Выбрать главу

— Jak sądzisz, kogo on osłania? — spytała Paula.

Włożyła kluczyk do stacyjki, ale nie przekręciła.

— Nie wiem, chociaż też mam takie wrażenie. On wie, kto zamordował Brittę, a jednak tego kogoś osłania i czuje się odpowiedzialny za jej śmierć.

— Gdyby tylko zechciał powiedzieć.

Paula przekręciła kluczyk.

— Tak, zupełnie nie potrafię…

Martin potrząsnął głową i zabębnił palcami po desce rozdzielczej.

— Ale mu wierzysz? — spytała, choć domyślała się odpowiedzi.

— Wierzę. Zresztą brak zadrapań dowodzi, że miałem rację. Nie potrafię tylko zrozumieć, dlaczego kryje mordercę swojej żony ani dlaczego sam czuje się winny.

— Tutaj tego nie wyjaśnimy — powiedziała Paula, wyjeżdżając z parkingu. — Mamy odciski palców córek. Trzeba je wysłać do laboratorium, żeby je wykluczyć. Spróbujmy się dowiedzieć, kto zostawił odcisk na poszewce.

— Tak, tylko to możemy teraz zrobić — powiedział z westchnieniem Martin, wyglądając przez okno.

Żadne z nich nie zauważyło jadącej z przeciwka Eriki. Minęli ją na północ od Torp.

19

Fjällbacka 1945

Frans widział to nie przez przypadek. Obserwował Elsy, jak szła do domu, postanowił ją śledzić, dopóki nie zniknie za pagórkiem, i dlatego zobaczył, jak się całują. Jakby mu ktoś wbił nóż w serce. Krew uderzyła mu do głowy, jednocześnie w całym ciele poczuł mróz i straszliwy ból.

— Bardzo ładnie… — powiedział Erik. Też to widział. — A to dopiero… — Zaśmiał się, potrząsając głową.

Śmiech Erika wywołał nagły, oślepiający błysk w głowie Fransa. Musiał natychmiast uśmierzyć ten ból, ból nie do wytrzymania. Rzucił się Erikowi do gardła.

— Zamknij mordę, ty głupku…

Zacisnął Erikowi ręce na szyi. Widział, że Erik bezskutecznie próbuje łapać powietrze i widząc jego przerażenie, poczuł ulgę. Na krótką chwilę przestała mu ciążyć ta gula w brzuchu, która w chwili gdy zobaczył, jak się całują, urosła dziesięciokrotnie.

— Co ty robisz?! — krzyknęła Britta.

Erik leżał na wznak, Frans siedział na nim. Nie namyślając się, podbiegła i zaczęła go ciągnąć za koszulę, ale odepchnął ją tak mocno, że poleciała do tyłu.

— Frans, przestań! — krzyczała z płaczem, odsuwając się od niego jak najdalej.

Coś w jej głosie sprawiło, że się ocknął. Spojrzał na Erika, któremu twarz posiniała, i puścił jego gardło.

— Przepraszam — wymamrotał, przesuwając dłonią po oczach. — Przepraszam… ja…

Erik usiadł i patrząc na Fransa, dotknął swojej szyi.

— O co ci chodzi? Co cię ugryzło? Jeszcze trochę, a byłbyś mnie udusił! Zwariowałeś?

Erik zdjął przekrzywione okulary i założył je z powrotem.

Frans milczał. Tępo patrzył przed siebie.

— Nie widzisz, że on się kocha w Elsy? — gorzko powiedziała Britta, ocierając łzy wierzchem dłoni. — Wyobrażał sobie, że ma jakieś szanse. Głupi jesteś, jeśli tak myślisz, Frans! Ona i tak by na ciebie nie spojrzała. Teraz rzuciła się w ramiona tego Norwega. A ja…

Britta wybuchnęła płaczem i zaczęła się zsuwać w dół po skale. Frans obojętnie patrzył, jak się oddala, podczas gdy Erik wpatrywał się w niego ze złością.

— Frans, do cholery. Przecież ty jesteś… To prawda? Kochasz się w Elsy? Teraz rozumiem, dlaczego się wściekłeś. Ale nie możesz… — Urwał i potrząsnął głową.

Frans nie odpowiadał. Nie mógł. Ciągle miał przed oczami Hansa. Widział, jak się pochyla i całuje Elsy. I jak Elsy odwzajemnia pocałunek.

