Выбрать главу

Cecil Calvert powitał ich osobiście.

– Charlie! Jakże miło cię widzieć, milordzie. Jak się miewa król?

– Od miesiąca nie byłem na dworze – odpowiedział Charlie. – Przyjechałem, żeby cię prosić o przysługę, Cecilu. To moja siostra, lady Fortune Lindley, i jej mąż, Kieran Devers. Kieran miał być dziedzicem ślicznego, niewielkiego majątku w Ulsterze, ale jego angielska macocha doszła do wniosku, że przyrodni brat Kierana będzie lepszym panem Mallow Court.

– Jesteś katolikiem? – zapytał lord Baltimore, patrząc ze współczuciem.

– Owszem, milordzie – spokojnie odparł Kieran.

– Chcą pojechać z tobą, Cecilu – powiedział Charlie. Lord Baltimore sprawiał wrażenie zakłopotanego.

– Mamy już więcej ludzi, niż się spodziewałem – rzekł. Nadeszła kolej na Fortune.

– – Posiadamy własne statki, milordzie – rzekła. – Moje dwa statki handlowe. Większym będziemy podróżować. Drugi statek zamierzam przeznaczyć na transport koni. Mamy też kolonistów, czternastu mężczyzn, w tym pięciu rolników, dwóch rybaków, dwóch tkaczy i po jednym kowalu, bednarzu, garbarzu, szewcu i aptekarzu. Pięciu rolników ma żony i po kilkoro dzieci. Wszyscy są zdrowi, poważni i mają dobre charaktery. Mamy też medyka, panią Happeth Jones, i dwójkę moich służących. Możemy zaopatrzyć naszych ludzi równie dobrze, jak wyposażymy statki, milordzie. Proszę pozwolić nam z panem jechać. Nie mamy dokąd pójść, bo mój mąż jest katolikiem, ja zaś należę do Kościoła anglikańskiego. Mówią, że w Mary's Land będzie panowała pełna tolerancja religijna. To bałoby dla nas wymarzone miejsce.

Cecil Calvert przyglądał się stojącej przed nim ślicznej kobiecie. Chociaż ubrana była dość bezwstydnie w zamszowe bryczesy do jazdy konnej, jej strój był bogaty i elegancki. Miała ręce damy. Mówiła w sposób subtelny.

– Nie będzie tam łatwo zamieszkać, lady Lindley – zwrócił się do niej. – Będziecie musieli sami wybudować sobie dom, który, gotów jestem się założyć, w niczym nie będzie przypominał tego, do czego jesteście przyzwyczajeni. To dziki kraj. Czyhają tam różne niebezpieczeństwa. Niektórzy tubylcy nie są zbyt przyjacielscy i są równie skorzy do wojny, jak Francuzi czy Hiszpanie. Mam jednak nadzieję, że uda mi się zawrzeć z nimi traktat pokojowy. Musicie zabrać ze sobą wszystko, czego będziecie potrzebować, a jeśli się okaże, że czegoś nie macie, będziecie się musieli bez tego obejść. Będzie pani pozbawiona bliskich, a wiem od Charliego, że macie ogromną rodzinę. Przez wiele lat nie zobaczy pani swoich sióstr i braci, jeśli w ogóle kiedykolwiek w życiu ich pani jeszcze spotka. Jest pani przekonana, że chce odbyć tak wielką podróż i żyć w tym nowym świecie?

– Owszem. Jestem gotowa, milordzie – odpowiedziała dzielnie Fortune. Lord Baltimore machnął ręką.

– Cóż, Charlie, cieszę się, że mogę zaoferować twojej siostrze i jej małżonkowi miejsce w mojej kolonii. To ludzie, jakich naprawdę chcę. Uczynią coś z otrzymaną ziemią i zostaną, żeby budować kolonię. Chodźcie ze mną do mojego gabinetu. Opowiem wam, co musicie zabrać ze sobą i co otrzymacie w zamian. – Ujął Fortune pod rękę. – Pamiętam panią i pani siostrę, Indię, z królewskiego dworu. W tamtym czasie byłyście tam najładniejszymi młodymi damami. Opuszczając dwór, pozostawiłyście za sobą wiele złamanych serc. – Poprowadził ich kamiennym korytarzem aż do wykładanego boazerią pokoju, z ogniem wesoło buzującym na kominku. Lord Baltimore posadził swoich gości i sam usiadł, po czym zwrócił spojrzenie na Fortune i Kierana.

– Przy każdym nadaniu ziemi, jako zarządzający kolonią, będę oczekiwał przysięgi wierności. Na każdych pięciu ludzi, których przywieziecie ze sobą, dostaniecie tysiąc akrów ziemi. Ponieważ przyjedziecie z piętnastoma, otrzymacie trzy tysiące akrów, panie Devers. Chcę dwadzieścia funtów za każdego przewożonego mężczyznę. Kobiety i dzieci będą podróżować za darmo. Każdy kolonista płci męskiej dostanie dla siebie sto akrów ziemi, a jeśli jest żonaty, to dodatkowe sto akrów na żonę. Pięćdziesiąt akrów należeć się będzie każdemu dziecku powyżej szesnastego roku życia. Za każde pięćdziesiąt akrów będą płacić roczną daninę w wysokości dwunastu pensów. Wy zapłacicie dwadzieścia funtów rocznie. Każdy z waszych ludzi musi mieć przynajmniej dwa kapelusze, dwa komplety ubrań, trzy pary skarpet, buty, siekierę, piłę, łopatę, gwoździe, kamień szlifierski, rożen i ruszt do gotowania, garnek, czajnik, patelnię i siedem łokci płótna. Oczywiście, kobiety zabiorą ze sobą suknie. Każdy mężczyzna powinien mieć muszkiet, dziesięć funtów prochu, naboje, a także szpadę, pas, banolet i rożek na proch. Twoi ludzie, nie tylko mężczyźni, ale również kobiety, powinni się nauczyć strzelać, nie będą bowiem mogli liczyć na bezustanną ochronę innych członków wyprawy. Kieran skinął głową.

– Jakie zapasy jedzenia mamy przygotować? – zapytał.

– Mąkę, ziarno, sery, suszone ryby, mięso i owoce, beczki piwa, jabłecznika i wina. A także nasiona. Dostaniecie listę tego, co powinniście zabrać, bo musimy przetrwać zimę i wiosnę, zanim będziemy mogli żywić się plonami naszej nowej ziemi – rzekł lord Baltimore.

– Zamierzacie więc płynąć w tym roku? – Kieran był zdumiony.

I teść, i Charlie, byli przekonani, że wyprawa lorda Baltimora nie wyruszy wcześniej niż w roku przyszłym. Będą musieli przesłać wiadomości ludziom, żeby zaczęli się przygotowywać. Trzeba też będzie posłać pieniądze Rory'emu Maguire'owi na gromadzenie zapasów. Tyle było jeszcze do zrobienia.

– Kiedy?

– Na jesieni. Nie jest to najlepsza pora na podróż, ale nie mamy wyboru. W przeciwieństwie do mojego ojca, chyba mam wrogów, którzy woleliby, żeby Mary's Land nie zostało zasiedlone.

*

Szczególnie rozdrażnieni byli przedstawiciele kolonii w Wirginii. Skarżyli się królowi, że zezwolenie na powstanie Mary's Land oznacza dla nich utratę i ziemi, i osadników. Zarzucali, że Cecil Calvert zakłada kolonię, gdzie wszyscy ludzie, nawet katolicy, będą mogli swobodnie się modlić. Potem zaczęli rozpuszczać plotki, że tylko katolicy będą mogli mieszkać w Mary's Land. Naciskali na króla, by odwołał nadanie ziemi dla lorda Baltimore. Król wysłuchiwał wszystkiego, stale jednak miał w pamięci wierną służbę George'a Calverta jego rodzinie. A ponadto jego młoda żona, będąca katoliczką, prosiła go, żeby zignorował malkontentów.

– Nie odwołam nadania ziemi – oświadczył żonie król. – Sądzę, że marzycielscy Calvertowie chcą stworzyć takie miejsce na świecie, gdzie każdy człowiek, bez względu na wyznawaną wiarę, będzie miłe witany.

Chociaż natura ludzka jest taka… – Wzruszył ramionami. – Może jednak to możliwe. Będziemy się modlić za ich powodzenie.

Ale krytycy Calverta nie zaprzestali knowań, żeby zniszczyć marzenia lorda Baltimore. Cecil Calvert zrozumiał, że w tym momencie nie może wyruszyć razem z kolonistami. Przekazał więc dowództwo wyprawy młodszemu bratu, Leonardowi, zaś drugiego młodszego brata, George'a, uczynił zastępcą gubernatora. Jerome Hawley i Thomas Cornvalis zostali jego najbliższymi współpracownikami i reprezentantami najwyższych władz w nowej kolonii. Kontynuowano przygotowania, aby wyruszyć na jesieni. Kieran i Fortune powrócili do Queen's Malvern. Nie było czasu na odwiedziny Indii w Oxton.

Po powrocie Fortune zorientowała się, że nie ma miesiączki. Była w ciąży. Stawiało ją to w kłopotliwym położeniu. Wiedziała, że jeśli mąż dowie się ojej stanie, pozwoli jej wyjechać do Mary's Land dopiero po narodzinach dziecka. Gdyby była Indią, zachowałaby tajemnicę. Ale nie była Indią. Była praktycznym dzieckiem.