Выбрать главу

Tu chorąży wsparł mleczną głowę na ręku i zadumał się głęboko. Nastała chwila ciszy, słychać było tylko tupot koński w bramie, bo ostatek ludzi pana Skrzetuskiego wyjeżdżał na brzeg ku bajdakom.

– Mój Boże! – mówił ocknąwszy się z zadumy Zaćwilichowski – a jednak dawniej, choć i wśród rozterków[785], lepsze bywały czasy. Ot, pamiętam jak dziś, pod Chocimiem[786], dwadzieścia siedem lat temu! Gdy husaria szła pod Lubomirskim do ataku na janczarów[787], to mołojcy[788] w swoim okopie rzucali czapki w górę i krzyczeli, aż ziemia drżała, do Sahajdacznego[789]: „Puskaj, bat’ku, z Lachami umiraty[790]!” A dziś co? Dziś Niż[791], który winien być przedmurzem chrześcijaństwa, puszcza Tatarów w granice Rzeczypospolitej, by się na nich rzucić dopiero wtedy, gdy z łupem będą wracali. Dziś gorzej: bo oto Chmielnicki łączy się wprost z Tatary[792], z którymi chrześcijan będzie do kompanii mordował...

– Wypijmy na ten smutek! – przerwał Zagłoba. – Co to za trójniak!

– Dajże, Boże, jak najprędzej mogiłę, by na wojnę domową nie patrzyć – mówił dalej stary chorąży. – Wspólne winy mają się we krwi obmywać, aleć nie będzie to krew odkupienia, boć tu i brat będzie mordował. Kto na Niżu? Rusini. A kto w wojsku księcia Jaremy? Kto w pocztach[793] pańskich? Rusini. A małoż ich w obozie koronnym? A ja sam kto taki? Hej, nieszczęsna Ukraino, krymscy poganie włożą ci łańcuch na szyję i na galerach tureckich wiosłować będziesz!

– Nie biadajcież tak, mości chorąży! – rzecze pan Skrzetuski – bo już chyba ślozy[794] z oczu nam pójdą. Może też jeszcze pogodne słońce nam zaświeci!

Ale słońce zachodziło właśnie, a ostatnie jego promienie padały czerwonym blaskiem na białe włosy chorążego.

W mieście dzwoniono na Anioł Pański i na pochwalnię.

Wyszli. Pan Skrzetuski poszedł do kościoła, pan Zaćwilichowski do cerkwi, a pan Zagłoba do Dopuła w Dzwoniecki Kąt.

Ciemno już było, gdy się znowu zeszli nad brzegiem Taśminowej[795] przystani. Ludzie pana Skrzetuskiego siedzieli już w bajdakach[796]. Przewoźnicy wnosili jeszcze ładunki. Zimny wiatr ciągnął od pobliskiego ujścia do Dniepru i noc obiecywała być niezbyt pogodna. Przy świetle ognia palącego się nad brzegiem woda rzeki połyskiwała krwawo i zdawała się z niezmierną chyżością uciekać gdzieś w nieznaną ciemność.

– No, szczęśliwej drogi! – mówił chorąży ściskając serdecznie dłoń młodzieńca. – A pilnuj się waść!

– Nie zaniecham niczego. Bóg da, że niedługo się zobaczymy.

– Chyba w Łubniach[797] albo w obozie książęcym.

– To waszmość już koniecznie do księcia?

Zaćwilichowski podniósł ramiona w górę:

– A co mnie? Kiedy wojna, to wojna!

– Zostawajże waszmość w dobrym zdrowiu, mości chorąży.

– Niechże cię Bóg strzeże!

Vive valeque[798]! – wołał Zagłoba. – A jeśli woda aż do Stambułu waści zaniesie, to kłaniaj się sułtanowi. Albo też: jechał go sęk!... Bardzo to zacny był trójniak!... Brr! jak tu zimno!

– Do widziska!

– Do obaczyska!

– Niech Bóg prowadzi!

Zaskrzypiały wiosła i plusnęły o wodę, bajdaki popłynęły. Ogień palący się na brzegu począł oddalać się szybko. Przez długi czas Skrzetuski widział jeszcze sędziwą postać chorążego oświeconą płomieniem stosu i jakiś smutek ścisnął mu nagle serce. Niesie go ta woda, niesie, ale oddala od serc życzliwych i od ukochanej, od krain znanych; niesie go nieubłaganie jak przeznaczenie, ale w dzikie strony, w ciemność...

Wypłynęli z ujścia Taśminowego na Dniepr.

Wiatr świstał, wiosła wydawały plusk jednostajny a smutny. Przewoźnicy poczęli śpiewać:

Oj, to te pili, pilili,

Ne tumany ustawali[799].

Skrzetuski obwinął się w burkę i położył na posłaniu, które umościli dla niego żołnierze. Począł myśleć o Helenie, o tym, że ona dotąd nie w Łubniach, że Bohun został, a on odjeżdża. Obawa, złe przeczucia, troski obsiadły go jak kruki. Począł mocować się z nimi, aż się znużył, myśli mu się mąciły, zmieszały jakoś dziwnie z poświstem wiatru, z pluskiem wioseł, z pieśniami rybaków – i usnął.

Rozdział IX

Nazajutrz zbudził się świeży, zdrów i z weselszą myślą. Pogoda była cudna. Szeroko rozlane wody marszczyły się w drobne zmarszczki od lekkiego i ciepłego powiewu.

Brzegi były w tumanie i zlewały się z płaszczyzną wód w jedną nieprzejrzaną równinę. Rzędzian, zbudziwszy się i przetarłszy oczy, aż się przestraszył. Spojrzał zdziwionymi oczyma dookoła, a nie widząc nigdzie brzegu rzekł:

– O dla Boga! Mój jegomość, to my już chyba na morzu jesteśmy...