Erika nabrała zwyczaju, żeby się przyglądać radiowozom, i gdy drugi raz tego dnia jechała do Uddevalli, wydało jej się, że w aucie, które minęła przed Torp, mignął jej Martin. Ciekawe, gdzie był.

Sprawa nie była pilna, ale wiedziała, że nie będzie mogła się zabrać do pracy, dopóki się nie dowie, dlaczego dziennikarz z „Bohusläningen” Kjell Ringholm również interesuje się Hansem Olavsenem.

Chwilę później siedziała w redakcyjnej recepcji i zastanawiała się nad powodami jego zainteresowania. Postanowiła zapytać go wprost. Po kilku minutach skierowano ją do jego pokoju. Witając się, Kjell Ringholm przyglądał jej się z ciekawością.

— Erika Falck? Pani jest pisarką, prawda?

Wskazał jej krzesło. Erika powiesiła kurtkę na oparciu i usiadła.

— Zgadza się.

— Niestety nie czytałem żadnej z pani książek, ale słyszałem, że są dobre — powiedział uprzejmie. — Szuka pani materiałów do kolejnej? Nie zajmuję się tematyką kryminalną, więc nie wiem, w czym mógłbym pani pomóc. Jeśli dobrze rozumiem, opisuje pani autentyczne przypadki, prawda?

— Powiem od razu, że to nie ma nic wspólnego z moimi książkami — powiedziała Erika. — Z różnych powodów zaciekawiła mnie przeszłość mojej matki. Przyjaźniła się między innymi z pańskim ojcem.

Ringholm zmarszczył czoło.

— Kiedy to było? — spytał z zaciekawieniem.

— Z tego, co wiem, w dzieciństwie i w młodości. Skupiłam się na czasach wojny. Jak pan wie, mieli wtedy po piętnaście lat.

Ringholm skinął głową. Czekał na dalszy ciąg.

— Stanowili nierozłączną czwórkę. Oprócz mojej matki i pańskiego ojca należeli do niej Britta Johansson i Erik Frankel. Jak pan zapewne wie, oboje zostali zamordowani, w odstępie zaledwie dwóch miesięcy. Dziwne, prawda?

Ringholm nadal milczał, ale Erika zauważyła, że zesztywniał, a w jego oku pojawił się błysk.

— Otóż… — Zrobiła przerwę. — W pewnym momencie dołączyła do nich jeszcze jedna osoba. W 1944 roku znalazł się we Fjällbace bojownik norweskiego ruchu oporu, właściwie chłopiec jeszcze. Ukrył się na kutrze mojego dziadka, który potem razem z babcią przyjął go pod swój dach. Nazywał się Hans Olavsen. Już pan to wie, prawda? Wiem, że pan też się nim interesuje, i w związku z tym pytam: dlaczego?

— Jestem dziennikarzem, nie mogę o tym rozmawiać — powiedział Ringholm.

— Błąd. Nie może pan ujawniać źródeł — spokojnie sprostowała Erika. — Nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy sobie pomóc. Jestem dobra w wyszukiwaniu dokumentów. Pan jako dziennikarz też to potrafi. I pana, i mnie interesuje ten Norweg. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli mi pan nie powie dlaczego, będę musiała się z tym pogodzić. Ale moglibyśmy się przecież wymienić informacjami. Moglibyśmy też to robić w przyszłości.

Umilkła. W napięciu czekała na odpowiedź. Ringholm się zastanawiał. Bębnił palcami po biurku, rozważając wszystkie za i przeciw.

— Okej — powiedział w końcu i sięgnął do najwyższej szuflady biurka. — Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy sobie pomagali. Moje źródło nie żyje, więc nie widzę powodu, żeby pani wszystkiego nie opowiedzieć. A więc zetknąłem się z Erikiem Franklem w związku z pewną… prywatną sprawą. — Chrząknął i podsunął jej skoroszyt z szuflady. — Powiedział mi wtedy, że chciałby mi o czymś opowiedzieć, że mi się to przyda i że należy to ujawnić.

— Tak powiedział? — Erika sięgnęła po skoroszyt. — Że trzeba to ujawnić?

— Tak to zapamiętałem — powiedział Ringholm, siadając wygodnie. — Kilka dni później zjawił się u mnie z wycinkami, które ma pani przed sobą. Wręczył mi je bez słowa wyjaśnienia. Oczywiście zadałem mu mnóstwo pytań, ale powiedział tylko, że jeśli, jak słyszał, rzeczywiście jestem dobry w dziennikarstwie śledczym, powinna mi wystarczyć zawartość tego skoroszytu.