– Jesteś wierną kopią ojca – powiedziała Charliemu. – Gdy umarł, miał dwadzieścia lat. Dzięki Bogu masz silniejszą konstrukcję. Kiedy się urodził, traktowano go w Szkocji jak jakieś hinduskie bóstwo. Służba nosiła go na rękach dopóki nie skończył czterech lat. Wyznał mi kiedyś, że kiedy w końcu zostawiali go samego na noc, wstawał z łóżka i biegał w tę i z powrotem po pokoju. Gdyby tego nie robił, miałby tak słabe nogi, jak jego młodszy brat. Twój biedny wuj Karol był mniej pomysłowy i okropnie cierpiał, ucząc się chodzić. Czy zauważyłeś, że nawet dzisiaj porusza się dziwacznym krokiem?
– Ciekaw byłem, skąd się to wzięło – odpowiedział Charlie. – Mamo, byłaś starsza od ojca, prawda?
– O trzy i pół roku, ale nikt się nad tym za bardzo nie zastanawiał – odpowiedziała Jasmine. – Chyba wszystkim ulżyło, że w końcu wziął sobie kochankę i udowodnił, iż jest prawdziwym mężczyzną. Znasz plotki, które zawsze krążyły wokół twojego dziadka, króla Jakuba. – Uśmiechnęła się i poklepała go po ręce. – A ty, synu? Czy jakaś dama skradła ci serce?
Charlie się zaczerwienił.
– Jestem królewskim bratankiem. Nieważne, że pochodzę z nieprawego łoża, nadal jestem jego bratankiem i damy zawsze są wobec mnie niezwykle miłe – odparł niezbyt królewski Stuart z błyskiem w oku.
– Szkoda, że mama nie wyszła za mąż za księcia Henry'ego – wtrącił Henry Lindley. – To ty byłbyś teraz królem i chyba lepszym niż biedny król Karol. Jeśli jest czegokolwiek pewny, to swojego autorytetu, ale nie potrafi podjąć żadnej politycznej decyzji, zanim rozważy najdrobniejsze szczegóły. I niech nikt nie śmie się z nim nie zgadzać. Z trudem znosi wszelkie odmienne sugestie i krytykę.
– Nie jest złym monarchą – broniła króla Jasmine.
– Owszem, jest – powiedział markiz Westleigh – nawet jeśli chce dobrze, mamo. Ale przynajmniej naszemu Charliemu udało się uniknąć Henrietty Marie jako żony. Przesadnie dumna i nabożna katoliczka. Już samo jej istnienie stwarza kłopoty – roześmiał się.
– Henry! Pamiętaj, że twój szwagier jest katolikiem. Nie po to cię wychowałam, żebyś teraz prezentował takie uprzedzenia – Jasmine skarciła swojego najstarszego syna.
– Nie jestem przeciw katolikom, mamo. Jestem praktyczny i mówię prawdę. Powiedziałbym to samo, gdyby była nabożną purytanką. Ekstremizm nie jest zdrowy dla kraju i dla rządu. Anglia się zmienia, a ja nie mam pewności, czy podobają mi się zachodzące zmiany – rzekł markiz.
– Anglicy od wieków pokazywali tylko jedną stronę religii – zabrał głos Kieran. – Może nie lud, ale władcy.
– Lud też – rzekł ponuro Henry Lindley.
– Wydawało mi się, że przyjechaliście tutaj, by świętować moje urodziny – rzeki z uśmiechem Charlie. – Nie chcę rozmawiać o polityce czy o religii. Nigdy już nie spotkamy się wszyscy razem. Niedługo nasza siostra opuści nas, żeby udać się do Nowego Świata. Dziś wieczorem chcę jeść, pić i wspominać. Pamiętacie, jak wszyscy uciekliśmy do Francji, bo moi dziadkowie, król Jakub i królowa Annę doszli do wniosku, że Jemmie Leslie jest idealnym mężem dla mamy?
– I dwa lata zajęło mu odnalezienie nas, bo nikt nie chciał mu powiedzieć, gdzie jesteśmy – roześmiała się India.
– Dopóki madam Skye nie zaczęła udzielać wskazówek tak wyraźnych, że musiałby być zupełnie głupi, żeby nas nie odszukać – zarechotał Charlie.
– Znalazł nas tylko dlatego, że śledził naszą prababkę, która przyjechała do Francji, by powiedzieć mamie o śmierci pradziadka – rzekła Fortune. – Ale tata był istotnie właściwym mężem dla mamy i idealnym ojcem dla nas!
