Выбрать главу

„A jeśli zwolnią i po prostu znów zaczną strzelać do acury?” – spytała wciąż rozsądna część umysłu Darwina. Nie miał w aucie żadnej broni. Nie miał jej też w domu. Nienawidził broni. „A jeśli ja zwolnię i zastrzelą mnie policjanci?” – odparowała druga, napędzana adrenaliną część jego mózgu. „Równie dobrze mogę najpierw sam złapać tych gnojków”.

Mercedes skręcił, przejeżdżając na skrajny prawy, przemknąwszy przed dwoma pojazdami. Jeden z nich – furgonetka ford windstar – zahamował zbyt szybko i obróciło go czterokrotnie, zanim się zatrzymał tyłem do przodu. Minor zauważył bladość na twarzach siedzących na przednich siedzeniach mężczyzny i kobiety, gdy mijał ich z prędkością dwustu sześćdziesięciu ośmiu kilometrów na godzinę.

„Zobacz, dupku, jak się kończą takie pościgi” – krzyknęła racjonalna część umysłu Dara na tę mniej rozsądną napędzaną adrenaliną. „W filmach te samochodowe pościgi zawsze wyglądają ekscytująco i obfitują w tak zwane bliskie spotkania pojazdów. W prawdziwym życiu jest inaczej, giną niewinni ludzie… całe rodziny”. A on nawet nie był policjantem i nie miał prawa nikogo ścigać.

Minor walczył sam z sobą. Teoretycznie przyznawał, że postępuje nieracjonalnie (zerknął w lusterko i dostrzegł błyskające światła mustanga CHP, który podskakiwał, przejeżdżając ponad wzniesieniem mniej niż półtora kilometra za acurą), nie potrafił jednak przerwać pościgu; był w nim jakiś gniew, znacznie silniejszy niż zwykle, którego nie czuł od lat… A mercedes znajdował się w tej chwili zaledwie niecałe sto metrów przed nim, ponownie pędząc po skrajnie lewym pasie. Wokół panował niewielki ruch. Darwin docisnął pedał gazu do dechy i położył nikona na rozszczepionym progu drzwiczek acury, trzymając teleobiektyw we wnętrzu auta, aby wiatr nie wyszarpnął mu z ręki drogiego aparatu. „Nie będzie to łatwe” – ocenił w myślach, decydując, że powinien zrobić zdjęcie przez przednią szybę, nie spuszczając rąk z kierownicy, a równocześnie utrzymywać nikona w stanie równowagi. W kierowaniu pomagał sobie dodatkowo lewym kolanem. Pstrykał fotki w pełnym trybie automatycznym, mając nadzieję, że choć jedno ze zdjęć będzie wyraźne.

Mercedes zahamował, a jednocześnie przeciął pięć pasów w jednym długim, kontrolowanym poślizgu, ledwie unikając zderzenia z samochodem dostawczym i umykając w samą porę, po czym zjechał z autostrady niczym wylatujący z lufy pocisk.

– Cholera – mruknął do siebie Dar i wyhamował. Przez chwilę jechał za autobusem Greyhound, po czym jeszcze bardziej hamując, przeciął ostatnie trzy pasy ruchu ku zewnętrznej stronie autostrady. Tylne koła acury obróciły się na żwirze pobocza, Darwin dwukrotnie skorygował i przyspieszył. Zjeżdżając z autostrady, kątem oka złapał znak drogowy z napisem: LAKE STREET.

