Выбрать главу

— Zaczekaj. — Paula zatrzymała go gestem. — Drzwi są otwarte.

— Nie możemy… — zaprotestował Martin, ale Paula zdążyła już wejść.

— Halo! — zawołała.

Martin niechętnie wszedł za nią. Nikt nie odpowiadał. Przeszli przez przedpokój, zajrzeli do kuchni i salonu. Nikogo. W mieszkaniu panowała cisza.

— Sprawdzimy w sypialni — zaproponowała Paula.

Martin się wahał.

— No chodź — powtórzyła.

Westchnął i poszedł za nią. Również w sypialni Fransa nie było. Łóżko było porządnie posłane.

— Halo! — zawołała jeszcze raz Paula, gdy wrócili do przedpokoju. Bez odpowiedzi. Podeszli do ostatnich, zamkniętych drzwi.

Był to niewielki gabinet. Zobaczyli go natychmiast. Półleżał na biurku, w ustach miał lufę pistoletu, a w tyle głowy ziejącą ranę. Martinowi krew odpłynęła z twarzy. Zachwiał się i przełknął ślinę. Po chwili odzyskał zimną krew. Paula zachowała kamienny spokój. Wskazała palcem na Fransa, zmuszając Martina, żeby też na niego spojrzał, i spokojnie powiedziała:

— Spójrz na jego przedramiona.

Martinowi robiło się niedobrze, ale zmusił się. Drgnął. Nie miał wątpliwości: na obu rękach widać było głębokie zadrapania.

W piątek w komisariacie panował nastrój podniecenia i oczekiwania. Po tym, jak się okazało, że prawdopodobnie to Frans zabił Brittę, czekali na potwierdzenie, na wyniki badania DNA i odcisków palców. Nikt nie wątpił, że teraz uda się znaleźć związek między tą sprawą a zabójstwem Erika Frankla. Jeszcze tego dnia mieli dostać wstępny protokół z sekcji zwłok wykopanych ze starego żołnierskiego grobu. Wszyscy byli bardzo ciekawi.

Martin odebrał telefon od lekarza sądowego. Potem, z wydrukiem z faksu w ręku, obszedł pokoje wszystkich kolegów i zwołał zebranie.

Gdy już wszyscy usiedli w pokoju socjalnym, Martin stanął na środku, żeby go dobrze słyszeli.

— Jak już mówiłem, dostałem od Pedersena wstępny protokół.

Mellberg mruknął, że Pedersen powinien zadzwonić do niego, ale Martin udał, że nie słyszy.

— Nie dysponujemy DNA do porównania ani kartą badań stomatologicznych, więc nie można ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że to Hans Olavsen. Ale zgadza się wiek i czas zaginięcia. Chociaż po tylu latach trudno określić dokładnie, kiedy to nastąpiło.

— A przyczyna śmierci? — spytała Paula. Nerwowo stukała obcasami o podłogę.

Martin zrobił dłuższą przerwę. Upajał się chwilą.

— Według Pedersena zwłoki noszą ślady poważnych obrażeń. Ciosów ostrym narzędziem i kopniaków albo uderzeń, a może jednego i drugiego. Sprawca musiał być nieprawdopodobnie rozjuszony i dać upust nienawiści. Szczegółowy opis znajdziecie w protokole, który dostaliśmy faksem.

Martin położył papiery na stole.

— Czyli przyczyną śmierci było…

Paula nie przestawała stukać obcasami.

— Trudno powiedzieć, które z tych obrażeń było bezpośrednią przyczyną śmierci. Według Pedersena było ich wiele.

— Mogę się założyć, że to sprawka Ringholma. I dlatego zamordował również Erika i Brittę — mruknął Gösta, wyrażając przypuszczenie, które podzielała większość zebranych.

Zawsze był ostrym gościem.

— Ale to tylko hipoteza. Możemy ją potraktować jako punkt wyjścia do dalszej pracy — powiedział Martin. — Ale nie wolno nam wyciągać pochopnych wniosków. Wprawdzie Ringholm rzeczywiście ma na ramionach zadrapania, których kazał szukać Pedersen, ale nie dostaliśmy jeszcze próbek DNA, a więc potwierdzenia, że zgadzają się z materiałem pobranym spod paznokci Britty. Nie wiemy też, czy to jego kciuk odcisnął się na guziku. Czyli wnioski potem, teraz praca.

Martin sam się zdziwił, że zachowuje się tak spokojnie i profesjonalnie. Zerknął na Mellberga: czy nie denerwuje go wkraczanie w jego kompetencje jako szefa komisariatu? Ale Mellberg jak zwykle był zadowolony, że nie na niego spada czarna robota. Tylko patrzeć, jak się ożywi i sobie przypisze wszystkie zasługi, gdy sprawa zostanie wyjaśniona.

