Czy w sieci naprawdę była Aimee? Czy to ona ostrzegła Erin?
Coś tu nie gra.
Zjechali z Route 280, pędząc tak szybko, że samochód pokonał zakręt na dwóch kołach. Erik zwolnił, gdy wjechali na ulicę, przy której mieszkał Wolf. Samochód powoli wspiął się na wzgórze i zatrzymał dwa domy przed jego posesją.
– Jaki jest nasz następny ruch? – spytał Erik.
– Zadzwonimy do drzwi. Zobaczymy, czy jest w domu. Obaj wysiedli z wozu i poszli podjazdem. Myron pierwszy, Erik za nim. Myron nacisnął przycisk dzwonka. Melodyjny trel był pretensjonalny i przydługi. Erik został kilka kroków dalej, w ciemności. Myron wiedział, że Erik ma broń. Zastanawiał się, jak to rozegrać. Erik tego wieczoru postrzelił już jedną osobę. Najwyraźniej nie zawahałby się tego powtórzyć. Z głośnika rozległ się głos Lorraine Wolf.
– Kto tam?
– Myron Bolitar, pani Wolf.
– Jest bardzo późno. Czego pan chce?
Myron pamiętał kusy strój do tenisa i prowokacyjne teksty. Teraz jej głos nie brzmiał zmysłowo. Był napięty jak struna.
– Muszę porozmawiać z pani mężem.
– Nie ma go tu.
– Pani Wolf, zechciałaby pani otworzyć drzwi?
– Chcę, żeby pan odszedł.
Myron nadal nie wiedział, jak to rozegrać.
– Rozmawiałem dziś z Randym.
Cisza.
– Był na przyjęciu. Rozmawialiśmy o Aimee. A potem porozmawiałem z Harrym Davisem. Wiem wszystko, pani Wolf.
– Nie mam pojęcia, o czym pan mówi.
– Otworzy pani te drzwi albo pójdę na policję.
Znów cisza. Myron odwrócił się i spojrzał na Erika. Ten wciąż był rozluźniony. Myronowi to się nie spodobało.
– Pani Wolf?
– Mój mąż wróci za godzinę. Niech pan przyjdzie wtedy. Erik Biel miał tego dość.
– Nie ma mowy.
Wyjął broń, wycelował w zamek i strzelił. Drzwi się otworzyły. Erik wpadł do środka z bronią w ręku. Myron również.
Lorraine Wolf wrzasnęła.
Erik i Myron pobiegli tam, skąd dochodził jej krzyk. Wpadli do bawialni i obaj stanęli jak wryci.
Lorraine Wolf była sama.
Przez moment nikt się nie ruszał. Myron oceniał sytuację. Lorraine Wolf stała na środku pokoju. Na dłoniach miała żółte gumowe rękawiczki. Od razu to zauważył. Jasnożółte gumowe rękawiczki. Potem uważniej przyjrzał się jej dłoniom. W prawej trzymała gąbkę. W lewej żółte wiadro pasujące kolorem do rękawic.
Na dywanie była mokra plama w miejscu, które właśnie wyczyściła.
Erik i Myron jednocześnie zrobili krok naprzód. Teraz obaj zobaczyli, że w wiadrze jest woda. Miała okropny różowy kolor.
– Och nie… – szepnął Erik.
Myron usiłował go złapać, ale spóźnił się. W Eriku coś eksplodowało. Zawył i rzucił się na Lorraine Wolf. Kobieta krzyknęła. Wiadro wypadło jej z ręki. Różowy płyn się wylał.
Erik chwycił ją wpół i oboje przelecieli przez oparcie sofy. Myron skoczył tam, nie wiedząc, co robić. Jeśli spróbuje go obezwładnić, Erik może nacisnąć spust. Jeśli nic nie zrobi…
Erik trzymał Lorraine Wolf. Przyłożył lufę do jej skroni. Krzyknęła i złapała go za rękę. Erik nie puszczał.
– Co zrobiliście z moją córką?
– Nic.
– Eriku, nie – powiedział Myron.
Jednak Erik go nie słuchał. Myron też wycelował broń. Mierzył w głowę Erika. Ten widział to, ale najwyraźniej się nie przejmował.
– Jeśli ją zabijesz… – zaczął Myron.
– To co? – krzyknął Erik. – Co mamy do stracenia, Myronie? Rozejrzyj się. Aimee już nie żyje.
– Nie! – krzyknęła Lorraine Wolf.
– Zatem gdzie ona jest, Lorraine? – zapytał Myron.
Zacisnęła usta.
– Lorraine, gdzie jest Aimee?
– Nie wiem.
