Выбрать главу

Nigdy dotąd czegoś takiego nie zrobiła.

Kochanie się z księciem Bewcastle'em, to znaczy z Wulfrikiem, było najbardziej ekscytującym i radosnym doświadczeniem w całym jej życiu.

Nie powinna jednak mylić zakochania czy nawet kochania się z nim z miłością.

Wracali inną drogą. Wyszli spomiędzy drzew nad sam brzeg jeziora, od strony najbardziej oddalonej od domu. Niedaleko zobaczyli grupę gości i domowników, dorosłych i dzieci, najwyraźniej zajętych zabawą w chowanego.

Pamela pierwsza zauważyła Christine i podbiegła do niej razem z Becky.

– Kuzynko Christine! – pisnęła. – Pływaliśmy łódką, a ja robiłam ręką fale w wodzie. Philip chciał powiosłować, ale papa Becky powiedział, że nie dzisiaj, bo woda jest wzburzona. Laura zwymiotowała za burtę. I wysiedliśmy na wyspie, a Laura nie chciała wsiąść z powrotem. Ale papa Becky powiedział, że jak będzie patrzyć na horyzont, to się nie pochoruje. I tak było. A ja się wcale nie pochorowałam, choć Phillip mówił, że zwymiotuję, bo zawsze tak jest, gdy jadę powozem.

Christine się roześmiała.

– Jak ciekawie spędziliście popołudnie – rzuciła.

Becky podeszła do księcia, wzięła go za rękę i zaczęła za nią ciągnąć.

– Wujku Wulfie, chcemy z Pamelą pobawić się w szkołę – powiedziała. – Ale w pokoju dziecinnym jest tyle maluchów, że nie możemy. Pożyczysz nam swoją bibliotekę, gdy wrócimy do domu?

– Jeśli obiecacie, że nie wyniesiecie jej z domu – odparł.

Zachwycone dziewczynki wybuchnęły śmiechem.

– No co ty, wujku! – zawołała Becky. – Przecież my nie chcemy jej nigdzie zabierać, tylko się w niej bawić.

– Aha – westchnął. – W takim razie możecie.

Zabawa w chowanego dobiegła końca. Dorośli i dzieci zebrali się nad brzegiem jeziora. Dziewczynki pociągnęły Christine i księcia do reszty towarzystwa.

– Właśnie mówiliśmy dzieciom, że pływanie było dozwolone tam dalej, a tutaj absolutnie zakazane – odezwał się lord Rannulf.

– Ponieważ moglibyśmy ulec pokusie, żeby skakać do wody z gałęzi drzew – dodał lord Alleyne.

– Ależ to by była świetna zabawa – zawołał Davy. – Wujku Aidanie, założę się, że potrafiłbym skoczyć z tej gałęzi.

– Chłopcze, to absolutnie zabronione! – odparł lord Aidan.

– Davy, to się wydaje dosyć niebezpieczne – powiedziała równocześnie jego żona.

– Davy, to zawsze było zabronione – wtrącił się lord Rannulf. – Straszna szkoda.

– Nigdy was to jednak nie powstrzymało – odezwał się książę Bewcastle. – Nikogo, a zwłaszcza Freyi. Nawet Morgan.

Melanie roześmiała się głośno. Rodzeństwo Bedwynów jak jeden mąż spojrzało ze zdumieniem na najstarszego brata.

– Wulf, więc ty wiedziałeś? – spytał lord Alleyne. – A myśmy myśleli, że jesteśmy tacy sprytni.

– Gdy ja próbowałam skoczyć pierwszy raz, Kit wszedł do wody i obiecał, że mnie złapie – powiedziała lady Rosthorn. – O ile dobrze pamiętam, miałam wtedy z osiem lat i prędzej bym umarła, niż pozwoliła, żeby uznał mnie za tchórza. Byłam w nim rozpaczliwie zakochana.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lord Rosthorn objął żonę ramieniem.

– Ja mam właśnie osiem lat – zawołała Becky. – Papo, ja chcę spróbować, jak się zrobi cieplej.

– No i widzicie, co żeście narobili, tak wygadując przy dzieciach – powiedziała żona lorda Aidana z rozdrażnieniem.

– To Wulf zaczął – zauważyła lady Hallmere. – Wulf, skąd wiedziałeś, że kiedyś tu skakaliśmy do wody?

