Выбрать главу

Ali przytuliła się mocniej.

– O co tylko chcesz.

– Mamy na siebie wyłączność?

Spojrzała na niego.

– A chcesz?

– Tak sądzę.

– To brzmi tak, jakbyś proponował mi stały związek.

– A co byś powiedziała, gdyby tak było?

– Gdybyś zaproponował mi stały związek?

– Jasne, czemu nie?

– Wykrzyknęłabym: „Och tak!”. A potem zapytałabym, czy mogę namalować twoje imię na okładce zeszytu i nosić twoją bluzę.

Uśmiechnął się.

– Czy to pytanie ma coś wspólnego z naszą wcześniejszą wymianą „kocham cię”?

– Nie sądzę.

Cisza.

– Jesteśmy dorośli, Myronie. Możesz sypiać, z kim chcesz.

– Nie chcę sypiać z nikim innym.

– Więc dlaczego pytasz mnie właśnie teraz?

– Ponieważ, hmm, przedtem… Raczej nie myślę trzeźwo, kiedy jestem w stanie, no wiesz…

Zrobił znaczący gest. Ali przewróciła oczami.

– Mężczyźni. Nie, miałam na myśli, dlaczego dzisiaj. Dlaczego wybrałeś akurat dzisiejszy wieczór, żeby o to zapytać?

Zastanawiał się, co powiedzieć. Chciał być z nią szczery, ale czy naprawdę powinien mówić jej o wizycie Jessiki?

– Chciałem tylko wiedzieć, na czym stoimy. Usłyszeli kroki na schodach.

– Mamo!

To był głos Erin. Z hałasem otworzyła drzwi – te pierwsze.

Myron i Erin zareagowali z szybkością, która przyćmiłaby zawodników NASCAR. Wprawdzie byli ubrani, ale jak para nastolatków upewnili się, że mają wszystko dokładnie pozapinane, nim jeszcze zaczęła się obracać klamka drugich drzwi.

Myron odsunął się na drugi koniec sofy, zanim Erin otworzyła drzwi. Oboje z różnymi rezultatami starali się zetrzeć z twarzy poczucie winy.

Erin wpadła do pokoju. Spojrzała na Myrona.

– Cieszę się, że pan tu jest.

Ali skończyła poprawiać spódniczkę.

– Co się stało, skarbie?

– Lepiej szybko chodźcie ze mną – powiedziała Erin.

– Dlaczego, co się dzieje?

– Siedziałam przy komputerze, czatując z przyjaciółkami. A teraz – najwyżej pół minuty temu – Aimee Biel zgłosiła się i przywitała ze mną.

Rozdział 45

Wszyscy troje pospieszyli do pokoju Erin.

Myron przeskakiwał po trzy stopnie naraz. Dom dygotał. Myron nie przejmował się tym. Kiedy wpadł do tego pokoju Erin, od razu pomyślał, że przypomina mu pokój Aimee. Gitary, zdjęcia na lustrze, komputer na biurku. Kolory były inne, więcej poduszek i pluszaków, ale nie było cienia wątpliwości, że to pokoje licealistek mających ze sobą wiele wspólnego.

Myron skierował się do komputera. Erin szła tuż za nim. Ali za nią. Erin usiadła przed komputerem i pokazała wyświetlone na ekranie słowo: GuitarlovurCHC.

– CHC czyli Crazy Hat Care – wyjaśniła. – To nazwa zespołu, który tworzymy.

– Zapytaj Aimee, gdzie jest – powiedział Myron.

Erin wystukała GDZIE JESTEŚ? I nacisnęła klawisz enter.

Minęło dziesięć sekund. Myron zauważył ikonę na pulpicie.

Zespół Green Day. Tapeta New York Rangers. Kiedy przesłała tekst, w odpowiedzi usłyszeli płynący z głośników tekst piosenki Usher.

Nie mogę powiedzieć. Jednak nic mi nie jest. Nie martw się.

– Napisz jej, że rodzice się martwią – powiedział Myron. – Niech do nich zadzwoni.

TWOI RODZICE SIĘ TRZĘSĄ – napisała Erin. MUSISZ DO NICH ZADZWONIĆ.

Wiem. Ale niedługo będę w domu. Wtedy wszystko wyjaśnię.

Myron zastanawiał się, jak to potraktować.

– Napisz jej, że jestem tutaj.

MYRON JEST TUTAJ – napisała Erin.

Długa przerwa. Migoczący kursor.

Myślałam, że jesteś sama.

PRZEPRASZAM. ON JEST TUTAJ. OBOK MNIE.