W porządku. Wiedział, w jakim miejscu opuszcza międzystanową. Jechał teraz za zwalniającym mercedesem drogą Lakeshore Drive, która prowadziła jedynie do niewielkiej podmiejskiej osady Lake Elsinore. Gdzieś tu w pobliżu znajdował się stary zjazd na Alberhill, pozostał jednak już chyba daleko za nimi. Przed sobą po lewej Minor dostrzegł dwa auta szeryfa hrabstwa – oba czarnobiałe chevrolety, jeden monte carlo, drugi impala; nadjeżdżały ze wschodu z wyraźnym zamiarem zatrzymania ich. Zanim radiowozy wjechały na Lakeshore Drive, zarówno acura, jak i mercedes przecięły skrzyżowanie, tym razem Darwin usłyszał syreny, gdy dwa chevrolety wpadły na jezdnię i znalazły się nagle zaledwie niecałe sto metrów za acurą. Mustang kalifornijskiej policji drogowej jechał tuż za nimi, próbując je wyminąć.

„Jeśli zbliżę się do merca – pomyślał Dar chłodno, jakby rozpracowywał jakiś drugorzędny problem szachowy – jadący nim zabójcy po prostu mnie zastrzelą”. Zerknął w lusterko. „Jeśli z kolei zwolnię, policjanci prawdopodobnie mnie nie zabiją, jest wszakże możliwe, że zatrzymując mnie, pozwolą umknąć mercedesowi”.

Błysnęły światła hamowania E 340. Minor nie miał wyboru, również musiał zwolnić. Duże siedemnastocalowe hamulce tarczowe zatrzymały jego sportowe auto tak niespodziewanie, że Darwinem szarpnęło do przodu, na kierownicę, z siłą około trzech G; na szczęście dzięki bezwładnościowemu pasowi bezpieczeństwa uniknął uderzenia w kierownicę. Niewiarygodne, mercedes umknął. Kierowca skręcił w lewo i choć autem zarzuciło lekko w prawo, przeskoczył przez pusty narożny parking (tak, tak, Dar naprawdę widział, że uniósł się na wysokość dobrego metra), a następnie w idealnej równowadze wylądował na asfalcie i po prostu popędził dalej drogą ku zachodowi, stale przyspieszając. Minor nie zdołał odczytać znaku drogowego, gdyż akurat kontrolował poślizg, kierując się ku tej samej wąskiej uliczce. Bywał już w tej okolicy, wiedział więc, że napis na znaku brzmi: RIVERSIDE DRIVE. Tu właściwie rozpoczynała się autostrada 74, wąska dwupasmowa szosa, która przecinała góry Rezerwatu Cleveland, potem zaś łączyła się z I-5 – w San Juan Capistrano, nieco ponad pięćdziesiąt kilometrów dalej na zachód. Darwin w swej pracy wielokrotnie już używał tego skrótu.

Impala nie skręciła za nim, mignęła tylko Darowi w lewym lusterku, gdy obracała się przy wjeździe na stację benzynową, ledwie muskając jaguara tankującego przy najbardziej zewnętrznej pompie, po czym zniknęła w chmurze kurzu za rzędem pojazdów stojących na parkingu komisu samochodowego. Mustang CHP i drugie auto hrabstwa wykonały zwrot i bardzo szybko ruszyły Riverside Drive, mniej niż czterysta metrów za Darwinem. Kręta droga spowolniła pościg.

„Tu powinienem się zatrzymać. Niech władze się zajmą zabójcami” – pomyślał, wiedząc, że żadne tłumaczenia mu nie pomogą. Nie miał prawa nikogo gonić i zapewne trafi za to do aresztu.

Nagle tuż nad nim zabrzęczał cicho helikopter, który minął mercedesa, a następnie poleciał dalej, w stronę stoku, przygotowując się do kolejnego zwrotu.

„Helikopter policyjny” – pomyślał Dar, wiedząc, że hrabstwo Los Angeles posiada aż szesnaście takich maszyn, podczas gdy nowojorska policja używała na przykład tylko sześciu. Później zobaczył oznakowania. „Cudownie” – ocenił złośliwie. „Będziemy na Kanale 5 kablówki. Akurat zdążą przygotować materiał na wiadomości o osiemnastej”. Właściwie, co sobie uświadomił, prawdopodobnie już znajdował się na wizji! Południowa Kalifornia słynęła z policyjnych pościgów samochodowych, toteż przebąkiwano o uruchomieniu dodatkowego kanału w kablówce, który nie pokazywałby niczego innego.

