Unikam w rozmowach z ludźmi tematu miłości.
Jestem jedyną osobą w pogotowiu, która nie pije, nie pali, nie przeklina.
3 sierpnia
Seks ogarnia ciała i dusze ludzi pracujących w pogotowiu, jakby na tym kończyło się życie. Możliwe, że wszystko kręci się wokół pieniądza i dupy, ale nie chcę takiego życia. Nigdy nie chciałam. Forsa była mi potrzebna na narkotyki i głód mnie zmuszał do popełniania przestępstw, co było sprzeczne z moją naturą, brzydziłam się tym jak śmierdzącym gównem. Seks to także dla niektórych nałóg.
Są inni ludzie, wiem. Poznałam kilka osób na studiach, które mają odmienną hierarchię wartości. Podobną do mojej teraz.
4 sierpnia
Znowu powracają duszności. Te nocne dyżury, zrywanie się co godzinę do wyjazdu, i tak przez dwanaście godzin. Ciągle mi brakuje odwagi do życia lub samobójstwa.
7 sierpnia
W nocy byłam w Bytomiu na oddziale sztucznej nerki. Wiozłam dwudziestoletniego chłopaka, który jest dializowany trzy razy w tygodniu i wierzy, że dostanie przeszczep, który się przyjmie. To niepojęte. Jest niewolnikiem aparatury, a tyle w nim wiary. Chłonęłam ją dla siebie. To była bardzo ważna noc. Zaczęłam wierzyć, że można.
9 sierpnia
W te cudowne noce rozbudzają się wieczne tęsknoty za miłością, przyjacielem. Lękam się bliskości. Jestem jeszcze zagubionym dzieckiem.
Praca mnie uspokaja, choć obcuję z cierpieniem innych. A może właśnie dlatego?
13 sierpnia
Słyszę często Kotana w „Trójce”. Działa, wyjaśnia, tłumaczy. Okazuje się, że istnieje problem narkomanii w Polsce. Gdyby nie polityka, nie doszłoby do epidemii. Ale to nikogo nie interesowało dotąd. To nie moje dziecko zostało zarażone śmiertelną chorobą… Może posłowie nie mają dzieci?
15 sierpnia
Muszę leżeć. Powaliło mnie, przygniotło głazem. Jak długo można się dusić? Czuję pustkę, jakby nic nie było przede mną i poza mną. Nie rozumiem swego JA. Na Szczycie wielkie poruszenie ludzkich mas w religijnej ekstazie. Czy modlitwy bywają wysłuchane?
19 sierpnia
Muszę znowu iść do lekarza, z sercem dzieje się coś niedobrego. To wlecze się od dzieciństwa, po chorobach reumatycznych. Wtedy już mówiono mi, że jestem chora, ale dzieci nie wierzą w takie informacje. Chyba, że nie mogą się bawić czy chodzić. Mnie ograniczono wysiłek, ale oszukiwałam i szalałam w zabawach. A teraz nie da się oszukiwać siebie…
20 sierpnia
Koniec z karate, jeżeli chcę żyć. Mam skierowanie do kliniki na badanie. To zabrzmiało jak wyrok. Który to już w moim życiu?
24 sierpnia
Zawiozłam do kliniki dwa noworodki z wrodzonymi wadami i zobaczyłam na oddziale dziecko z wodogłowiem. Przypominało duży, dziecięcy balon, porzucony przez znudzonych zabawą. Rodzice dziecka nie chcieli go odebrać ze szpitala. Ma czekać tutaj na wiosną śmierć.
Dostałam potwierdzenie o obozie karate.
28 sierpnia
Nie mam siły do pracy. To znowu jakoś paranoja. Przecież to samobójstwo.
Świata nie da się zmienić, ale zawsze można zmienić siebie.
1 września
Pojechałam na badanie do kliniki, zrobiono mi ECHO. Tak, wiem już wszystko. Naukowo potwierdzone – bezwzględny zakaz fizycznych wysiłków. Oszczędny tryb życia itd.
Prosto z kliniki pojechałam na obóz karate do Wisły. Czy jestem normalna? Jestem. Tylko nie jestem przygotowana na utratę karate.