– Rzeka to tak potężna, nie morze – odpowiedział Skrzetuski – a brzegi obaczysz, gdy mgła opadnie.

– Myślę, że niedługo już nam i na Turecczyznę wędrować przyjdzie.

– Powędrujemy, jeśli nam każą; widzisz zresztą, że nie sami płyniemy.

Jakoż w promieniu oka widać było kilkanaście bajdaków[800], dombaz, czyli tumbasów, i wąskich czarnych czółen kozackich obszytych sitowiem, a zwanych pospolicie czajkami[801]. Jedne z tych statków płynęły z wodą unoszone bystrym prądem, inne pięły się pracowicie w górę rzeki, wspomagane wiosłami i żaglem. Wiozły one rybę, wosk, sól i suszone wiśnie do miast brzegowych lub też wracały z okolic zamieszkałych obładowane zapasami żywności dla Kudaku[802] i towarem, który chętny znajdował pokup[803] na Kramnym Bazarze w Siczy[804]. Brzegi Dnieprowe były już od ujścia Pszoły zupełną pustynią, na której gdzieniegdzie tylko bielały kozackie zimowniki, ale rzeka stanowiła gościniec łączący Sicz z resztą świata, więc też i ruch bywał na niej dość znaczny, zwłaszcza gdy przybór wody ułatwiał żeglugę i gdy nawet porohy[805] prócz Nienasytca[806] stawały się dla statków idących w dół rzeki możliwe do przebycia.

Namiestnik przypatrywał się z ciekawością temu życiu rzecznemu, a tymczasem bajdaki jego mknęły szybko ku Kudakowi. Mgła opadła, brzegi zarysowały się wyraźnie. Nad głowami płynących ulatywały miliony ptactwa wodnego, pelikanów, dzikich gęsi, żurawi, kaczek i czajek, kulonów[807] i rybitew; w oczeretach[808] przybrzeżnych słychać było taki gwar, takie kotłowanie się wody i szum skrzydeł, że rzekłbyś, iż odbywają się tam sejmy lub wojny ptasie.

Brzegi za Krzemieńczugiem[809] stały się niższe i otwarte.

– Patrz no jegomość! – wykrzyknął nagle Rzędzian – dyć to niby to słońce piecze, a śnieg leży na polach.

Skrzetuski spojrzał: istotnie, jak okiem sięgnął, jakiś biały pokład błyszczał w promieniach słońca po obu stronach rzeki.

вернуться

785

rozterkow – dzis popr. forma D. lm: rozterek.

вернуться

786

Chocim (ukr. Chotyn) – miasto i twierdza nad Dniestrem, wowczas na granicy z podporzadkowana Turkom Moldawia, dzis w pld.-zach. czesci Ukrainy; bitwa pod Chocimiem (1621) – taktyczne zwyciestwo wojsk polsko-litewsko-kozackich nad armia turecka.

вернуться

787

janczarzy a. janczarowie (z tur.) – piechota turecka.

вернуться

788

molojec (ukr.) – mlody, dzielny mezczyzna, zuch; tu: Kozak.

вернуться

789

Konaszewicz-Sahajdaczny, Petro herbu Pobog (1570–1622) – hetman i wybitny wodz kozacki, walczyl po stronie Rzeczypospolitej w wojnie polsko-rosyjskiej 1609–1618, organizowal kozackie wyprawy lupiezcze do Stambulu, dowodzil Kozakami w bitwie pod Chocimiem.

вернуться

790

Puskaj, bat’ku, z Lachami umiraty (ukr.) – Pozwol, ojcze, z Polakami umierac.

вернуться

791

Niz a. Zaporoze – kraina ponizej porohow Dniepru, zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.

вернуться

792

z Tatary – dzis popr. forma N. lm: z Tatarami.

вернуться

793

poczet – orszak, sludzy, towarzyszacy panu w podrozach.

вернуться

794

slozy (starop.) – lzy.

вернуться

795

Tasmina, ukr. Tiasmyn – rzeka na srodkowej Ukrainie, prawy doplyw Dniepru.

вернуться

796

bajdak (ukr.) – duza rzeczna lodz zaglowo-wioslowa.

вернуться

797

Lubnie – miasto na Poltawszczyznie, na sr.-wsch. Ukrainie, rezydencja ksiazat Wisniowieckich.

вернуться

798

Vive valeque (lac.) – zyj i badz zdrow.

вернуться

799

Ne tumany ustawali (ukr.) – nie mgly wstawaly.

вернуться

800

bajdak (ukr.) – duza rzeczna lodz zaglowo-wioslowa.

вернуться

801

czajka – wioslowo-zaglowa, pelnomorska lodz kozacka.

вернуться

802

Kudak (nazwa z tur.) – twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.

вернуться

803

pokup – zbyt.

вернуться

804

Sicz Zaporoska – wedrowna stolica Kozakow Zaporoskich, oboz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru.

вернуться

805

poroh (ukr.: prog) – naturalna zapora skalna na rzece, uniemozliwiajaca swobodna zegluge; kraina ponizej porohow Dniepru nazywala sie Nizem albo Zaporozem i byla zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.

вернуться

806

Nienasytec – piaty z dziewieciu porohow Dniepru, blisko prawego brzegu znajdowal sie na nim 7-metrowy wodospad.

вернуться

807

kulon – ptak wedrowny, zyje na stepach i suchych ugorach w poblizu rzek, kiedys licznie wystepujacy w Polsce, dzis bardzo rzadki.

вернуться

808

oczeret (ukr.) – trzcina; szuwary.

вернуться

809

Krzemienczug (ukr. Kremenczuk) – miasto i forteca nad brzegiem Dniepru na Poltawszczyznie.