Выбрать главу

– Jesteśmy jej rodzicami. Wiemy, jak chronić córkę.

Co oznaczało, że Myron nie wie. Nie musiała znów wspominać o tamtej pierwszej nocy, kiedy Myron podrzucił Aimee i nie przypilnował. Jednak właśnie to chciała powiedzieć.

– Wiem, jaki jesteś, Myronie.

– Jaki jestem?

– Lubisz znać odpowiedzi.

– A ty nie?

– Chcę, żeby moja córka była zdrowa i szczęśliwa. To jest ważniejsze niż odpowiedzi.

– Nie chcesz, żeby ten, kto ją porwał, zapłacił za to?

– To pewnie był Drew Van Dyne. A on nie żyje. Zatem po co to rozgrzebywać? My tylko pragniemy, żeby Aimee zapomniała o wszystkim. Za kilka miesięcy idzie na studia.

– Wszyscy mówią o studiach tak, jakby były celem samym w sobie – zauważył Myron. – Jakby pierwszych osiemnaście lat życia się nie liczyło.

– W pewnym sensie się nie liczą.

– To bzdura, Claire. A co z jej dzieckiem? Claire cofnęła się.

– Z całym szacunkiem – i obojętnie, co sobie pomyślisz o naszych decyzjach – to nie twoja sprawa.

Myron skinął głową. Miała racją.

– Na tym kończy się twój udział w tej sprawie – powiedziała i w jej głosie znów usłyszał stalową nutą. – Dziękuję za to, co zrobiłeś. Teraz wracam do mojej córki.

I zamknęła mu drzwi przed nosem.

Rozdział 56

Tydzień później Myron siedział w restauracji Baumgarta z detektywem Lance’em Bannerem i Loren Muse z prokuratury okręgowej. Zamówił kurczaka kung pao, Banner rybę po chińsku, a Muse zapiekankę z serem.

– Zapiekanka w chińskiej restauracji? – zdziwił się Myron.

Loren Muse wzruszyła ramionami między jednym kęsem a drugim. Banner posługiwał się pałeczkami.

– Jake Wolf powołuje się na prawo do samoobrony – powiedział. – Twierdzi, że Drew Van Dyne wymierzył w niego broń. I groził mu.

– Czym mu groził?

– Van Dyne bełkotał, że Wolf skrzywdził Aimee Biel. Coś w tym rodzaju. W tym punkcie zeznania obojga są niejasne.

– Obojga?

– Także jego kluczowego świadka. Jego żony Lorraine.

– Tamtej nocy – przypomniał Myron – Lorraine powiedziała nam, że to ona nacisnęła spust.

– Podejrzewam, że tak było. Wykonaliśmy próbę na pozostałości prochu. Dłonie Jake’a Wolfa były czyste.

– A jego żony?

– Nie chciała się poddać badaniu – powiedział Banner. – Jake Wolf jej zabronił.

– Zatem chce wziąć na siebie winę?

Banner spojrzał na Loren Muse.

Powoli pokiwał głową.

– Co jest? – spytał Myron.

– Dojdziemy do tego.

– Do czego?

– Posłuchaj, Myronie, sądzą, że masz rację – rzekł Banner. – Jake Wolf próbuje wziąć na siebie winy całej rodzinki. Z jednej strony twierdzi, że działał w obronie własnej. Mamy dowody, które to potwierdzają. Van Dyne był notowany. Ponadto miał broń – zarejestrowaną na swoje nazwisko. Z drugiej strony Jake Wolf jest gotowy pójść do więzienia w zamian za uwolnienie od zarzutów jego żony i dzieciaka.

– Dzieciaka?

– Chce mieć gwarancję, że jego syn jednak pójdzie do Dartmouth. I że Randy zostanie uwolniony od wszelkich zarzutów, włącznie z jakimkolwiek udziałem w strzelaninie, skandalu z oszustwem oraz ewentualnymi związkami z Van Dyne’em i narkotykami.

– Hmm – mruknął Myron. Wszystko się zgadzało. Jake Wolf był dupkiem, ale Myron widział, jak patrzył na swojego syna, gdy ten bawił się na przyjęciu. – Wciąż próbuje uratować przyszłość Randy’ego.

– Taak.

– Uda mu się?

– Nie wiem – powiedział Banner. – Dartmouth nie podlega jurysdykcji prokuratora. Jeśli zechcą anulować swoją decyzję, mogą to zrobić i zapewne zrobią.

– Obecne działania Jake’a – zauważył Myron są niemal godne podziwu.

– Chociaż pokrętne – dodał Banner.