— Czyli co robimy?

Paula spojrzała na Martina i mrugnęła porozumiewawczo na znak, że dobrze się spisał. Była to wprawdzie pochwała milcząca, ale Martin poczuł się, jakby dostał skrzydeł. Tak długo był w komisariacie najmłodszy i tak długo uważano go za żółtodzioba, że bał się wyjść przed szereg. Urlop Patrika okazał się dla niego szansą: wreszcie mógł pokazać, co potrafi.

— Jeśli chodzi o Fransa, czekamy na wyniki badań DNA. Jeśli natomiast chodzi o śledztwo w sprawie śmierci Frankla, musimy niestety zacząć wszystko od początku. Trzeba szukać tropu prowadzącego do Fransa. Zajmiesz się tym, Paulo?

Skinęła głową, a Martin zwrócił się do Gösty:

— Spróbuj dowiedzieć się czegoś więcej o Olavsenie. Skąd pochodził, czy ktoś jeszcze coś wie o jego pobycie we Fjällbace, i tak dalej. Pogadaj z Eriką, podobno znalazła jakieś materiały na jego temat. Wypytaj też syna Fransa. Byłoby dobrze, gdyby nam powiedzieli, co wiedzą. Erika na pewno nie będzie robić problemów, natomiast Ringholma będziesz chyba musiał przycisnąć.

Gösta również skinął głową, choć z mniejszym zapałem niż Paula. Grzebanie się w historii sprzed sześćdziesięciu lat nie będzie ani łatwe, ani przyjemne.

— Niech będzie — westchnął i zrobił taką minę, jakby się właśnie dowiedział, że czeka go siedem chudych lat.

— Anniko, zawiadom nas, gdy tylko przyjdzie wiadomość z Państwowego Laboratorium Kryminalistycznego.

— Oczywiście — odparła Annika, odkładając notatki.

— No to do roboty.

Martin poczerwieniał z zadowolenia: właśnie zakończył swoją pierwszą odprawę.

Koledzy wyszli, rozmyślając o zagadkowym losie Hansa Olavsena.

Po rozmowie z Martinem Patrik odłożył słuchawkę i poszedł na górę, do Eriki. Delikatnie zapukał do drzwi.

— Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam dla ciebie coś ciekawego.

Usiadł w fotelu stojącym w rogu pokoju i powtórzył, co mu powiedział Martin o obrażeniach domniemanego Hansa Olavsena.

— Spodziewałam się, że został zamordowany, ale w taki sposób…

Erika była wyraźnie poruszona.

— Ktoś musiał z nim mieć mocno na pieńku — zauważył Patrik. W tym momencie zobaczył pamiętnik matki Eriki. Musiała go znów przeglądać. — Znalazłaś jeszcze coś ciekawego? — spytał, wskazując na zeszyty.

— Niestety nie. — Erika przesunęła dłonią po jasnych włosach. — Pamiętnik kończy się w momencie, gdy we Fjällbace pojawia się Hans Olavsen, czyli dokładnie wtedy, gdy zaczyna się robić najciekawiej.

— Ale nie wiesz, dlaczego wtedy przestała prowadzić zapiski?

— Właśnie o to chodzi. Zresztą nie mam pewności, czy rzeczywiście przestała. Mam wrażenie, że codzienne pisanie musiało jej wejść w krew. Dlaczego miałaby to nagle zarzucić? Przypuszczam, że jest więcej zeszytów, ale nie mam zielonego pojęcia gdzie… — powiedziała w zamyśleniu, z dobrze Patrikowi znanym gestem: kosmyk włosów nawinęła na palec wskazujący.

— Strych już sprawdziłaś, tam ich nie ma — powiedział Patrik. — Sądzisz, że mogą być w piwnicy?

Erika zastanowiła się i potrząsnęła głową.

— Nie. Przejrzałam większość rzeczy, kiedy robiliśmy porządki, zanim się wprowadziłeś. Nie wierzę, że są w domu. Ale nic innego nie przychodzi mi do głowy.

— Dobrze chociaż, że jeśli chodzi o Hansa Olavsena, możesz liczyć na wsparcie z zewnątrz. Po pierwsze, ze strony Kjella. Powiem ci, że wierzę, że potrafi docierać do prawdy. Po drugie, policja również zamierza pójść tym tropem. Martin poprosił Göstę, żeby z tobą porozmawiał. Opowiesz mu, czego się dowiedziałaś.