Kieran uśmiechnął się do dziewczyny. Była taką ognistą istotą, a jednocześnie bardziej niewinną, niż oboje mogliby się spodziewać. Jednak nie potrafi! się pohamować, była bowiem tak bardzo kusząca. Przyłożył policzek do jej piersi i usłyszał szaleńcze bicie serca Fortune.
– Przebacz mi, najdroższa – rzekł cicho – ale nie mogę się powstrzymać. Jesteś tak cudowna, Fortune. Najcudowniejsza!
Dotknęła ręką ciemnej czupryny Kierana i łagodnie potargała gęste włosy.
Chociaż troszkę się lękała, czuła, że ich bliskość była czymś szalenie naturalnym. Kieran ją kochał. Nie skrzywdzi jej. Matka zawsze ją ostrzegała, że namiętność jest potężnym uczuciem. Ledwo zaczynała pojmować, co miała na myśli.
– Kocham cię, Kieranie Deversie – oświadczyła. Oderwał policzek od jej piersi.
– Ja też cię kocham, skarbie – odpowiedział. W jego wzroku było coś, czego nie rozumiała.
– O co chodzi? – zapytała.
– Nie jestem przyzwyczajony do miłosnych gier, Fortune – przyznał szczerze. – Płonę z pożądania.
– Och! – szepnęła słabym głosem. Była na tyle mądra, że wiedziała, o czym mówił. Zebrała rozchyloną koszulę i na powrót zawiązała tasiemki. Potem uporządkowała jedwabną bluzkę. W końcu zapięła guziki kamizelki.
– To może być niebezpieczna gra, prawda? – wyszeptała. W odpowiedzi ujął jej dłoń i położył sobie na spodniach.
– Owszem, kochanie – przytaknął. Czuła pod palcami twardy, podłużny kształt, który pod wpływem jej dotyku zdawał się promieniować ciepłem.
– Twój… organ jest wspaniały – zakomunikowała. – Pewnego dnia dostarczysz mi wielkiej rozkoszy.
Napięcie, które powstało pomiędzy nimi, nagle pękło i Kieran roześmiał się.
Było to bardzo dziwaczne oświadczenie w ustach dziewicy, choć trudno było się spodziewać po Fortune czegoś innego.
– Tak – zgodził się. – Dam ci wiele przyjemności, skarbie. A teraz zabieraj ze mnie swoją podstępną rączkę, zanim wybuchnę z żądzy. Poklepała go żartobliwie i powiedziała:
– Nie położyłam ręki na tobie z własnej inicjatywy, mój panie. To ty chciałeś się pochwalić. – Zabrała dłoń. – Następnym razem obejrzę go sobie bez ubrania, tak jak ty widziałeś dzisiaj moje piersi. To chyba sprawiedliwy rewanż. Śmiejąc się, ujął dłoń, która go chwilę wcześniej dotykała, i ucałował ją po obu stronach.
– Czy mam ci sprawić lanie, żebyś zaczęła się przyzwoicie zachowywać? Obawiam się, że jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką.
– Możesz mnie zbić, jeśli to zapewni przyjemność nam obojgu – odparowała. Uniósł pytająco brwi. Zrozumiał, że nie miała zielonego pojęcia, co powiedziała. Ze śmiechem dźwignął się na nogi i szybko złapał konie, które spokojnie pasły się nieopodal nich.
– Najwyższy czas wracać do domu. Twoi rodzice będą zachodzić w głowę, gdzie przepadliśmy, a Maguire poszczuje mnie psami, jeśli dojdzie do wniosku, że w jakikolwiek sposób cię znieważyłem.
Pomógł jej dosiąść konia, powstrzymując się przed pogładzeniem kusząco okrągłych pośladków dziewczyny.
Jechali do domu wolno, chociaż chmury na niebie szybko się przemieszczały. Odległy grzmot kazał im popędzić rumaki. Wjechali na dziedziniec Erne Rock, gdy deszcz dopiero zaczynał padać. Nie było widać żadnego chłopca stajennego, więc podjechali prosto do stajni, zsiedli z koni i zaprowadzili zwierzęta do ich boksów. Wprawnie rozsiodłali konie i zdjęli uprzęże. Fortune wzięła zgrzebło Pioruna i zaczęła go szczotkować. Koń tańczył na nogach i parskał. Kieran obserwował scenę z uśmiechem. Potem postanowił być użytecznym i nasypał obu koniom owies do żłobów.
Po zakończeniu szczotkowania Fortune odwiesiła zgrzebło i wyszła z boksu, starannie zamykając za sobą drzwi.
– Nie wiem, gdzie się podział Michael – powiedziała. – Może poszedł coś zjeść do kuchni. – Wyjrzała ze stajni. Lał deszcz. – Chyba musimy tutaj zostać, dopóki ulewa się nie skończy albo przynajmniej nie zelżeje. – Spojrzała na niego z udawaną nieśmiałością. – Co możemy robić, żeby szybciej nam minął czas oczekiwania? Roześmiał się frywolnie.
– Naprawdę jesteś bezwstydna, dziewczyno – powiedział, przypierając ją do ściany stajni. Nie stykając się z jej ciałem, wyciągnął ręce i złapał ją za pośladki, pieszcząc je prowokacyjnie.
– Co chciałabyś robić, kochanie? Była jak zahipnotyzowana tymi zielonymi oczami, którymi ją pożerał, silnymi palcami, ugniatającymi jej tyłeczek, niemal niekontrolowanym pragnieniem, żeby się z nią kochał. Usłyszała swój głos, przyznający się do tej myśli.
– Chcę cię poczuć w sobie, Kieranie. Chcę cię twardego, gorącego i spragnionego.
– Jezu! – wyrwało mu się z ust.
– Szokuję cię, bo jestem dziewicą, a dziewice nie powinny nic wiedzieć o tych sprawach, prawda? Ale ja mam matkę, która była kochanką księcia. Mam ojczyma, który nie wstydzi się okazywać namiętnych uczuć wobec mojej matki. Moja starsza siostra niemal przez rok żyła w haremie. Przede wszystkim zaś, Kieranie, mam oczy, żeby widziały, i uszy, żeby słyszały. Wiem, co dzieje się pomiędzy kobietą i mężczyzną. Chcę, żeby stało się to pomiędzy nami. Owszem, jestem zuchwała, ale oszalałam na twoim punkcie i chcę być twoją żoną – oświadczyła Fortune z policzkami zaróżowionymi od własnej śmiałości.
Pocałował ją. Nie wiedział, co ma począć wobec takiej szczerości. Nie powiedziała mu nic, o czym by sam wcześniej nie myślał. Nie chciała niczego więcej niż on. Przesunął dłonie, żeby ująć jej twarz. Jego zgłodniałe usta wędrowały po jej miękkiej skórze, dotykając warg, nosa, oczu, czoła, policzków. Pachniała końmi i skórą. Jej bliskość przyprawiała go o zawrót głowy. Chciał, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Nie trwała. Przeciął ją głos Rory'ego Maguire'a:
– Twoja mama wysłała mnie, żebym cię poszukał, milady Fortune.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do Kierana Deversa, który pospiesznie puścił jej twarz. Zerknęła w stronę drzwi do stajni, otwartych za plecami Maguire'a.
– O, przestało padać – zauważyła. – Czekaliśmy, aż deszcz zelżeje, Rory.
– I widziałem, że byliście bardzo zajęci podczas tego czekania – rzekł oschle. Potem wbił wzrok w Kierana. – Milady chce, żebyś pozostał przez jakiś czas w Erne Rock, Kieranie. Czy będziesz umiał się zachować w tym czasie? Szczerze mówiąc, uważam, że to najlepsze miejsce, gdzie stale możemy mieć na ciebie baczenie.
– Nie jestem szesnastoletnią panienką, Rory – ostro rzuciła Fortune.
– Owszem, nie jesteś, a to oznacza, że nie powinnaś się obściskiwać w miejscu, gdzie każdy może cię zobaczyć – odpowiedział równie ostro. – Następnym razem postaraj się być bardziej dyskretna, dziewczyno. Relacje o twoim swobodnym zachowaniu z przystojnym rozrabiaką zostaną bardzo zniekształcone, zanim dotrą do Lisnaskea. I możesz mi wierzyć, że zostaną opowiedziane ze wszystkimi szczegółami lady Devers, gdy tylko wróci do domu. Nie będzie zachwycona, zwłaszcza że prawdopodobnie będziesz już wówczas żoną jej pasierba, odtrąciwszy wcześniej jej syna. Pierwsza rzecz, jaka przyjdzie do głowy tej dobrej chrześcijance, to zemsta.
– Mama powinna pozwolić nam się pobrać już teraz – parsknęła Fortune. – Nie byłoby wtedy powodu do plotek.
– Twoja mama jest mądra. Co jest złego w czekaniu, jeśli naprawdę się kochacie? – zapytał Rory. Fortune potrząsnęła głową ruchem, który był mu dziwnie znajomy.
– Może coś w moim brzuchu, jeśli mama każe mi zbyt długo czekać! – I wypadła ze stajni, zmierzając w stronę schodów prowadzących do zamku. Kieran Devers podniósł do góry ręce w geście poddania się.