet do głowy by jej nie przyszło, żeby przed ślubem zostać moją kochanką, mimo że ją kusiłem.

– Zakochana kobieta nigdy nie przestaje myśleć o pewnych zasadach – sprytnie odparła Vera.

– Och! Naprawdę? Jak miło z twojej strony, że mnie oświecasz. Zawsze intrygowała mnie kobieca psychika. Dlatego bezpośredniość Kate wywiera na mnie prawdziwie zbawienny wpływ. Dzięki niej wiem dokładnie, gdzie jestem i w jakim kierunku będę podążał.

– Rozumiem. Tak więc było to małżeństwo z desperacji – rzekła władczym tonem.

– Wręcz przeciwnie. Od dawna nosiłem się z zamiarem ożenku. A Kate oświadczyłem się na trzeci dzień po tym, jak się poznaliśmy, nieprawdaż, kochanie?

Ten demonstracyjnie czuły zwrot wprawił Kate w lekkie zdziwienie, ale szybko się zeń otrząsnęła i wsparła męża.

– To prawda. Alex bardzo nalegał.

– No, cóż. Wreszcie znalazłem odpowiednią kandydatkę na żonę, więc nie mogłem pozwolić ci odejść, najdroższa.

Alex najwyraźniej bawił się słowami i z przyjemnością wzbudzał zamęt w głowie matki. Vera Pallister spojrzała na Kate takim wzrokiem, jakby chciała się dowiedzieć, co też jej syn w niej dostrzegł. Wtem do oranżerii wkroczyła pani Beatty, niosąc tacę z napojami. Postawiła ją na barku i podeszła do Alexa.

– Dziękuję, pani Beatty. Damy sobie radę sami – oświadczył radośnie.

Gospodyni ukłoniła się mu i odeszła.

– Kate? Kate pośpiesznie chwyciła czajniczek i ze zwinnością hostessy nalała wszystkim kawy. Alex uśmiechał się lekko. Wyglądał na zadowolonego.

– W sobotę wieczorem wydam na waszą cześć spóźnione przyjęcie weselne. Przyjęcie, a nie oficjalny obiad. Kate będzie miała okazję poznać liczących się tu ludzi – oświadczyła z naciskiem Vera, jakby chciała podkreślić, że robi synowej wielką łaskę.

Od momentu kiedy wspomniała o śmierci Scotta, w Kate narastała niechęć do tej kobiety. Uznała, że teraz nadszedł czas na jej cios.

– To bardzo miło z twojej strony, Vero, bardzo miło. Z niecierpliwością czekam na spotkanie z ludźmi, których określasz mianem liczących się. Niemniej nie mogę zagwarantować, że i mnie wydadzą się oni interesujący, tak więc, proszę cię, żebyś nie zapraszała już nikogo więcej specjalnie z mojego powodu. Jestem pewna, że Alex dopilnuje, żebym poznała tych, których on uzna za interesujących.

Alex roześmiał się donośnie.

– Co za wspaniała żona! – oświadczył triumfalnie. – Widzisz, mamo? Kate ma właśnie ten cudowny zmysł, dzięki któremu wyczuwa, że to mąż liczy się dla niej najbardziej. Niezwykłe, jak na obecne czasy, prawda? Rozumiesz teraz, że mam za co ją podziwiać?

– Twój podziw bywa ulotny, Alex – Vera zauważyła sceptycznie. – Nicole wypłakiwała mi się w rękaw.

– Łzami złości, bez wątpienia.

– Sprawiłeś jej prawdziwy zawód.

– Zawód? Zawód, mamo? Cóż za wspaniałe staromodne słowo. Czy chcesz przez to powiedzieć, że okłamałem ją i zostawiłem dla innej kobiety? To dziwne, że używasz tego słowa, mówiąc tylko o mnie, mimo iż sama mogłabyś poszczycić się pokaźnym bagażem ciekawszych doświadczeń.

W głosie Alexa nadal brzmiało rozbawienie, ale Kate dostrzegła, że zmrużył oczy tak, iż tworzyły teraz jedynie dwie wąskie szparki.

– Powiedz Nicole, żeby zmieniła wystrój wnętrz w domu.

– Nicole jest utalentowaną dekoratorką wnętrz, a za swoje usługi pobiera opłaty. Przewidywałam, że dostanie znacznie wyższe wynagrodzenie niż normalnie, ale…

– … ale cię rozczarowałem – dokończył za matkę.