– Bo sam to robiłem jako dziecko – odparł. – Skakaliśmy tu obaj z Aidanem. Nie zabieraliśmy Ralfa, bo baliśmy się, że rozbije sobie głowę o kamień czy korzeń drzewa. Dostalibyśmy wtedy po tyłku.

Dzieci wybuchnęły śmiechem.

– Wujek Wulf powiedział „tyłek” – zawołał William i znów rozległy się wybuchy śmiechu.

– Wulfric nurkował? – wtrącił się lord Hallmere z szerokim uśmiechem. – I to wbrew zakazom? Jakoś nie mogę w to uwierzyć.

– Ja też nie – dodał lord Rannulf szyderczo. – Nigdy bym nie pozwolił, żebyście poszli beze mnie.

Książę Bewcastle uniósł monokl do oka.

– Czy mam rozumieć, że zarzucasz mi łgarstwo? – spytał.

Tym pytaniem wywołał tylko kolejne szydercze komentarze i wybuchy śmiechu.

Becky pociągnęła księcia za rękę.

– Pokaż im, wujku – szepnęła. – Pokaż im! Spojrzał na dziewczynkę i westchnął.

– Nie ma innego wyjścia, prawda? – rzucił.

Ku ogólnemu zdumieniu zdjął kapelusz, rękawiczki i płaszcz i podał je Becky.

– A niech mnie! – zawołała lady Hallmere. – Wulf będzie nurkował. Josh, chodź tu bliżej, bo chyba zaraz zemdleję.

– Wulfricu, woda jest na pewno lodowata – ostrzegła żona lorda Aidana.

– A w powietrzu czuć chłód – dodała Melanie.

Bertie wymamrotał coś pod nosem.

Książę zdjął surdut, kamizelkę, halsztuk i monokl i oddał je Christine. Ściągnął koszulę przez głowę i położył na wierzchu stosu.

– Wulfricu, nie daj się sprowokować – zaprotestowała żona lorda Rannulfa. – To jest niebezpieczne, zrobisz sobie krzywdę.

Dzieci biegały tam i z powrotem, niemal nieprzytomne z radości.

– Muszę to zobaczyć – oznajmiła lady Rosthorn i ścisnęła rękę, którą obejmował ją mąż.

Lord Rannulf i lord Alleyne przyglądali się wszystkiemu z identycznymi uśmiechami od ucha do ucha.

Księciu udało się zdjąć na stojąco buty. Postawił jej na trawie.

On chyba już przemarzł, pomyślała Christine. Nie mogła jednak oderwać od niego wzroku.

Zdjął pończochy i wcisnął je w buty.

Został tylko w pantalonach i bieliźnie.

Oddalił się na bosaka i wdrapał na wielki dąb, jakby robił to całe życie. Co prawda nabrał trochę wprawy parę dni temu, gdy musiał ściągnąć swój monokl.

Przeszedł wzdłuż zwieszającej się nad wodą gałęzi aż do samego końca, przytrzymując się, czego tylko mógł, by zachować równowagę. Sprawdził, czy gałąź utrzyma jego ciężar. Ugiął kilkakrotnie kolana i wyprostował ramiona. Christine domyśliła się, że on się popisuje przed zachwyconą widownią.

A potem skoczył pięknie wyprostowany, wyciągnięty jak struna. Przeciął gładko powierzchnię wody, tak że nie został nawet ślad, i zanurkował.

Zebrani westchnęli głośno, a potem zaczęli klaskać. Christine przycisnęła dłoń do serca, gdy książę wypłynął na wierzch i otarł wodę z oczu.

– Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że woda jest tak okropnie zimna? – zawołał.

Właśnie w tym momencie Christine nieodwołalnie i ostatecznie go pokochała.

Potem stało się coś jeszcze dziwniejszego. Lady Hallmere stanęła przed nią z groźną miną i mocno ją uściskała, gniotąc przy okazji ubranie księcia.

– Jeśli ty to sprawiłaś, będę cię kochać do końca życia – powiedziała.

I odbiegła z powrotem na brzeg, by przyglądać się wraz z resztą towarzystwa, jak książę dopływa do brzegu, wdrapuje się na murawę i stoi, ociekając wodą jak mokra foka.

– Skakanie z tych drzew do jeziora jest nadal absolutnie zabronione – oświadczył dzieciom ze zwykłą u niego surowością, choć szczękał zębami z zimna.