Myron spojrzał na Loren Muse.

– Jesteś strasznie cicha.

– Ponieważ uważam, że Banner się myli.

Banner zmarszczył brwi.

– Wcale się nie mylę.

Loren odłożyła zapiekankę i strzepnęła okruchy z palców.

– Na początek, wsadzicie do więzienia niewłaściwą osobę. Próba na obecność resztek prochu wykazała, że Jake Wolf nie zastrzelił Drew Van Dyne’a.

– Powiedział, że nosił rękawiczki. Teraz Loren Muse zmarszczyła brwi.

– Ona ma rację – powiedział Myron.

– O rany, Myron, dzięki.

– Hej, tym razem jestem po twojej stronie. Lorraine Wolf powiedziała mi, że zastrzeliła Drew Van Dyne’a. Czy to nie ona powinna stanąć przed sądem?

Loren Muse obróciła się do niego.

– Wcale nie powiedziałam, że moim zdaniem zrobiła to Lorraine Wolf.

– Słucham?

– Czasem najbardziej oczywista odpowiedź jest prawidłowa.

Myron pokręcił głową.

– Nie nadążam.

– Cofnijmy się na moment – powiedziała Loren Muse.

– Jak daleko?

– Aż do Edny Skylar na ulicach Nowego Jorku.

– Dobrze.

– Może od początku mieliśmy rację. Od chwili, kiedy do nas zadzwoniła.

– Nadal nie nadążam.

– Edna Skylar potwierdziła to, co już wiedzieliśmy: że Katie Rochester uciekła z domu. I z początku wszyscy uważaliśmy, że Aimee Biel również, prawda?

– Co z tego?

Loren Muse nie odpowiedziała.

– Zaczekaj chwilę. Chcesz powiedzieć, że Aimee Biel uciekła z domu?

– Jest mnóstwo pytań, na które nie znamy odpowiedzi – odparła Loren.

– Zatem pytaj.

– Kogo?

– Jak to kogo? Pytaj Aimee Biel.

– Próbowaliśmy. – Loren Muse się uśmiechnęła – Adwokat Aimee nie pozwala nam z nią rozmawiać.

Myron opadł na krzesło.

– Nie uważasz, że to dziwne?

– Jej rodzice chcą, żeby jak najprędzej zapomniała o tym wszystkim.

– Dlaczego?

– Ponieważ to było dla niej bardzo traumatyczne przeżycie – rzekł Myron.

Loren Muse tylko na niego popatrzyła. Lance Banner też.

– Ta historia, którą ci opowiedziała – rzekła Loren. – O tym że była odurzona i przetrzymywana w jakiejś chacie z bali.

– Co z nią?

– Są w niej dziury.

Zimny dreszcz przeszedł Myronowi po karku i powędrował w dół pleców.

– Jakie dziury?

– Po pierwsze, ta anonimowa informatorka, która do mnie zadzwoniła. Ta, która widziała ją przechadzającą się z Drew Van Dyne’em. Czy Aimee spacerowałaby po mieście, gdyby została porwana?

– Twój świadek się pomylił.

– Racja. Udało jej się zauważyć markę wozu i dokładnie opisać Drew Van Dyne’a. Jednak mogła się mylić.

– Nie można ufać anonimowym informatorom – upierał się Myron.

– Dobrze, zatem przejdźmy do dziury numer dwa. Ta opowieść o nocnej aborcji. Sprawdziliśmy w szpitalu. Nikt nic nie mówił jej o powiadamianiu rodziców. Co więcej, to nieprawda. Prawo może się zmieniać, ale tak czy inaczej w tym wypadku…

– Ona ma osiemnaście lat – przerwał jej Myron. Osiemnaście. Dorosła. Znów ten jej wiek.

– Właśnie. A to nie wszystko.

Myron czekał.

– Dziura numer trzy: znaleźliśmy odciski palców Aimee w domu Drew Van Dyne’a.

– Mieli romans. To oczywiste, że były tam jej odciski palców. Może sprzed tygodnia.

– Zdjęliśmy odciski z puszki coli. Stała na kuchennej szafce.

Myron nic nie powiedział, ale czuł, jak coś w nim zaczyna pękać.

– Wszyscy twoi podejrzani: Harry Davis, Jake Wolf, Drew Van Dyne. Dokładnie ich sprawdziliśmy. Żaden z nich nie mógł dokonać tego porwania. – Loren Muse rozłożyła ręce. – Tak więc jest na odwrót niż w tym starym porzekadle. Kiedy wyeliminujesz wszystkie inne możliwości, musisz wrócić do pierwszej, najbardziej oczywistej.