– Wszyscy myśleli, że…

– No więc wszyscy się pomylili – przerwał. – Tyle na temat Nicole. Nie zapominaj, że jesteś w towarzystwie mojej żony. Mojej żony – powtórzył z naciskiem. – Pamiętaj o tym, proszę. Jestem bardzo zrównoważonym i dosyć tolerancyjnym mężczyzną, ale bezlitosnym wrogiem. Rozumiesz, co mam na myśli, nieprawdaż, mamo? Jestem ci wdzięczny za to, że chcesz wyprawić przyjęcie na naszą cześć. Jestem pewien, że będziesz chciała oficjalnie powitać synową w naszej rodzinie, ale my nie będziemy wygłaszać żądnych przemów. Chcemy po prostu spędzić miły wieczór. Zgoda?

– Chyba nigdy cię już nie zrozumiem, Alex. – Vera podniosła się z miejsca i spojrzała na niego z niechęcią. – No, cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przejść do porządku dziennego nad twoimi wszystkimi dziwactwami.

– Dyskrecja jest jednym z najcenniejszych przymiotów… bardzo ją u ciebie cenię, mamo. – Alex uśmiechnął się sardonicznie. – Masz klasę.

Vera rzuciła Kate ironiczne spojrzenie.

– Mam nadzieję, że ty, kochanie, też masz klasę. Niewątpliwie jesteś błyskotliwa, ale powinnaś też mieć swój styl. Sobotni wieczór doprawdy zapowiada się ciekawie. Zaczynamy o dziewiątej, Alex. Możesz dokonać otwarcia, wprowadzając swoją żonę. – Uśmiechnęła się, skłoniła przykładnie Kate, po czym odwróciła się.

– Ach! Byłbym zapomniał, mamo. Podaj champagne veuve cliquot. Wiem, że wolisz don perignon, ale ostatecznie to my z Kate będziemy honorowymi gośćmi na przyjęciu – dodał niedbale.

– Dziękuję, że mi o tym przypomniałeś, Alex. W przeciwnym razie mogłabym nie trafić w twoje gusta, które zresztą tak szybko ci się zmieniają – nie zatrzymując się, Vera rzuciła przez ramię.

– Zawsze na lepsze, mamo. Ta uwaga pozostała bez komentarza. Kate pomyślała, że Vera widocznie nie mogła na poczekaniu wymyślić odpowiedniej repliki, więc wolała odejść w milczeniu i dostojeństwie godnym królowej.

I rzeczywiście, w pewnych kręgach Vera Pallister uchodziła za prawdziwą królową. Dopiero teraz Kate skojarzyła ją z nazwiskiem, które wielokrotnie pojawiało się w prasie dla kobiet Pani Pallister była znana z tego, że wydawała bale z udziałem gwiazd, z których dochody przeznaczała na cele charytatywne. W Sydney uważano ją za równie wspaniałą, jak i przerażającą. Tak samo zresztą oceniał matkę Alex.

Ich wzajemny stosunek był zbyt złożony, żeby można było go zrozumieć, ale Kate zauważyła, że obydwoje żywią do siebie głęboki szacunek. Tak naprawdę musiała przyznać, że podobała jej się ich szermierka na słowa, wymiana złośliwości i żartów zarazem. Alex najwyraźniej potępiał Verę za to, że opuściła ojca i jego, gdy był dzieckiem, ale mimo to nie wyrzekał się matki. Więzy krwi były zbyt silne, by móc je przeciąć. Vera ostatecznie była jego matką i nie mógł się tego wyprzeć, jakkolwiek gardziłby wyznawanymi przez nią wartościami.

– Żadnego komentarza, Kate? – zapytał z drwiną.

– To nie moja sprawa. Alex uniósł w zdziwieniu brew.

– Masz to w nosie, prawda?

– Co? To, co ona sobie o mnie pomyślała? Owszem.

– Wiesz? Twoje zachowanie przypadło jej do gustu. Zaskoczyłaś ją. – Zachichotał. – Teraz sama nie wie, co myśleć.

– Do tego właśnie zmierzałeś… kochanie.

Obydwoje wybuchnęli głośnym śmiechem. Alex odrzucił głowę i zaniósł się chichotem. Potem wstał, podszedł do Kate i objął ją lekko.

– A może naprawdę myślę, że jesteś moim kochaniem?

– Uśmiechnął się łagodnie.

– Niedługo będziesz mi mówił, że jestem twoją najdroższą – zauważyła z drwiną. Uśmiech na twarzy Alexa zniknął, a jego miejsce zajęła powaga i koncentracja. Dotknął jej brody i szepnął, patrząc prosto w oczy: