Выбрать главу

Stary bard, który parę miesięcy wcześniej zawitał do Erne Rock, pozostał na zamku. Jego dni wędrówki już się skończyły i znalazł stały dom. Zabawiał gości pieśniami i opowieściami z przeszłości Irlandii, pełnymi gigantów, wróżek, bohaterskich czynów i wielkich bitew. Bard grał na starej harfie, a kiedy się zmęczył, melodię podjął kobziarz. Wkrótce wszyscy byli najedzeni i przyjemnie podpici. Wznoszono toast za toastem na cześć szczęśliwej młodej pary. Stoły przesunięto pod ściany, a do kobziarza dołączyli inni muzycy, grający na flecie, kornecie i bębnach. Rozpoczęły się tańce. Ponieważ większość gości stanowili mieszkańcy wsi, tańczono głównie tańce ludowe. Wiele kobiet chciało zatańczyć z panem młodym, a pannie młodej nie brakowało partnerów.

Słońce zaszło wcześnie, jak to w październiku. Państwo młodzi nagle zniknęli. Syci goście powoli zaczęli się rozchodzić, dziękując księciu i jego małżonce za przyjęcie. Rodzina zasiadła przy kominku. Lady Colleen od wielu lat nie widziała swoich sióstr przyrodnich. Żałowała, że życie zmusiło ją do wyboru pomiędzy nimi i macochą. Te dwie młode dziewczyny były jej krewniaczkami, a to niegdyś wiele znaczyło w Irlandii.

– Zrobiło się zbyt ciemno, żeby wracać do domu – zwrócił się książę do sir Shane'a. – Oczywiście zostaniecie na noc. Sir Shane kiwnął głową.

– Dobrze. Jane nie będzie się niepokoiła, bo zdarzało mi się już spędzać noc poza domem, sądzi zaś, że Colleen pojechała z Hughem do Dublina. Ale mój zięć jest takim samym buntownikiem jak Colleen, prawda, Hugh? Hugh Kelly uśmiechnął się radośnie.

– Owszem, tato – zgodził się. – Musimy jednak wyruszyć do Dublina jutro rano i przyjedziemy tu z powrotem dopiero za jakiś czas. Mogę sobie wyobrazić wściekłość lady Jane, gdy dowie się o tym niezwykłym spotkaniu rodzinnym dla uczczenia małżeństwa Kierana i Fortune. – Roześmiał się. – Obawiam się, że jej gniew skrupi się na tobie, tato.

– Mój najstarszy syn też ma prawo do szczęścia – spokojnie stwierdził sir Shane. – Zostałem protestantem dla wygody i dla świętego spokoju wydziedziczyłem mojego pierworodnego syna. Nigdy jednak się go nie wyparłem i nigdy nie zabronię mu prawa do szczęścia. Jane zdobyła dla swojego syna wszystko, co chciała. Nie ma nic więcej. – Zaśmiał się. – Ale, Jamesie Leslie, mój syn nie wchodzi do waszej rodziny jako biedak. Dopilnowałem, żeby już teraz dostał to, co miał otrzymać po mojej śmierci. Zdeponowałem wszystko u naszego złotnika w Dublinie, Michaela Kiry, ten zaś przekazał depozyt swoim kuzynom w Londynie. Znasz ich?

– Tak – odpowiedział z uśmiechem książę. – Kira są naszymi bankierami od ponad stu lat.

– I tak mój chłopak będzie miał swoje pieniądze – powiedział Shane Devers. – Nie ma tego zbyt wiele, ale ani moja żona, ani mój młodszy syn nie będą mogli mu tego odebrać, a podejrzewam, że mieliby ochotę. Jane ma szczytne zasady moralne, których niestety nie rozciąga na katolików. – Roześmiał się ponownie.

– Dopiero po mojej śmierci dowie się, co zrobiłem, ale wówczas nie będzie mnie już mogła nękać swoim kąśliwym językiem. – Spojrzał na córkę i zięcia. – Nic nie słyszeliście – przestrzegł ich surowym głosem. Colleen wyciągnęła do góry ręce.

– Oczywiście, że nic nie słyszałam – zawołała. – Sama usłyszę wiele przykrych słów od mamy za przybycie na ten ślub, ale nie opuściłabym go za nic w świecie. – Wstała z fotela. – Chyba Hugh i ja musimy iść spać, bo wyruszamy jutro wczesnym rankiem.

– Adali! Zaprowadź sir Hugha i łady Colleen do ich sypialni – poleciła Jasmine. Uśmiechnęła się do nich. – Tak się cieszę, że byliście z nami, bo wiem, że to wiele znaczyło dla Fortune. Dziękuję. Państwo Kelly wyszli z komnaty, a Shane Devers spojrzał na swoją długoletnią kochankę.