– Z wyjątkiem tych momentów, kiedy jest tak uparty, że kompletnie nie daje się z nim dyskutować – dodała India.
– Na Boga, Indio! – zawołał Henry Lindley do starszej siostry. – Chyba nie żywisz ciągle urazy do biednego Glenkirka? Myślałem, że już dawno mu wybaczyłaś. Zrobił to, co uważał za właściwe.
– Oczywiście, że mu wybaczyłam – odpowiedziała India. – Po prostu przypomniałam sobie, jak przez niego omal nie straciliśmy z Devem naszego pierworodnego.
– Wolę wspominać nasze dzieciństwo – stwierdziła Fortune. – Ależ to były czasy, kiedy mama przebywała na dworze, a my musieliśmy zostać u madam Skye i pradziadka Adama. Pamiętasz czarnego kucyka, którego ci podarował, Indio? India zachichotała.
– Błagałam o tego kucyka od dnia, w którym się urodziłaś. Pamiętam, jak mu oświadczyłam, że wolałabym czarnego kucyka niż małą siostrę. Czy przypominasz sobie, Fortune, kiedy miałaś trzy latka i udało ci się, do dziś nikt nie wie, jakim sposobem, wdrapać się na grzbiet kuca? A potem wyjechałaś na nim ze stajni na podwórko, piszcząc z zachwytu.
– Ty zaś byłaś wściekła, że śmiałam się przejechać na twoim kucyku. Toteż następnego dnia pradziadek Adam kupił mi dereszowatego kucyka z ciemnymi plamami na zadzie. Nazwałam go Piegus.
– Jak udało ci się dosiąść mojego kucyka? – zapytała India.
– Henry mi pomógł.
– Henry? – Zdumiona India spojrzała na brata. Markiz Westleigh roześmiał się.
– Nie spodziewałem się, że Fortune wyjedzie na podwórko – powiedział. – A ona tak bardzo chciała znaleźć się na końskim grzbiecie. Byłem przerażony, że mama o wszystkim się dowie. Toteż wymknąłem się ze stajni tylnym wyjściem i udawałem, że jestem równie zaskoczony jak pozostali, gdy wyjechała na zewnątrz. Fortune nigdy mnie nie wydała, za co jestem ci do dziś bardzo wdzięczny, siostrzyczko. Ku ich zaskoczeniu Jasmine zaczęła się śmiać z tej historii.
– Ależ mieliście szczęście, mając siebie nawzajem. Moja biedna maleńka Autumn będzie wzrastała jak jedynaczka. Jej najmłodszy brat Leslie jest od niej o dwanaście lat starszy. W Glenkirk został już teraz tylko Patrick, który ma szesnaście lat i bardziej go interesują dziewczęta, z którymi może się przespać, niż młodsza siostrzyczka. – Uśmiechnęła się do czwórki swoich najstarszych dzieci.
Następnego dnia Henry Lindley wrócił do swojego domu w Cadby, jego siostra India z mężem udali się do Oxton, a Charlie wyruszył na królewski dwór. Wieczorem w Queen's Malvern pozostali tylko Jasmine, jej obie córki i Kieran. Piękny, zbudowany z cegieł dwór pogrążył się w zadumie. Fortune i Kieran trzymali się razem. Jasmine rozumiała ich. Tak niedługo będą musieli się rozstać.
Pewnego dnia dotarła do nich wiadomość, że wyprawa do Mary's Land wypływa w połowie października z Gravesend.
– Nie ma sensu jechać do Londynu, skoro „Róża Cardiffu” cumuje w Liverpoolu. Tam pojedziesz, Kieranie – oświadczyła Fortune, a jej matka potakująco pokiwała głową. – Statek popłynie po kolonistów do Dundalk i możecie spotkać statki Leonarda Calverta… – Przerwała zakłopotana. – Gdzie, mamo?
– Przy Cape Clear, u wybrzeży Irlandii. Wyprawa do Mary's Land będzie płynęła tamtędy po wypłynięciu z kanału Świętego Jerzego na pełne morze – spokojnie odpowiedziała Jasmine.
– Rano będziemy musieli posłać umyślnego do lorda Baltimore, żeby potwierdzić te plany. Drugi posłaniec wyruszy do Maguire's Ford, aby nasi ludzie przybyli do Dundalk o właściwej porze. A posłaniec musi wrócić od lorda Baltimore na tyle wcześnie, byś miał czas dojechać do Liverpoolu. Pojadę z tobą.