Darwin przyspieszył w górę stromej, krętej drogi, starając się nie spuszczać wzroku z dachu mercedesa. Minęły lata, odkąd przestał brać udział w wyścigach samochodów sportowych, czuł się jednak całkiem nieźle w swej roli, kiedy wchodził w poślizg kontrolowany na każdym ostrym zakręcie, przyspieszał z rykiem silnika na prostej, przyciskał hamulce, wchodząc w następny zakręt, gwałtownie zmieniał bieg na niższy, zarzucał tyłem i znów wypadał na prostą na pełnym gazie. Niewiele superaut na świecie mogło się w takiej sytuacji równać z acurą NSX. Gdy zbliżał się do stromego szczytu, policyjne wozy zniknęły mu już z oczu. Od mercedesa E 340 dzieliły go teraz zaledwie trzy długości samochodu.

***

Nieco ponad trzy kilometry od początku wspinaczki po krętej, wijącej się drodze ponad Lake Elsinore ludzie w mercedesie najwyraźniej zdecydowali, że nadeszła pora pozbyć się natręta. Zwolnili podczas skrętu w prawo ku wjazdowi na wzgórze, a wtedy okno od strony pasażera zostało otwarte. Pojawiła się w nim głowa i część torsu ubranego w czarny strój ciemnowłosego mężczyzny oraz ciemny, metalowy mac-10, który snajper trzymał w rękach.

Dar robił akurat piąte czy szóste zdjęcie trzymanym w jednej dłoni nikonem, gdy rozpoczął się ostrzał. Pocisk musnął karoserię gdzieś z prawej strony za nim, toteż Minor upuścił sobie aparat fotograficzny na kolana, wrzucił niższy bieg, ściął zakręt, po czym ruszył ku wzgórzu po prawej. Przyspieszał, aż przód acury dzieliły od zderzaka mercedesa zaledwie centymetry. Zauważył, że samochód miał tablice z Nevady i zapamiętał numery.

Snajper znów się wychylił z okna, ale teraz Minor był zbyt blisko niego, odskoczył bowiem na lewy pas ruchu i przyspieszył, prawie zrównując się z mercedesem. Zabójca strzelił przez własne zaciemnione okno z lewej, rozpryskując szkło, ale Dar już przyspieszył, a następnie zrównał się z mercedesem. Szyba od strony kierowcy została opuszczona, obejrzał więc sobie twarze jadących, zapamiętał ich rysy. Oba pojazdy zbliżały się do ostatniego zakrętu z prędkością prawie stu czterdziestu kilometrów na godzinę.

Darwin wiedział, że za tym zakrętem będzie miał kłopoty. Tam bowiem zaczynał się długi, prosty odcinek wzdłuż szczytu wzgórza, a dopiero później kolejne zakręty. Na tym ostatnim łuku na lewo od wierzchołka, bezpośrednio przed nimi, znajdowała się jednak stara restauracja z barem o nazwie Lookout, głównie dla motocyklistów. Minor zatrzymał się tam kiedyś na lunch, lecz nie spodobała mu się atmosfera, gdyż jak zwykle przed lokalem parkowało dwadzieścia czy trzydzieści wielkich motorów, których właściciele popijali w środku i zawzięcie się przy tym kłócili. Stała po prawej stronie drogi, a od południa miała zewnętrzny taras z kilku metrów nadgniłych już desek, wspartych drewnianymi belkami, i ciągnący się wzdłuż pionowego lica urwiska stoku nad Lake Elsinore. Dziś przy starych stolikach Dar dostrzegł tuzin lub więcej motocyklistów. Ich motory stały zaparkowane przed samym tarasem.