– Zabezpieczyłem także los naszych dziewczynek – oświadczył. – Wszyscy wiedzą, że nigdy się ich nie wyparłem.

– Wysyłam je z Kieranem do Nowego Świata – powiedziała mu Molly. – Bez względu na nasze stosunki, w Lisnaskea zawsze będą uważane za bękarty. Jak z taką skazą znajdą sobie przyzwoitych mężów? Mówią, że w tej nowo zakładanej kolonii ich katolicka wiara nie będzie się liczyła na ich niekorzyść. W tak odległym miejscu, mając Kierana za opiekuna, da się ukryć pochodzenie dziewcząt i będą mogły znaleźć sobie dobrych mężów, Shane. Tego dla nich pragnę.

– Kiedy wyjadą do Anglii, dostaną swoją część – obiecał Jasmine dostrzegła oddanie i miłość tych dwojga. Pomyślała, że to wielka szkoda, iż Shane Devers nie mógł poślubić Molly Fitzgerald zamiast tej swojej Jane, której majątek ocalił Mallow Court. Wstała ze swojego miejsca, udając, że ziewa.

– Adali zaprowadzi państwa do pokoi – rzekła. – Jestem zmęczona i udam się teraz na spoczynek. Zobaczymy się jutro rano.

Sala była już pusta. Tylko paru służących kręciło się, zbierając ostatnie pozostałości po weselnej uczcie. Nikt nie zauważył Rory'ego Maguire'a, siedzącego w cieniu przy kominku, z głową opartą na kolanie. Irlandczyk wpatrywał się w ogień i rozmyślał o tym, ile miał szczęścia, że dowiedział się, iż Fortune jest jego córką i dziś widział ją szczęśliwie wychodzącą za mąż. Świadomość, że wiedział o tym jedynie Adali i ksiądz, którzy wraz z nim dźwigali to brzemię, była bardzo krzepiąca.

Była taką cudowną panną młodą. Złocisty brąz jej sukni wydobywał złoty połysk jej rudych włosów. Rory westchnął. Za parę miesięcy odjedzie od niego na zawsze. Wyjedzie z Maguire's Ford, które powinno należeć do niej, nie tylko ze względu na matkę, ale poprzez więzy krwi z samymi Maguire'ami. Wyjedzie na inny kontynent, daleko za oceanem, w miejsce, którego nie umiał sobie nawet wyobrazić. I Rory Maguire uczynił coś, czego nie robił od wielu lat. Zaczął się modlić. Modlił się z całego serca, żeby jego córka była szczęśliwa i zadowolona po kres swoich dni.

*

Szczęśliwa. Fortune pomyślała, że jeszcze nigdy w życiu nie była taka szczęśliwa. W czasie tańców Kieran wziął ją za rękę i oboje wymknęli się z sali, bez słowa wbiegli po schodach do sypialni, wpadli do środka i zamknęli za sobą drzwi. Kieran demonstracyjnie położył klucz na parapecie okna. Fortunę roześmiała się.

– Chciałabym spytać, czy potrafisz pomóc damie zdjąć suknię.

Kieran uśmiechnął się, obrócił ją i zaczął rozsznurowywać stanik jej sukni.

W tym samym czasie Fortune rozwiązywała tasiemki przytrzymujące spódnicę. Po krótkiej chwili została w samej koszuli i halce. Zadarła ją do góry i wyciągnęła ku mężowi szczupłą nogę. Kieran przykląkł, zsunął z nogi dziewczyny jedwabną podwiązkę, po czym zaczął rolować w dół kształtnej nogi złotą jedwabną pończochę, jednocześnie całując jej kolano. Fortune zachichotała. Powtórzył całą procedurę na drugiej nodze żony. Potem jednak zaskoczył ją, wsuwając ręce pod halkę, mocno chwytając ją za pośladki, przyciągając ją do siebie i sugestywnie przyciskając twarz do jej brzucha.

Poprzez materiał bielizny Fortune czuła ciepło. Dotknęła rękami jego ciemnej głowy i zaczęła głaskać ją delikatnie. Miał gęste włosy, jedwabiste w dotyku. Spojrzał na nią i dziewczyna wstrzymała oddech na widok namiętności, jaką ujrzała w jego ciemnoniebieskich oczach. Instynktownie poluzowała halkę i pozwoliła jej opaść na ziemię, po czym ściągnęła przez głowę koszulę i opuściła ją na podłogę. Kieran puścił ją na chwilę, aby jedwabna bielizna mogła się z niej zsunąć, po czym chwycił ją ponownie, lecz tym razem pochylił nieco głowę i dotknął ustami jej wzgórka Wenery.