3 września
Treningi są trzy razy dziennie. Otrzymujemy bardzo odżywcze posiłki. Czysty wyczyn. Pomiędzy treningami czytam Fromma. Życie bez karate. Karate dało mi życie, trochę spokoju i karate może mi życie odebrać. Pogodzić się, to znaczy przegrać? To moja wieczna tęsknota, która się spełniła. Czy czeka mnie inna śmierć, gdy to utracę? Wyrzec się karate to tak, jakby Iwona musiała wyrzec się Boga. Bluźnisz, Rosiek.
1. Będziemy ćwiczyć nasze serca i ciała dla osiągnięcia pewnego, niewzruszonego ducha.
2. Będziemy wierni naszym ideałom i nigdy nie zapomnimy o cnocie pokory.
5 września
Po siłowni bolą mnie wszystkie mięsnie. Serce za tym nie nadąża.
Przetrzymać siebie…
6 września
Walczę. O siebie? O życie? O inne umieranie? W Dojo udaje mi się zaistnieć. Wtedy czuję ciało inaczej, tutaj nie jestem małym, zastraszonym zwierzątkiem, tutaj jestem sobą.
7 września
Fromm: Im bardziej pęd ku życiu zostaje zablokowany, tym silniejszy jest pęd ku zniszczeniu.
Uczę się kopnięć z wyskoku w obrotach. Nie ma cudowniejszej rzeczy od zawładnięcia swoim ciałem.
Kiedy powraca ból serca, Dojo oddala się jak sen, który chce się zatrzymać.
11 września
Powrót do Nich, z nową tęsknota… Nadal nakładam nowe szaleństwa na każdą świeżą myśl. Nasłuchuję świata z głową położoną na torach.
By zobaczyć swoją przyszłość, trzeba wyzbyć się zła. Jeszcze nie czas na analizę przyczyn. Jeszcze nie czas na wypalanie otwartych ran. Tamto stało się niemym krzykiem, nic teraz nie mogę zrobić z przeszłością, z teraźniejszością pogodzić się trzeba.
Żyję z wygaszonymi lampami w ciemnej uliczce. Z przymusem życia i ciągnięcia spraw, które mogły we mnie nigdy nie zaistnieć. Jak wchłonąć w siebie obce ciało, kiedy szklana kula jest zagrożona żelaznymi kleszczami?
13 września
Przetrzymałam obóz i czuję się teraz lekka, serce znosi większe wysiłki, nie buntuje się przy zwykłym, codziennym wędrowaniu.
Całe ciało nabrało innej sprawności, jest elastyczne, skórą wygładziła się pod naporem mięśni. To już nie jest workowate ciało ćpuna. Z tego może być nawet kiedyś kobieta.
Czy dane mi będzie kiedyś zostać matką? Ogromne pytanie i jeszcze większy bezmiar odpowiedzi.
Nigdy nie modliłam się o zdrowe dziecko. Teraz wiem, czym to jest, być może największym dobrem w życiu.
18 września
Inaczej chodzę po swoim mieście, mam pewniejszy krok i nie lękam się każdego zaułka. Patrole MO już mnie nie zatrzymują, aby wylegitymować, sprawdzić, czy nie mam świeżych śladów po wkłuciach. Uśmiecham się do obcych ludzi, nawet do tych, którzy się na mnie złoszczą z niewiadomych przyczyn.
Narkotyk powoduje drażliwość, ale dlaczego trzeźwi ludzie bywają tak agresywni?
23 września
Do pogotowia przyszła młoda ćpunka, chciała wyłudzić relanium. Mówiłam jej, że teraz można się leczyć. Nie słuchała mnie zupełnie owładnięta głodem. Brudna, śmierdząca, wychudzona. Jakie są granice samotności? W wielu wymiarach przeżywania czasu i tęsknoty…
24 września
Odcinałam powieszonego samobójcę. Cały granatowy, w plamach opadowych. Nie wytrzymał uzależnienia alkoholowego. Nie nadaję się do tego, ale dokończę tę pracę. Pozwoliła mi przeżyć wakacje.
26 września
W nocy prześladuje mnie widok wisielca.
Przeżywam samotność stepowego wilka. Omijając stada zdobywam wiedzę o życiu. Niekiedy odczuwam „bóle fantomowe”, które są podczas głodu fizycznego. Jak długo to jeszcze będzie trwać? Wtedy wytwarza się odruch, potrzeba zniesienia dolegliwości, wzięcia narkotyku. Gdzie jest bariera wytrzymałości psychicznej? W którym śnie wyjdę poza to pragnienie?