Wiedziałam, że pakuję Myrona w kłopoty. Powiedz mu, że przepraszam, ale nic mi nie jest.

Myron zastanowił się.

– Erin, zapytaj ją o coś, co tylko ona może wiedzieć.

– Na przykład?

– Przecież zwierzacie się sobie, prawda? Macie swoje sekrety?

– Pewnie.

– Nie jestem pewien, czy to Aimee. Zapytaj ją o coś, o czym wiecie tylko wy dwie.

Erin pomyślała chwilę, a potem wystukała: JAK MA NA IMIĘ CHŁOPAK, KTÓRY Ml SIĘ PODOBA?

Kursor migał. Nie zamierzała odpowiedzieć. Myron był już tego prawie pewien. Nagle GuitarlovurCHC napisała:

Czy wreszcie się z tobą umówił?!?!

– Nalegaj, żeby podała jego imię – powiedział Myron.

– Już to robię – powiedziała Erin. Napisała: JAK MA NA IMIĘ?

Muszę iść.

Erin nie potrzebowała zachęty.

NIE JESTEŚ AIMEE. ONA WIEDZIAŁABY, JAK ON MA NA IMIĘ.

Długa pauza. Najdłuższa z dotychczasowych. Myron spojrzał na Ali. Nie odrywała oczu od ekranu. Myron słyszał własny oddech, jakby przyłożył muszle do uszu. W końcu pojawiła się odpowiedź:

Mark Cooper.

Pasek na ekranie znikł. GuitarlovurCHC wylogowała się.

Przez moment nikt się nie ruszał. Myron i Ali patrzyli na Erin. Ta zesztywniała.

– Erin?

Coś stało się z jej twarzą. Kącik jej ust zaczaj ledwie dostrzegalnie drżeć. Coraz bardziej.

– O Boże – powiedziała Erin.

– O co chodzi?

– Kim, do licha, jest Mark Cooper?

– Czy to była Aimee, czy nie?

Erin kiwnęła głową.

– To była Aimee. Jednak…

Ton jej głosu sprawił, że temperatura w pokoju obniżyła się o dziesięć stopni.

– Jednak co? – spytał Myron.

– Mark Cooper nie jest chłopcem, który mi się podoba. Myron i Ali spojrzeli na nią, nie pojmując.

– A kim? – spytała Ali.

Erin przełknęła ślinę. Spojrzała na nich, najpierw na Myrona, potem na matkę.

– Mark Cooper to ten stuknięty chłopak, który był z nami na letnim obozie. Opowiadałam o nim Aimee. Włóczył się za dziewczynami i uśmiechał obleśnie, wiecie. Na jego widok śmiałyśmy się i szeptałyśmy do siebie… – Umilkła i znów zaczęła mówić, tym razem ciszej. – Szeptałyśmy: „kłopoty”.

Teraz wszyscy troje spojrzeli na monitor, mając nadzieję, że Aimee znów się zgłosi. Ale nic się nie stało. Nie połączyła się ponownie. Przekazała wiadomość. I znikła.

Rozdział 46

Claire dobiegła do telefonu kilka sekund później. Zadzwoniła na komórkę Myrona. Kiedy odebrał, powiedziała:

– Aimee przed chwilą była w sieci! Dzwoniły do nas jej dwie koleżanki!

Erik Biel siedział przy stole i słuchał. Miał splecione dłonie. Przez cały dzień szperał w sieci, wykonując polecenie Myrona i wyszukując nazwiska osób mieszkających w tym zaułku. Teraz oczywiście wiedział, że tracił czas. Myron od razu zauważył samochód z nalepką liceum w Livingston. I jeszcze tej samej nocy ustalił, że wóz należy do jednego z nauczycieli Aimee, niejakiego Harry’ego Davisa.

Chciał tylko trzymać Erika z daleka.

Dlatego kazał mu to robić.

Claire posłuchała i jęknęła.

– Och nie, mój Boże…

– Co? – zapytał Erik.

Uciszyła go machnięciem ręki.

W Eriku znów wezbrał gniew. Nie na Myrona. Nawet nie na Claire. Na siebie. Spojrzał na monogram na spince swojej koszuli. Nosił szyte na miarę ubrania. Wielkie mi rzeczy. Na kim chciał zrobić wrażenie? Spojrzał na żonę. Skłamał, mówiąc Myronowi o gasnącej namiętności. Wciąż jej pożądał. Bardziej niż czegokolwiek innego pragnął, aby Claire znów patrzyła na niego tak jak kiedyś. Może Myron miał rację. Może Claire naprawdę go kochała. Jednak nigdy go nie szanowała. Nie potrzebowała go.