Erik zamierzył się, chcąc uderzyć ją kolbą.
– Eriku, nie.
Zawahał się. Lorraine podniosła głowę i napotkała jego spojrzenie. Była przestraszona, ale Myron widział, że wzięła się w garść i przygotowała na cios.
– Nie rób tego – powiedział Myron.
Podszedł bliżej.
– Ona coś wie.
– I dowiemy się co, dobrze?
Erik spojrzał na niego.
– A co ty byś zrobił? Gdyby chodziło o kogoś, kogo kochasz?
Myron przysunął się jeszcze bliżej.
– Ja kocham Aimee.
– Nie jak ojciec.
– Nie, nie tak. Jednak już to przerabiałem. Za mocno naciskałem. To nic nie da.
– Z Harrym Davisem dało.
– Wiem, ale…
– Ona jest kobietą. To jedyna różnica. Postrzeliłem go w stopę, a ty go przesłuchałeś, mimo że krwawił. Teraz stoimy oko w oko z kimś, kto dopiero co zmywał krew, a ty nagle masz skrupuły?
Nawet w całym tym pośpiechu i zamieszaniu Myron wiedział, że Erik ma rację. Znów męsko-damskie stereotypy. Gdyby Aimee była chłopcem. Gdyby Harry Davis był ładną flirciarą.
Erik znów przyłożył jej lufę do skroni.
– Gdzie jest moja córka?
– Nie wiem – powiedziała.
– Czyją krew zmywałaś?
Erik wycelował pistolet w jej stopę. Jednak stracił panowanie nad sobą. Myron widział to. Łzy zaczęły spływać mu po policzkach. Ręka drżała.
– Jeśli ją postrzelisz – powiedział Myron – zniszczysz dowód. Jej krew zmiesza się z tą na dywanie. Nigdy nie dojdą, co się tu stało. Tylko ciebie wsadzą do więzienia.
Ten argument nie był całkiem sensowny, ale wystarczył, żeby powstrzymać Erika, który się załamał. Płakał. Jednak nie opuszczał broni. Wciąż mierzył w nogę Lorraine Wolf.
– Zrób głęboki wdech – poradził Myron.
Erik potrząsnął głową.
– Nie.
W pokoju zapadła cisza. Czas się zatrzymał. Erik patrzył na Lorraine Wolf. Ona patrzyła mu w oczy. Myron obserwował spoczywający na spuście palec Erika.
Teraz już nie miał wyboru.
Musiał go powstrzymać.
W tym momencie zaćwierkała jego komórka. Wszyscy wrócili do rzeczywistości. Erik zdjął palec ze spustu i otarł twarz rękawem.
– Sprawdź, kto to – powiedział.
Myron rzucił okiem na wyświetlacz. Dzwonił Win. Myron wcisnął zielony klawisz i przyłożył aparat do ucha.
– Co jest?
– Drew Van Dyne właśnie zajechał pod swój dom – oznajmił Win
Rozdział 50
Inspektor okręgowego wydziału zabójstw Loren Muse pracowała nad swoją nową sprawą podwójnego morderstwa w East Orange, gdy zadzwonił jej telefon. Było późno, ale Muse się nie zdziwiła. Często pracowała do późna. Jej koledzy o tym wiedzieli.
– Muse.
Głos był stłumiony, ale chyba kobiecy.
– Mam dla pani pewną informację.
– Kto mówi?
– Chodzi o tę zaginioną dziewczynę.
– Którą?
– Aimee Biel
Erik wciąż trzymał broń wycelowaną w Lorraine Wolf.
– Co jest? – zapytał Myrona.
– Drew Van Dyne wrócił do domu.
– Co to oznacza?
– To, że powinniśmy z nim porozmawiać. Erik wskazał lufą Lorraine Wolf.
– Nie możemy jej tutaj tak zostawić.
– Racja.
Myron zrozumiał, że najmądrzej byłoby nakłonić Erika, żeby został tutaj i popilnował Lorraine Wolf, by nikogo nie ostrzegła i nie zniszczyła dowodów. Jednak nie chciał jej zostawiać z nim sam na sam. Nie teraz. Nie z Erikiem będącym w takim stanie.
– Powinniśmy zabrać ją ze sobą – rzekł. Erik przyłożył lufę do jej skroni.
– Wstań – powiedział.
Usłuchała. Wyprowadzili ją na zewnątrz. Kiedy szli do samochodu, Myron zadzwonił do detektywa Lance’a Bannera.
– Banner.
– Poślij swoich najlepszych speców od kryminalistyki do domu Jake’a Wolfa – powiedział Myron. – Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia.