Выбрать главу

Kieran Devers poprowadził Fortune na parkiet. Trzymał ją za rękę gorącą dłonią, a ich pełne milczącej pasji spojrzenia spotkały się. Muzyka do galliarda była lekka i szybka. Tańczyli tylko młodzi ludzie, wszyscy, poza młodą parą. William Devers wpatrywał się w swojego brata i Fortune. Do tego momentu jej nie dostrzegał. Ale gdy teraz paradowała przed nim z jego bratem, nie mógł jej ignorować. Jej pierś odcinała się bielą od fioletu jej sukni. Jakże jej pożądał!

– Kim jest ta piękna dziewczyna, tańcząca z twoim bratem? – niewinnie zapytała go żona.

– To lady Lindley – cierpkim tonem odparł William.

– Och – cicho szepnęła Emily Devers. Jej matka bardzo szczerze wyjaśniła jej całą sprawę z lady Lindley, zanim pozwoliła córce przyjąć oświadczyny kuzyna Williama. William Devers poprosił lady Lindley o rękę, a ona mu odmówiła. Pani Elliot powiedziała córce, że był bardzo przejęty jej odmową. Możliwe, że nadal ją kochał.

– Sprawię, że zapomni o niej – odpowiedziała matce Emily Annę z czystą niewinnością, typową dla młodości. Ale teraz, widząc byłą rywalkę we własnej osobie, młoda pani Devers wcale nie była już taka pewna, że wymaże z pamięci Williama piękną i fascynującą Fortune Lindley. Emily Annę poczuła pierwsze ukłucie zazdrości.

Galliard skończył się. Fortune radośnie uśmiechnęła się do Kierana Deversa.

Był doskonałym tancerzem, co odkryła ku swemu ogromnemu zadowoleniu. Twarz zaróżowiła się jej z wysiłku, policzki płonęły. Gładki węzeł włosów na karku rozluźnił się i burza płomiennorudych loków spłynęła jej w nieładzie na plecy.

– Jesteś taka piękna – wyszeptał pochylony do jej ucha. – Gdybym nie był człowiekiem honoru, zaciągnąłbym cię do ciemnego kąta i kochał się z tobą, moja śliczna.

Fortune zaczerwieniła się jeszcze bardziej z radości, jaką wywołały jego słowa.

Muzycy znów wzięli do rąk instrumenty. Rozległy się dźwięki wdzięcznej, eleganckiej pawany. Kieran znów złapał Fortune za rękę i znów zatańczyli, nagle tak bardzo zaabsorbowani sobą, że zapomnieli o wszystkich innych, obecnych w salonie. Wyglądali razem tak wspaniale, że inni goście przerwali taniec i cofnęli się, patrząc na wirującą parę młodych ludzi.

Uniosła głowę, wpatrując się w partnera. Jej twarz rozjaśniała miłość do niego. Oczy dziewczyny błyszczały niczym drogocenne kamienie. Lekko rozchyliła usta w uśmiechu. Ciemna głowa Kierana pochylona była ku dziewczynie tak nisko, że niemal dotykali się wargami. Wyginali się, okręcali, wyczuwając najlżejsze zmiany rytmu zmysłowej muzyki. Patrzył na nią z oczywistą miłością i namacalną namiętnością. Stanowili jedność i nagle w jednym błysku uświadomili to sobie wszyscy obecni w salonie.

O Boże! – patrząc na nich pomyślał James Leslie. – Teraz już nie da się utrzymać sekretu.

Przeniósł spojrzenie na pana młodego, i na widok nagłego zrozumienia i ślepej furii, malującej się na twarzy młodzieńca, nagle uświadomił sobie, że nie jest uzbrojony.

Głos Williama Deversa przerwał otaczającą wszystkich magię i czarowną muzykę.

– Ty draniu! – wrzasnął. – Ty kłamliwy draniu! Pragnąłeś jej przez cały czas, chociaż zaprzeczałeś! Mógłbym cię zabić!

– William! – rzucił ostrzegawczo jego ojciec.

– Skoro ja nie mogę jej mieć, czemu miałaby przypaść tobie? – zapytał udręczonym głosem William Devers. Był bliski płaczu. Jane Devers pomyślała, że zaraz spali się ze wstydu. Teraz w całym Fermanagh, nie, w całym Ulsterze będą plotkować o tym straszliwym skandalu.

– Ty dziwko! – krzyknął William z ponownie budzącym się gniewem, wymierzonym tym razem w Fortune. – Zwodziłaś mnie, a przez cały czas puszczałaś się z moim bratem!

Głowy gości kręciły się, śledząc kolejno postaci tego trio. Kieran Devers milczał wobec zarzutów brata. Lecz Fortune nie była taka powściągliwa.

– Jak śmiesz, panie? – odezwała się swoim najbardziej władczym tonem.

Jej głos był pełen pogardy. Potem odwróciła się od niego i podeszła do Emily Devers, która stała pobladła, trzęsąc się. Odezwała się do dziewczyny łagodniejszym tonem:

– Madam, przepraszam, że moja obecność zepsuła pani wesele. Oddalę się teraz z nadzieją, że za chwilę wszystko powróci do normy. – Po czym dygnęła, aż fioletowa suknia zamiotła parkiet.

James Leslie natychmiast wyrósł u boku swojej pasierbicy. Ukłonił się pannie młodej, lady Jane i sir Shane'owi, ale nie odzywał się. Wyprowadził Fortune z salonu, pocieszająco kładąc rękę na jej dłoni, wspartej na jego ramieniu.

Kiedy William ruszył za nimi, Kieran Devers wyciągnął rękę i złapał młodszego brata za ramię.

– Nie wystarczy ci, Willu, że złamałeś serce swojej młodej żonie i tą obsesją zepsułeś jej dzień weselny? – powiedział cicho, przez zaciśnięte zęby. – Idź i przeproś Emily, albo osobiście cię zabiję, aby bronić honoru rodziny, o który zdajesz się w ogóle nie dbać. Twoja żona zostanie wdową, zanim odbierzesz jej dziewictwo! – Odwrócił głowę i dał znak muzykom, żeby znów zaczęli grać. Muzycy rozpoczęli żywy taniec, a Kieran popchnął brata w stronę Emily. Potem podszedł do macochy, która stała z poszarzałą twarzą, pocałował ją w rękę i poprowadził na parkiet.

– Proszę, madam – rzekł do niej cicho – spróbujmy zatrzeć to fatalne wrażenie, jakie wywarł twój syn. Chyba pierwszy raz w życiu było mu jej żal.

– Och, Kieranie, uważasz, że możemy? – wyszeptała Jane Devers drżącym głosem.

– Musimy, madam – odparł zdecydowanie. Sir Shane przezwyciężył pierwszy szok i skłonił się przed matką Emily.

– Może zatańczymy, pani, i pozwolimy dzieciom wyjaśnić sobie ten incydent? – Poprowadził zmieszaną panią Elliot na parkiet, gdzie dołączyli do tworzącego się kręgu tańczących. Jej małżonek, nie rzuciwszy okiem na córkę i jej świeżo poślubionego męża, skłonił się przed najbliższą damą i poprosił ją do tańca. Państwo młodzi znaleźli się teraz sami w kącie salonu.

– Opętała cię – spokojnie powiedziała Emily Annę. – Widzę to, mój biedaku. Musi być bardzo niegodziwa. Ale ja cię kocham, Williamie. Pomogę ci przezwyciężyć rzucony przez nią czar, jeśli tylko mi na to pozwolisz. – Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. – Już nigdy nie będziesz musiał jej widzieć. Jutro wyjedziemy w podróż poślubną do Dublina. A kiedy wrócimy, twoja mama dopilnuje, żeby lady Lindley nigdy nie pojawiła się w Mallow Court, ani na żadnym przyjęciu, gdzie moglibyśmy ją spotkać. Byłam wstrząśnięta jej otwartym, wyuzdanym zachowaniem wobec twojego brata. Musimy się postarać, żeby Kieran również nie był tu mile widziany, prawda? Twoja matka wykazała ogromną tolerancję, zgadzając się na jego obecność, ale on się nie zmieni, my zaś nie możemy mieć koło siebie katolika, który miałby wpływ na nasze dzieci, mój kochany. W końcu pewnego dnia to będzie nasz dom, więc i tak się stąd wyniesie. Wszystko będzie dobrze, najdroższy. Czeka nas wspólne, szczęśliwe życie. Wpatrywał się w nią zaskoczony. Do tej chwili nie zdawał sobie sprawy, jak silną jest istotą. Nagle uświadomił sobie, że potrzebuje jej siły.

– Emily – zaczął – bardzo mi przykro. Szczupłymi palcami zakryła mu usta.

– To już zapomniane, najdroższy Williamie. Zostałeś zwiedziony i opętany przez szlachetnie urodzoną kobietę o swobodnych obyczajach. Stało się to przed naszym ślubem, więc nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Chociaż w zasadzie nie pochwalam publicznej manifestacji uczuć, wydaje mi się, że powinieneś pocałować mnie w usta, żeby nasi goście poczuli się swobodniej. A potem zatańczmy. – Uniosła ku niemu śliczną buzię. Pocałował ją czule. Pomyślał, że Emily miała rację. Fortune rzeczywiście musiała go opętać. Była przewrotną, libertyńską dziwką, która pewnie nie panowała nad swoim pożądaniem wobec jego brata, tak jak nigdy nie panowała nad swoim językiem.